logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Międlar CM
Boska Kozetka
materiał własny
 


Leszek, dobrze sytuowany student budownictwa, przeżył w swoim życiu dramat. Wracając późną nocą z dyskoteki, po wypiciu niewielkiej ilości alkoholu potrącił 17-letnią dziewczynę przechodzącą przez jezdnię. Zginęła na miejscu. Od tego momentu jego życie diametralnie się zmieniło. Popadł w depresję. Stracił chęć do życia. Bez przerwy dręczyły go paraliżujące wyrzuty sumienia. Za wszelką cenę starał się do tego nie wspominać. Po wielu miesiącach przystąpił do spowiedzi. Nie było mu łatwo. Rozgrzeszenie otrzymał. Pozostał jednak smutek i poczucie winy. Nasilały się zmiany psychosomatyczne: brak apetytu, bóle brzucha, nagłe omdlenia. Od tej chwili, co miesiąc przystępował do sakramentu pokuty i wciąż przedstawiał spowiednikowi to samo wydarzenie. Czekał rok zanim nowo spotkany kapłan odesłał go do psychoterapeuty, który okazał się niezbędny. Specjalista odkrył problem. Po długiej terapii pomógł Leszkowi rozwiązać go i nauczył normalnie żyć.
 
Głód dialogu
 
Podobnych sytuacji jest całe mnóstwo. Penitenci często spowiadają się z depresji, nerwicy, problemów w relacji z bliźnimi, poczucia winy. - Nie ma zbyt wielu ludzi, którzy wyraźnie rozróżniają problemy natury psychicznej od problemów natury duchowej. Jeżeli przychodzą do spowiedzi, to zazwyczaj te problemy ze sobą łączą. Jednak bardzo dobrze, że jest w nich chęć wypowiedzenia ich. Natomiast do samego spowiednika należy rozróżnienie problemu i zasugerowanie ewentualnego skorzystania z pomocy psychologa – stwierdza ks. Andrzej Klima CM, spowiednik i kierownik duchowy WSD Księży Misjonarzy w Krakowie. Problem traktowania spowiedzi jako zamiennika psychoterapii rzeczywiście istnieje. Nie wynika często z samej nieznajomości kwestii, ale ze zwyczajnej niewiedzy. Tłem dla zrozumienia tego nieporozumienia zdają się być badania socjologiczne, które wykazały, że tam gdzie zanika praktykowanie spowiedzi, zwykle wzrasta zapotrzebowanie na psychoterapię. W krajach Europy Zachodniej, Stanach Zjednoczonych, wszędzie tam gdzie praktykowanie sakramentu pokuty przeżywa kryzys, gabinety psychoterapeutyczne są oblężone jak Jerycho! Głód osobistego dialogu w pełnym hałasu, jarmarcznym świecie rzeczywiście jest obecny. To sprawia, że stałe spowiednictwo i korzystanie z usług psychologów jest coraz modniejsze. To cieszy, że puka się do "specjalistów". Tylko czy zawsze pod odpowiedni adres?
 
Motyw – nawrócenie
 
Problem relacji pomiędzy psychoterapią a spowiedzią podjął bł. Jan Paweł II w przemówieniu do członków Penitencjarii Apostolskiej w 1988 roku: "Nieuzasadnione są oczekiwania tych, którzy chcieliby przekształcić sakrament pokuty w praktykę psychoanalizy lub psychoterapii". Niesłuszność oczekiwań, o których mówi papież, wynika z faktu, że sakrament pokuty dotyczy przede wszystkim sfery transcendentnej, duchowej, zaś psychoanaliza i psychologia – sfery emocjonalnej, psychicznej. Owe zredukowanie rzeczywistości nadprzyrodzonej – której kształtowaniem przede wszystkim trudzi się Boża łaska – do rzeczywistości ziemskiej sięga swoimi korzeniami nauki "ojca psychoanalizy" – Sigmunda Freuda. Prekursor nowej metody leczenia ludzkiej psychiki, opierał się na teorii popędów. Religię określił mianem "wytworu niezaspokojonego popędu seksualnego" (w głównej mierze kwestionował autentyczność religii chrześcijańskiej). Freud nie przyjmował faktu obecności – oza sferą fizyczną i psychiczną – sfery duchowej. Twierdził, że to co dzieje się w konfesjonale jest doskonałym zamiennikiem jego gabinetowej kozetki, na której kładli się potencjalni pacjenci. Nawet sam przytaczał w swoich zapiskach przypadki, kiedy osoby o lekkich zaburzeniach wysyłał do najbliższego spowiednika, który gwarantował bezpłatny i skuteczny sposób "terapii".
 
Jednak, wbrew temu co starał się udowodnić Freud, różnica pomiędzy spowiedzią a psychoterapią jest ogromna. Istotnym celem sakramentu pokuty jest pojednanie człowieka z Bogiem, które dokonuje się na płaszczyźnie wiary. W spowiedzi najważniejszy jest dialog człowieka z Bogiem. Kapłan obecny w konfesjonale jest jedynie łącznikiem w tej niebiańskiej komunii, a rozgrzeszenie – deklaracją woli samego Boga. Spowiednik pozostaje przede wszystkim świadkiem Bożego miłosierdzia. Niekiedy zdarza się, że odchodząc od kratek konfesjonału mamy poczucie lekkości, błogości. Może to być działanie Bożej łaski, ale należy pamiętać, że w pierwszej kolejności sakrament pokuty jest uzdrowieniem duchowym, sięgającym głębiej niż tylko sfera psychiki. Zatem pierwszym motywem z jakim przystępujemy do spowiedzi winno być nawrócenie.
"… na pewno Pan Jezus"
 
Ileż to razy słyszeliśmy na katechezie w szkole: "Kiedy masz jakieś problemy, to idź się wyspowiadać lub pojedź na rekolekcje". Cóż za ignorancja! Stawianie diagnozy bez, choć częściowego, poznania natury problemu jest poważnym nieporozumieniem. To zjawisko, określane przez teologów "God of the gaps" (Bóg luk), polegające na "wciskaniu" ingerencji Boga gdzie popadnie, jest bardzo niebezpieczne. Dobrze nam to obrazuje dowcip: "Katechetka pyta dzieci w klasie: - Co to jest: Małe, rude, ma kitę i skacze po drzewie? Jasiu podnosi rękę i odpowiada: - Nie jestem przekonany. Ale na ile znam panią to na pewno Pan Jezus". Dowcip może i jest śmieszny, ale w gruncie rzeczy zatrważający. Czy rekolekcje i spowiedź święta w swej istocie mają poprawić samopoczucie? Łaska działa niezależnie od ludzkich doznań i dobrego czy złego samopoczucia. Pragnienie poczucia "lekkości" nie powinno być powodem nadrzędnym, z jakim klękamy u kratek konfesjonału. Źródłem takiego stanu, poza działającą łaską Bożą, może być kontakt i werbalizacja swoich przeżyć, które – według psychologów – w jakiejkolwiek relacji z żywym człowiekiem są pierwszym krokiem terapii. - Szczera rozmowa w zaufaniu jest zawsze terapeutyczna – mówi ks. Klima. Potwierdzeniem tego jest koncepcja Carla Rogersa, który opracował alternatywę dla psychoterapii, zaadresowanej do osób z poważniejszymi zaburzeniami. Określił ją mianem "kontaktu pomocnego". Jego kluczowym elementem jest wytworzenie odpowiedniej atmosfery, aby "klient" (człowiek) sam mógł się zmienić. Właśnie z takim kontaktem mamy do czynienia w dialogu z przyjacielem, osobą którą darzymy autorytetem, spowiednikiem.
 
Poczucie winy i żal
 
Każde ludzkie sumienie zna poczucie winy. To ono nam podpowiada, kiedy robimy coś dobrze, a kiedy wartości odstawiamy na drugi plan. Znów jednak zachodzi wyraźna różnica między winą, z jaką powinno się przyjść do konfesjonału, a winą nad którą pracuje się w gabinecie lub poradni z psychologiem. - Spotykamy się z poczuciem winy bezpodstawnym, chorym. Przy pewnych typach osobowości objawia się ono poprzez natarczywość, natręctwo. Bezsprzecznie jest to podstawa do pracy z psychologiem, który ma za zadanie uwolnić od niego. Spotykamy się również z poczuciem winy uzasadnionym, zdrowym, ściśle związanym z popełnionym grzechem. Spowiedź powinna od niego uwalniać. Dodajmy, że w obecnych czasach jest z nim bardzo różnie – jak pisał bł. Jan Paweł II w Adhortacji Apostolskiej Reconciliatio et Paenitentia: "Grzechem naszych czasów, jest utrata poczucia grzechu". Zazwyczaj poczucie winy chore i zdrowe idzie ze sobą w parze. Kapłan powinien ludzi uspokajać podczas spowiedzi. Często w przypadkach popełnienia przez ludzi aborcji ten problem jest bardzo silny – wyjaśnia ks. Klima. Analogicznie sprawa ma się z żalem za grzechy. Żal za grzechy, będący jednym z warunków sakramentu pokuty nie dotyczy emocjonalnego, psychicznego przeżycia. U wielkich świętych możemy zaobserwować szczery żal połączony z przeżyciami emocjonalnymi (np. u św. Jana od Krzyża), jednak są to odosobnione przypadki. Żal za grzechy w rozumieniu religijnym to świadoma i dobrowolna decyzja zerwania z grzechem, a w konsekwencji nawiązanie komunii z Bogiem.
 
Moc skruchy
 
"Zasadniczą podstawą do uzyskania przebaczenia grzechów - pisze o. prof. Józef Augustyn SJ, rekolekcjonista i autor wielu książek z dziedziny życia duchowego – nie jest najpierw samo wyznanie grzechów, ale wewnętrzna skrucha i powierzenie ich Panu Bogu. Wyznanie słabości moralnych przed Kościołem jest jedynie zewnętrznym znakiem wewnętrznej skruchy grzesznika." Chrystus domaga się ujawnienia grzechów przed Kościołem. Jedynie w okolicznościach łagodzących (np. w obliczu śmierci) sama skrucha wystarczy do odpuszczenia grzechów. Znajomość podstaw psychologii dla spowiadającego okazuje się bardzo pomocna. "Jeżeli stan penitenta rzeczywiście zdaje się wymagać terapii medycznej – stwierdza Jan Paweł II – spowiednik nie powinien sam podejmować problemu, ale odesłać zainteresowanego do uczciwych i kompetentnych specjalistów." Również w przypadku spowiedzi, kiedy penitent trwa w nałogu (alkoholizmu, narkomanii, erotomanii itd.) znajomość podstawowych zagadnień z dziedziny psychologii uchroni kapłana przed krzywdzącym traktowaniem penitenta.
 
Wzajemna współpraca
 
Bardzo ważne jest rozróżnienie, gdzie przebiega granica między tym co duchowe, a tym wszystkim co wiąże się z psychiką. Kościół nie lekceważy zasadności psychoterapii czy psychoanalizy. "Postuluje nawet ścisłą współpracę świata psychologów i terapeutów z duchownymi, ponieważ – jak pisze o. Augustyn – dla wielu osób zranionych psychicznie i moralnie obie formy pomocy są niezbędne." Posiadają swoją odrębność. Żadnej z obu metod nie należy bagatelizować. Domaga się, aby nie były ze sobą mieszane lub wykorzystywane alternatywnie. W spowiedzi najważniejsza jest wiara i doświadczenie Pana Boga. Tylko On może odpuścić nam grzechy. Pomoc psychologiczna i spowiedź są sobie wzajemnie potrzebne, ale psychoterapia nigdy nie zastąpi spowiedzi, a spowiedź psychoterapii.
 
 
Jacek Międlar CM 
mężczyzna, misjonarz św. Wincentego a Paulo, student V roku teologii w Krakowie; zainteresowania: Biblia, polityka, wspinaczka sportowa; motto: "Deo et Patriae semper Fidelis"; e-mail: jac.em@wp.pl 
 
Zobacz także
Ks. Krzysztof Grzywocz
Pojednanie jest powrotem do pierwotnej jedności. Nie można więc mówić o pojednaniu tam, gdzie tej jedności nie było. Ta jedność jest tu rozumiana jako osobowa, miłosna relacja na poziomie fizycznym, psychicznym i duchowym. Aby taka relacja mogła umrzeć, musi się wpierw narodzić. Nie pragną pojednania ci, którzy nie doświadczyli smaku jedności...
 
artykuł sponsorowany

Msza święta jest dla wyznawców katolicyzmu niezwykle ważna. To właśnie w trakcie jej trwania następuje przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Zrozumiałe jest zatem to, że celebracja mszy wymaga odpowiedniej oprawy. To, w jakich szatach liturgicznych wystąpi kapłan zależy od wielu czynników. Z tego też względu, nie wszyscy wierni zdają sobie sprawę z tego, jakie są najważniejsze rodzaje szat. Warto byłoby to zmienić i czegoś się na ich temat dowiedzieć. [artykuł sponsorowany]

 
Cezary Sękalski
Życie chrześcijańskie podlega nieustannej zmianie. Droga rozwoju duchowego niejednokrotnie wymaga od nas takiego dostosowania podejmowanych środków duchowych, by były jak najbardziej adekwatne do naszych potrzeb. Dotyczy to również sakramentu pojednania.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS