logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: Adam (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-04-13 16:02

Zostałem zaproszony przez znajomego ksiedza na jubileusz pięćdziesięciolecia jego kapłaństwa. I tu mam problem. Nie wiem, co kupić temu księdzu na prezent. Ważne jest też to, że jako kleryk nie mam zbyt dużo pieniędzy, a jubileusz 50-lecia święceń zobowiązuje mnie do tego, bym coś temu księdzu podarował. Owszem, mogę podarować mu modlitwę, ale chciałbym też dać mu coś materialnego. Składam serdeczne "Bóg zapłać" za każdą propozycję.

 Re: Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: Teofil Jan S. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-04-13 16:45

Przeczytaj sobie Mk 12,41-44. Myślę, że stać Cię na kupno takiego małego krzyżyka do noszenia w klapie marynarki, a on chyba nie jest drogi a dar b. wymowny i praktyczny, bo Ksiądz Jubilat na pewno nie jedną ma marynarkę.

 Re: Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: Marta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-04-14 00:16

No cóż, pewnie jakąs książkę, choć też na pewno ma niejedną. Albo może płytę z muzyką kościelną lub cerkiewną - ale jakąś porządną tą płytę, oczywiście, a to już nie takie tanie. "Pocieszę" Cię - on dostanie kopę prezentów, z których 3/4 odłoży na półkę bez oglądania.
Kim jest ten ksiądz? Jeśli profesorem w seminarium to nic mu nie kupuj od siebie, lepiej możecie się wszyscy złożyć na coś większego. Poza tym on już ma wszystkie książki.

 Re: Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: O. Jan, omi (---.dsl.look.ca)
Data:   2007-04-14 15:10

W jednym z moich listow wspolnych napisałem:
Przygotowano ucztę urodzinową na moją cześć. Miałem więc okazję upublicznić moje sądy o prezentach. Dzielę je na dwa rodzaje.
rzy otrzymywaniu prezentu z pierwszej kategorii modlę się ewangelicznie: „Boże, oświeć ich, bo nie wiedzą, co czynią”. W dobrej wierze ofiarodawcy chcą obdarzyć przyjmującego czymś bardzo dobrym i cennym czyli drogim i pożytecznym, ale w swoim mniemaniu. I mają zasługę u Pana Boga, a jubilat czy solenizant wylewnie dziękuje, bo tak trzeba. Natomiast sama rzecz może być nieprzydatna lub nie w moim guście, więc albo leży na jakiejś półce, albo zostaje przekazana dalej przy okazji lub też bez okazji.
Do drugiej kategorii zaliczam prezenty, które są niespodziankami. Już nieraz otrzymałem w prezencie rzecz, którą krótko przedtem oglądałem albo po prostu myślałem o poszukaniu sklepu z takimi rzeczami przeze mnie upragnionymi... Prawie wszystkie prezenty, a było ich pięć, należały do drugiej kategorii... Nie wiem, skąd ofiarodawcy wiedzieli, że od kilku miesięcy myślałem o ładnej ikonie, gdyż ściany mego pokoju są czyste, bez jednego gwoździa. Ikonę z certyfikatem „ręcznie malowane” otrzymałem. Drugim prezentem jest stylizowany krzyż z miejscem na bezdymnie długopalącą się świeczkę produkującą aromat wiśni czy czereśni. Ten krzyż znajduje się w salce katechetycznej, w której gromadzą się grupy młodzieży i starszych, pragnących pogłębić swoje życie wewnętrzne... Ja od lat ponad czterdziestu kwiatów do swego pokoju nie przynoszę. Szkoda mi ich. Nie przyzwyczaiłem się do okazywania im troskliwości, więc szybko by zmarniały. Poza tym nie mam miejsca. Biurko wciąż zapełnione. Parafianie już wiedzą o tym i zaraz mi zabierają, aby postawić gdzieś w kościele lub w naszym domu. Wiedzą dobrze, jakie kwiaty w jakim miejscu pasują, ja na tym znać się nie muszę. Osobom sprzedającym kwiaty i osobom ofiarującym kwiaty radzę opuścić czytanie tego fragmentu listu, jeśli nie chcą mnie znienawidzić. Moja opinia o ofiarowanych kwiatach jest następująca. Są piękne, to uznaję i dziękuję Panu Bogu za to, że takie wyrosły. Są symbolem życzliwości ofiarodawcy do obdarowanego. To prawda. Wyrażają żywe uczucia (uznania, wdzięczności itp itd...) Nie przeczę. A kwiaty po trzech dniach więdną, nieprawdaż? I jaki z tego wniosek? A poza tym uważam, że składanie mi życzeń w dniu imienin lub urodzin jest zbyteczne. Przecież życzenia składają ci, którzy są mi życzliwi przez cały rok i nie mają potrzeby tego potwierdzać słowem ani chwalić się wobec innych. Cieszy mnie, że jest dużo ludzi mi życzliwych przez przynajmniej 365 dni w roku, którzy o moich urodzinach dowiedzieli się dopiero z biuletynu parafialnego.

Ponieważ za niewiele lat i ja będę obchodził taki jubileusz, najbardziej byłbym zadowolony z lusterka, które pokazałoby moją twarz bez zmarszczek...
Szczęść Boże,
O. Jan, omi
Jak zawsze, niepoważny

 Re: Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: F.A.C. 77 (---.chello.pl)
Data:   2007-04-14 16:33

Skoro o. Jan pisze, żeby kwiatów ciętych nie dawać, to może oprócz jakiegoś innego drobiazgu warto by dać jakiś ładny mały kwiatek doniczkowy? Oczywiście pod warunkiem że obdarowany będzie miał cierpliwość go podlewać.

 Re: Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: agata (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-04-14 18:00

Z tego, co pisze o. Jan, to chyba nie będzie miał. ;)
A może by tak jakiś ładny oryginalny świecznik, a z praktycznych rzeczy może lampa, poprawiajaca ogólny nastrój w pokoju.
Wydaje mi się, że tez zawsze mile widziane są "wyroby własne", np. własnoręcznie zrobione i ozdobione ciasto, tort, a do tego jakis drobiazg na pamiatkę, ale mam tez na mysli np. laurki wykonane przez dzieci, tudzież kwiatki, które cierpliwosci i pielęgnacji nie wymagaja a sa zawsze oryginalne i wdzięczne.
Zależy to oczywiście od stopnia zazyłości i upodobań jubilata.

 Re: Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: O. Jan, omi (---.dsl.look.ca)
Data:   2007-04-14 22:53

Nie pierwszy raz i na pewno nie ostatni nie zostałem zrozumiany, już się do tego przyzwyczaiłem. Ale pomimo tego wyjaśniam.
W sprawie kwiatów są to moje prywatne (nie)upodobania.Kwiaty lubię i cieszę się, gdy są żywe (nie sztuczne) w kościele czy w naszych wspólnych pomieszczeniach. Jedynie w moim pokoju nie chcę mieć kwiatów ani tych ciętych, ani narwanych (taki też bywa charakter człowieka), ani doniczkowych. Powody są dwa: brak miejsca na biurku zajętym przedmiotami potrzebnymi do pracy, oraz brak pamięci o podlewaniu. Nie przykładajcie mojej miary do innych księży, możecie ich skrzywdzić.
A co do kwiatów doniczkowych, to prawdziwa historia z poprzedniej mojej parafii. Umierający w wieku 53 lat mąż, wielbiciel kwiatów, był przekonany, że żonie zmarnują się wszyskie wypielęgnowane przez niego kwiaty. I tak się stało. W dniu imienin znajomi przynieśli tylko jeden kwiat w wielkiej doniczce. Po roku, przybywając już bez kwiatka, znajomi spostrzegli, że ofiarowany przed rokiem kwiat nie zmarniał. Pani domu powiedziała, że pamiętała o podlaniu kilka, a może nawet kilkanaście razy. I wtedy znajone przyznały się, że był to kwiat sztuczny. Pani domu tego nie zauważyła.
Szczęść Boże,
O. Jan, omi
wciąż niepoważny

 Re: Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: agata (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-04-15 06:57

ja też chyba nie zostałam zrozumiana o. Janie. :)
Chodziło mi o kwiaty, autentyki wykonane raczętami dzieci, a nie jakieś sztuczne imitacje. Cudeńka potrafią zrobić, a nawet jeśli nie są one takie idealne, to wkład serca jest bezcenny.
Choc takich jubileuszy jeszcze nie obchodzę, to miejsce na laurkę zawsze się znajdzie na moim biurku, ale wiadomo, rzecz upodobań , co tez zostało nadmienione.
A skoro "niepoważny" to ja bym ojcu na pewno laurke narysowała. :)

 Re: Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-04-15 11:43

O, wlasnie znam ksiedza, ktory jest niezrownany w pielegnowaniu kwiatow :-)
I znam ksiedza, ktory nie cierpi tortow ani innych slodkosci (o czym ktos wyzej wspominal) ze wzgledow zdrowotnych.
Mysle, zeby dac ksiedzu dobry prezent, to najlepiej mu sie przyjrzec, co mu sprawia radosc.

 Re: Jaki prezent na 50-lecie kapłaństwa?
Autor: O. Jan, omi (---.dsl.look.ca)
Data:   2007-04-16 03:11

A jednak potrzebna jest taka wymiana zdań, aby lepiej się zrozumieć.
Na zrobionej stronie z moimi listami do dzieci znajduje się taki problem: Jakie prezenty mogą dać dzieci, które nie mają pieniędzy? Nazywam je "prezentami bez opakowań", tytuł skradziony z czasopisma sprzed 40 laty. W licznych odpowiedziach są wspomniane laurki.
Na Madagaskarze prosiłem uczniów katolickiej szkoły o rysunki związane z pielgrzymką Ojca swiętego Jana Pawła II. Te małe karteczki dołączałem do moich listów do dzieci, a wtedy miałem licznych Korespondentów.
Podaję adres tej strony: www:katecheza.info
Z lewej strony ukaze się lista tematów. Moje są: katecheza dla dzieci oraz - ostatnio pięknie zrobiona - poczta kapłańska.
Można mnie lepiej poznać i dlatego nie będę więcej prostował. W przedostatnim liście z Toronto wyjaśniłem też problem składania życzeń z mojego punktu widzenia. Ja spotykam się z tak dużą życzliwością każdego dnia, że składanie mi życzeń uważam za niepotrzebne...

Szczęść Boże,
O. Jan, omi

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: