logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Rafał Sulikowski
Cela w Płocku. ”Dzienniczek” Siostry Faustyny w świetle psychologii
materiał własny
 


Zapomnienie o sobie

U Faustyny zapomnienie o sobie, skrajny alterocentryzm są nie do przeoczenia. Człowiek w depresji rezygnuje z tego, co codzienne, proste, nawet z dbałości o higienę osobistą, a zamiast tego pochłania go często spekulacja filozoficzna, rozpamiętywanie przeszłości czy lęk przed przyszłością. I znowu nie pasuje ten obrazek kliniczny z każdej kliniki psychiatrycznej na świecie do Faustyny. W jednym miejscu sprawę przeszłości, a także przyszłości zawiera w jednym zdaniu - zdać obie te strefy czasu na Boga. Osoby z depresją jakby tkwią jedną nogą w przeszłości, często dalekiej, drugą natomiast w odległej nieraz przyszłości (jak w lęku przed śmiercią, lęku egzystencjalnym). Lęk przed śmiercią to stały element dużej depresji i większości silnych nerwic. Jak Faustyna traktuje śmierć? Jako początek misji! Twierdzi, że nie skończy się misja jej wraz ze śmiercią, ale się zacznie. Odpada więc lęk przed śmiercią. To moment, za którym tęskni, bo wtedy spotyka Boga, któremu była wierna. Inaczej osoby depresyjne, zwłaszcza mające silne urojenia grzeszności: obawiają się śmierci. Dla wierzącego jest to zaśnięcie w nadziei zmartwychwstania.

Uznając swoją "słabość" i "małość" (oba określenie oznaczają nie chorobliwe poczucie winy, lecz skromność i pokorę), widzi jednocześnie, że chwila teraźniejsza "daje jej łaskę swej wszechmocy". Prymat teraźniejszości zgadza się z ewangelicznym zaleceniem, żeby wstecz się nie oglądać, zostawiając umarłym grzebanie umarłych. Jednocześnie ważna jest przyszłość, ale ona kształtuje się w ścisłym związku z tym, co teraz. Królestwo Boże jest w perspektywie Faustyny, nie wybiega za bardzo w przyszłość, choć trochę się jej lęka, jak każdy wrażliwy człowiek współczesny. Jednak dominuje postawa "ora et labora".

Powołanie, które zmieniło bieg historii Kościoła

Kazimierz Dąbrowski, znany niegdyś autor koncepcji "pozytywnej dezintegracji", zreferowawszy poglądy innych psychiatrów na temat normy, podaje dwie wersje definicji zdrowia. Jest nim "zdolność do wielopłaszczyznowego i wielopoziomowego rozwoju psychicznego", a wersja najbardziej rozbudowana: "zdrowie psychiczne to zdolność do rozwoju w kierunku wszechstronnego rozumienia, przeżywania, odkrywania i tworzenia coraz wyższej hierarchii rzeczywistości i wartości, aż do konkretnego ideału indywidualnego i społecznego." Widać w świetle powyższych definicji, że Faustyna była zdrowa psychicznie, a jej rzekoma depresja mogła wynikać z interwencji samego Boga, który pragnął, żeby doszła szybko do świętości.

Kryterium najmocniejszym jest krytycyzm. W pewnym miejscu Faustyna pisze, że nie wie, czy to są "złudzenia": "Jezu, czy ty jesteś jakie widmo?" W ten sposób kształtowało się stopniowo jej powołanie zakonne, które miało zmienić bieg historii Kościoła. Chory jest całkowicie sam, pochłonięty swoimi ideami, oddziela się od ludzi, którzy w jego mniemaniu go nie rozumieją. Faustyna inaczej - czuje duchową łączność z całą ludzkością, ma kontakt z umierającymi, nie jest pochłonięta żadną ideą wielkościową, czuje się mała, słaba i marna, ale zarazem akceptuje siebie, swoje miejsce w planie stworzenia. Nie oddziela się od ludzi, lecz - paradoksalnie - odchodząc ze świata, nawiązuje z nimi więź opartą na czym innym niż zwykłej bliskości.

Chciałbym, żeby naukowcy, będący przecież autorytetami dla ludzi wierzących i poszukujących prawdy, byli bardziej pokorni. Zwłaszcza w naukach humanistycznych i teologicznych, gdzie pokora winna być na pierwszym miejscu w etycznym kodeksie pracy badacza. Nie było moją intencją tutaj dezawuowanie osiągnięć psychologów ani psychiatrów (dzięki nim bowiem nie traktuje się już dziś chorych psychicznie jako grzeszników, ukaranych przez Boga), których zadaniem jest przecież czynić człowieka z powrotem na obraz Stwórcy, utracony przez grzech pierwszych ludzi.

Rafał Sulikowski
 
poprzednia  1 2 3 4 5 6 7 8
Zobacz także
Sławomir Rusin, Marcin Jakubionek
To prawda, w naszych czasach próbujemy wszystko analizować, sprowadzać do poziomu konkretu, ale uczymy się również interpretować głęboki sens narracji symbolicznych, jakimi są właśnie baśnie. Pierwotne myślenie, wspólne człowiekowi prehistorycznemu i współczesnemu, który głębiej doświadcza rzeczywistości, ma naturę symboliczno-obrazową. 

Z dr. Zenonem Waldemarem Dudkiem, psychiatrą, psychoterapeutą, rozmawiają Sławomir Rusin i Marcin Jakubionek
 
ks. Waldemar Chrostowski
Tars był jednym z głównych miast Cylicji, krainy na południu Azji Mniejszej, dzisiejszej Turcji. Położony na równinie, w pobliżu rzeki Cydnus (tureckie Tarsus Suyu), jest niejako wciśnięty między Morze Śródziemne i wysokie pasmo gór Taurus, około 20 km od wybrzeża i 50 km od gór. Dzieje miasta sięgają czasów przedhistorycznych...
 
ks. Zbigniew Sobolewski
Istnieją sytuacje, kiedy sumienie nie pozwala, by pracownik wykonywał polecenia służbowe. Mówimy wtedy o „klauzuli sumienia”, „sprzeciwie sumienia” bądź „obiekcji sumienia”. Może się zdarzyć, że lekarz lub pielęgniarka otrzyma polecenie wykonania czynności, które chociaż zgodne z obowiązującym prawem, są sprzeczne z osobi­stymi przekonaniami religijnymi i moralnymi. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS