Przypomina mi się anegdota, którą opowiadał kiedyś śp. ks. Tischner: Spotkał proboszcz Franka Gąsienicę i pyta go: „Czemu nie chodzisz do kościoła?". „Ano, bo wszystko już wiem o Panu Bogu, to co będę chodził". „A jak wiesz wszystko, to powiedz mi, ile jest Osób Boskich?" - pyta proboszcz. „Ano dwie" - odpowiedział Franek. „Dwie Osoby Boskie?! A kto cię katechezy uczył?!". „Ano wikary". „No to, jak cię uczył?". „Ano uczył, że są trzy Osoby Boskie, Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty, ale Bóg Ojciec był taki stary, że już chyba nie żyje.
A jeśli chodzi o drugi problem, czyli sposób mówienia o Bogu?
Najlepiej posługiwać się tymi samymi kategoriami, którymi posługiwał się Pan Jezus. Zawsze gdy opowiadamy komuś o Bogu Ojcu, musimy też pamiętać o ewentualnych skojarzeniach, jakie ktoś może mieć z własnymi rodzicami. Wiadomo, że współcześnie mamy do czynienia z wieloma rozbitymi rodzinami, dlatego też doświadczenie ojcostwa może być bardzo różne.
Ma Ksiądz na myśli to, że ojciec jest wielkim nieobecnym.
Jeśli jest nieobecny, to jeszcze pół biedy. Gorzej, jeśli stosuje w domu przemoc.
Ojcostwo jest poważnym problem społecznym, psychologicznym i socjologicznym. Niektórzy mężczyźni nie chcą podejmować zadań ojcowskich i odpowiedzialności za własne dziecko. Często zostawiają kobietę samą. Dlatego jednym z argumentów pozateologicznych nauczania patrylogii i wprowadzenia liturgicznego święta Boga Ojca jest właśnie argument socjologiczny. Byłaby to dodatkowa okazja, by mówić o ojcostwie ludzkim. Patrylogia miałaby więc do spełnienia podwójne zadanie - przybliżyć ludziom teologiczną prawdę o Ojcu oraz uświadamiać społeczne znaczenie ojcostwa.
Oczywiście to, co teologia wypracowuje, powinno być później w jakiś sposób przełożone na język katechezy. To kolejny problem. Sam nie katechizuję, ale zdaję sobie sprawę z tego, że prawda o ojcostwie Boga nie dociera jeszcze do wszystkich ludzi.
Jeśli ktoś miał ojca, którego nigdy nie było w domu, trudno go przekonać, że Bóg jest najlepszym Ojcem.
Trzeba dużego rozeznania, ostrożności i świadomości, że Bóg Ojciec jest kimś zupełnie innym niż mój ojciec, który być może budzi negatywne skojarzenia. Wszystkie przykre doświadczenia możemy próbować leczyć - słowa „leczyć" używam w znaczeniu przenośnym - odwołując się do miłości Ojca. To pozwala zrozumieć, że nawet osoba tak nam bliska jak tata, nie zawsze jest żywym, autentycznym obrazem Boga. Nie zapominajmy też, że Bóg opiekuje się nami przez naszych rodziców, ale też przez wszystkich ludzi, których spotykamy. My również możemy być opiekunami innych, być rękoma Ojca, który przygarnia.
ks. dr hab. Jan Daniel Szczurek