DRUKUJ
 
s. Marie-Laure
Od strachu do odwagi
Pastores
 


Czy apostołowie byli lękliwi?

Czemuż by ci mężczyźni wybrani przez Jezusa ze wszystkich środowisk i warstw społecznych – poczynając od cel­nika współpracującego z najeźdźcą aż po zelotę-rewolucjonistę – mieli być bardziej lękliwi niż inni? Czyż nie porzucili wszystkiego – sieci i ojca (Mk 1,20), komory celnej (Mt 9,9) i miejsca nauki (J 1,48), by odważnie pójść za Tym, który ich po­wołał?

Jako ludzie, odczuwali lęk wobec realnych niebezpieczeństw, takich jak burza grożąca im zatonięciem czy wrogość możnych mogąca ich zgu­bić. Wiemy jednak, jakie ogarnęło ich przerażenie, tak iż wszyscy opuścili Mistrza z chwilą pojmania (Mt 26,56) i – paradoksalnie – jaką śmiałością wykazali się po zmartwychwstaniu i odejściu Pana, otwarcie głosząc Jego przesłanie wobec ludu i Sanhedrynu (Dz 4,13).

Warto zatem zadać sobie trud znalezienia w tekstach odpowiedzi na to, jaki był prawdziwy powód ich strachu i dlaczego tak łatwo, w okolicz­nościach, zdawałoby się, trudniejszych, udało im się go przezwyciężyć.

Wyrazić strach

Ewangeliści nie ukrywają słabości uczniów. Ich opowiadanie nie ma w sobie nic z hagiografii i nie wyznacza pięknej roli towarzyszom Mistrza. Zwłaszcza Marek nie stara się zatuszować ich reakcji niezrozumienia (9,32) czy gniewu (10,13) lub ukryć ich postaw pełnych próżności (9,34) albo rywalizacji (10,37). Tym bardziej też nie łagodzi sposobu, w jaki Je­zus strofuje to "plemię niewierne" (9,19). Mateusz i Łukasz w ostatecznej i późniejszej redakcji Ewangelii wygładzają nieco najbardziej szorstkie jej fragmenty. Jan zaś, będąc raczej teologiem, niewiele się zajmuje stana­mi psychiki uczniów.

A zatem to w Ewangeliach synoptycznych trzeba szukać licznych prze­jawów strachu apostołów. Jest ich wiele i są na tyle różnorodne, że można w nich odnaleźć wszystkie odcienie słownictwa: poczynając od uczucia strachu (fobos) – spowodowanego jakimś wydarzeniem lub sytuacją – mogącego przerodzić się w przerażenie (ekfobos) czy grozę (emfobos), aż po nieco bardziej skomplikowane uczucie bojaźni (thambos), zawiera­jące w sobie coś z osłupienia, będącego połączeniem przerażenia i zdumie­nia. Pojawia się także zwrot związany z cechą charakteru, będącą przeciwieństwem odwagi, którą należałoby nazwać tchórzostwem czy nikczemnością (deilia).

Terminologii tej jednak ani w Ewangeliach, ani w obrębie tej samej Ewangelii nie cechuje dokładność czy systematyczność użycia. Nie należałoby więc zbyt wiele oczekiwać po tym zwykłym słownikowym zestawieniu. Wystarczy, jeśli pokaże ono, że strach w jego różnych formach był apostołom nieobcy. Mateusz i Marek łatwiej podkreślają żywość ich emocji, a u Łukasza przejawy te znamionuje szacunek i uniżenie, przez co bojaźń ukazana jest jako reakcja na zjawiska nadprzyrodzone czy transcendentne. Dzieje się tak dlatego, że redaktorzy Ewangelii niewiele się troszczą o odmalowanie psychologicznego portretu uczniów lub, z wy­jątkiem kilku zaledwie uwag, o wyjaśnianie indywidualnych zachowań. Ich przesłanie jest teologiczne i wykorzystują oni strach – podobnie jak inne zmienne czynniki – w służbie swego głoszenia Dobrej Nowiny o zba­wieniu w Jezusie Chrystusie. Najwięcej posługują się nim dwie Ewangelie – Marka i Łukasza. Każda czyni to inaczej, w zależności od przedstawianych w niej zagadnień.

U Marka strach jawi się przede wszystkim jako metoda narracji. Osią bowiem całego jego opowiadania jest pytanie o tożsamość Jezusa. Odpowiedź przyniesie dopiero wyznanie setnika u stóp krzyża: "Istotnie, ten człowiek był Synem Bożym" (Mk 15,39). W kontekście tego pytania ("Co to jest?" – pytają obecni przy pierwszym egzorcyzmie w synagodze w Ka­farnaum, zob. 1,27), jak również w atmosferze ciążącego i jakby pełnego groźby milczenia ("On surowo im [złym duchom] zabraniał, żeby Go nie ujawniały" – 3,12), reakcje tłumu i uczniów opisane są czasem słowami wyrażającymi zachwyt, jak po uzdrowieniu paralityka: "Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga, mówiąc: "Nigdy jeszcze nie widzieliśmy czegoś podobnego"" (2,12). Częściej jednak wyrażają je słowa ukazujące przestrach, jak po uzdrowieniu opętanego przez złego ducha: "A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: "Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne"" (1,27). W miarę rozwoju narracji przybywa wyrażeń związanych ze strachem; są też one coraz wyraźniej związane z prawdą, która wkrótce się objawi, z bu­dzącym lęk kresem, który nieuchronnie się wypełni. Tak więc po dru­giej zapowiedzi męki czytamy u Marka: "Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się (efobounto) Go pytać" (9,32).

 
strona: 1 2 3 4 5