Musimy sobie uświadomić, że łączność, jaka zachodzi między Bogiem a nami, jest tajemnicą, jest pełna głębokich tajemnic. Tajemnica ta nie będzie ukazywać się nam stale, w jakiejś narzucającej się formie. Będzie przeważnie ukryta pod jakąś zewnętrzną formą. W miarę naszych możliwości musimy "dogrzebać się", "dokopać się" do głębi tych tajemnic. Uświadomić je sobie.
Musimy spostrzec, że Boży świat ukryty pod zewnętrznymi formami jest nie mniej realny jak sprawy, z którymi stykamy się bezpośrednio. Bóg i Jego sprawa nie są mniej realne niż całe moje naturalne, doczesne, fizyczne życie. Bóg jest bardziej realny, bardziej rzeczywisty. Można powiedzieć: Bóg w moim życiu jest bardziej prawdą aniżeli ja sam.
Boża inicjatywa
Ten etap kontaktu Boga z człowiekiem i człowieka z Bogiem - jak powiedziałem - pełen jest tajemnic. Inicjatywa nawiązania łączności wychodzi od Boga. Myśl o tym jest nam potrzebna na co dzień w naszym życiu i współżyciu z Bogiem. Jest nam potrzebna od momentu powołania nas do istnienia, aż do doprowadzenia nas do końca. Inicjatywa wychodzi od Boga. Już stwarzając nas, Bóg włożył w nas zalążek, poprzez który się z nami kontaktuje.
Możemy się tu posłużyć pewną analogią z ludzkiego doczesnego życia: matka i dziecko. Dziecko, przyszedłszy na świat, jest w jakiś sposób dla tego świata zamknięte, a raczej może na odwrót - świat jest dla niego jeszcze zamknięty. Początkowo między dzieckiem a matką nie ma więzi, nie ma kontaktu. Ale matka, obcując z dzieckiem, uśmiecha się do niego i w pewnym momencie następuje odpowiedź ze strony dziecka. Odpowiada ono na uśmiech matki. Nawiązuje się już jakaś świadoma łączność w miłości.
Gdyby jednak w dziecku nie istniał zalążek miłości, który można by było rozbudzić, dziecko nie odpowiedziałoby tym samym na wyjście matki w jego stronę. Musiało w dziecku istnieć coś, co było do rozwinięcia, do rozbudzenia, do wprowadzenia w aktywność.
Podobnie i w nas Bóg zaszczepił swój obraz. Stworzył nas miłością i swoim stałym działaniem wywołuje w nas ożywienie tej miłości. My możemy Bogu na miłość odpowiedzieć. Tak jak On stale się do nas uśmiecha w miłości, tak i my możemy tym uśmiechem odpowiedzieć. Jesteśmy zdolni do tego. On sam nas jako pierwszy do tego uzdolnił.
To współżycie z Bogiem On sam rozwijał w człowieku poprzez różne etapy. Tak jak powiedziałem, inicjatywa wyszła ze strony Boga i z Jego strony jest podtrzymywana. Jednak Bóg, rozumiejąc naszą sytuację, dostosował się do nas i zawsze się do nas dostosowuje. Rozumiejąc, że nie potrafimy Go inaczej uchwycić, jak tylko na nasz ludzki sposób poznania, wychodzi do nas poprzez środki dla nas uchwytne. Bóg staje się w jakiś sposób dla nas dotykalny, osiągalny, widzialny. I to jest także Jego wielka łaska, Jego wielka miłość, Jego wielka dobroć. Bez tego nie moglibyśmy Go osiągnąć.
Wcielenie Boga
Wciąganie człowieka w Boży świat przechodziło przez różne etapy, aż wreszcie osiągnęło formę niesłychaną: Bóg sam wszedł w losy i przeznaczenie ludzi, w ich świat. Przyjął ich warunki, ich sposób bycia. Po co? Tylko i wyłącznie po to, by można było z Nim nawiązać kontakt. Jego inicjatywa i działanie posunęły się do tego stopnia, że kiedy człowiek w swojej nieudolności i nieumiejętności zerwał więzy, jakie Bóg z nim nawiązał, i stał się niezdolny do kontaktu z Bogiem, wtedy Bóg wszedł w jego położenie i samym sobą uzdolnił go do nawiązania łączności na nowo.
Na temat woli Bożej, albo raczej „tzw. woli Bożej” istnieje wiele mitów, nieporozumień i przeinaczeń. Utożsamiamy ją często z predestynacją albo fatum. W zetknięciu z nią reakcją człowieka jest rezygnacja. Wyraża to znany cytat: „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”. Pan Bóg nie jest bezdusznym reżyserem, który beznamiętnie pociąga za sznurki i steruje teatrem, szczególnie aktorami, a dla zabicia nudy i ożywienia akcji raz po raz wywołuje trzęsienie ziemi, katastrofę, wojnę czy epidemię.