logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Anselm Grün
Dlaczego mnie to spotkało?
Wydawnictwo Święty Wojciech
 


Po co cierpienie? Jak Bóg może na nie pozwalać? Czy bezsens cierpienia nie jest dowodem na to, że Bóg nie istnieje? "Czym sobie na to zasłużyłem?" – to pytanie zadaje sobie wiele osób przeżywających chorobę, śmierć, katastrofy. Także codzienne cierpienie, jak rozpad związku czy strata miejsca pracy przynosi wiele wątpliwości. Nie znajdujemy odpowiedzi na to, dlaczego miłosierny Bóg do tego dopuszcza. 

 

Wydawca: Wydawnictwo św. Wojciecha
Rok wydania: 2008
ISBN: 978-83-7516-110-6
Format: 140x205
Rodzaj okładki: Miękka
Ilość stron: 170 s

 
Kup tą książkę
 
   

 
Ogólne refleksje filozoficzne
 
 
Pytanie o Boga i pochodzenie cierpienia niemiecki filozof Leibniz w XVII wieku określił mianem pytania o teodyceę. Leibniz zastanawiał się nad kwestią, w jaki sposób można pogodzić wiarę we wszechmocnego i miłosiernego Boga z doświadczeniem zła, ciemności i cierpienia. Takie postawienie sprawy oznaczało postawienie Boga przed trybunałem ludzkiego rozumu. Wobec faktu istnienia w świecie zła Leibniz nie oskarża jednak Boga, lecz broni Go. Podczas gdy niemiecki poeta Georg Büchner (1813-1837) widział w cierpieniu najważniejszy dowód na to, że Bóg nie istnieje, Leibniz usiłował udowodnić w sposób rozumowy, że cierpienie wręcz nas ku Bogu kieruje.
 
Dziś większość teologów ze sceptycyzmem odnosi się do tego, czy na pytanie o teodyceę będzie można kiedykolwiek dać odpowiedź. Stąd też wielu spośród nich w ogóle go nie zadaje. Johann Baptist Metz [1] uważa jednak, że bez pytania o teodyceę człowiek w swym cierpieniu byłby pozostawiony sam sobie. Dlatego postuluje ukształtowanie nowej wrażliwości na tę odwieczną kwestię. Zauważa, że niektóre ruchy w ramach duchowości, podkreślając potrzebę jedności z Bogiem, całkowicie zagłuszają skargi zanoszone przez człowieka. Człowiek nie wie już, do kogo ma się zwrócić ze swym cierpieniem i swym wołaniem. Mimo to Metz stwierdza, że odpowiedzi, które daje nam tradycja, dziś właściwie nie mogą nas już zadowolić.
 
Wśród nich na początek należałoby przywołać odpowiedź, którą dał św. Augustyn: "Piękno porządku świata uwidacznia się zwłaszcza w przeciwieństwach; jest w nim bowiem obecne zło, służyć zaś należy dobru" [2]. Cierpienie i zło stanowią dla św. Augustyna niejako ciemne tło, na którym światło Bożej miłości jaśnieje z jeszcze większą mocą. Filozof nie zadaje pytania, czy Bóg jest wobec zła bezsilny. Definiuje natomiast wszechmoc Boga w sposób następujący: "Wszechmocny Bóg [...] nigdy nie pozwoliłby na istnienie jakiegokolwiek zła w jego dziełach, gdyby nie był tak potężny i dobry, by móc samemu wyprowadzić dobro nawet ze zła". Przyjmując tę perspektywę, św. Augustyn umieszcza cierpienie w kontekście Bożej wszechmocy: Bóg nie zapobiega cierpieniu, może jednak je przemienić i wyprowadzić zeń dobro.
 
Ta odpowiedź na pewno ma w sobie sporo mądrości. Jednak gdybym jako duszpasterz wspomógł się nią wobec osoby, która właśnie cierpi z jakiegoś powodu, nie pomogłaby jej wiele. Być może nawet osoba ta odebrałaby ją jako cyniczną. Św. Augustyn nie jest jednak bynajmniej nieczuły na cierpienia innych. Sam bardzo cierpiał z powodu upadku Cesarstwa Rzymskiego – legł wtedy w gruzach cały jego świat. Jego odpowiedź jest próbą umieszczenia bezsensu owego procesu historycznego oraz bezsensu osobistego doświadczenia cierpienia w szerszym kontekście. Miało to umożliwić mu zniesienie cierpienia bez przeżycia załamania psychicznego. 
 
Autorem innej tradycyjnej odpowiedzi jest Leibniz. Jego odpowiedź na pytanie o teodyceę naznaczyła całą niemiecką filozofię idealistyczną: "Nieskończona mądrość Wszechmocnego oraz jego niezmierzona łaska sprawiły, że – biorąc pod uwagę wszystkie rzeczy - nie mogło powstać nic lepszego, niż to, co stworzył Bóg. [...] Dlatego też, gdy któreś spośród dzieł Bożych wydaje się nam niedoskonałe, należy przyjąć, że nie znamy go dostatecznie, zaś mędrzec, który byłby w stanie ogarnąć je swym umysłem, musiałby stwierdzić, że czegoś lepszego nie sposób byłoby nawet zapragnąć" [3]. Dla filozofii idealistycznej nie ma zatem sprzeczności między istnieniem Boga a obecnością w świecie cierpienia.
 
W praktyce oznacza to stwierdzenie, że horyzont myślowy tego, kto dostrzega tu sprzeczność, jest zbyt ciasny. Potrzebny jest nam szerszy kontekst myślowy. Wtedy zrozumiemy, że Bóg i cierpienie należą do wyższego porządku rzeczy. Owa optymistyczna perspektywa niemieckich filozofów uległa jednak załamaniu pod wrażeniem wielkiego trzęsienia ziemi w Lizbonie w roku 1755, wskutek którego zginęło około stu tysięcy ludzi. Także i dla nas jest ona zbyt abstrakcyjna w stosunku do konkretnego cierpienia, którym ludzie doświadczani są na co dzień. Komuś, kto doświadczył skutków żywiołu, kogo dotknęła choroba, komu życie zadało dotkliwy cios, ta teoretyczna odpowiedź niewiele pomoże.
 
Wielu teologów uważa, że cierpienia nie sposób pojąć, trzeba je raczej odpowiednio ująć, nie można go zrozumieć, trzeba się nauczyć je znosić. Dlatego też jakakolwiek teoria nie może nam naprawdę pomóc. To zastrzeżenie należy potraktować z całą powagą. Jednak gdy jest się pogrążonym w cierpieniu, pragnie się je zrozumieć. Osoba cierpiąca zaczyna automatycznie zadawać pytania: "Co się stało? Dlaczego właśnie ja? Jaki sens może mieć to, co przeżywam?". To właśnie doświadczenie cierpienia pcha nas do tego, by starać się ogarnąć umysłem to, co nam się przydarzyło.
 
Teolog z Freiburga Gisbert Greshake podjął teologiczną próbę pogodzenia Boga i cierpienia, opierając się na głębszym rozumieniu pojęcia wszechmocy. Fakt, iż Bóg jest wszechmocny, nie oznacza, że jest on w stanie stworzyć coś sprzecznego z naturą danej rzeczy. Boża wszechmoc nie stworzy trójkątnego koła; nie stworzy również wolnego człowieka w świecie, w którym nie ma cierpienia. "Jeżeli Bóg chce wolności swych stworzeń, to musi wpisać w nie zdolność do cierpienia" [4]. "Sensem wolności człowieka jest jego zdolność do kochania; bez wolności bowiem miłość jest niemożliwa. Cierpienie stanowi zaś konsekwencję złego wyboru" [5].
 
Ponieważ żyjemy w świecie, na którym swe piętno odcisnęła ludzka grzeszność, cierpienie jako skutek grzechu dotyka nas już przed podjęciem przez nas własnej wolnej decyzji. Istnieje jednak również cierpienie niebędące konsekwencją wolności człowieka, lecz mające swe źródło w prawach rządzących wszechświatem. Katastrofa tsunami z roku 2004 nie została spowodowana błędami człowieka, lecz zrodziła się we wnętrzu Ziemi. Według francuskiego jezuity i przyrodnika Teilharda de Chardin cierpienie stanowi nieunikniony produkt uboczny procesu ewolucji. Ta odpowiedź może jednak zadowolić tylko w niewielkim stopniu. Można by najwyżej stwierdzić, że klęski żywiołowe pokazują, iż w świecie nie występuje wyłącznie pokój i harmonia, lecz panują w nim chaos i nieprzewidywalność oraz że czasem można doświadczyć także działania sił niszczycielskich. Świat nie jest piękny i dobry w tym sensie, że panuje w nim harmonijne współistnienie, jak to często chcielibyśmy uważać. Ma on w sobie również coś okrutnego. Reinhold Schneider [6], pobożny chrześcijanin, którego wiersze niosły w czasie II wojny światowej pocieszenie wielu niemieckim żołnierzom przebywającym na polu walki, pod koniec życia zszokowany był dostrzeganym w przyrodzie okrucieństwem. Rzuciło to cień na jego obraz Boga i sprawiło, że niemal stracił zmysły.
 
Greshake kontynuuje swoją argumentację związaną z rozważaniami na temat Boga i cierpienia w następujący sposób: "Cierpienie jest [...] ceną wolności, ceną miłości. Gdyby Bóg ze względu na swą wszechmoc i dobroć nie pozwolił na cierpienie, musiałby unicestwić miłość (która niemożliwa jest bez wolności). Miłość bez cierpienia byłaby zatem czymś w rodzaju metalu z drewna lub trójkątnego koła" [7]. Słowa te są próbą zaspokojenia umysłu pytającego o przyczynę istnienia cierpienia. Nie stanowią one jednak odpowiedzi, która mogłaby uciszyć niepokój naszej duszy. Usiłują one po prostu zadowolić dociekliwość naszego rozumu. To może się jednak udać tylko na chwilę - umysł wkrótce znów daje o sobie znać, zadając kolejne pytania. A nawet gdyby milczał, do głosu dochodzi nasza wola, która buntuje się przeciw tej odpowiedzi. Wystarczy pomyśleć choćby o postaci Iwana Karamazowa, bohatera powieści Dostojewskiego Bracia Karamazow. Nie chce on zaakceptować świata takiego, jakim stworzył go Bóg. Cena, którą musi płacić człowiek za obecne w świecie cierpienie, jest dla niego zbyt wysoka. "Za drogo zresztą oceniono naszą harmonię, tyle płacić za wejście, to nie na naszą kieszeń. Dlatego chcę jak najprędzej oddać bilet. [...] Nie Boga nie przyjmuję, tylko zwracam mu z szacunkiem bilet" [8].
 
Powyższe rozważania ukazują jasno, że Bóg nie chce cierpienia. To nie On również je zsyła. Jednak godzi się na nie, ponieważ ważna jest dla Niego wolność człowieka, stanowiąca warunek prawdziwej miłości. Taką odpowiedź daje nam teologia. Greshake, podejmując próbę powiązania pytania o Boga z problemem cierpienia, ma słuszność o tyle, że cierpienie rzutuje na nasz obraz Boga. Nie możemy uprawiać teologii abstrahującej od kwestii cierpienia. Wiele osób doświadczonych w cierpieniu nie jest w stanie znieść frazesów o "dobrym Panu Bogu", bo sprzeciwia się temu ich rozum. Takie słowa stanowią dla nich tanią pociechę. Dlatego też teologia musi zmierzyć się z problemem cierpienia i pytać, jakie znaczenie dla naszego obrazu Boga mają ciemne strony naszego życia, związane z cierpieniem. Odpowiedzią chrześcijanina jest obraz Trójjedynego Boga, który w osobie swego Syna bierze na siebie cierpienie i zsyła na nas Ducha Świętego, przychodzącego z pomocą naszej słabości oraz nieustannie przyczyniającego się za nami w błaganiach w obliczu udręki, jaka towarzyszy nam poprzez cierpienie (por. Rz 8, 26).
 
Karl Rahner pisze w tym kontekście, że powiązanie cierpienia z ludzką wolnością to wprawdzie odpowiedź trafna, lecz nie ostateczna: "Nie mamy prawa zadowalać się tą odpowiedzią" [9]. Według niego jedyna odpowiedź na pytanie o cierpienie to ta, że "niepojętość cierpienia stanowi aspekt niepojętości Boga" [10]. Akceptacja niepojętości cierpienia jest zaś dla niego "konkretnym sposobem, w jaki akceptujemy samego Boga i w jaki pozwalamy Mu istnieć" [11]. Rahner opowiada o wizycie Waltera Dirksa [12] u śmiertelnie chorego Romana Guardiniego [13]. Ten ostatni miał powiedzieć swemu przyjacielowi na łożu śmierci, że podczas Sądu Ostatecznego nie tylko Bóg jemu, lecz również i on Bogu będzie zadawać pytania, na które nie dały mu odpowiedzi ani Biblia, ani też kościelna dogmatyka: "Po co, Boże, do zbawienia prowadzą tak straszliwie kręte drogi, po co cierpienie niewinnych, po co wina?" [14]. Rahner jest przekonany, że ostateczną odpowiedź na nasze pytania dotyczące cierpienia otrzymamy dopiero w trakcie spotkania z Bogiem przy naszej śmierci. A jedyną odpowiedzią będzie "niepojęty Bóg w swej wolności". Teolog kończy swe rozważania dotyczące problemu, dlaczego Bóg pozwala, byśmy cierpieli, słowami: "Nie ma innego świętego światła, które może rozjaśnić ponure czeluści cierpienia, niż sam Bóg. Jego zaś znajdziemy tylko wówczas, gdy zaakceptujemy niepojętość samego Boga, bez której nie byłby On Bogiem" [15].
 
Odpowiedź Rahnera jest jedyną w teologii, która mnie zadowala. Kiedy mówimy o Bogu w sposób zbyt prosty i "wygładzony", ranimy ludzi upadających pod ciężarem cierpienia. Ostatecznie Bóg pozostaje równie niepojęty jak samo cierpienie. Dotyczy to także sposobu, w jaki mówimy o innych ludziach. Jeżeli sądzimy, że musimy tylko zacząć myśleć pozytywnie, a wówczas już poradzimy sobie z cierpieniem, nie doceniamy człowieka oraz olbrzymiej tajemnicy, którą w sobie nosi. Spotkałem młodych ludzi, którzy chcieli popełnić samobójstwo, bo uważali się za nieudaczników w świecie, w którym wszystkiego można dokonać i w którym wystarczy jedynie zdobyć się na wysiłek lub myśleć pozytywnie, by życie było udane. Tymczasem konieczne jest uznanie faktu niepojętości cierpienia oraz zaakceptowanie w nim niepojętego Boga i tajemnicy człowieka. Gdy oddaję się niewypowiedzianej i niepojętej tajemnicy Boga, nie usiłując jej zrozumieć, zaczynam patrzeć na Niego zupełnie inaczej. Wpatruję się już tylko w bezkresną głębię Boga, by dostrzec w niej światło Jego miłości, które sprawia, że nie chcę już więcej pytać. 

__________________________________
Przypisy:

  [1] Johann Baptist Metz (ur. 1928) – znany niemiecki katolicki teolog fundamentalny, twórca tzw. nowej teologii politycznej, postulujący szersze uwzględnienie w teologii pamięci o cierpiących - przyp. tłum.
  [2] Za: Gisbert Greshake, Der Preis der Liebe. Besinnung über das Leid, Freiburg 1978, s. 14 n.
  [3] Tamże, s. 15.
  [4] Tamże, s. 29.
  [5] Tamże, s. 31.
  [6] Reinhold Schneider (1905-1958) – niemiecki pisarz i poeta, przeciwnik nazizmu, inspirował się w swej twórczości wiarą chrześcijańską - przyp. tłum.
  [7] Gisbert Greshake, Der Preis der Liebe..., s. 46.
  [8] Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow, t. 1, tłum. A. Wat, Wrocław 1995, s. 337.
  [9] Karl Rahner, Warum lässt Gott uns leiden? [w:] "Schriften zur Theologie" 14, Einsiedeln 1980, s. 459.
  [10] Tamże, s. 463.
  [11] Tamże, s. 465. 
  [12] Walter Dirks (1901-1991) – niemiecki katolicki publicysta i pisarz, przedstawiciel tzw. katolicyzmu lewicowego, wydawca (od 1946 r.) czasopisma "Frankfurter Hefte", propagującego budowę demokracji na podstawie wartości chrześcijańskiego socjalizmu - przyp. tłum.
  [13] Romano Guardini (1885-1968) – niemiecki ksiądz katolicki, profesor uniwersytecki; pozostawił po sobie wszechstronny dorobek w dziedzinie filozofii religii, liturgiki, pedagogiki oraz działalności ekumenicznej - przyp. tłum.
  [14] Karl Rahner, Warum lässt Gott uns leiden? ..., s. 465.
  [15] Tamże, s. 466.

Zobacz także
Dariusz Piórkowski SJ
Naśladowanie Chrystusa jest krzyżem. W jakim sensie? Czy ta głęboka prawda ma być jedynie teologicznym frazesem usprawiedliwiającym wszelkie zło, które nas spotyka? Czy cierpienie to fundament chrześcijaństwa? Czy krzyż to drugie imię naszej bezradności, prowadzącej do zaprzestania jakiegokolwiek działania w celu polepszenia naszego losu? Wydaje się, że Jezusowi chodzi o coś innego. 
 
Mateusz Przanowski OP, Piotr Lichacz OP

Życie wieczne wypełni człowieka Bogiem, nasyci jego pragnienie poznania Prawdy. A czy można sobie wyobrazić coś innego, co uczyniłoby człowieka szczęśliwym? Nigdy nie zazna pełni szczęścia ktoś, kogo pragnienie poznania pozostaje nienasycone, kogo dręczy pytanie: „dlaczego”, kto nie rozpoznał prawdziwego sensu swojego życia. Szczęście tak mocno związane jest z poznaniem, tak bardzo jest od niego zależne i dlatego tak trudno wyobrazić sobie szczęście bez Boga, który jako jedyny może zaspokoić ludzki głód prawdy.

 
ks. Ryszard Kempiak SDB
Pismo Święte stanowi podstawowe i bardzo bogate źródło naszej wiedzy o Bogu Ojcu, a więc także o Jego woli i o zaufaniu Jezusa. Wola Ojca i zaufanie Jezusa to prawda biblijna, dlatego głównie w oparciu o to źródło postaramy się ją przybliżyć. Każda prawda biblijna ma przynajmniej dwa aspekty. Stanowi ona z jednej strony stwierdzenie istniejącej rzeczywistości, z drugiej pewnego rodzaju normę działania. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS