DRUKUJ
 
ks. Adam Gul
Chleb, ręce i Eucharystia
materiał własny
 


Chleb, ręce i Eucharystia

Na zakończenie żniw odbywają się uroczystości dożynkowe: parafialne, dekanalne, diecezjalne i centralne. Przygotowane odpowiednio od strony artystycznej i liturgicznej, zwracają w szczególny sposób naszą uwagę na niepowtarzalny i podstawowy dar chleba. Jakkolwiekby patrzeć, na ten finalny produkt ludzkiej zapobiegliwości i pracowitości, nie jest on tylko efektem naszych starań. Chleb jest darem - jest cudownym znakiem, reminiscencją ukrytych w ziemi i naturze witalnych bogactw.

Te bogactwa poprzez obumieranie ziarna w glebie, kiełkowanie, wzrost i dojrzewanie, są w tym procesie asymilowane z ziemi i otoczenia, i przetwarzane tak, by służyły ludzkiemu życiu. Człowiek, mimo znajomości tego zjawiska i dysponowania pierwiastkami, które biorą w nim udział, nie odtworzy go w żadnych warunkach. Nie "wyprodukuje" chleba w laboratorium, używając najwspanialszych urządzeń i nowoczesnych technologii. Zawsze słońce śmiać się będzie, a wiatr szydził z tak myślących, deszcz zmyje po nich wszelkie ślady... . To, co ma służyć życiu - jego zachowaniu i rozwojowi - samo musi zasmakować życia; żyć i rozwijać się.

Do tego cudu i daru potrzebne są jednak ludzkie ręce. Tylko wtedy nabierze on znaczenia wymiaru ludzkiej egzystencji. Konieczne są dłonie, by zechciały z tego daru zrobić użytek - siać, pielęgnować, przygotowywać i karmić. Ten wysiłek łatwiej było zauważyć i zrozumieć dawniej. Dziś mechanizacja i specjalizacja zniekształcają wizerunek człowieka utrudzonego - jego wysiłku i owoców pracy. Często korzystając z pracy drugiego, jesteśmy jak "stojący" obok - patrzymy skrótowo - widzimy bardzo spłaszczony obraz, bez głębi...

Kto z tych niezliczonych zastępów zjadaczy chleba poznał zakłopotanie - bo trudno, ciężko zaorać, ... widział zmartwienie, bo sucho - i nie chce schodzić. A przygnębienie, kiedy na nie zamarzniętą ziemię spadł obfity śnieg i długo leżąc wyniszczył zasiewy. Kto pamięta żniwa z sierpem, może sobie przypomnieć ludzi mocno zgiętych ku ziemi, kobiety odbierające pokos w promieniach upalnego słońca, ... zna klepisko, cepy, czy żarna. Kto mógł obserwować matkę przy dzieży, przygotowującą ciasto do wypieku - jej napięcie i niepokój, tym bardziej zemocjonowaną im bliżej formowania go i podawania do pieca; czy rośnie, czy ciepły piec - oby nie było zakalca - wszyscy czekają, z lubością przełykając ślinę, wywołaną miłym rozchodzącym się po izbie zapachem wypiekanego chleba. I radość dzieci - jest już podpłomyk. I jak tu nie przeżegnać każdego bochna chleba - ileż w nim trudu umęczenia i zapomnienia o sobie, by inni mieli - by mogli nasycić łaknienie... . Jak tu nie podnieść i nie ucałować każdej spadającej na ziemię okruszyny. Przecież to wszystko w pocie czoła zostało zdobyte, "a chwasty i osty" dawały znać o sobie... . Jak nie ucałować matczynej i ojcowskiej dłoni !

Uroczystości dożynkowe to nie tylko święto dziękczynienia. To również okazją dla wszystkich - uświadomienia sobie, jak wiele potrzeba harmonijnego wysiłku we współczesnym świecie, by głodnym podać chleb. To świętowanie ma wyakcentować w końcu, szczególną  zasługę ludzi kochających ziemię - matkę żywicielkę - rolników! Tylko wtedy będzie wartościowym wydarzeniem - spełni pożyteczną rolę - będzie budzić wrażliwość potrzebną do uznania pracy i zasług drugich, będzie uczyć wdzięczności.

Dożynkowy korowód, z akcentami regionalnego rodowodu, zatrzymał się w prezbiterium. Misternie wykonany wieniec, z różnych zbóż i kwiatów został ustawiony przed ołtarzem - stołem eucharystycznym. Dla ciekawszego wyakcentowania tego wydarzenia, umieszczono go w stylizowanych, pełnych ekspresji dłoniach - odlanych z mosiądzu. Ta ekspozycja dłoni została wykonana dla przypomnienia i upamiętnienia wstrząsającego dramatu, jaki miał miejsce 10.01.1964 r. Wtedy w Maciejowej, na Dolnym Śląsku, został zamordowany przy ołtarzu ks. Józef Górszczyk SP. Celebrując Mszę Świętą przygotowywał dary ofiarne. Ręce, którym przez konsekrację dano moc sprawowania świętych czynności, przyjęły chleb i wino przyniesione do ołtarza. Unosząc z delikatnością patenę, a później kielich przedstawiły, zaprezentowały Ojcu Niebieskiemu materię konieczną do konsekracji. W tym momencie inne zaciśnięte na rękojeści siekiery dłonie, kierowane bezmyślnością i niechęcią, wykonywały śmiertelne misterium - jak na Golgocie, kiedy wbijały uderzeniem podobnego narzędzia tępe gwoździe - by te ręce nie wyciągały się już ku drugim, by nie błogosławiły, rozgrzeszały, karmiły... .

Ks. Józef mógł uciekać - był młodym, wysportowanym mężczyzną - morderca wchodził do kościoła z krzykiem i słowami gróźb, a siekiera to nie broń automatyczna. Wychowany w wielkim szacunku dla ołtarza - nie odszedł od niego - pozostał przy nim.  (więcej o tym wydarzeniu w naszym artykule - tutaj ) Żyjący jeszcze, ówczesny Prowincjał Księży Pijarów powiedział o nim: "Dla Józka byłoby to zejście z posterunku - on tego nie mógł zrobić". Czy niedostatek chleba, doskwierający nieraz głód - lata trudnego dzieciństwa - przygotowały go do zajęcia takiej postawy - bardziej uwrażliwiły go wobec Eucharystycznego Chleba? W jego rodzinnym domu brakowało chleba, tam okruszyna była na wagę złota - podnoszono ją i całowano.

Od października 2004 r. do października 2005 r. trwać będzie w Kościele katolickim Rok Eucharystii. W tym czasie szczególnie będzie podkreślana prawda, że w Eucharystii zawiera się całe duchowe bogactwo Kościoła, którym jest sam Chrystus, Chleb Życia. Będzie to również Wielkie Święto Dziękczynienia za Chleb Eucharystyczny. Nie ma Eucharystii bez kapłana - tak jak nie może być daru chleba bez ludzkich rąk. Na pewno Rok Eucharystii to nie dożynki… . Ale jedno może pomóc zrozumieć drugie - wydarzenie niższej rangi może być obrazem, metaforą dla Sacrum. Dożynki - święto plonów to wyakcentowanie pracy tych, którzy kochając matkę ziemię z cierpliwością i miłością karmią - dają chleb. Rok Eucharystii w podobny sposób stworzy okazję, by zauważyć tych, którzy karmiąc innych Eucharystią sami byli jak chleb.

ks. Adam Gul