Cicha noc, święta noc
Zafascynowani sielankową oprawą faktu Narodzenia Syna Bożego, jesteśmy skłonni uważać je za wydarzenie niepowtarzalne, zanurzone w określonym kontekście historycznym i z nim wyłącznie związane.
Owa "cicha noc, święta noc" wydaje się być momentem dziejowym, jedynym w swoim rodzaju, ograniczonym zasłoną zamkniętej przeszłości, nadającą się co najwyżej do radosnego przypomnienia w kolędowej oprawie.
Tymczasem w autentycznie chrześcijańskim, a zwłaszcza katolickim rozumieniu sprawy mają się zgoła inaczej. To, co miało miejsce owej nocy cudownej w Betlejem, a więc urzekający fakt narodzenia w szopie betlejemskiej, nie było izolowanym faktem w historii zbawienia ludzkości, ale pierwszym, urzekającym nie tylko swoją zewnętrzną oprawą (Matka-Dziewica, Oblubieniec Józef, szopa, żłóbek, aniołowie, pasterze, Trzej Królowie), ale oszałamiającym swoją metafizyczną treścią, ogniwem zapoczątkowanego przez nie łańcucha tajemnicy transcendentnej Bożej obecności w immanentnych, historycznych losach rodzaju ludzkiego. I tej swoistej ciągłości Bożego Narodzenia w historii świata od tamtej Nocy - a swoistej jeszcze od "fiat" Maryi podczas odwiedzin u Niej archanioła Gabriela - aż do kresu tego świata, należy się bliżej przyjrzeć. Bo trzeba powiedzieć, że w katolickim myśleniu o Bożym Narodzeniu często zapomina się o tym przedłużonym jego rytmie, którego demonstracyjnym zwieńczeniem jest - odległa wydaje się treściowo - prawda o Sakramencie Eucharystii.
"Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami"
Najgłębszej warstwy prawdy nocy Bożego Narodzenia nie stanowi bynajmniej ta na sielankę przetworzona - zwłaszcza w kolędach - otoczka wydarzeń historycznych, towarzyszących Chrystusowemu Narodzeniu. Rdzeń bowiem całego realnego i historycznego wydarzenia stanowi przede wszystkim pierwszy człon owej lapidarnej syntezy Janowej Tajemnicy Wcielenia, zamknięty w słowach "Słowo ciałem się stało...". Zawarta w nich została prawda o tym, że Bóg, a konkretnie Jego Jednorodzony Syn, Słowo Przedwieczne, wyłamał żelazną obręcz historii, z immanentnie istniejącego świata, skruszył granice stworzonej rzeczywistości ludzkiej i wszedł w obszar zmieniającej się rzeczywistości stworzonej, jednocząc się realnie z ludzką naturą, ze światem kruchego człowieczeństwa. Oznaczało to nowy etap stosunków Boga z ludzkością, etap, na którym człowiek przyjmuje w obręb swojej stworzonej egzystencji Syna Bożego, a Bóg, poza mianem Stwórcy może być nazywany odtąd i jest Ojcem, i to Ojcem dobrym i ukochanym Ojcem - Abba Pater.
Ten nowy układ między Bogiem a ludzkością, spokrewnioną z Jego Synem z tytułu łączących Go z nią więzi natury ludzkiej, ma trwać odtąd na zawsze, "po wszystkie dni aż do skończenia świata" (por. Mt 28,20).
Tyle pierwsze ogniwo tej Janowej dewizy tajemnicy Wcielenia. Niemniej wymowne jest drugie, wyrażone w słowach: "zamieszkało między nami". Obrazowo można by ująć to w twierdzenie, że Narodzony Syn Boży nie opuści już betlejemskiej szopy ludzkiej egzystencji, ale w jej różnych fazach i w różnych postaciach pozostanie na świecie na zawsze. Te fazy są zaiste zadziwiające, bo poczynając od narodzin w betlejemskiej szopie obejmują: niemowlęctwo spędzone na ucieczce do Egiptu i w nim pobyt, okres dzieciństwa i dorastania, i wczesnej dojrzałości w skromnym Nazarecie. Te poszczególne fazy ludzkiej egzystencji Wcielonego Słowa posiadają swój koloryt i religijną wymowę.
Kryzys wiary w Polsce to nie sprawa problemów z młodzieżą, braku świątyń czy niedostatku kapłanów. Dlaczego Kościół, który ma prawie wszystko, traci tak wiele? Co zrobić, by rozkwitał, zamiast więdnąć?
Z ks. Andrzejem Muszalą, profesorem Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, bioetykiem, duszpasterzem akademickim, rozmawia br. Wojciech Czywczyński OFMCap
W okresie Bożego Narodzenia nasze oczy są szczególnie zwrócone na ubogi żłóbek, a w nim – na Dzieciątko Jezus. Modlimy się do Niego, śpiewamy Mu kolędy. Czas ten jednak nie trwa długo. Warto nabożeństwo do Dzieciątka Jezus kultywować przez cały rok kościelny. Pierwszym świętym, który miał szczególne upodobanie do Dzieciątka Jezus, był św. Franciszek z Asyżu. Zapoczątkował on tradycję jasełek i żłóbka.