logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Henryk Seweryniak
Dobra i zła samotność
Mateusz.pl
 


Abyssus abyssum invocat

Dla nikogo nie jest dzisiaj odkryciem, że stajemy się sobą dzięki innym. Że swoją tożsamość zyskujemy stopniowo dzięki obecności, którą nam ofiarują: słowom i wartościom, które przekazują; reakcjom, przez które komunikują nam nasz obraz i w ten sposób pozwalają nam kształtować własną jaźń. Ale także dzięki samotności. Dla uszu nieoswojonych z współczesną filozofią refleksyjną J. Naberta, P. Ricoeura, P. Tillicha i Jana Pawła II może to brzmieć paradoksalnie. Przez samotność rozumie się bowiem najczęściej "samotność złą", czyli pozostawanie w bolesnym stanie pozostawienia samemu sobie. Na określenie tego stanu używa się czasem terminu: "osamotnienie", chociaż zdaje się, że osamotnienie jest tylko odmianą "złej samotności". Jeśli bowiem określić osamotnienie jako cierpienie z powodu braku osób bliskich, to "samotność zła", czyli - jak napisałem - pozostawanie w bolesnym stanie pozostawienia samemu sobie, jest czymś więcej.

W głębi swojego jestestwa człowiek przeżywa jednak jeszcze inną samotność. Choć P. Tillich nazywa ją odosobnieniem (solitude) , wolałbym mówić o samotności istotowej, która jest fundamentem wszelkiej "dobrej", twórczej samotności. Najprościej rzecz ujmując, samotność istotowa wyraża się w naszym typowo ludzkim przeżywaniu, uświadamianiu sobie i kształtowaniu relacji: "ja sam - inny" (Bóg, świat, anioł, szatan, człowiek, społeczeństwo, zwierzęta, rośliny, rzeczy). W ten sposób ujawniamy się samym sobie w odrębności własnej istoty. To "ja sam" w wewnętrznej samotności swojego istnienia staję się sobą; przeżywam szczęście, miłość, chorobę, umieranie - stany, których nikt za mnie nie przeżyje, choć może mi w nich towarzyszyć czy nawet je wywoływać; jestem odpowiedzialny za coś, za co nikt inny nie jest odpowiedzialny; podejmuję decyzje, których nikt za mnie nie podejmie; czynię rozrachunek z własnym sumieniem, którego to rozrachunku nikt za mnie nie uczyni; "jestem u siebie" lub "wracam do siebie". Jestem samotny w swoim byciu, tworzeniu, odpowiedzialności, winie, cierpieniu, umieraniu... Słowem, w samotności samostanowię o sobie : przeżywam tajemniczość istnienia, tęsknię, medytuję, otwieram się na natchnienia, pozwalam rodzić się naprawdę ważnym wewnętrznym słowom, chociaż natchnienie, wiara i słowo esencjalne nie ode mnie pochodzi. Takie jak choćby to, które przed tysiącami lat usłyszał psalmista, i które do dziś nie przestaje fascynować:

Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie, wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swojej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza. (...).
(Ps 131)

Właśnie samotność istotowa doprowadzona do szczególnego stanu natężenia i świadomie przeżywana, jest na równi z "otwartością-na-drugiego" fundamentem życia godnego, owego "ładu i spokoju duszy", o które prosił psalmista. Zagubienie jej czy zaniedbanie wnosi w świat egzystencji "pychę serca", "wzniosłość oczu" oraz gonitwę za tym, co przerasta siły. Zagubienie to staje się rzecz jasna nieznośne i dlatego bywa zastępowane odruchami stadnymi, co chętnie wykorzystują rozmaici führerzy lub idole.

Ale dobra samotność nie jest stanem pozostawienia samemu sobie... Niemowlę w łonie matki, pomimo nie-pamięci, nie-uświadomienia, nie jest samotne. Dlatego psalmista wie, że nie wypowiada swoich słów w pustkę. Trwa tylko wobec Boga z duszą uspokojoną "jak niemowlę w łonie matki". To dlatego wielcy mistrzowie pustyni, mistrzowie milczenia, ciszy i medytacji są tak wielkimi znawcami życia, "ekspertami" w zakresie ludzkich dusz.

 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
Dariusz Piórkowski SJ
Jedną z największych przeszkód w rozwoju ludzkiej osobowości są nieuzasadnione lęki. Pełne zaangażowanie w życie staje się jednak możliwe dopiero w momencie przekroczenia paraliżujących nas wewnętrznych obaw i niepewności. Podobnie nie sposób owocnie odpowiedzieć na wezwanie Zmartwychwstałego, bez otwarcia się na dar pokoju, zaofiarowanego nam w doświadczeniu Bożego miłosierdzia. 
 
dr Piotr Kwiatek OFMCap
Wielką sztuką jest nie tylko wnosić dobro w życie innych, ale również nauczyć się owocnie je przyjmować. Niestety, w tradycyjnych formach wychowania rodzinnego, a także religijnego wciąż panuje przekonanie o niebezpieczeństwach płynących z pochwał czy uznania, co rodzi lęk przed nimi, niechęć lub zażenowanie. W takich sytuacjach dzieje się w nas coś przeciwnego. Zamiast pozytywnego rozpoznania radości, poczucia dumy, entuzjazmu, zadowolenia czy wdzięczności wpędzamy się w lęk przed pychą, wyniosłością i koncentracją na sobie. 
 
Cezary Sękalski
Najogólniej można powiedzieć, że powołanie to sposób realizacji miłości w życiu chrześcijanina. Jest ona właściwym celem życia chrześcijańskiego, natomiast powołanie sposobem jej aktualizacji, dokonującej się na konkretnej drodze ludzkiego zaangażowania, która w miarę dojrzewania i rozwoju człowieka nabiera coraz bardziej określonych wymiarów i kształtów. Tę prawidłowość dobrze widać na przykładzie zaangażowania zawodowego.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS