DRUKUJ
 
ks. Dariusz Salamon SCJ
Nie możemy milczeć
Czas Serca
 


Misja Kościoła rozpoczyna się za zamkniętymi drzwiami. Apostołowie muszą niejako wykluć się do swojej roli w inkubatorze Wieczernika. Dopiero potem podejmą wezwanie Jezusa, aby iść na cały świat i nauczać wszystkie narody. Początki tej misji są prototypem dla nauczycieli i misjonarzy wszystkich czasów.
 
Za zamkniętymi drzwiami Wieczernika
 
Po śmierci Jezusa apostołowie zamknęli się w Wieczerniku z obawy przed Żydami. Nie wiedzieli, co ze sobą począć, gdy Jego zabrakło. Okazało się jednak, że ten zamknięty Wieczernik był świadkiem przynajmniej dwóch niezwykłych wydarzeń. Niespodziewanie stanął przed apostołami sam Jezus! Gdy mieli wątpliwości, czy to On – wówczas pokazał im przebite ręce i bok, a nawet zjadł kawałek chleba, na znak, że nie jest zjawą. Gdy wreszcie uwierzyli, że Jezus zmartwychwstał i żyje, wtedy nakazał im nie opuszczać Wieczernika, ale oczekiwać zesłania Ducha Świętego, który przypomni im wszystko i pomoże lepiej zrozumieć Jego naukę. I tak się stało. Modlili się i czekali na Ducha. A gdy przyszedł, znowu mimo drzwi zamkniętych, i spoczął na każdym z nich, wtedy nie mogli już dalej pozostać w zamknięciu. Ci przerażeni dotąd i niepewni siebie mężczyźni z niezrozumiałą odwagą i entuzjazmem wychodzą z Wieczernika na zewnątrz i zaczynają głosić wielkie dzieła Boże (por. Dz 2).
 
Najważniejsze przesłanie
 
Najbardziej pierwotne orędzie apostolskie możemy odkryć na kartach Dziejów Apostolskich. Znajdziemy tam przynajmniej kilka katechez świętych Piotra i Pawła, w których przekazują to, co wówczas było najważniejsze: „Jezus ukrzyżowany zmartwychwstał i żyje! My Go widzieliśmy i o Nim świadczymy. Każdy, kto w Niego uwierzy i przyjmie chrzest – będzie zbawiony”. To było najistotniejsze przesłanie naocznych świadków żyjącego Jezusa. O ile jednak każdy mógł pójść i sprawdzić, że grób Jezusa jest pusty, to już nie wszyscy widzieli Go żywego po zmartwychwstaniu. Był to przywilej grupy świadków, i to wcale niemałej. Jak napisze św. Paweł: „Chrystus… ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; (…) Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu… ukazał się także i mnie [czyli Pawłowi]” (1 Kor 15,5-8). Zatem przesłanie o zmartwychwstaniu Pana było istotą dobrej nowiny, jaką od samego początku apostołowie i uczniowie Jezusa przekazywali słuchaczom. Wszystkie inne fakty z życia Jezusa były wówczas powszechnie znane, bo przecież apostołowie rozpoczynają swoją działalność w Jerozolimie, gdzie Jezus nauczał i gdzie został osądzony i ukrzyżowany. O ile śmierć Jezusa, proroka wielkiego w czynie i słowie, była dla wielu powodem smutku i rozczarowania, bo przecież wiązano z Nim głębokie nadzieje mesjańskie, o tyle wieść o Jego zmartwychwstaniu była jeszcze większym szokiem, stąd u wielu wywoływała dystans i niedowierzanie.
 
Towarzyszyły im znaki i cuda
 
Misja podjęta przez apostołów budziła u wielu zdumienie. Jak to możliwe, by ludzie prości, nieuczeni, rybacy z zawodu mieli odwagę i mądrość, by głosić takie rzeczy? I to nie tylko wobec ludu, ale i przed arcykapłanami i starszymi! (por. Dz 4,13). Co więcej, apostołowie, podobnie jak ich Mistrz, dokonywali znaków i cudów, co potwierdzało, że Bóg jest z nimi. U wejścia do świątyni Piotr uzdrowił chromego człowieka, który prosił o jałmużnę (por. Dz 3,1-10). Tam, gdzie miał przechodzić, kładziono chorych, aby padł na nich jego cień, który uzdrawiał (por. Dz 5,15). Gdy arcykapłani uwięzili apostołów, wtedy w cudowny sposób anioł wyprowadził ich z więzienia (por. Dz 5,18n). Tak samo zdarzyło się, gdy Herod uwięził Piotra, aby go stracić. W nocy anioł wyprowadził Piotra z więzienia, pomimo że pilnowało go 16 żołnierzy (por. Dz 12,1-11).
 
Prześladowania dla dobra ewangelizacji
 
Pomimo cudownych znaków, wyznawcy Jezusa doświadczali prześladowań, więzień, cierpień, a nawet śmierci. Prześladowania pochodziły ze strony religijnych władz Izraela, które wcześniej skazały na śmierć Jezusa. Ale byli też wyjątkowi gorliwcy, broniący Starego Prawa, jak chociażby Szaweł z Tarsu. To przy jego asystencji ukamienowano Szczepana. Jeszcze inne prześladowania zainicjował Herod, który najpierw ściął mieczem Jakuba, brata Jana, a potem, chciał również uśmiercić samego Piotra (por. Dz 12,1-4). Przedziwna jest logika rozprzestrzeniania się orędzia o zmartwychwstałym Jezusie. Paradoksalnie okazuje się bowiem, że polecenie Jezusa skierowane do apostołów: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody…” spełniło się szybciej właśnie dzięki prześladowaniom, jakich doświadczył młody Kościół. Zapewne łatwiej byłoby apostołom, gdyby ich głoszenie zostało pomyślnie przyjęte przez wszystkich Żydów w Jerozolimie. Cieszyliby się szacunkiem i mogliby spokojnie uwielbiać zmartwychwstałego Pana. Czy jednak znaleźliby w sobie dość siły i odwagi, by opuścić to święte i dobrze im znane miasto? I pójść do Samarii, potem Grecji czy Rzymu? Może doszłoby i do tego, ale o wiele później. Tymczasem ucieczka przed prześladowaniami spowodowała, że apostołowie i inni uczniowie Pana bardzo szybko znaleźli się w obcych dla siebie stronach i tam głosili Jezusa. Jest to metoda ewangelizacyjna zupełnie sprzeczna z zasadami tego świata: głoszenie dokonuje się pośród prześladowań, za cenę krzyża, sprzeciwu, upokorzeń, a często za cenę krwi i życia. Taką drogą szedł Mistrz, taką drogę wytyczają Jego naśladowcy. Potwierdza to długa już historia Kościoła. Gdy był prześladowany i kontestowany – umacniał się i pozyskiwał nowych, wyrazistych wyznawców. Gdy ludzie Kościoła wchodzili w układy ze światem, z władzą świecką i za bardzo obrastali w wygody i przywileje, tracili swoją tożsamość, a wraz z tym siłę nośną swego posłannictwa. Dlatego lepiej, gdy brakuje Kościołowi „złota i srebra”, a cieszy się mocą słowa i świadectwa, bo tylko taki jest zaczynem Bożego królestwa na tym świecie.
 
ks. Dariusz Salamon SCJ
Czas Serca nr 147