DRUKUJ
 
Hagiographus
Św. Mikołaj z Flüe - pustelnik
Źródło
 


Ze świętymi za pan brat
 
1417-1487
 
 Brat Klaus - Mikołaj z Flüe - żył w czasach późnego średniowiecza i był typowym szwajcarskim - dość zamożnym - chłopem. Ożenił się w wieku 30 lat. Miał kochającą żonę i dziesięcioro dzieci. Choć nigdy nie chodził do szkoły, z uwagi na mądrość, roztropność, uczciwość i silny charakter powierzano mu ważne funkcje społeczne - był członkiem rady i sądu kantonu Obwalden. Jako żołnierz brał udział w kilku wojnach. Ciągle czegoś mu jednak brakowało. Od dawna słyszał bowiem rozbrzmiewający w duszy głos Boga. Tęsknił za samotnością - za przebywaniem sam na sam ze swym Stwórcą. Gdy wszyscy domownicy pokładli się już spać, on wstawał, klękał w izbie koło pieca i długo się modlił. Niemal codziennie zmagał się z dokuczającym mu diabłem. Miewał wizje, przeżywał stany depresyjne. Z pewnością często zastanawiał się także nad wypowiedzianymi w Ewangelii słowami Chrystusa: "Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem" (Łk 14,33). Mając 50 lat wreszcie podjął ostateczną decyzję - postanowił "wyrzec się wszystkiego", by poświęcić się wyłącznie Bogu - zostać "leśnym pustelnikiem" i wędrować od jednego miejsca świętego do drugiego.
 
Dorota z Wyss - jego małżonka - z początku bez wątpienia była całkowicie przeciwna jego planom. Choć pod względem materialnym była w pełni zabezpieczona, nie wyobrażała sobie samotnej opieki nad tak licznym potomstwem i życia bez nieco dziwnego, ale wciąż kochanego, męża. Mikołaj ustawicznie jednak prosił ją i błagał. Ciągle "wiercił jej dziurę w brzuchu". W końcu uległa. Zgodziła się, by odszedł. Zrozumiała, że to nie jest kolejne mężowskie dziwactwo, że także dla niego nie jest to łatwa i pochopna decyzja, że nie chce odejść od nich z egoizmu, nie poszukuje łatwiejszego życia. Pojęła, że motorem jego poczynań jest Boże wezwanie, któremu chce i musi być wierny. Wiedziała, że konsultował się w tej sprawie ze swoim spowiednikiem.
 
Bolesna scena ostatecznego rozstania rozegrała się 16 października 1467 r. Dorota żegnała męża trzymając na ręku najmłodszy owoc ich małżeńskiej miłości - maleńkie czteromiesięczne niemowlę. Mikołaj odchodził w uszytym przez żonę długim habicie, z ogoloną głową, z różańcem i kijem w ręku. Podążył najpierw za granicę - do Alzacji, gdzie działali podziwiani przez niego "przyjaciele Boga". Nie dane mu było jednak tam zostać. Bóg wiązał z nim inne plany i poprzez poradę pewnego wieśniaka i kolejną wizję nakazał mu wracać do Szwajcarii. Mikołaj powrócił do kraju i ostatecznie osiadł w dolinie Ranftobel - położonej zaledwie 15 minut drogi od... swojego domu. Zamieszkał w drewnianej chatynce, a potem przeniósł się do maleńkiej celi dobudowanej do niewielkiej kaplicy. Sufit był tak nisko, że niemal szorował po nim głową. Sypiał na podłodze, nie miał stołu. Spędzał czas na rozmyślaniach, kontemplacji i modlitwie. Dopóki nie otrzymał własnego kapelana, w niedzielę chodził na Mszę św. do pobliskiego miasteczka. Początkowo żywił się suszonymi gruszkami, bobem, ziołami i korzeniami. Często pościł. Wkrótce jego post przybrał najbardziej radykalną formę. Przez ponad 19 lat jego jedynym pożywieniem - co było wielką sensacją - stało się Ciało Chrystusa.
 
Wkrótce sława Mikołaja rozprzestrzeniła się po całej Szwajcarii i poza jej granicami. Uznano go za świętego, a do jego maleńkiej pustelni zaczęły ściągać tłumy ludzi. Byli wśród nich zwykli gapie, uczeni, rządzący i książęta, chorzy, którzy dzięki jego modlitwie odzyskiwali zdrowie, ludzie z problemami, którym służył zawsze celną i roztropną, konkretną radą, zawartą często w kilku zaledwie słowach. Przybywali także podejrzliwi teolodzy, nękający go i "badający" jego prawowierność niezliczonymi pytaniami. Wkrótce pustelnik - dla swojego duchowego dobra - zmuszony był ograniczyć czas poświęcany przybyszom.
 
Mikołaj dał się także poznać jako gorący szwajcarski patriota i doradca... polityczny. Uznawany jest za duchowego ojca Szwajcarii, starej konstytucji (obowiązującej od średniowiecza do czasów rewolucji francuskiej) oraz budowniczego podwalin szwajcarskiej neutralności. Jego niezwykle mądre, bezstronne rady przyczyniły się bowiem do wzmocnienia, pojednania i zjednoczenia kraju. Kiedy po wygranej przez Szwajcarów zaczepnej wojnie z Burgundią doszło do niesnasek pomiędzy - obradującymi w Stans - przedstawicielami szwajcarskich krain i miast, państwu zagroziła wojna domowa i rozpad. Wówczas to do pustelnika udał się proboszcz ze Stans ks. Heimo am Grund. Brat Klaus - otaczany już wówczas ogromnym szacunkiem - rozładował napiętą atmosferę. Przekazał obradującym prostą radę - każde z miast i kantonów musi zrzec się swoich specjalnych przywilejów i praw. Pustelnik uważał, że tylko w ten sposób - zachowując równość i równouprawnienie wszystkich miast i kantonów - można utrzymać pokój i jedność. Rada okazała się strzałem w dziesiątkę, a obradujący wykazali się na tyle zdrowym rozsądkiem, że zgodzili się na taki kompromis. Zawarto "umowę ze Stans" tworząc Związek Szwajcarski. Szwajcaria przetrwała, a Brat Klaus otoczony został miłością wszystkich Szwajcarów.
 
Warto nadmienić, że najmłodsze dziecko Mikołaja i Doroty zostało doktorem teologii i księdzem, wśród ich potomków było ponad 30 kapłanów, a wnuk Mikołaja - Konrad Scheuber - tak jak on został pustelnikiem.
Wspomnienie tego świętego obchodzimy 21 marca.
 
Hagiographus