DRUKUJ
 
ks. Dariusz Madejczyk
Wyrazistość
Przewodnik Katolicki
 


Są w życiu takie zdarzenia czy rozmowy, które zapadają nam głęboko w pamięć. Mogą być nawet bardzo prozaiczne, niewiele znaczące, a jednak zostawiają pewien ślad, dobre wspomnienie, budzą szacunek, który pozostaje na zawsze.

Wszystko dlatego, że są wyraziste jak… szczypta soli. Mają w sobie ten smak, którego nie da się zapomnieć i którego potrzebujemy, żeby całe życie nabierało smaku – jak potrawy, które potrzebują soli, by wydobyć z nich to co najlepsze.

Z życia wzięte

Było to kilka lat temu. W moim mieszkaniu spotkała się grupa młodzieży. Musiałem im powiedzieć o dość trudnej sprawie, którą powinniśmy podjąć i wspólnie rozwiązać. Kiedy zacząłem mówić, w pewnym momencie – tak zwyczajnie, jak to czasem robimy – zapytałem: „A może ktoś z was już o tym słyszał?”. Wszyscy zaprzeczyli. Przedstawiłem więc całą sprawę, dyskutowaliśmy, wreszcie spotkanie się zakończyło i wszyscy się rozeszli. Choć może nie do końca „wszyscy”...

Kilkanaście sekund po zamknięciu drzwi, rozległ się dzwonek. Wrócił jeden z chłopaków, by jeszcze coś mi powiedzieć. „Chciałem księdzu powiedzieć, że ja o tym wiedziałem. Ktoś mi o tej sprawie mówił w tajemnicy i nie chciałem tego zdradzić. Teraz mogę księdzu powiedzieć, że o tym wiedziałem. Chciałem, żeby ksiądz znał prawdę”.

Sytuacja, jak widać, była zupełnie prozaiczna. Nie było właściwie potrzeby prostowania czegokolwiek, zwłaszcza że informacja, którą ów chłopak otrzymał, była przekazana poufnie. Czuł się jednak zobowiązany, by w chwili, gdy sprawa stała się jawna, powiedzieć całą prawdę. Miał taką wrażliwość sumienia, że chciał, aby wszystko było jasne, przejrzyste, bez niedomówień.

Do dziś to zdarzenie pamiętam, choć minęło od tamtego czasu już kilka lat. Nie było w nim nic nadzwyczajnego, jednak to jedno zdarzenie, krótkie sprostowanie, wrażliwość sumienia, pozwoliły mi dostrzec w tym młodym człowieku rzeczy, których wcześniej nie widziałem. Myślę, że w jakiś sposób wręcz ukształtowały nasze relacje, zrodziły więź zaufania i pewność, że jest to ktoś, na kogo zawsze mogę liczyć. Tak niewiele się wydarzyło, padło zaledwie kilka słów – szczypta soli w obliczu mnóstwa spotkań, rozmów i wypowiadanych nieustannie słów – a jednak otworzyły zupełnie nowy rozdział i utrwaliły więzi.

Sól ziemi

Tegoroczny program duszpasterski został opatrzony hasłem „Być solą ziemi”. Ten obraz soli może rzeczywiście przemówić do nas na poziomie wiary, jeśli spróbujemy złączyć go z naszym codziennym życiem. Warto podjąć wysiłek poszukiwania tej szczypty soli w naszym życiu, by zrozumieć, że naprawdę możemy być tymi, którzy nadają smak życiu, tzn. przemieniają swoją postawą i swoimi słowami innych.

W obrazie soli chodzi o oddziaływanie na świat. Mamy skierować nasz wzrok ku innym, zrozumieć, że mamy coś do zrobienia w naszym środowisku. Trzeba jednak pamiętać, że wszystko zaczyna się ode mnie. Od tego, że ja, jako chrześcijanin, człowiek wiary, muszę „mieć swój smak”. W Ewangelii wg św. Mateusza czytamy: „Wy jesteście solą ziemi, a jeśli sól utraci swój smak, to czym go przywrócić? Nie przydaje się na nic! Wyrzuca się ją z domu i ludzie będą po niej deptać” (Mt 5, 13).

Zmysł smaku, do którego odwołuje się biblijny obraz, jest ściśle złączony z naszym osobistym doświadczeniem. Lubimy się zachwycać dobrym smakiem potraw. Są smaki, które zapadają nam głęboko w pamięć. Są smaki z dzieciństwa, które wspominamy, i wspomnienia świąt, które kojarzą się nam z zapachem i smakiem czegoś, co tylko wtedy, ten jedyny raz w roku, można było zjeść. Wiemy też, jak smakuje potrawa, która jest niedosolona, i ta, do której dodano za dużo soli czy jakiejkolwiek innej przyprawy. Trzeba to doświadczanie odnieść w symboliczny sposób do naszego życia i naszej wiary.

 
strona: 1 2