DRUKUJ
 
ks. Grzegorz Strzelczyk
Co po śmierci?
List
 


Czyściec – jeden czy kilka?

Wydawać by się mogło, że nie ma tu już właściwie miejsca na najbardziej charakterystyczny dla szeolu stan niedookreślonego oczekiwania, zdecydowana polaryzacja pośmiertnego losu na niebo i piekło na pierwszy rzut oka go wyklucza. Żywa wśród chrześcijan praktyka modlitwy za zmarłych przypominała jednak – i nie mogło to ujść uwadze Ojców Kościoła pierwszych wieków – że przecież nie każdego śmierć zastaje w stanie absolutnej sprawiedliwości, czyli pełnej gotowości na wejście do domu Ojca. Jeśli modlimy się za zmarłych, to dlatego, że wierzymy, iż nasza modlitwa może im jakoś "dopomóc" także po śmierci. Zatem albo stan oddalenia od Boga jest jakoś odwracalny, albo oprócz stanów definitywnych – zbawienia i potępienia (nieba i piekła) – trzeba zakładać możliwość istnienia jeszcze jednego stanu "pośredniego" na drodze do zbawienia, stanu, w którym człowiek jakoś dojrzewa, dzięki modlitwie i ofierze żyjących sióstr i braci, do pełni jedności z Bogiem.

Czasowe tylko potępienie

Idea "czasowego" tylko potępienia (zwana apokatastazą), które Bóg ostatecznie przezwycięży, tak że wszyscy, z szatanem włącznie, zostaną zbawieni na końcu czasów, pojawiała się w refleksji niektórych Ojców Kościoła, nigdy jednak nie zyskała powszechnej akceptacji. Uznanie jej za pewnik byłoby bowiem jednoznaczne z uznaniem, że grzech nie jest w stanie definitywnie oderwać człowieka od Boga. To z jednej strony stawiałoby pod znakiem zapytania rzeczywiste istnienie ludzkiej wolności, z drugiej – podważałoby sens poszukiwania Boga i wszelkiego moralnego wysiłku w życiu (po co mam się starać, jeśli i tak będę zbawiony?). Natomiast druga z możliwych interpretacji, zakładająca istnienie "stanu przejściowego", systematycznie zyskiwała na znaczeniu w teologii łacińskiej i z czasem rozwinęła się w naukę o czyśćcu. Sama nazwa pojawiła się wprawdzie dopiero na początku XII w., ale główne intuicje znaleźć możemy już na przykład u św. Augustyna, czyli na początku wieku V.

Konieczny do zbawienia

Starotestamentalny wątek szeolu był jeszcze wykorzystywany przez Ojców Kościoła przy próbie odpowiedzi na inne pytanie. Co mianowicie z tymi, którzy umierają bez chrztu, ale nie popełnili przed śmiercią żadnego grzechu? Chodziło zwłaszcza o dzieci. Z jednej strony panowało przekonanie, że chrzest z wody jest konieczny do zbawienia, z drugiej – decyzją Boga nie odrzucił. Niektórzy teologowie postulowali zatem możliwość istnienia jeszcze jednego stanu pośredniego, tym razem trwałego, do którego miałyby trafiać takie osoby (zwanego zwykle limbus puerorum). Otchłań ta nie byłaby ani miejscem potępienia, ani pełnego zbawienia. Inni szli jeszcze dalej, sugerując istnienie oddzielnego stanu także dla świętych Starego Testamentu (limbus patrum). Jeszcze w średniowieczu i w późniejszej scholastyce hipotezy te były mocno rozpowszechnione, nie stały się jednak częścią oficjalnego nauczania i współcześnie nie odgrywają już żadnej roli (Katechizm Kościoła Katolickiego mówi jedynie o niebie, czyśćcu i piekle).


 
strona: 1 2 3