logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ewa Cichosz
Bóg lubi, gdy Go potrzebujesz
Szum z Nieba
 


czyli jak to jest ze zbawieniem?
 
 Ośmielam się pisać, że Bóg „lubi”, choć język teologii i mistyki nazwałby to określeniem: „znajduje w czymś upodobanie”. Co znaczą tak wielkie słowa? Czujesz, że to poważna sprawa, czyli… nie dla ciebie.
 
Tu muszę cię trochę zmartwić. Jeśli coś jest dobre, to pochodzi od Boga, więc jest dla ciebie na pewno. Świat przecież zaistniał dla nas, a nie obok nas. Jedyną osobą, która powstrzymuje człowieka przed przyjęciem tego, co Pan daje nam każdego poranka, jest oczywiście ojciec kłamstwa. Przekonuje nas on usilnie, że nie jesteśmy godni (grzech), że się nie nadajemy (słabość), może kiedyś (postaraj się)... czyli pewnie dopiero po śmierci.
 
Rzeczywistość jest zupełnie inna. Budzisz się rano i podejmujesz nowy dzień – można powiedzieć, że bierzesz go od Boga. Nie zastanawiasz się, ile razy zabije twoje serce, ile razy złapiesz oddech, ile uśmiechów i dobrych słów wyślesz do bliźnich. Robisz to naturalnie, choć zachwyt nad tym faktem mógłby opromienić niejedną modlitwę uwielbienia.
 
Pozwól, że w dalszym rozważaniu posłużę się dobrze znanym ci obrazem. Pochmurne niebo, siąpiący z chmur lekki deszczyk. Ludzie chodzą spiesznie ulicami. Chowają się pod parasolami, wiatami na przystankach, wystającymi daszkami sklepów czy domów. To też jest bardzo naturalne zachowanie człowieka. Możemy tak chronić zdrowie, ubranie czy choćby dobre samopoczucie. Najciekawsze jest to, że znowu pozwalamy sobie na to, by naturalność kierowała naszym postępowaniem.
 
Nie chcę cię dalej trzymać w niepewności i będę pisać otwarcie. Jeśli w dżdżysty dzień uciekasz przed deszczem, bo wyczuwasz, że jest on dobry dla ziemi i roślin, ale tobie może zaszkodzić – to pytam: czemu w życiu duchowym jest dokładnie odwrotnie?
 
Wyobraź sobie taką prostą konstrukcję świata. To, co Boże, a zarazem bardzo dobre, pochodzi z nieba. Ty stąpasz po ziemi. Spod ziemi nastaje na ciebie przeciwnik, pragnący, byś podzielił jego punkt widzenia. Chodzisz po ziemi i bardzo często masz rozłożony parasol. Oczywiście nad sobą. Zasłaniasz widok nieba, może uśmiechnięte oczy Ojca. Argumentujesz, że to ci pomaga. Ojcowie Kościoła niejednokrotnie porównywali Boga do słońca, pragnąc ukazać Jego wszechmoc i dobroć oraz to, że jest dla wszystkich. A co tu robi ten parasol? „Chroni”? Tak, ale tylko przed łaską i samym Dawcą. Coś nam się pomieszało – czy to jest przestrzeń do rozkładania parasoli?
 
W jednym z objawień z Gwadelupe Maryja mówi o dwóch kolorach promieni słońca: jaśniejących i zupełnie czarnych. Te ciemne oznaczają łaski, o które nikt nie poprosił lub nikt ich nie przyjął. Inaczej: te łaski, pod które podstawiliśmy parasol. A co z tym światem „pod ziemią”? Tu potrzebny jest solidny system obronny – parasol nie wystarczy, potrzebujemy mocniejszych konstrukcji, takich jak „warowne twierdze”, „zbroja Boża”. Jednak ojciec kłamstwa wmawia nam często, że... wystarczy parasol. Jakież wykoślawienie rzeczywistości! Nadal się bronimy i chronimy tylko tam, gdzie powinniśmy podstawić otwarte dłonie. Mamy ochronę od deszczu łask, a tam, gdzie powinny nas strzec mury warowne – często pozostajemy bezbronni.
 
Teraz przejdę już do konkretów, czyli do zbawienia. Od dziecka wiemy, że Chrystus nas zbawił przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Strumienie łask płyną na nas z przebitego Serca Jezusa. Zbawienie się dokonało. Nic nie można do niego dodać. W chwili powrotu Syna na prawicę Ojca i w momencie posłania Pocieszyciela do naszych serc – objawiło się nam dopełnione przez Boga zbawienie.
 
Dziś właśnie mogę je przyjąć. Dziś. Nie po przekroczeniu bramy śmierci, ale .... (tu wpisz, proszę, datę dzisiejszą). To jest dzień przyjmowania zbawienia. Nie musisz na nic czekać – słońce świeci, nawet jeśli ty widzisz tylko zachmurzone niebo.
Uwielbienie twojego serca, zasłuchanie w Słowo, udział w Eucharystii, przyjęcie daru przebaczenia w sakramencie pokuty, wiara w opiekę Pana nad tobą w każdej mikrosekundzie życia – to są znaki, że Chrystus naprawdę nie umierał daremnie. Więc do dzieła! Niech tak będzie każdego dnia. Niech słońce Bożej łaski opromienia twojej życie, niech je „opala” w pięknie złocistych barw.
 
I mam na koniec taką nieśmiałą prośbę teologa: nie mów nigdy, że Bóg zbawi cię po śmierci, bo to nieprawda. „On zbawia każdego z nas w naszych wolnych decyzjach” (por. F. Varilion SJ, Pokora Boga).
Dotąd było poważnie, teraz będzie krótka bajka, żeby powagę sprawy uczynić bardziej przyswajalną:
 
Mała rybka
– Przepraszam panią – rzekła jedna morska ryba do drugiej. Jest pani starsza ode mnie i bardziej doświadczona, pewnie będzie mi pani mogła dopomóc. Proszę mi powiedzieć, gdzie mogę znaleźć to, co nazywamy oceanem? Szukałam już wszędzie bez rezultatu.
– Oceanem jest miejsce, gdzie teraz pływasz – odpowiedziała stara ryba.
– To? Przecież to tylko woda… A ja szukam oceanu – odparła rozczarowana młoda ryba, odpływając, by szukać gdzie indziej.

(Anthony de Mello, Śpiew ptaka)
 

Ewa Cichosz
 
Zobacz także
Adrian Szary
Czym jest wiara? Codziennie, może nawet nieświadomie, używamy przecież tego słowa w różnej formie i znaczeniu. Nie wierzycie? Aksjologia to nauka o wartościach, która w drugiej połowie XIX w. stała się odrębną dziedziną filozofii. Sam termin wprowadził P. Lapie w 1902 r. Jego znaczenie odsyła do greckich słów aksios (godny, cenny) i logos (słowo)...
 
Adrian Szary
Każdy z nas dobrze wie, że kiedy nam na kimś zależy, to jesteśmy gotowi do wielu poświęceń, a do tego pewnie byśmy się obruszyli, a może nawet czuli urażeni, gdyby ktoś wyraził podziw dla naszego oddania, bo „przecież go (ją) kochamy!”. Nikt się nie dziwi, gdy któreś z rodziców czuwa kilka nocy z rzędu przy łóżku chorego dziecka, podobnie nikt się nie dziwi, gdy pielęgnujemy pradziadka czy starszą sąsiadkę. 
 
Adrian Szary
Poznawanie świata w sposób naukowy może umacniać wiarę w Boga, może inspirować do przemyśleń nad jego istnieniem, ale raczej pod warunkiem, że tę wiarę się już posiada, jest się otwartym na Boga, przynajmniej ma się jakąś Jego intuicję. Praktyka pokazuje, że nauka sama w sobie nie musi prowadzić do wiary, czego dowodem są wybitni naukowcy niewierzący w Boga...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS