DRUKUJ
 
ks. Mirosław Tykfer
Wiara daje szczęście, a nie szczęście wiarę
Przewodnik Katolicki
 


Jest Pan wybitnym naukowcem, pracownikiem Polskiej Akademii Nauk, członkiem europejskiej akademii nauk Academia Europaea, przewodniczącym rady Centrum im. A. Smitha. Prowadzi Pan konwersatoria z kompleksowego zarządzania jakością (TQM), słynną firmę cukierniczą i angażuje się w wiele inicjatyw naukowych, biznesowych i społecznych. Nie ma Pan czasem wrażenia, że jedynie człowiek decyduje o jakości swojego życia na ziemi, natomiast Bóg to raczej sprawa życia po śmierci?

Jan Paweł II powiedział kiedyś, że należy pamiętać, iż wszystko jest w rękach Boga, ale żyć tak, jakby było w naszych. Człowiek powinien czuć się odpowiedzialny za to, co robi. Ja mam poczucie, że bardzo dużo zależy od człowieka.

D. Bonhoeffer, niemiecki pastor i męczennik z czasów II wojny światowej, mówił, że Boga należy odkrywać nie tylko wtedy, gdy odczuwamy jakiś brak, ale przede wszystkim w czasach życiowej obfitości. Uważa Pan Profesor, że wiara znajduje swoje miejsce w naszym życiu również wtedy, gdy wszystko układa się jak najlepiej?

Wiara stanowi pewne oparcie. Różnie można wiarę definiować, ale ja chciałbym na nią spojrzeć jako na pewien system wartości. Taki system wartości jest człowiekowi potrzebny, bo bez nich człowiek jest nieszczęśliwy. Odwróciłbym jednak kolejność i raczej powiedział tak: to nie człowiek stawia sobie pytanie o wiarę, gdy jest szczęśliwy. To wiara daje szczęście, a nie szczęście wiarę.

Prawdziwego szczęścia nie można osiągnąć bez systemu wartości. Sokrates nazywał takie szczęście eudajmonistycznym, a prof. J. Czapiński nazywa je — gratyfikacyjnym. Jest też drugi rodzaj szczęścia, zwanego hedonistycznym, które wynika z przeżywania przyjemności. Samo w sobie nie jest złe. Człowiek ma prawo chcieć napić się dobrego wina lub kawy. Tyle że to szczęście trwa krótko — do nasycenia. Natomiast wartości, które dają szczęście gratyfikacyjne, nie znają nasycenia. Nie czujemy przesytu w tym, że coś dobrego zrobiliśmy. Wręcz przeciwnie. Jak człowiek coś dobrego zrobi, to wtedy dopiero nabiera chęci, żeby znów coś dobrego zrobić. To przeżycie związane z dobrem jest tak głębokie i tak radosne, że chcemy to jeszcze raz przeżyć. Tworzenie dobra daje nam szczęście trwałe.

W materiałach z konwersatorium, które Pan Profesor prowadzi, zaskoczył mnie silny związek między właściwym układaniem relacji międzyludzkich i efektywnością pracy zespołu albo wręcz efektywnością finansową. Jak uzasadnić znaczenie takiego połączenia?

Propagowane przeze mnie tezy zostały już dawno temu naukowo uzasadnione. Jest na ten temat bogata literatura. Można ją też znaleźć m.in. w mojej książce „Doktryna jakości”, którą udostępniłem w domenie publicznej www.firmyrodzinne.pl. Żeby przedstawić coś konkretnego, odwołam się do badań instytutu Gallupa.

Celem badań było zidentyfikowanie wspólnych cech tych wszystkich firm, które mają długotrwały sukces rynkowy. Badania trwały 25 lat i objęły milion pracowników. I co się okazało? Długotrwały sukces jest wyłącznie efektem właściwych relacji międzyludzkich. Wyniki badań zostały opisane w postaci 12 pytań, na które odpowiedź „tak” gwarantuje firmie długotrwały sukces. Oto kilka przykładów tych pytań: Czy wiem, czego w pracy ode mnie oczekują? Czy znalazłem w pracy mojego najlepszego przyjaciela? Czy mogę codziennie robić to, co potrafię najlepiej? Czy mam do tego odpowiednie narzędzia? itd. Czy ktoś w pracy interesuje się moim rozwojem? Czy mam możliwość takiego rozwoju?

 
strona: 1 2 3