logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Augustyn SJ
Dojrzewanie do ojcostwa
Więź
 


W literaturze poświęconej rodzinie podkreśla się dziś kryzys roli ojca. Współczesną cywilizację nazywa się (może nieco prowokacyjnie) „cywilizą­cją bez ojca” [1]. Obszerna praca monograficzna francuskich autorów pt. „Historia ojców i ojcostwa” [2] rozpoczyna się od dramatycznie brzmiących pytań: Czy ojciec ma jeszcze przyszłość na Zachodzie? (...) Czy nie jesteśmy świadkami – współwinnymi albo zobojętniałymi – rozpadu ojcostwa. (...) Rosnąca liczba rozwodów i uciekania się do metod sztucznego zapładnia­nia sprawiają, że w wielu przypadkach nie można wskazać tego jedynego mężczyznę, który jest naprawdę ojcem. Jest wszakże jeszcze inne zmartwie­nie: czy mnożenie się faktów życia w konkubinacie nie oznacza kresu ojcos­twa? W każdym razie można powiedzieć, że obraz ojca stał się kruchy: czy już nie rozpadł się ostatecznie na kawałki? Teraz nie sposób nie zadawać sobie pytań (odpowiedzi na nie bowiem nie są bynajmniej oczywiste): Co to znaczy być ojcem? Jaka jest funkcja ojcowska? [3]
 
Podobnie brzmiące oceny, opinie i pytania można znaleźć także u wielu innych autorów. Ojciec jest coraz słabszy, coraz bardziej przygnębiony, coraz mizerniejszy, nic więc dziwnego, że staje się narzędziem ciemnych sił. (...) W naszych czasach, kiedy ojciec występuje jako pośmiewisko (np. w TV), jako obiekt podejrzeń, jako zrzędny dureń (gdy wraca po pracy do domu nie mając dzieciom do zaoferowania żadnych nauk) lub jako niezde­cydowany słabeusz (...) – syn staje przed pewnym problemem. Jakie ma być jego własne życie jako mężczyzny? Niektórzy synowie wpadają w skrywaną rozpacz [4]. Przytoczone opinie, które moglibyśmy mnożyć, ukazują, iż ojcostwo nie jest już dziś spontanicznym i naturalnym darem, który wynosi się z własnej rodziny. Wartość ojcostwa należy dopiero odkryć, świadomie wybrać, pielęgnować i stopniowo wcielać w życie.
 
Społeczne przyczyny kryzysu ojcostwa
 
Wielu autorów poszukuje przyczyn kryzysu ojcostwa zarówno na płasz­czyźnie społecznej i psychologicznej, jak też religijnej i duchowej. Niewąt­pliwie jedną z zasadniczych przyczyn, na którą wskazuje się może najczęściej, jest rozwój cywilizacji technicznej. Domaga się ona od męż­czyzn ogromnego zaangażowanego zawodowego i pochłania znaczną część ich energii i zainteresowań życiowych. Minęło zaledwie sto czterdzieści lat od zapoczątkowania na Zachodzie pracy fabrycznej w pełnym tego słowa znaczeniu, a w przeciągu tego okresu z każdym pokoleniem słabły więzi ojca z synem, z katastrofalnymi skutkami [5].
 
Przewrót cywilizacyjny, jaki dokonał się na przełomie XIX i XX wieku, wpłynął nie tylko na relację ojca do dziecka, ale także na więź pomiędzy mężczyzną a kobietą. W ciągu paru pokoleń (...) pojawia się nowy typ kobiety zagrażający granicom wyznaczonym pomiędzy płciami. (...) Kobiety domagają się pełnych praw obywatelskich, chcą zarabiać na swe utrzy­manie poza domem. (...) Większość mężczyzn wrogo reaguje na ruch emancypacji kobiet. (...) Na każdym szczeblu drabiny społecznej czują się zagrożeni w swojej tożsamości [6]. Zachwianie relacji pomiędzy mężczyzną a kobietą – mężem a żoną – w sposób istotny wpływa oczywiście na relacje ojca do dziecka.
 
Niektórzy wskazują również, iż ważnym elementem kryzysu ojcostwa stał się także czynnik ekonomiczny: Teraz, kiedy większość kobiet zamęż­nych zaczęła dzielić z mężczyznami obowiązek łożenia na utrzymanie rodziny, odkąd wielkość zarobków żony zbliża się lub zrównała z mężowskimi – mężczyzna stracił swoją wyjątkową pozycję głowy rodziny. Sytuacja jego stała się trochę nijaka, do końca nieokreślona [7].
 
Inną ważną przyczyną kryzysu ojcostwa w wymiarze społeczno-psycho­logicznym jest niewątpliwie kult sukcesu, jakim naznaczona jest nasza cywilizacja. Obok wysiłku poświęconego pracy zarobkowej dzisiejszy męż­czyzna traci wiele energii także na rywalizację zawodową. W pogoni za sukcesem najważniejsze relacje emocjonalne (w tym także relacje z dziećmi) schodzą na dalszym plan. Karen Horney zauważa, iż dążenie do sukcesu naznaczone jest nierzadko neurotyczną rywalizacją: Ostre współ­zawodnictwo zawiera elementy wrogości, zwycięstwo jednego oznacza bowiem porażkę drugiego.8 Widoczne jest to na wielu polach ludzkiego działania: w polityce, w sporcie, biznesie, w kulturze, w środkach społecz­nego przekazu itp. Jeżeli przeciwnik zostaje poniżony, wówczas nawet mierne osiągnięcia stają się „wielkim sukcesem”.
 
Z kultem sukcesu rośnie znaczenie uczucia zazdrości. Odczucie to rodzi się nie tylko z braku własnego sukcesu, ale z rywalizacji. Świadomość, iż rywal osiąga większy sukces, wprowadza wielu w stan napięcia i poczucie zagrożenia. Brak sukcesu w pracy sprawia, iż dzisiejszy ojciec przychodzi do domu w drażliwym nastroju płynącym z bezsilności i bezradności, zmie­szanych z zadawnionym wstydem i odrętwieniem typowym dla osób niena­widzących swojej pracy. (...) Szczególnie syn otrzymuje (...) zazdrosnego „niczyjtatę”, jak go nazywa Blake: „niczyjego ojca” – pierwiastek męski żyjący w Królestwie Zazdrości [9]. Kiedy dziecko – szczególnie zaś syn – nie widzi twórczej pracy swojego ojca, a jedynie jego frustrację i niezadowole­nie z siebie, wówczas łatwo rodzą się w nim demony podejrzliwości. Demo­ny te, niewidzialne, ale rozmowne, zachęcają do podejrzliwości wobec wszystkich starszych. Podejrzliwość taka prowadzi do rozbicia wspólnoty starszych i młodszych mężczyzn [10].
 
Duch rywalizacji oraz podejrzliwość młodszych mężczyzn wobec star­szych staje się przyczyną nieustannego konfliktu ojca z synem. Konflikt ten został szeroko opisany i zinterpretowany przez Zygmunta Freuda w kluczu rywalizacji seksualnej. Bruno Bettelheim zauważa jednak, iż większości tradycyjnych kultur nie dotyczy Freudowska wersja nienawiści ojciec – syn. Nieme napięcie między ojcami a synami, uznawane przez Freuda za zjawisko powszechne i oparte na zazdrości seksualnej, było raczej typowe – zdaniem Bettelheima, głównie dla środowiska Wiednia końca XIX wieku [11]. Dopiero pełniejsze poznanie innych kultur pozwala nam zobaczyć, że tylko zachodnia cywilizacja przeżywająca kryzys rodziny i małżeństwa naznaczona jest ową chorą rywalizacją pomiędzy ojcem a synem. W większości plemiennych kultur ojców i synów łączy stosunek peł­nej wzajemnego zainteresowania i tolerancji. Syn musi się wiele nauczyć, a więc ojciec spędza z nim wiele godzin na wyrabianiu grotów do strzał, naprawianiu dzid czy śledzeniu (...) zwierzęcia. Antropologowie nawiedze­ni przez owe demony podejrzliwości twierdzą – zauważa Robert Bly – że starsi w kulturach prymitywnych pod przykrywką rytuału inicjacyjnego dopuszczają się w istocie na młodych mężczyznach sadystycznych i upoka­rzających czynów. (...) Muzyk rockowy nie bez cienia złośliwości gra muzy­kę, której jego dziadek nigdy nie rozumie [12].
 
Religijne źródła kryzysu ojcostwa
 
Wydaje się, iż kryzys ojcostwa we współczesnej cywilizacji wypływa także z podważenia doświadczenia religijnego i duchowego. Zakwestiono­wanie Boga jako praźródła ludzkiego istnienia uderza w człowieka oraz w jego doświadczenie ojcostwa i macierzyństwa. Bez Boga Ojca człowiek przestaje rozumieć siebie i swoje powołanie do miłości i przekazywania życia. Próbę usuwania Boga ze współczesnej cywilizacji dobrze oddaje tzw. teologia śmierci Boga. Jest to „bezbożny mit”, jaki stworzyła dziewiętnastowieczna ateizująca filozofia. Mit o „śmierci Boga” pojawił się w „romantycznych majakach” Jean Paul Richtera: Cmentarz nieco przed północą. Groby otwierają się, wychodzą z nich cienie umarłych. Żądają wyjaśnienia od Chrystusa. A Ten odpowiada: „Nie ma Boga... Wszyscy jesteśmy siero­tami. Wy i ja nie mamy już Ojca” [13]. Podobne „filozoficzne majaczenie” moż­na znaleźć u Heinego: Nic nie mogło Go (Boga) uratować. Czyż nie słyszycie dzwonków? Na kolana! Niosą sakramenty Bogu, który umiera. Mit przyjął formę najbardziej agresywną u Fryderyka Nietzschego w „Zaratustrze”. Ostatni człowiek oznajmia tu, że Bóg umarł, i Nietzsche radośnie głosi tę wiadomość. Co więcej, pragnie sam być aktorem w tym dramacie, w tym morderstwie. Dla niego „śmierć boga” jest uwolnieniem człowieka; przygo­towuje ona narodzenia nadczłowieka. (...) Ateizm XIX wieku jest humanizmem. Pragnie on „śmierci Boga” aby mógł żyć człowiek [14].
 
Jeżeli umarł Bóg-Ojciec, przestało istnieć źródło dobra, miłości i życia. Tylko Bóg jest dobry (por. Łk 18, 19), tylko On jedynie jest naprawdę Ojcem (por. Mt 23, 9). To właśnie z „teologią śmierci Boga” wiąże się w spo­sób ścisły filozofia zazdrości, podejrzliwości, chłodu emocjonalnego, filozo­fia chciwości, nienawiści, gwałtu, męskiej przemocy i zmysłowości. Śmierć Boga staje się z konieczności także śmiercią człowieka. Śmierć Boga i śmierć człowieka są z sobą ściśle powiązane. Nietzsche zniszczył pojęcie Boga. Na jego miejsce postawił pojęcie człowieka. To jeszcze nic, to dopiero pierwszy etap. Ateizm musi teraz zajść o wiele dalej, musi także zniszczyć pojęcie człowieka – stwierdzi Martin Du Gard [15].
 
Odrzucenie Boga jako Ojca, Dawcy wszelkiego życia, w jakiś sposób istotny rzuca cień na ojcostwo i macierzyństwo. Miłość małżeńska, rodzi­cielska jest bowiem odbiciem miłości Ojca do Syna w Duchu Świętym. Odrzucenie miłości Stwórcy do stworzenia sprawia, iż traci swój grunt także miłość ludzka. Odrzucając odwieczne Źródło miłości, człowiek współczesny pyta bezrad­nie: Dlaczego jedynym odniesieniem w miłości ludzkiej (erotycznej i seksualnej) dla mężczyzny ma być kobieta, a dla kobiety mężczyzna, dlaczego nie może nim być drugi mężczyzna, a dla kobiety – inna kobieta? Dlaczego miłość ludzka musi być miłością płodną? Dlaczego miłość małżeńska winna być wierna aż do śmierci? Dlaczego nie można przerwać życia nie narodzonego dziecka? Takie wątpliwości i pokusy zrodzą się w każdym, kto zachwieje się w wy­znawaniu wiary w Boga jako Ojca i Dawcę życia ludzkiego. Jeżeli bowiem odrzucimy Stwórcę człowieka, wówczas miłość ludzka traci swój funda­ment. Tylko doświadczenie Boga jako kochającego Ojca i kochającej Matki (por. Oz 11, 3-4) może być ostatecznym fundamentem miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.
 
Relacje emocjonalne z ojcem
 
Prawdziwe ojcostwo nie ogranicza się jedynie do płodności fizycznej, ale rozciąga się także na płodność duchową i emocjonalną. Stąd też dojrzałość, jakiej ono się domaga, ujawnia się nie tylko w relacji do dziecka, ale w każ­dej relacji międzyosobowej: do własnych rodziców, do kobiet, do społeczeń­stwa, do świata, do siebie samego oraz do Boga. Stąd też „naturalne (ojcostwo” przeżywane w rodzinie (jak też „duchowe ojcostwo” przeżywane w celibacie) domaga się z jednej strony uzdrawiania relacji konfliktowych, z drugiej zaś pozytywnego budowania dojrzałych więzi międzyosobowych.
 
Kryzys ojcostwa opisywany przez psychologów i socjologów można wyraźnie dostrzec także w kontakcie z młodymi ludźmi. Wielu z nich jest głęboko zranionych emocjonalnie przez swoich ojców. Zranienia te mają różną postać. Najczęściej przejawiają się one w niewrażliwości czy wręcz oschłości uczuciowej. Zdecydowana większość młodych ludzi, z którymi pracowałem w kierownictwie duchowym, nosiło w sobie głęboki żal do swoich ojców z powodu braku kontaktu emocjonalnego, zarówno w okresie dzieciństwa, jak też w czasie dojrzewania. Wielu z bólem stwierdzało, iż „ojciec nigdy się ze mną nie bawił, nie rozmawiał o moich sprawach, nie chodził ze mną na spacery, do kina”.
 
Niewrażliwość uczuciowa ojca objawia się z jednej strony w postawie „twardego” zachowania wyrażającego się w krzyku, częstym karaniu, bra­ku szczerej rozmowy, w zbytnim ograniczaniu osobistej wolności; z drugiej strony zaś w postawie wycofywania się z życia rodzinnego oraz ucieczki „we własne sprawy”: w pracę zawodową, w mało znaczące hobby czy też w pozarodzinne życie towarzyskie. Szczególnie boleśnie dzieci przeżywają ucieczkę ojca w nadużywanie alkoholu.
 
Przygotowanie do dojrzałego ojcostwa wymaga najpierw przeanalizo­wania tego ojcostwa, którego młody człowiek doświadczył w dzieciństwie i okresie dojrzewania. Nie analizując osobowości własnego ojca, nie docieka­jąc przyczyn, dla których jest on taki, jaki jest – (synowie) wpadają w ponurą beznadziejność wynikającą z przyjęcia ogólnej koncepcji pomniej­szonego ojca: „Pochodzę od wybrakowanego materiału męskiego i będę zapewne taki sam jako on”. Dusząc w sobie rozpacz – załamują się, żyją w wewnętrznym odrętwieniu i w ciemnościach, bo w ciemnościach żyje też ojciec [16]. Analiza postaw własnego ojca konieczna jest także dla córki. Nie­dojrzałe postawy ojca mogą poważnie naruszyć zdolność córki do później­szego życzliwego odnoszenia się do mężczyzn. Furia, z jaką niektóre kobiety atakują patriarchat, wyrasta w dużej mierze z zawodu doznanego ze strony ich ojców, którzy nie wywiązali się ze swojej roli wychowawców [17].
 
Młody człowiek, który doświadczył „ciemności ojca”, staje przed trud­nym i bolesnym zadaniem wewnętrznego uzdrowienia zarówno relacji do ojca, jak też do siebie samego jako mężczyzny. Uzdrowienie to jest zwykle długim procesem, który wymaga osobistego zaangażowania oraz pomocy kierownictwa duchowego. W sytuacjach głębszego zranienia konieczna wydaje się także pomoc terapeutyczna.
 
Dobry kontakt emocjonalny z ojcem w okresie dzieciństwa i dojrzewa­nia staje się natomiast fundamentem „stabilności emocjonalnej” i poczucia bezpieczeństwa na całe późniejsze życie zarówno u dziewcząt, jak i u chłop­ców. U dziewczyn, które posiadały dobry kontakt emocjonalny ze swoim ojcem, relacje z osobami płci odmiennej są zwykle o wiele prostsze i bar­dziej naturalne. Chłopcy zaś mający dobry emocjonalny kontakt z ojcem o wiele łatwiej radzą sobie z poczuciem własnej wartości, z problemami natury emocjonalnej i seksualnej oraz z szukaniem potwierdzenia siebie w pracy zawodowej i właściwie rozumianym sukcesie.
 
Relacje emocjonalne z matką
 
Zachwianie równowagi w kontaktach syna z ojcem, a poprzez niego z innymi mężczyznami, staje się nierzadko przyczyną zachwiania równowagi także w relacji z kobietami. Syn zużywszy większość swej krytycznej i cynicznej energii na podejrzewanie starszych mężczyzn, może wyrównać to sobie prostodusznością wobec kobiet – lub mężczyzn w swoim wieku. Współczesny mężczyzna często przyjmuje, że kobieta wie więcej o miłości niż on, ulega biernie jej nastrojom, uważa, że kiedy go atakuje – czyni to „dla jego własnego dobra” [18]. Stąd też kształtowanie w sobie postawy ojcow­skiej domaga się od młodych mężczyzn nie tylko analizy postawy własnego ojca, ale także postawy matki. Dla mężczyzny matka jest bowiem zawsze „pierwszą kobietą” i w znacznym stopniu w oparciu o jej obraz kształtują się jego oczekiwania w relacjach z innymi kobietami.
 
Nierzadko zdarza się, iż matka – żona, która nie posiada dość mocnego oparcia emocjonalnego w mężu – ojcu, szuka go w swoich dzieciach, zwłaszcza w relacji z synem. W takiej sytuacji więź uczuciowa bywa wprawdzie silna, ale naznaczona jest w jakimś stopniu zaborczością emo­cjonalną. Jednym z przejawów zaborczości uczuciowej jest jej skłonność do „emocjonalnego karania” przejawiająca się w obrażaniu się, zamykaniu się w sobie, wzbudzaniu poczucia winy poprzez demonstrowanie swojego cier­pienia, wywoływaniu lęku przed odrzuceniem lub też w zbytnim ogranicza­niu osobistej wolności dziecka. Taka postawa matki zwykle dość szybko powoduje „skruszenie” dziecka, które dławiąc swoje nieraz najbardziej naturalne pragnienia i odczucia, przyjmuje postawę, jakiej życzy sobie matka.
 
Silne związanie emocjonalne z matką sprawia, iż syn – przyszły mąż i ojciec – czuje się zagubiony, niepewny siebie i zbytnio zależny od kobiety. Zależność ta rani jednak jego męską dumę i rodzi wewnętrzny gniew, który zwykle szuka jakiegoś ujścia. Pracoholizm, alkoholizm, skłonności homo­seksualne, męska brutalność, niedojrzałe relacje heteroseksualne, lęk przed dzieckiem i przymuszanie kobiety do aborcji – u wielu mężczyzn pest przejawem wewnętrznego konfliktu z kobietą, który bierze swój począ­tek od konfliktu w relacji z matką. Zbyt wielu ojców swój gniew wobec kobiety (matki i żony) przenosi na swoje własne dzieci. Wychowanie do ojcostwa młodego mężczyzny domaga się przejrzystego i dojrzałego odnie­sienia do kobiety, które nierzadko rozpoczyna się od naprawienia relacji z matką.
 
Krytyczne ustosunkowanie się do przeżytego ojcostwa i macierzyństwa w dzieciństwie bynaj­mniej nie polega na odcinaniu się od własnych ro­dziców. Wręcz odwrotnie. Kształtowanie w sobie postawy dojrzałego ojcostwa wymaga od młodych mężczyzn budowania „nowych” więzi z rodzicami, które byłyby oparte o zasadę partnerskiej przyjaźni.
 
Dojrzewanie do ojcostwa
 
Poszukiwanie własnej tożsamości jako mężczyzny i ojca nie zamyka się tylko do rozeznania relacji z własnym ojcem i matką. Konieczne jest także samodzielne, pozytywne budowanie postaw, którymi winna się charak­teryzować dojrzała męskość i ojcostwo: poczucie własnej wartości i siły, zdolność do dojrzałej miłości narzeczeńskiej i małżeńskiej, postawa opie­kuńczości wobec słabszych (szczególnie zaś wobec kobiet i dzieci), postawa przebaczenia i pojednania, zdolność wyrażania uczuć, otwarcie na „nowe życie”, postawa twórczości, otwarcie na transcendencję. Budowanie w sobie takich postaw i zachowań domaga się jednak wielkiej pracy nad sobą: porządkowania swojego życia uczuciowego oraz przezwyciężania egoizmu, koncentracji na sobie i pychy. Praca ta nie może ograniczać się jednak do wymiaru psychicznego. Winna obejmować również płaszczyznę duchową. Praca w sferze emocjonalnej winna łączyć się ściśle z wymiarem ducho­wym. Doświadczenie duchowe jest bowiem najważniejszym odniesieniem dla ludzkiego ojcostwa.
 
Niezmiernie ważnym rysem wychowania siebie do dojrzałego ojcostwa jest zdobywanie coraz większej wewnętrznej wolności. Wolność jest bowiem istotnym rysem męskości. Mężczyzna – mąż i ojciec – potrzebuje wewnętrznej wolności, aby mógł wejść w sposób spontaniczny i głęboki w intymną relację emocjonalną zarówno ze swoją żoną, jak i z dziećmi. Wielu mężczyzn żyjących w małżeństwie i rodzinie unika głębszych relacji z żoną i dziećmi, z obawy przed utratą wolności. Wolność mężczyzny wyraża się w zachowaniu „słusznego dystansu” wobec rzeczywistości oraz w możliwoś­ci dokonania świadomego i wolnego wyboru.
 
Wolność zewnętrzna (wobec osób i rzeczy) zakłada zdobycie najpierw wolności wewnętrznej: wolności wobec własnych odczuć, pragnień i dążeń. Zniewolenie zewnętrzne posiada zwykle swoje źródło w zniewoleniu we­wnętrznym. Stąd też ważnym elementem przygotowania do dojrzałego ojcostwa jest zdobywanie wolności wobec własnych potrzeb emocjonalnych (ciepła, serdeczności), wobec męskich ambicji, tendencji do zniechęcania się, smutku, depresji, wolności wobec odczuć gniewu czy agresji, wolności wobec potrzeby dominacji, rywalizacji, wolności wobec własnych potrzeb seksualnych. To właśnie doświadczenie własnej wolności wewnętrznej i zewnętrznej daje mężczyźnie tak ważne dla niego poczucie własnej wartoś­ci, godności i dobrze rozumianej siły. Doświadczenie wolności jest także fundamentem tożsamości ludzkiej – jako mężczyzny.
 
Istotne znaczenie w przygotowaniu do dojrzałego ojcostwa i macierzyń­stwa ma również dobre przeżycie okresu narzeczeńskiego. Nierzadko mło­dzi ludzie zaprzepaszczają szansę na udane życie rodzinne, w tym także udane ojcostwo i macierzyństwo, z powodu braku poważnego zaangażowa­nia w przygotowanie się do małżeństwa. Fascynacja emocjonalna, z którą w sposób naturalny łączy się także fascynacja seksualna, nie wystarcza do zbudowania trwałej więzi z żoną i dziećmi. Konieczna jest także stopniowo zdobywana dojrzałość emocjonalna i duchowa, do której przyszli małżon­kowie i rodzice winni się wzajemnie wychowywać. Dojrzałość ta staje się źródłem odpowiedzialności, bezinteresowności i ofiarności zarówno wobec współmałżonki(a), jak też wobec własnych dzieci.
 
Zakochanie – fascynacja miłością jest wielkim darem Boga i źródłem niezwykłym ludzkiej energii. Młodzi ludzie winni korzystać z niej, aby podejmować trud przemiany siebie, trud dojrzewania emocjonalnego i duchowego. Fundamentem szczęśliwego małżeństwa, ojcostwa i macie­rzyństwa jest zawsze osobista przemiana każdego z partnerów połączona ze wzajemnym poznaniem siebie i zaakceptowaniem się. Proces ten zakła­da jednak gotowość umierania dla siebie – dla swoich potrzeb i swoich pragnień. Prawdziwa miłość wymaga trudu wychodzenia z siebie, otwiera­nia się na drugiego, w tym także otwierania się na Boga.
 
Doświadczenie Boga jako ojca
 
Doświadczenia ojcostwa zarówno w wymiarze naturalnym, jak i ducho­wym domaga się przede wszystkim odwołania się do ostatecznego Źródła naszego istnienia – do Boga jako Ojca. Odkrywanie prawdziwego – ojcowskiego obrazu Boga staje się dla nas najgłębszym fundamentem, na którym może być budowane świadome i dojrzałe ojcostwo naturalne.
 
W Trójcy Świętej wszystko pochodzi od Ojca. To On wiecznie rodzi Syna jako swój doskonały obraz. To z Jego miłości do Syna pochodzi Duch Święty. Do Ojca również powraca życie przekazane Synowi i Duchowi. Syn bowiem całkowicie zwrócony jest ku Ojcu: Ojciec miłuje Syna, bo On zawsze czyni to, co się Jemu podoba (por. J 8, 29). Ojcostwo Boga oznacza więc, że wszystko pochodzi od Niego. On jest początkiem wszystkiego. Od Niego pochodzi Syn jako „Bóg z Boga, światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego, zrodzony, a nie stworzony” (Credo). Ojciec jest wiekuistą miłoś­cią. Jest początkiem miłości i źródłem wszelkiej miłości. Jest „nieskończoną wolą dobra” [19].
 
Z miłości Ojca pochodzi nasze życie i zdolność przekazywania życia: ojcostwo i macierzyństwo. Odwieczna ojcowska miłość chciała, abyśmy otrzymali życie od naszych rodziców i byśmy sami rodzili „nowe życie”. Każde życie związane jest z miłością Ojca i pochodzi z Jego Boskiej miłości. Miłość Ojca do Syna jest odbita w każdym człowieku. Każda ludzka miłość bierze swój początek z Miłości Ojca do Syna. Bóg stworzył człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę, stworzył ojca i matkę.
 
Nie tylko wszystko pochodzi od Ojca, ale także wszystko do Niego zmie­rza. Ojciec objawia się nam jako ostateczny cel – kres ludzkiego życia. Syn pochodzi od Ojca, ale tylko po to, aby do Niego powrócić.
 
Dojrzałość ojcowska i macierzyńska rodzi się w nas nie tylko poprzez pracę nad sobą, ale także poprzez przedłużoną modlitwę, w której kontem­plując Osobę Jezusa, Jego życie, naukę, a zwłaszcza Jego śmierć i Zmart­wychwstanie odkrywamy Boga jako Ojca: Kto mnie widzi, widzi i Ojca (J 12,45).
 
*
 
W świecie, który odcina się od swoich korzeni – od Stwórcy – jesteśmy zaproszeni do adoracji odwiecznej miłości Boga Ojca. Odkrywając Ojca odkryjemy źródło naszego życia, odkryjemy siebie, odkryjemy życie rodzinne, powołanie do ojcostwa i macierzyństwa.
 
Ojcowska miłość, która pochyla się nad każdym z nas, udzieli nam poczucia sensu i celu ludzkiej miłości, w tym także miłości ojcowskiej i macierzyńskiej. Im bardziej poranione jest nasze doświadczenie ojcostwa i macierzyństwa, z którego wyrastamy, tym bardziej potrzebna jest nam adoracja ojcowskiej miłości Boga.
 
Józef Augustyn SJ
Więź 1996 nr 6

fot. Photographer No.9 Daddy & kids
Flickr (cc)

____________________________________________
Przypisy:

[1] Claudio Calvaruso, „Una societa senza padre”, w: „Riscoprire il padre”, a cura di A. Del Lungo e C. Pontalti, Roma 1986, s. 61. 
[2] „Historia ojców i ojcostwa”, praca pod red. Jeana Delumeau, Daniela Roche'a, Warsza­wa 1995. 
[3] „Historia ojców i ojcostwa”, dz. cyt., s. 9. 
[4] Robert Bly, „Jan Żelazny”, Poznań 1993, s. 116-117. 
[5] Tamże, s. 113-114. 
[6] Elisabeth Badinter, „Tożsamość mężczyzny”, Warszawa 1993, s. 32-33. 
[7] Jerzy Witczak, „Ojcostwo bez tajemnic”, Warszawa 1992, s. 10. 
[8] Karen Horney, „Neurotyczna osobowość naszych czasów”, Warszawa 1982, s. 129. 
[9] Robert Bly, dz. cyt., s. 114-115. 
[10] Tamże, s. 112-113. 
[11] Tamże, s. 110. 
[12] Tamże, s. 113. 
[13] René Laurentin, „Czy Bóg umarł”, Warszawa 1969, s. 12-13. 
[14] Tamże, s. 13. 
[15] Cyt. za: René Laurentin, dz. cyt., s. 13. 
[16] Robert Bly, dz. cyt., s. 117. 
[17] Tamże, s. 114-115. 
[18] Tamże, s. 113-114. 
[19] Por. Jean Daniélou, „Trójca Święta i tajemnica egzystencji”, Kraków 1994, s. 34.