DRUKUJ
 
ks. prof. Edward Staniek
Ofiara
Mateusz.pl
 


Głębia  modlitwy oraz zdolność do składnia ofiary
 
Wykładnikiem religijności człowieka jest głębia jego modlitwy oraz zdolność do składnia Bogu ofiary. O tym przypomina Kościół na początku Wielkiego Postu. Ewangelia prowadzi nas na górę Tabor, byśmy mogli przeżyć tajemnicę przemienienia. Dokonało się ono, jak to wyraźnie zaznacza św. Łukasz, w modlitwie. Nic tak nie przemienia człowieka jak modlitwa, czyli bezpośrednie podłączenie serca do Boga.
 
Równocześnie Kościół prowadzi nas na inną górę – Moria, i każe uczestniczyć w ofierze, jaką Abraham składa Bogu. To zadziwiające, jak wiele musiał przeżyć ten kochający ojciec. Aż trudno uwierzyć, że jego stare serce, liczył już ponad sto lat, potrafiło to wytrzymać i nie pękło z bólu. Podróż na miejsce ofiary trwała trzy dni, sam buduje ołtarz, i sam składa ofiarę. Stać go było na oddanie Bogu tego, co miał najcenniejszego. Syna otrzymał od Boga i Bogu oddaje syna. To trzeba dokładnie rozważyć. O co chodziło w tej ofierze?

Boża energia
 
W modlitwie człowiek nawiązuje łączność z Bogiem. To wielkie wydarzenie. Chodzi o podłączenie serca tak, jak podłącza się żarówkę do elektrycznego prądu. Boża energia płynie przez nie, zamieniając się albo w światło, i wówczas serce promieniuje szczęściem, albo w ciepło, i wówczas serce się spala, nierzadko w sposób bardzo bolesny (modlitwa w Getsemani). W modlitwie tym, który działa, jest przede wszystkim Bóg, to Jego energia przemienia człowieka.

Dzieło człowieka
 
Ofiara natomiast to przede wszystkim dzieło człowieka. Polega ona na decyzji, która zmierza do rezygnacji z dobra na rzecz większego dobra. Dobro posiadane cenimy jednak zawsze znacznie więcej niż dobro, które możemy otrzymać. To, które mamy, jest nasze, a obiecane do nas jeszcze nie należy. Otóż w ofierze człowiek jest w stanie dla Boga zrezygnować nawet z największych i najbardziej umiłowanych dóbr, jakie posiada. W tym geście bowiem wyraża dwie uznawane przez siebie prawdy. Pierwsza, że Boga kocha ponad wszystko; druga, że stać go na oddanie nawet najbardziej uszczęśliwiającego go dobra. Rzecz jasna, że ofiara musi być Bogu miła, a jest taką wyłącznie wówczas, gdy się zgadza z Jego wolą. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że o wierze człowieka świadczy nie tyle jego modlitwa, bo w niej łatwo o złudzenie, lecz właśnie gotowość do złożenia ofiary.
 
Ofiara właściwie pojęta nigdy nie jest stratą. Zawsze w niej człowiek tysiące razy więcej zyskuje, niż traci. To jest tajemnica ofiary. Jakże często ci, którzy w duchu ofiary zdołali przyjąć utratę swoich najbliższych – męża, żony, dziecka, po miesiącach, a czasem latach, dochodzą do wniosku, że ta utrata była dla nich błogosławiona. Bywa, że odwołują się do Abrahama twierdząc, iż go rozumieją i w bólu składanej ofiary, i w szczęściu po dokonanej ofierze.
 
Ofiara oto drugie pojęcie zatarte w świadomości człowieka naszego wieku. Jej miejsce zajęło pojęcie „straty”. Tymczasem pojęcie ofiary stanowi drugą pieczęć zamykającą Biblię. Kto go nie rozumie, kto nie umie składać Bogu ofiary, ten nigdy nic z Pisma Świętego nie zrozumie. Jeśli stwierdzi, że coś rozumie, to tylko mu się wydaje, że rozumie.
 
Jakże wielką wartością w oczach Boga musi być ofiara, skoro zgodził się na to, by Jego umiłowany Syn taką Ofiarę złożył sam z siebie na Golgocie, i nie zesłał zastępczego baranka, tak jak to uczynił ratując życie Izaaka.
 
Ofiary trzeba się uczyć, a jest to bardzo trudna umiejętność. Ten, kto umie ją składać, wędruje drogą niezwykłego ubogacenia. Nurt współczesnego świata płynie jednak w odwrotnym kierunku. Wszystko zmierza do roztoczenia przed ludźmi mirażu możliwości życia bez ofiary. Jest to jazda wygodną autostradą, która prowadzi donikąd. Sama przyjemność jazdy jest jej celem. Czy jednak warto stracić życie dla samej przyjemności życia? A co mogą powiedzieć ci, których życie nie ma nic wspólnego z przyjemnością – chorzy, kalecy, obciążeni odpowiedzialnością za innych... Nic też dziwnego, że właśnie oni łatwiej uczą się składania ofiary, niż ci pędzący wygodną autostradą.

...na Golgotę
 
Czas od Środy Popielcowej to wezwanie do udoskonalenia naszych umiejętności składania ofiary. Bez nich bowiem podejście w Wielki Piątek pod krzyż Syna Bożego będzie tylko turystyczną wycieczką na Golgotę. Warto wtedy wziąć aparat fotograficzny, by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie między skazańcami. Serce bowiem niezdolne do składania ofiary, nic z bogactwa Kalwarii nie skorzysta.
 
ks. Edward Staniek
mateusz.pl