logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Grażyna Starzak
Bierzmowanie: Pasowanie na rycerza
Don Bosco
 


Bierzmowanie to sakrament, który powinien być przyjmowany przez młodych ludzi „świadomie, dobrowolnie i autonomicznie”. Niestety, coraz częściej bywa „uroczystym pożegnaniem z Kościołem”.
 
- Skoro tak, czy warto kontynuować dotychczasową praktykę przygotowania do tego sakramentu? – pyta bp Edward Dajczak, rozpoczynając dyskusję na ten temat. Toczy się ona od pewnego czasu nie tylko na łamach pism katolickich, ale również w środowisku katechetów i wśród rodziców. Zdaniem bp. Dajczaka, a podziela je całkiem pokaźna liczba duchownych i świeckich, trzeba zmienić program przygotowań do bierzmowania na „wyraźnie ewangelizacyjny”.

Papierek lakmusowy
 
Nazwa tego sakramentu pochodzi od staropolskiego słowa „bierzmo”. Przed wiekami tak nazywano poprzeczną belkę, na której opierał się ciężar całego sklepienia budynku. W życiu chrześcijanina sakrament ten ma spełniać podobną rolę. Można go porównać z wewnętrzną siłą organizującą nasze życie, która przeciwstawia się destrukcyjnym działaniom świata. Bierzmowanie jest często nazywane sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej albo konfirmacją, co z języka łacińskiego znaczy „umocnienie”. Bierzmowanie ma umocnić młodego człowieka, żeby dając świadectwo, nie bał się opinii przeciwników Kościoła, ich szyderstw i gróźb. „Bierzmowanie to pasowanie na rycerza. Bezkrwawego krzyżowca, który walczy mieczem przykładu i słowa, który odważnie i dumnie nosi krzyżyk lub medalik, nie wstydzi się przeżegnać przed posiłkiem i przechodząc koło kościoła. Nie czuje się świętym, ale czuje się chrześcijaninem”. Tak bardzo trafnie ujął sens tego sakramentu jeden z księży, którego wypowiedź drukowaliśmy pięć lat temu na naszych łamach.
 
Ordynariusz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej bp Edward Dajczak o bierzmowaniu mówi, że ten sakrament jest jak „papierek lakmusowy”. - To faza, w której kończy się etap wiary dziecięcej, a zaczyna wchodzenie w świadome, dojrzałe jej przeżywanie. Żeby tak przeżyć bierzmowanie, należy wrócić do podstawy życia religijnego, to znaczy odkryć konieczność osobistego spotkania z Bogiem. Bez tego, mimo wyjaśnień, nauk, spotkań, młody człowiek nie przeżyje takiego doświadczenia – twierdzi bp Dajczak.
 
W małych grupach
 
- Zgadzam się z bp. Dajczakiem. Przygotowanie do bierzmowania powinno być przeżyciem, które nie pozostawi młodego człowieka obojętnym – mówi ks. Zygmunt Kostka, proboszcz salezjańskiej parafii św. Stanisława Kostki w Krakowie. Taki „przeżyciowy” program przygotowań do sakramentu bierzmowania ks. Kostka opracował wraz z innymi duchownymi w parafii św. Krzyża w Kielcach. Polegał on na tym, że kandydaci do bierzmowania musieli przejść kilka „stacji”, gdzie m.in. uczyli się rozróżniać dobro od zła czy też przekonali się, co w praktyce znaczy „miłosierdzie”. Jedna z grup odwiedziła kieleckie więzienie. Spotkała się z osadzonymi, którzy składali świadectwo swojego życia, swojego nawrócenia i opowiadali, jak trafili za kraty. Kolejną „stacją” był klasztor sióstr karmelitanek, które poświęciły się życiu kontemplacyjnemu. Wysłuchały ich przygotowujące się do bierzmowania dziewczęta. W tym czasie chłopcy mieli spotkanie z klerykami w seminarium. - Jednym z mocniejszych przeżyć dla młodzieży była wizyta w domu ciężko chorej osoby. Gdy widzieli starszego pana, który przez 10 lat troskliwie opiekuje się leżącą w łóżku i zdaną tylko na niego matką, na ich twarzach malowało się niedowierzanie i podziw. Byli autentycznie poruszeni – wspomina ks. Kostka. Przyznaje, że biorąc pod uwagę wiek kandydatów do bierzmowania, najtrudniejszą rzeczą jest znalezienie odpowiedniej formy przygotowań do przyjęcia tego sakramentu. – Opisana wyżej „chwyciła”, ale nie ukrywam, że wymaga ogromnego wysiłku ze strony organizatorów. Dlatego nie kontynuowaliśmy tego, ale warto byłoby powrócić do tej formy. W każdej parafii są wszak rozmaite grupy, są wolontariusze. Może warto zaangażować ich w przygotowania do bierzmowania. Na pewno w trakcie tych przygotowań trzeba bardziej indywidualnie podejść do młodzieży – przedstawia swoją opinię ks. Kostka. „Indywidualnie i w małych grupach” – tak w opinii ks. dr. Krzysztofa Wilka, dyrektora Wydziału Katechetycznego kurii archidiecezjalnej w Krakowie powinny odbywać się przygotowania młodych ludzi do bierzmowania. Cytowany na wstępie ks. bp Edward Dajczak mówi wprost, że „należy odejść od stadnego podejścia i traktować każdego człowieka w sposób niepowtarzalny, tak jak to robił Chrystus”.   Dobry kierunek
 
O realizację tego postulatu na pewno łatwiej w mniejszych parafiach. W parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Witowie na Podhalu do bierzmowania przystępuje zwykle około 20 młodych ludzi. Tamtejszy katecheta, ks. Tomasz Łach, salezjanin, bardzo się stara, żeby katecheza dla kandydatów do przyjęcia tego sakramentu miała „przeżyciowy” albo inaczej „praktyczny” charakter. – W listopadzie na przykład modliliśmy się za zmarłych na naszym parafialnym cmentarzu. Cmentarz jest blisko kościoła, więc po mszy świętej poszliśmy nawiedzić groby i odmówić różaniec, wspominając tych, którzy tam spoczywają. Młodzież wzięła ze sobą zapalone znicze, które potem zostawiła na grobach swoich bliskich – opowiada ks. Tomasz Łach.
 
Stara się też angażować młodych w codzienne życie parafii. Młodzi parafianie z Witowa przygotowują paczki dla chorych, porządkują teren wokół kościoła, pomagają księdzu proboszczowi w prowadzeniu cotygodniowych spotkań dla dzieci, w organizacji różnych zbiórek na cele charytatywne, chłopcy należą też do liturgicznej służby ołtarza.
 
1 2  następna
Zobacz także
ks. Andrzej Trojanowski TChr.
Św. Pascal Baylon, zanim został świętym, chodził od klasztoru do klasztoru, pragnąc zostać mnichem. Nigdzie go nie chciano z powodu jego wyjątkowego braku urody i dziwacznego odzienia. W końcu jednak znalazł wspólnotę, w której został bratem zakonnym. Nade wszystko ukochał adorację: w dzień zajmował się prostymi posługami, a wieczory i noce spędzał przed tabernakulum. Zmarł 17 czerwca 1592 r. podczas Mszy św. w uroczystość Zesłania Ducha Świętego...
 
Andrzej Gołąb
Był pogodny, niedzielny poranek. Na jasnogórskich wałach wielotysięczny tłum wielbił Boga modlitwą o wylanie Ducha Świętego. Pośród nich, znalazł się człowiek, który niósł na ramionach całe swoje życie. Przygnieciony tym wstydem, nie był w stanie jak inni podnosić rąk, ani wydobyć z krtani jakichkolwiek słów. Zewsząd dobiegało go błagalne zawodzenie wiatru: Duchu Święty Przyjdź!...
 
Karolina Polak

Czasy, w których żyjemy, to okres nieustannie zwiększającego się indywidualizmu, niezależności i anonimowości. Czy w takich czasach jest jeszcze miejsce dla wspólnoty? W dużych miastach jest tak wiele kościołów, że ich mieszkańcy często nie wiedzą nawet, do jakiej parafii należą i nie mam tutaj na myśli osób niewierzących lub tzw. niepraktykujących, ale katolików, którzy regularnie uczęszczają na Eucharystię, tyle że za każdym razem do innego kościoła albo do kościoła szczególnie przez nich lubianego.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS