logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Marian Zawada OCD
Agrotechnika duchowa, czyli ugory podobieństwa
Głos Karmelu
 


 Człowiek nosi w sobie bardzo pierwotną zdolność upodobnienia. Pochodzi ona z wnętrza aktu stworzenia, gdy Ojciec wszystkich rzeczy zaproponował: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam... (Rdz 1,26). Jaśniał zatem boskim pięknem i chwałą, a Stwórca podziwiał go odnajdując w nim swą dostojność i majestat. Można by powiedzieć, że piękno Boga i człowieka wzajemnie się potęgowały. W tym objawiała się potęga wzajemnej miłości, gdyż ona najintensywniej czyni podobnym do umiłowanego. Człowiek był dokonany w Bogu i zbliżał się do boskiego światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu (J 3,21). Całe stworzenie kipiało z radości i dumy, że człowiek pośredniczy w boskim pięknie i prowadzi je do Stwórcy. Tak było do grzechu, kiedy przyszedł Bardziej Przebiegły i zagrał na nucie podobieństwa: otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie... (Rdz 3,5). Mieć otwarte oczy na podobieństwo i być jeszcze bardziej jak Bóg, to pełniej nim żyć! Pułapka była misterna i dobrze założona. Po spożyciu owocu poznania dobra i zła człowiek wchłonął niepodobieństwo – umiłowanie ciemności. Zawstydzone piękno potrzebowało się chować przed Bogiem, oddalać od Niego. Zraniona natura nie podziwiała już Stwórcy, wpatrywała się gdzie indziej, szukała innego podobieństwa. Pokusa, by być większym, być jak Bóg, a zatem największy, zorientować wokół siebie całą rzeczywistość powoduje, że to człowiek chce czynić wszystko podobnym sobie. Pragnie być ojcem podobieństwa. I mimo że Chrystus w dziele zbawienia odnawia siłę boskiego podobieństwa, ofiarując nam łaskę, cień zwodniczego podobieństwa działa. 
 
Moc upodobnienia grzęźnie w przepaści ludzkiego serca, w zaciszach domostw i meandrach wielkiej historii. Wola, by gromadzić wokół siebie sobie podobnych, by czynić świat „swoim”, a więc podobnym sobie, staje się coraz bardziej nieokiełznana i sięga po przemoc, po kłamstwo, po mechanizmy społecznej manipulacji. Dotyczy to nie tylko bliźniego, ale i rzeczywistości nadprzyrodzonych. Umysł zagnieżdżony w kłamstwie, w liturgii kłamań nie może już być zdolny do prawdziwej czci, bo sam sadowi się w całym majestacie na miejscu Stwórcy. Tak bardzo człowiek brnie w zuchwałości podobieństwa, że odwraca logikę stworzenia: domaga się, by Bóg był na jego podobieństwo. Jest to apogeum przewrotności podobieństwa.
 
Dlatego, w prawdziwej świętości właśnie podobieństwo domaga się gruntownego oczyszczenia. Być świętym znaczy poddać się boskiej zasadzie upodobnienia, a więc łasce, a nie promować własne rozwiązania. Jesteśmy wezwani, by żyć na wzór Wszechmocnego, a nie na miarę naszych wyobrażeń o Bogu. Należy spierać się z całą naszą „naiwnością” myślenia o Bogu i sprytem podrzucania Mu naszych rozwiązań. Nawet w dobrze rozwiniętych duszach, w zupełnie szczerych zachowaniach, pobudzeniach płomiennych i gorliwych, pojawia się nuta pierworodnej pokusy „bycia bardziej”.
 
Kiedy uporamy się z zasadniczymi kompozycjami niepodobieństwa, trzeba by wprowadzić program: „być mniej”, aż odkryjemy prawdziwość słów: Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał (J 3,30). W duchowej małości bycia odnajdujemy niezwykły pokój wzrastania – wzrastania właściwego podobieństwa: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 48). Każde życie na „własną miarę” jest zatem uwłaczaniem niebiosom. Świętość na szczęście nie pochodzi od nas: Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili (Ef 2,10). Duchowy człowiek, zanim się weźmie do orki, pyta o pole i narzędzia. Może się przedziwnie okazać, że to nie my mamy coś tam uprawiać (np. rzekomą świętość), ale sami jesteśmy polem, które uprawia Bóg. Dlatego Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli (Mt 13,14). Jeżeli pozwolimy Chrystusowi kupić naszą rolę, to już mamy otwarte okno do nieba, do Ojca niebieskiego...
 
o. Marian Zawada OCD
 
Zobacz także
Cezary Sękalski
Dla wielu chrześcijan uprawianie duchowości to modlitwa, uczestnictwo we Mszy Świętej i w nabożeństwach, a gdy usłyszą od ołtarza słowa: „Idźcie ofiara spełniona”, wraz z opuszczeniem świątyni, zdają się opuszczać także całą sferę sacrum i powracać do profanum, w którym duchowość z założenia nie może mieć swojego miejsca. Takie ujęcie jest jednak niewystarczające...
 
Cezary Sękalski

Kadzidło, jako element sprawowanego kultu, było znane w wielu religiach, a także w obrzędach świeckich. W liturgii chrześcijańskiej zaczęło być używane stosunkowo późno, jednak Stary Testament opisuje obrzędy judaistyczne, w czasie których używano kadzidła. Było ono znakiem obecności samego Boga, bezpośrednim nawiązaniem do Jego obecności w obłoku podczas wędrówki Ludu Wybranego do Ziemi Obiecanej. Było również znakiem ofiarowania, oczyszczenia i wznoszącej się modlitwy. 

 
Krzysztof Osuch SJ
Był taki czas, kiedy ludzie mogli spotkać Pana Jezusa – bezpośrednio. Słyszeli Jego głos, patrzyli na Jego twarz. Nie było telebimów, więc niektórzy wdrapywali się na drzewa, by móc Go dokładniej zobaczyć. Czas bezpośrednich spotkań z Jezusem wprawdzie już dawno przeminął, ale nadal jest On dostępny. Na różne sposoby. Ale poniekąd najłatwiej można się umówić z Nim na spotkanie, biorąc do ręki Ewangelie. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS