DRUKUJ
 
Ks. Rafał Dudała
Błogosławieństwa i przekleństwa współczesnej cywilizacji
Obecni
 


Nasz czas

Jaka była cywilizacja wieku XX? – będą pytać historycy kolejnych stuleci. Chcąc sporządzić jej wiarygodny i wyczerpujący opis, z całą pewnością dostrzegą w jej obrazie zarówno wyraziste światło niosące nadzieję, jak i cień przygnębiającego smutku. Już dziś współcześni pytający o „nasz czas” odkrywają niejednoznaczność ocen, wielość postaw, pluralizm poglądów na temat principiów. Tak oto – mniej czy bardziej tego świadomi – stoimy wobec „nadludzkiego, dramatycznego zmagania między złem i dobrem, między śmiercią i życiem, między «kulturą śmierci» i «kulturą życia»”. A nawet więcej, „jesteśmy – kontynuuje swą refleksję Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae – nie tylko świadkami, ale nieuchronnie zostajemy wciągnięci w tę walkę: wszyscy w niej uczestniczymy”. Bóg, ten sam, który kiedyś przez Mojżesza wezwał Izraela do podjęcia wyrazistej decyzji, i dziś wzywa każdego z nas do radykalnego wyboru: Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. […] Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo (Pwt 30, 15. 19). Oto przed nami leżą błogosławieństwa i przekleństwa współczesnej cywilizacji…

Strzeżecie wolności – błogosławieni jesteście…

„Każdy ma prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego. Nikt nie może być pozbawiony wolności” (Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wartości, art. 5.1.); „Celem akcji «Tak wygląda wolność słowa na Białorusi» jest uświadomienie polskiemu społeczeństwu skali problemu ograniczania wolności słowa na Białorusi i nakłonienie Polaków do podjęcia konkretnych działań, które mogłyby pomóc w przywróceniu wolności wypowiedzi”. Bodaj nigdy na przestrzeni wieków wolność nie była tak częstym obiektem różnorakich ataków, rodząc tym samym zrozumiałe poczucie zagrożenia oraz imperatyw jej strzeżenia. Wielość wspólnot międzynarodowych i organizacji pozarządowych zdaje się spotykać z postulatem głoszonym przez Kościół, iż „wolność to najwyższy znak obrazu Boga w człowieku i w konsekwencji znak wzniosłej godności każdej osoby ludzkiej”.

Podejmowany wysiłek w obronie elementarnych wolności (sumienia, wyznania czy słowa) musi napawać nadzieją, że poczucie bezkarności tych, którzy je łamią, stopniowo będzie odchodzić do dziejowego lamusa. Podnoszony głos w obliczu łamania swobód wyznaniowych w krajach o silnym rysie islamskiego fundamentalizmu czy mącony nieustannie „święty spokój” władz chińskich (sprawa Tybetu) bądź rosyjskich („zlecone” zabójstwa) to z całą pewnością niewspółmierne wobec potrzeb działania; jednak i w nich widzieć należy słuszne zaangażowanie po stronie wolności, której istota „tkwi we wnętrzu człowieka”, która też „należy do natury osoby ludzkiej i jest znakiem rozpoznawczym”.

Znajdując swój fundament nie gdzie indziej, ale w transcendentnej godności człowieka, wolność staje się zarazem naczelnym hasłem bodaj wszystkich grup społecznych – czy jednak zawsze właściwie, skoro na nią powołują się i uczestnicy „Marszu Równości”, i nacjonalistyczni bojówkarze, i muzułmańscy mieszkańcy paryskich przedmieść? Okazuje się więc, że wolność to nie tylko możliwość realizacji osobistych zamierzeń, ale to także zdolność do odrzucania tego, co jest moralnie negatywne, w jakiejkolwiek formie się to przedstawia.

 
strona: 1 2 3 4 5 6