logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Bartłomiej Król SDS
Dekalog za kulisami
Wydawnictwo Salwator
 


Wydawca: Salwator
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7580-205-4
Format: 145x205
Stron: 172
Rodzaj okładki: Miękka
 
Kup tą książkę

 

Zazdrość rodzi się w człowieku przekonanym,
że posiada za mało

10
Nie pożądaj rzeczy bliźniego swego

Rozmowa ze Zbigniewem Zamachowskim

Kiedy słyszę przykazanie "Nie pożądaj rzeczy bliźniego swego", przypominają mi się słowa św. Jana Chryzostoma: "Głosimy że jesteśmy członkami tego samego organizmu, a pożeramy się nawzajem niczym dzikie zwierzęta". Czy tak faktycznie jest? Z jednej strony rzeczywiście organizujemy tyle akcji charytatywnych, opowiadamy o potrzebie dzielenia się z innymi, ale z drugiej? jest w nas przecież ogromnie dużo zazdrości i chęci posiadania.

Zadał ksiądz bardzo trudne pytanie. Hmm… Jak tu się do niego odnieść, żeby jednocześnie nie opowiadać banałów? Myślę, że człowiek jest istotą dwoistą, pękniętą. Chcielibyśmy być lepsi, większość z nas stara się przestrzegać Dekalogu, co okazuje się nie takie proste. Z drugiej strony jednak ludzka natura przejawia bardzo egoistyczne skłonności. Istnieje więc w nas napięcie, ciągła walka postu z karnawałem. Wola, postanowienia i samokontrola często okazują się bezsilne wobec prozy życia.

Dla mnie dziesiąte przykazanie jest jednym z tych łatwiejszych i bez problemu udaje mi się je realizować. Pewnie to kwestia domu, w którym się wychowałem. Ani w dzieciństwie, ani w późniejszym życiu nie przyszłoby mi do głowy kraść i nie potrafię zrozumieć, jak inni mogą to robić. 

I nie zazdrości Pan innym?

Każdy czegoś zazdrości, ale u mnie nie jest z tym tak źle. W ciągu 50 lat życia zdarzyło mi się mnóstwo dobrych rzeczy, udało zrealizować większość marzeń i pragnień, więc chyba nie potrzebuję zazdrościć innym. Mam fajną rodzinę, świetne dzieciaki, dom i nie brakuje mi pieniędzy. Zarówno prywatnie, jak i w życiu zawodowym czuję się spełniony. Nie jestem materialistą. Czego więc miałbym zazdrościć? To są oczywiście tylko słowa, w które można nie wierzyć. Po co jednak miałbym kłamać? żeby łamać kolejne przykazanie? Wyrosłem w domu, w którym się nie przelewało. Nie brakowało nam na chleb, ale trudno było mówić o dobrobycie. W sensie materialnym otrzymałem więc od losu i tak więcej, niż oczekiwałem. Zazdrosny jestem, ale o moją żonę? W tej kwestii, i owszem, muszę nad sobą pracować. Na rzeczy materialne pozostaję natomiast raczej obojętny.

Zazdrość jest kolejnym krokiem pragnienia, którego w sposób naturalny doświadcza każdy człowiek. Pragniemy szczęścia, uznania, stabilizacji życiowej… Jak Pan myśli, kiedy pragnienie przeradza się w zazdrość, rywalizację, dążenie do zdobywania za wszelką cenę?

Zazdrość rodzi się w człowieku przekonanym, że posiada za mało. Może tu chodzić zarówno o sferę ducha, jak i materialną. Na płaszczyźnie duchowej zazdrościmy, jeśli czujemy się niespełnieni. Wtedy podczas spotkania z osobą, której marzenia się spełniły, może narodzić się w nas frustracja. Nie ma w tym jednak nic strasznego - potrafię zrozumieć, że uboższy czuje zazdrość w stosunku do znajomego, któremu lepiej się wiedzie. Należy raczej zapytać o sposób radzenia sobie z tym uczuciem. 

A może nie potrafimy zaakceptować, że każdy jest inny, że my również otrzymaliśmy coś wspaniałego, czego znowu brakuje temu drugiemu? Może zwyczajnie nie doceniamy tego, co mamy?

Tak też często się dzieje. Chcemy więcej, pomimo że tak naprawdę otrzymaliśmy bardzo dużo. Wpadamy więc w błędne koło, bo nie zazdrościmy już konkretnej osobie, ale ogólnie mówiąc, niemal całemu światu. W takiej sytuacji trzeba byłoby na chwilkę się zatrzymać i zastanowić, czy przypadkiem jednak nie posiadamy wystarczająco dużo, żeby móc cieszyć się życiem? Czy ciągle musimy oczekiwać od losu właśnie tego, czego akurat nam odmawia? 

Czym grozi taka postawa?

Zazdrość nie jest przyjemnym uczuciem, powoduje ciągłą frustrację i kompleksy.

A komu wyrządzamy krzywdę, łamiąc dziesiąte przykazanie? W Ewangelii według świętego Mateusza czytamy: "Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?" (Mt, 16, 26). Komu bardziej szkodzimy - sobie samemu czy drugiemu?

Wszystkim szkodzimy - zarówno sobie, jak i innym. Wierzę, że na człowieku, który mnie okradł - co się kilka razy zdarzyło - na pewno jakoś odbije się jego czyn. On nie będzie się czuł z tym dobrze - no chyba że jest zawodowym złodziejem i świadomie wybrał taki sposób życia. Przeciętnego człowieka będzie jednak boleć taki czyn. Skrzywdził mnie, bo mi coś zabrał, ale skrzywdził również siebie, łamiąc elementarną zasadę życia.

Jak daleko może można się posunąć w pragnieniu posiadania? Czy nawet do sprzedaży własnej nerki - tak jak to pokazuje Kieślowski w "Dekalogu"? Istnieje jakaś granica? A może dzisiejszy świat zapomniał już o wszelkich normach?

Nie sądzę, żeby w kwestii pożądania rzeczy materialnych czasy współczesne różniły się znacząco od tego, co było dawniej. Chęć posiadania leży w naturze ludzkiej - bez względu na to, czy się do tego przyznajemy. Paradoksalnie między innymi właśnie ta nasza cecha od wieków napędza cywilizację, która - dzięki Bogu - jeszcze istnieje. Nie jest więc tak źle.

Uważam, że nie istnieje granica, o którą ksiądz pyta. Kieślowski w ostatnim odcinku Dekalogu genialnie ukazuje, jak można brnąć coraz dalej. Dwóch braci, z których żaden nie rozumie i nie podziela pasji zmarłego ojca, dziedziczy po nim wartą majątek kolekcję znaczków. Nagle filatelistyka wciąga ich tak bardzo, że zupełnie się w tym zatracają. Jeden - tak jak ksiądz wspomniał - oddaje dla znaczków nerkę, a drugi porzuca zawód. To samonapędzające się koło pożądania dotyczy zarówno poszczególnych ludzi, jak i całych społeczności. No bo z czego biorą się wojny? Bardzo często z chęci posiadania - i to nie tylko konkretnych rzeczy materialnych czy terytorium. Są skutkiem zbiorowego obłędu.

W chwili śmierci trudno zostawić człowiekowi to, co posiada. Jak to jest u Pana - czy potrafi się Pan spokojnie rozstawać z rzeczami materialnymi, czy ma Pan może jakiś przedmiot, do którego jest Pan bardzo przywiązany, którego utrata szczególnie by Pana bolała?

Jeśli za czymkowiek - lub raczej kimkolwiek - mógłbym tęsknić, to tylko za rodziną. Kiedy miałem 18 lat, zmarł mój ojciec i to wydarzenie bardzo zmieniło mój sposób patrzenia zarówno na śmierć, jak i na życie. Myślę, że dzięki temu jest mi dużo łatwiej iść przez świat i rozumieć konkretne wydarzenia. Nie mam też w sobie bardzo silnego pragnienia posiadania. Cóż z tego, że nagromadzę mnóstwo rzeczy, kiedy trzeba będzie pójść zupełnie gdzie indziej, gdzie to się w ogóle nie przyda? Nie sądzę więc, żebym miał trudności z zostawieniem rzeczy materialnych. Na pewno natomiast nie będzie mi łatwo rozstać się z rodziną.

Czyli pieniądze szczęścia nie dają?

Pieniądze są niezbędne. Bądźmy szczerzy, nie można być całkowitym idealistą i twierdzić, że pieniądze szczęścia nie dadzą. Mogą je dać. Trzeba jednak obchodzić się z nimi ostrożnie, mądrze, tak żeby nie dać się wciągnąć w błędne koło żądzy posiadania. Wiem, że muszę zarabiać, bo mam rodzinę i trzeba zapewnić dzieciom byt. To jest dla mnie nadrzędna sprawa, a nie samo posiadanie dla posiadania, pieniądze dla pieniędzy. Gdybym w tym momencie zobaczył tu nawet górę pieniędzy, nie zrobiłby na mnie wrażenia.

(...)


Zobacz także
Józef Augustyn SJ
Drugie przykazanie nakazuje nie tylko miłowanie bliźniego, ale także miłowanie siebie samego. Miłość siebie samego jest tak samo ważnym przykazaniem jak miłość bliźniego. Jezus uczynił z miłości siebie samego miarę miłości bliźniego. Stąd też waga miłości siebie, zawartej w pierwszym przykazaniu. Nie możemy pokochać bliźniego, jeśli najpierw nie pokochamy siebie samych. 
 
wywiad z o. Aleksandrem Posackim SJ
Rodzina to silny związek miłości, w której zawsze zachowania rodziców rzutują na dzieci. Rodzice mają moc tak błogosławienia, jak i przeklinania. Zabranie dziecka do np. wróżki nie pozostaje bez śladu. Wtedy dziecko, jako najsłabsze ogniwo rodziny, zbiera skutki grzechu. To nie dzieje się tylko w naszych głowach...
 
kl. Szymon Szubarczyk SCJ

Czy upokorzenie, poniżenie, myślenie o sobie jako o kimś bezwartościowym czy nieużytecznym lub pozwalanie sobie na ciosanie kołków na głowie mogą być słusznie kojarzone z chrześcijańską pokorą?

 

O tym, jak należałoby ją właściwie rozumieć, kl. Szymonowi Szubarczykowi SCJ opowiedział ks. Józef Gaweł SCJ, wieloletni wychowawca, rekolekcjonista i specjalista w kwestiach kultu Najświętszego Serca Jezusowego.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS