Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2007-04-30 13:28
Cóż mogę dodać, Lili. Pisałam, że rozwód jest zawsze zły. I że "Grzechem jest to wszystko co się stało, co doprowadziło do takiego stanu. Grzechem jest nie ratować małżeństwa póki się da". Najlepiej, żeby i separacji nie było. Życie jednak często jest bardziej skomplikowane.
"Art. 61(2). § 1. Jeżeli jeden z małżonków żąda orzeczenia separacji, a drugi orzeczenia rozwodu i żądanie to jest uzasadnione, sąd orzeka rozwód."
Niestety, z obserwacji mogę powiedzieć, że jeśli już nastąpił rozpad małżeństwa, to jedna ze stron raczej żąda rozwodu, i to często szantażując drugą stronę: rozwód za spokój, jeśli nie - to wojna. A druga ze stron nie ma już siły.
Rozwód jest chętniej widziany i dlatego, że często jego przyczyną jest czyjaś chęć ułożenia sobie drugiego życia, co przy separacji nie jest możliwe, a także nie ma obowiązku pomocy drugiej stronie, co separacja zakłada. A i z materialnymi sprawami różnie bywa. Kiedy ludzie się kochają, nie myślą o zabezpieczeniu majątku, traktowane byłoby to za obrazę. Potem na wszystko jest za późno. Znam sytuacje bardzo niesprawiedliwe "na papierze". A za choć częściową sprawiedliwość - jest żądanie zgody na rozwód.
Oczywiście jestem absolutnie za nierozerwalnością małżeństwa. I za dawaniem świadectwa. Masz rację, Lili. Wiem jednak, jak to wygląda w praktyce.
Ale w tej sytuacji i tak nie ma to znaczenia. Siostra Tomka jest już przecież po rozwodzie.
|
|