DRUKUJ
 
Krzysztof Bronk
Skąd ten Rok Wiary?
Przewodnik Katolicki
 


Benedykt XVI przypomina, że już Jan Paweł II uznał katechizm „za pewną normę nauczania wiary”. Sam zaś dodaje, że można w nim znaleźć „bogactwo nauczania, jakie Kościół przyjął, strzegł i oferował na przestrzeni dwóch tysiącleci swej historii. Od Pisma Świętego do Ojców Kościoła, od mistrzów teologii po świętych, którzy przeszli przez wieki, Katechizm przedstawia trwałą pamięć tak wielu sposobów, w których Kościół rozważał swą wiarę i dokonał postępu doktrynalnego, aby dać wiernym pewność w ich życiu wiary”. W tym kontekście Rok Wiary to po prostu zaproszenie do pełnego odkrycia bogactwa chrześcijaństwa. Ale nie tylko.
 
Prawdziwe źródło kryzysu

Kontekst ogłoszenia tego nadzwyczajnego roku jest również negatywny. Papież nie pozostawia najmniejszych wątpliwości. Przeżywamy głęboki kryzys wiary – mówi. – Chrześcijanie zatracili swą tożsamość. Bardziej niż wiarą interesowali się sprawami politycznymi, społecznymi czy kulturalnymi. Kraje niegdyś chrześcijańskie nie tylko zobojętniały na Chrystusa, ale stają się Mu wrogie. W konsekwencji ludzkość trzeba wyprowadzić z pustyni.

Benedykt XVI wiąże ów kryzys z epoką posoborową. Przypomina, że ów problem negatywnych przemian w Kościele dostrzegał już Paweł VI, który jako pierwszy ogłosił Rok Wiary w 1967 r. Już wtedy „zdawał sobie bowiem sprawę z poważnych trudności tego czasu, zwłaszcza w odniesieniu do wyznawania wiary i wierności w jej poprawnej interpretacji”. To ostatnie słowo jest tu kluczowe. Benedykt XVI nie kwestionuje bowiem samych dokumentów soborowych. Przypomina, że według Jana Pawła II „nie tracą [one] wartości ani blasku”. Ojciec Święty ze swej strony jedynie dodaje to, co powiedział w słynnym już przemówieniu do Kurii Rzymskiej w 2005 r. „Jeśli odczytujemy i przyjmujemy [Sobór] w świetle prawidłowej hermeneutyki, może on być i coraz bardziej stawać się wielką mocą służącą zawsze potrzebnej odnowie Kościoła”. Papież wyraźnie nawiązuje do błędnych interpretacji Soboru, które w wielu regionach doprowadziły do sekularyzacji Kościoła i spustoszyły chrześcijański do niedawna świat.

My, Polacy, musimy pamiętać, że sytuacja w Polsce bynajmniej nie odzwierciedla tego, co stało się w większości krajów chrześcijańskich. Posoborowa sekularyzacja w dużej mierze nas ominęła. Mieliśmy mądrego kard. Wyszyńskiego i świętego papieża rodaka. Nawet jeśli go nie czytaliśmy, to przynajmniej rozumieliśmy jego przykład i mieliśmy do niego bezwarunkowe zaufanie, czego nie da się powiedzieć o katolikach w innych krajach. Dziś sytuacja jest już inna. Sekularyzacja nadgryza również polski Kościół. Nie mamy już ani Prymasa Tysiąclecia, ani Papieża Polaka.

W tym sensie wyraźnym kontekstem ogłoszenia Roku Wiary jest niedawna podróż Benedykta XVI do jego ojczyzny. Jeszcze nigdy Papież Ratzinger nie był chyba tak krytyczny. Nad Renem mógł mówić w pierwszej osobie: my, Niemcy. I wykorzystał to, by przedstawić realną sytuację chrześcijaństwa na Zachodzie, którego głównym problemem jest kryzys wiary, skrywany za zewnętrznymi strukturami i postulatami kolejnych czysto strukturalnych reform, jak zniesienie celibatu czy demokratyzacja życia kościelnego.
 
Ewangelizacja

Odpowiedzią na taką sytuację musi być nowa ewangelizacja, czy raczej rechrystianizacja straconych dla Chrystusa krajów. Jest ona jednym z głównych celów Roku Wiary. Nie przypadkiem Papież wspomniał po raz pierwszy o tej inicjatywie podczas światowego kongresu ewangelizatorów. Sam Rok Wiary rozpocznie się w czasie Synodu Biskupów o nowej ewangelizacji. W liście Porta fidei Benedykt XVI jasno zachęca wiernych, aby ten czas stał się dla wszystkich okazją do odważnego dzielenia się wiarą z innymi.

Nowa ewangelizacja to w Kościele temat ostatnio bardzo modny. Sprzyja temu powołanie przez Papieża nowej Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji czy przygotowania do wspomnianego już synodu biskupów. Ogłaszając Rok Wiary, papież przypomina jednak jednoznacznie, że zanim zabierzemy się za ewangelizowanie innych, musimy sobie poradzić z kryzysem wiary w nas samych. Bez tego żadna ewangelizacja się nie powiedzie. Nie pomogą nawet najbardziej wyrafinowane strategie i metody.

Krzysztof Bronk
 
strona: 1 2