logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Adam Piekarzewski SDB
Czy kochałem za mało?!
materiał własny
 


 Zacznę od pewnej krótkiej historii o amerykańskim żołnierzu, który wracał do domu po wojnie w Wietnamie. Z San Francisco zadzwonił do swoich rodziców z radosną wiadomością: „Mamo, Tato, wracam do domu, ale chciałbym prosić was o przysługę… Mam przyjaciela, którego chciałbym zabrać razem ze mną.” „Oczywiście” odpowiedzieli rodzice „będziemy szczęśliwi mogąc go poznać.” „Jest jednak coś, co powinniście wiedzieć” kontynuował syn „podczas walki został on poważnie ranny. Nadepnął na minę i stracił rękę i nogę. Nie ma on się gdzie podziać, więc chcę go zabrać, by zamieszkał i żył z nami.” „Przykro mi to słyszeć, synu. Może pomożemy mu znaleźć jakieś miejsce do życia?!” „Nie, mamo i tato, ja chcę by on został razem z nami.” „Synu,” odpowiedział ojciec „nie wiesz o co prosisz! Ktoś z takim inwalidztwem byłby wielkim ciężarem dla nas. My mamy własne życie i własne problemy i nie możemy pozwolić sobie na takie dodatkowe trudności. Myślę, że powinieneś wrócić do domu i zapomnieć o tym człowieku. On znajdzie swoją drogę i pomoc dla siebie.” W tym momencie syn odwiesił słuchawkę... Rodzice nic więcej od niego nie usłyszeli! Kilka dni później, otrzymali telefon od policji San Francisco. Ich syn zmarł po upadku z wieżowca – tak im powiedziano. Policja uważała, że to samobójstwo. Rodzice z wielkim bólem polecieli do San Francisco i udali się do kostnicy zidentyfikować ciało syna. Rozpoznali go, ale odkryli także coś, o czym wcześniej nie wiedzieli – ich syn miał tylko jedną rękę i jedną nogę…
 
Prawdziwa miłość nie jest matematyczną kalkulacją: „jak będzie lepiej?!” Człowiek kocha nie „dlatego, że…”, ale „pomimo, że…”, choć dzisiaj świat dookoła zdaje się mówić nam coś zupełnie innego. I tak „kocham” cię dlatego, że jesteś piękna i inteligentna; „kocham” cię, bo ty kochasz mnie; „kocham” dlatego, że dbasz i troszczysz się o mnie… Zastanawiam się więc, co stanie się z moją „miłością”, gdy twoje piękno zacznie przemijać, gdy okażesz się jednak nie aż tak mądra, jak mi się na początku zdawało; co będzie z moją „miłością” gdy pojawi się wśród nas niezgoda, gdy odkryję, że nie jesteś doskonała, albo, co gorsza, gdy zachorujesz i to ja będę musiał zadbać o ciebie?!
 
Te same, lub podobne pytania, stawiam sobie wtedy, gdy uczestniczę (ostatnio coraz częściej) w dyskusjach z młodzieżą na tematy dzisiaj „gorące”: aborcji, eutanazji, godności życia… Czuję wtedy, że poprzez ludzi popierających „proste i łatwe” rozwiązania przemawia często jedynie ta „dlatego, że…” miłość i jej argumenty. To one właśnie stanowią podstawę do obrony stanowiska człowieka, który chętnie zajmie miejsce Boga: zabijajmy, bo to my mamy prawo decydować kto ma żyć, a kto nie… Jak groch o ścianę odbijają się od nich argumenty prawdziwej miłości, która nie wstydzi się cierpienia, ale przez cierpienie się uszlachetnia: kochajmy te dzieci, pomimo, że są chore; pomimo, że nie są „chciane” (przez Boga zawsze są!); pomimo, że „zrujnują nam życie i karierę” ( nie chciałbym usłyszeć tego od własnej mamy…). Nie chcę wytaczać tutaj argumentów przeciw „cywilizacji śmierci”, która zaczyna nas obejmować swoimi ciemnymi ramionami… Chcę raczej pokazać coś, co powinniśmy poukładać w naszym sercu jeszcze przed rozpoczęciem jakiejkolwiek dyskusji o aborcji, eutanazji, czy innych współczesnych, moralnych problemach… Tym „czymś” jest nasze pojęcie miłości, nasze rozumienie „dobra” i nasze spojrzenie na drugiego człowieka… Jeśli to będzie właściwe, nasza ocena i decyzję pozostaną zgodne z wolą Bożą.
 
W październiku 2008 roku, a więc całkiem niedawno, powstał projekt w sercach kilku salezjanów, pracujących i studiujących w Jerozolimie: „zebrać” w jeden głos ludzi młodych, którzy w tym świecie z odwagą bronią godności ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci… Zebrać w jedną wspólnotę młodzież, która ma właściwie ukształtowane serce, gotowe do miłości, by przemieniać świat według wartości Ewangelii… Tak zrodził się Apostolat „Młodzi dla życia” (ang. „Youth For Life”), który chce zrzeszać młodych ludzi z różnych części świata, by wspólnie bronić życia i modlić się za życie. Rozpoczęliśmy od trzech krajów: Polski, USA i Włoch… Kilka tygodni później dołączyła do nas również Etiopia, Izrael, Francja, Brazylia, Hiszpania, Meksyk. Trwają prace, by rozpocząć dzieło Apostolatu w kolejnych krajach.
 
Jeśli chodzi o działalność wspólnoty, to w szczegółach znajdziecie wszystko na naszej stronie internetowej: www.youthfl.org, na którą serdecznie zapraszam. Tam też znajdują się informacje, jak do nas dołączyć... Bycie w Apostolacie to przede wszystkim świadectwo wiary oraz wspaniała przygoda poznania nowych przyjaciół z innych zakątków świata. To także osobista modlitwa „Duchowej Adopcji” i modlitwa wspólna, którą organizujemy „od czasu do czasu” za pośrednictwem Internetu. 
 
Jeśli więc jesteś młody duchem!
Jeśli uważasz, że człowiek ma prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci i na dodatek nie boisz się do tego przyznać…
Jeśli wierzysz, że we wspólnocie siła i że razem można więcej…
Jeśli chcesz modlić się razem z nami, o to, by ludzie szanowali dar życia…
Dołącz do nas!
 
ks. Adam Piekarzewski SDB
(salezjanin, studiujący i pracujący w Jerozolimie. 
Koordynator Apostolatu „Youth for life” na Polskę.)
www.youthfl.org
 
Zobacz także
Fr. Justin
Bardzo zdziwiło mnie, gdy ktoś powiedział, że Kościół nakłada jeszcze ekskomunikę, np. na matkę, która targnie się na życie dziecka nie narodzonego.
 
Fr. Justin
Od dłuższego czasu zastanawiał mnie fakt, dlaczego wobec tak zwanej antykoncepcji wytwarza się wśród wielu osób wierzących potężny mur nieufności wobec Kościoła i jego nauki. W moim odczuciu jest to często temat, którego się nie podejmuje i nie chce się podjąć.
 
Fr. Justin
Wyjątkową grupą osób potrzebujących pomocy są chorzy terminalnie. Prawie do końca XX w. nie byli oni objęci leczeniem, gdyż medycyna (której zadaniem jest przywrócenie zdrowia) nie zajmowała się takimi chorymi - oni bowiem nie rokowali nadziei na polepszenie swego stanu...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS