logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Stojanowski
'Nasz' Hołownia pośród wilków
materiał własny
 


 Kręgami polskich intelektualistów katolickich wstrząsnęła ostatnio informacja o tym, że Szymon Hołownia, znany i bardzo ceniony publicysta kojarzony z Kościołem, pokazał się ogółowi społeczeństwa polskiego w roli prowadzącego program "Mam talent" w stacji TVN. Na fali popularności jaką przyniósł mu ów show pan Szymon pojawił się w najbardziej znanych programach w największych polskich stacjach telewizyjnych. Przyjął również zaproszenie od kontrowersyjnego Kuby Wojewódzkiego. "Jak to możliwe!?" - grzmieli niektórzy ze środowiska publicystów katolickich. "Żeby nasz człowiek! Taki wysoki poziom dziennikarstwa, takie wartości. A teraz tak roztrwonił swój dorobek. Dlaczego to zrobił? Dla pieniędzy? Dla popularności? Co bardziej zdenerwowani zapowiedzieli nawet bojkotowanie Hołowni. Dla nich on jako katolicki publicysta przestał istnieć.
 
Ale ostatecznie cóż takiego zrobił Szymon Hołownia? Przecież nie podjął współpracy z  tygodnikiem "Fakty i Mity". Nie ściga się z Kubą Wojewódzkim w dyscyplinie pod tytułem dogryzanie Kościołowi i drwienie z ludzi wyznających wiarę chrześcijańską. On po prostu będąc dziennikarzem z zawodu oraz showmanem z zamiłowania przyjął propozycję pracy w telewizyjnym show, które odkrywa i promuje talenty. Jasne że wielu z nas wolałoby pana Szymona ubogacającego intelektualny dorobek polskiej myśli katolickiej. Ale...
 
Dlaczego Hołownia będąc dziennikarzem i katolikiem jednocześnie musi być koniecznie katolickim publicystą? Ile jest osób, których praca zawodowa wykonywana na codzień jest bezpośrednio związana z głoszeniem Dobrej Nowiny? To księża, siostry zakonne, dziennikarze i pisarze katoliccy. Ale przecież każdy, będąc kierowcą, górnikiem, nauczycielem, jest POSŁANY. Posłany do różnych środowisk, różnych miejsc.
 
Gdzieś tam, w Rawiczu, Gnieźnie i każdym innym zakątku Polski, przed telewizorami siedzą wielkie rzesze ludzi. Siedzą i oglądają show "Mam talent". A co gorsza patrzą się jak zaczarowani w ekran telewizora i śmieją się z kolejnych błazenad Kuby Wojewódzkiego. Ci ludzie nie słyszeli o takich czasopismach jak "Znak" czy "Gość Niedzielny". Gościem niedzielnym to oni są w Hipermarkecie. I to co tydzień. I my, chrześcijanie, musimy wyjść do tych ludzi. Tak jak Jezus poszedł do celników.
 
To zadanie bardzo ambitne. Intelektualna dyskusja w katolickim programie telewizyjnym to bułka z masłem w porównaniu z koniecznością stawienia czoła Kubie Wojewódzkiemu, który każdą rozmowę z człowiekiem kojarzonym z Kościołem rozpocznie od drwin i prowokowania. Szymon Hołownia rzucił się na bardzo głęboką wodę. Może w niej utonąć, może zostać niejednokrotnie wyśmiany, jego głos może zaniknąć pośród osobowości telewizyjnych mniej ambitnych ale za to mogących uraczyć widzów skandalem czy pikantnymi szczegółami z życia intymnego. Ale z drugiej strony Hołownia pokazał, że jest dobrej klasy showmanem, człowiekiem „z jajami”, że radzi sobie w telewizyjnej dżungli. Potrzebujemy takich ludzi. Komu się uda, jeżeli nie jemu?!
 
Jasne ze Hołownia będąc u Wojewódzkiego za dużo nie zdziała. Ale może chociaż pokaże, że katolik też czasami się uśmiecha, żartuje, a nawet myśli logicznie. To niewyobrażalne jakie wielu ludzi ma stereotypowe myślenie w kwestii Kościoła. Ogromna grupa ludzi patrzy na nas - katolików - krytycznie, komentuje z ironią i sarkazmem. Ale jednocześnie nauka Chrystusa ciekawi, fascynuje. I wielu przygląda się nam z zaciekawieniem. Chcą nas wypróbować, wypytać, tak jak wypytywano świętego Pawła kiedy głosił Dobrą Nowinę. Święty Paweł nie bał się wyjść na Aeropag do Greków. Został wyśmiany i... Poszedł głosić dalej. I myślę, że za jego nieustępliwość i odwagę powinniśmy dziękować Bogu.
 
Jacek Stojanowski
 
Zobacz także
Małgorzata Pierzchalska

W katolickiej tradycji „zapach świętości” to inny rodzaj nadprzyrodzonej aury charakteryzującej świętych jako naśladowców Chrystusa, wykraczający poza wizualną percepcję odpowiednik świetlnej aureoli czy nimbu. Można się zastanawiać, czy jeśli zapach róż towarzyszył za życia i po śmierci św. Teresie z Avili i św. Teresie z Lisieux, a fiołków św. Ojcu Pio, to czym on właściwie był?

 
Małgorzata Pierzchalska
Święta Bożego Narodzenia to czas, kiedy szczególnie mocno dochodzi do głosu potrzeba życia w bezpiecznym, pełnym miłości domu. Rozczarowania i zawiedzione oczekiwania szczególnie w tym czasie są mocno przeżywane. Czasem pojawia się niezgoda, a nawet bunt wobec rzeczywistości.
 
Z Małgorzatą Baster, psychologiem, rozmawia Michał Nieniewski
 
Małgorzata Pierzchalska
Sprawy powołania lepiej nie plątać z pomysłami ludzkimi, bo cóż człowiek może lepszego wymyślić od Boga? Szkoda, że nie wszyscy potrafią to przyjąć, tym bardziej męczą siebie samych, uprzykrzają życie również innym. Stąd w sprawie powołania warto z szacunkiem, ale zdecydowanie bardziej słuchać Boga niż ludzi.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS