Autor: K. (---.lublin.mm.pl)
Data: 2007-05-10 02:22
Napiszę tak: byłam w Loudres przy okazji dłuzszej wyprawy do Hiszpanii. Samo miejsce i nabożeństwo wprawiło mnie w niepokój, to był dla mnie jakis straszny, niezrozumiały teatr, z dodatkiem kupy śmieci, jakie sprzedawano dokoła (wśród pamiątek mozna było kupić nawet wieżę Eiffla) i bogatą bazą hotelową.
Nalałam wody do butleki, choć pierwonie nie miałam takiego zamiaru, bo nie wierzę w "świętą wodę", ale wszyscy tak robili, wiec pomyślałam, że nic mi nie zaszkodzi.
Po powrocie dałam ją mamie, która jest przesądna, nosi amulety, czyta horoskowpy i pisuje do wróżek. Powiedziałam, że ta woda jest z Loudres i widziałam, jak zaświeciły się jej oczy. Jakiś czas ją trzymała, potem wypiła.
I dopiero po paru latach skojarzyłam, że w kilka miesięcy po tym zdarzeniu doprowadziła sie do tak ciężkiego stanu, że w koncu zdcydowała sie pójść na odwyk, co - jak sama twierdzi - podarowało jej nowe życie. A trzeba było na to czekać kilkanaście lat.
Ile miała z tym wspólnego woda z Lourdes, nie wiem. Bóg jesden wie.
|
|