logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Zagrodzki CSsR
Dylematy wiary i niewiary w Boga
Kwartalnik Homo Dei
 


Szukam, o Panie, Twojego Oblicza (Ps 27,8)

z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim rozmawia Wojciech Zagrodzki CSsR

Wojciech Zagrodzki CSsR: Niekiedy z zazdrością spoglądamy na wiarę wielkich postaci biblijnych jak np. Abraham czy Mojżesz. Czy rzeczywiście zaufanie Bogu nie stanowiło dla nich żadnego problemu? Z drugiej strony wiemy, że wielu Izraelitów wołało do Boga: Dlaczego ukrywasz swoje oblicze? (Ps 44,25). Czy nasze trudności z wiarą są tego samego rodzaju?

Ks. Waldemar Chrostowski: Nasze trudności z wiarą w Boga biorą się w dużej mierze stąd, że usuwamy rozum z jej przestrzeni. Często żyjemy w przekonaniu o rzekomych sprzecznościach między wiarą a rozumem. Biblijni bohaterowie wiary nie znali takich dylematów, bo dla nich rozum z samej swej natury domaga się wiary, tak samo jak wiara z samej swej natury domaga się rozumu. Psalmy 14. i 53. rozpoczynają się od słów: Nie ma Boga!, po których natychmiast pojawia się dopowiedzenie: rzekł głupi w swoim sercu.

To nie wiara, ale niewiara jest nierozumna! Bez wiary w Boga rozum zostaje śmiertelnie okaleczony, bo poleganie wyłącznie na rozumie jest wysoce nierozumne. Wiara w Boga - to paradoks - w pewnym sensie nie potrzebuje dowodów, ponieważ zasadniczy dowód na rzecz swojej prawdziwości nosi poniekąd w sobie, potwierdzając i uwydatniając fundamentalne wartości życia człowieka takie jak prawda, dobro i piękno, o które dopomina się także rozum. Najbardziej przekonującym dowodem na istnienie Boga jest przede wszystkim głód Boga, który istnieje w człowieku. Bywa on przez niektórych ludzi zabijany, tłumiony, lekceważony albo oszukiwany - podobnie jak na jakiś czas można oszukać albo tłumić głód fizyczny.

A jeśli ktoś takiego głodu Boga w ogóle w sobie nie odnajduje?

Owszem, zdarzają się ludzie, którzy twierdzą, że głodu Boga nigdy nie mieli. Być może to prawda, bo takich deklaracji doświadczalnie zweryfikować się nie da. Musimy zatem wierzyć tym, którzy mówią, że wiary nie mają ani jej nie potrzebują. Jednak powszechność wiary w Boga jest tak ogromna, iż obojętność wobec niej lub tym bardziej brak pytania o Boga pozostają czymś osobliwym i bardzo dziwnym. Do Boga na ogół dochodzimy dwiema drogami, przy czym obie są wpisane w naturę człowieka. Pierwsza, bardziej rozpowszechniona, wychodzi od związanego z ludzką naturą pragnienia Boga, swoistego głodu Boga. Człowiek odczuwa swoje niespełnienie, jakiś radykalny brak wpisany w egzystencję ograniczoną do wąskich ram tego świata.

Druga droga zaczyna się od uważnej obserwacji świata oraz refleksji nad jego złożonością, co prowadzi do pytania o ostateczny początek i cel wszystkiego, co istnieje. Nie chodzi wyłącznie o opis oraz analizę przyczyn i skutków różnych zjawisk zachodzących w przyrodzie, lecz o coś znacznie bardziej zasadniczego. Weźmy jako przykład współczesną wiedzę kosmologiczną, która zajmuje się także problemem pochodzenia świata. Zdaniem większości kosmologów świat miał swój początek (jakkolwiek go nazwać: "wielki wybuch" czy inaczej), zaś logika nakazuje uznanie, że wszystko, co ma początek, jest skończone, a więc będzie miało również swój koniec. Nie widzę większych trudności dla rozumu, gdy chodzi o uznanie istnienia Boga. Co więcej, właśnie gdy przyjmujemy istnienie Boga, dopiero wtedy prawda o Bogu stawia rozum wobec trudnych wyzwań, którym powinien sprostać.

Czyli prawdziwe jest powiedzenie: Największym problemem nie jest to, czy Bóg istnieje. Trudności zaczynają się dopiero wtedy, jeśli Bóg istnieje[1]? Na czym polega dla rozumu problem z wiar? w istnienie Boga?

Kłopoty zaczynają się i narastają wtedy, gdy tworząc fałszywą antynomię między wiarą a rozumem, przykłada się do wiary w Boga kategorie czysto ludzkie, np. przyrodnicze, czyli takie, które są stosowane do opisywania i poznawania otaczającego nas świata. Ale Boga nie da się wpisać w kategorie tego świata! Kto próbuje to czynić, jest skazany na dotkliwą porażkę. Właśnie z tego powodu wiara bywa uważana za nierozumną, podczas gdy w rzeczywistości wcale taką nie jest. Jednak o Bogu możemy myśleć i mówić jedynie na zasadzie analogii, a więc na podobieństwo przypowieści, które odkrywają ważne prawdy, a zarazem uświadamiają, że znacznie więcej pozostaje przed nami zakryte.

Świat starożytny zasadniczo nie znał zjawiska ateizmu. Jego cechą była religijność, czy to w formie monoteistycznej, czy to w różnych odmianach politeizmu, uznających, że życie i losy ludzkie są regulowane przez bóstwa, które w rzeczywistości stanowiły projekcję ludzkiego świata. Kiedy człowiek Biblii wołał: Dokąd kryć będziesz przede mną swoje oblicze? (Ps 13,2), Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam (Ps 63,2) albo Nie kryj swego oblicza przed Twoim sługą (Ps 69,18), to nie chodziło tu o przełamywanie niewiary; te wołania ujawniają problem, który należy do dziedziny teodycei, czyli usprawiedliwienia Boga.

Przypis:
[1] Margareta Gruber, Georg Steins, Trudności zaczynają się dopiero z Bogiem, Wydawnictwo Homo Dei, Kraków 2009, s. 9.

 
strona: 1 2 3