logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Anna (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-07-30 22:56

Witam, mam pytanie do Drogich Forumowiczów na temat liczby posiadanych dzieci a odpowiedzialnością. Mamy dwójkę dzieci (3 latka, 8 -miesięcy). Przyznam szczerze, że myslę o kolejnym, a nawet chciałabym miec dużą rodzinę,ale... czy nie jest to brak odpowiedzialności z naszej strony, gdyż mimo wyższego wykształcenia, nie jesteśmy stabilni finansowo, tzn. zawsze martwimy się, czy starczy do konca miesiąca, dzieki debetowi łatamy jakos dziurę finansowa,ale pewnie przy wiekszej liczbie dzieci byłoby bardzo cięzko. Poza tym jedno z naszych dzieci jest powaznie chore, ja narazie nie mogę podjąc pracy. Czy w takiej sytuacji mozna myslec o wiekszej liczbie dzieci? Mam znajomą, która zawsze chciała miec duzo dzieci i maja czwórkę,ale cały czas sa zadłużeni, jego rodzice musieli zaciagnac kredyt na spłatę ich długów, bo groziła im eksmisja. Teraz rodzice ledwo wiążą koniec z końcem. Zaznaczam, że nie jest to patologiczna rodzina,ale mimo jego cięzkiej pracy nie są w stanie wyżyc. Patrząc na nich, boję się. Nie chcę kogokolwiek obciązac moja liczną rodziną a wiem, że byłoby naprawdę ciężko utrzymac np. sześciosoobową rodzinę.I teraz pytanie, czy mozna zawierzyc Bogu w tej kwestii, ze nam na pewno pomoże, czy nie jest to naciąganie, bo nam się zachciało miec dzieci? Wiem, że dla moich rodziców, z którymi mieszkami (brak finansów na własne miszkanie) kolejne dziecko byłoby ciosem w serce i własnie wynikiem braku odpowiedzialności. Skąd i kiedy będe wiedziec, że powinnam sobie dac spokój. Za wszelkie odpowiedzi bardzo dziekuję.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2007-07-30 23:44

Nie mamy innego wyjścia, jak tylko zawierzyć Bogu w KAŻDEJ kwestii.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: marta-maria (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-07-31 08:55

Anno, dla mnie kwestia zawierzenia Bogu w jakiejkolwiek sprawie ma zawsze dwa aspekty. Ufam Jemu bezgranicznie, ale mam świadomość, że i Bóg zaufał mi. Dał mi rozum oraz wolność dokonywania rozumnych i odpowiedzielnych wyborów. Wydaje mi się, że ten fakt należałoby wziąć pod uwagę również przy rozważaniu Twojego problemu.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: justyna (---.um.ruda-sl.pl)
Data:   2007-07-31 09:05

Zgodnie z Konstytucją Soboru Watykanskiego II „Gaudium et spes" (50), decydując o liczbie dzieci i czasie ich poczęcia, małżonkowie mają uwzględnić zarówno warunki materialne, jak i duchowe, swoje dobro, dobro dzieci, społeczeństwa i Kościoła.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Tomasz (---.inco-veritas.pl)
Data:   2007-07-31 09:10

Witaj Aniu. Wydaje mi sie ze pytania ktore postawilas nie sa tymi na ktore przede wszystkim szukacie odpowiedzi. Przeciez jest dosc oczywiste ze Bogu mozna zawierzyc. Sa ludzie ktorzy zawierzyli i z pewnoscia o nich slyszalas. Np Abraham zawierzyl w sprawie narodzin dziecka z lona nieplodnej Sary w podeszlym wieku ale tez zawierzyl na gorze Moria. Zawierzyla Gianna Mola, zawierzyli nasi przodkowie, moze nasi rodzice.
Pytasz czyw trudnej sytuacji mozna myslec o wiekszej rodzinie- skoro myslicie z mezem o kolejnym dziecku wiec widac mozna :-) Nie wiem co mysla i mowia twoi znajomi, co mysla ich rodzice ktorzy ich wspieraja. Moze sa zalamaniale moze sa raczej szczesliwi bo ich milosc owocuje, bo widza w swoich dzieciach znak Bozego blogoslawienstwa. Moze to jedyny obszar wktorym potrafia dostrzec wyraznie ze Bog jest z nimi, ze sa kochani?
Zdanie o tym ze dla twoich rodzicow "kolejne dziecko byłoby ciosem w serce" brzmi rzeczywiscie dramatycznie. Nie wiem czy sie nie mylisz w tej sprawia, czy dobrze ich rozumiesz ale jesli nawet rodzice czy ktos inny ma tu swoje opinie to przeciez to przede wszystkim wasza rodzina, wasza odpowiedzialnosci, wasze powolanie.
Wlasnie o powolaniu chcialbym wspomniec. Mysle ze nie tyle chcesz wiedziec czy mozna bo wiadomo ze mozna ale chcialabys zeby ktos wam podpowiedzial jak powinniscie postapic :-). Nie, nie bede ci dawal odpowiedzi na to pytanie. jasne moglbym napisac ze dziecko to podstawowy owoc malzenstwa, podstawowe powolanie i traktowanie go w kategoriach zadania ale i daru jest warunkiem sakramentu malzenstwa co znajduje wyraz w pytaniu jakie bezposrednio poprzedza liturgie sakramentu. Nie moge wam niczego podpowiedziedziec bo to jest pytanie do was, pytanie jaka jest wasza wiara, czy wy potraficie Bogu zaufac w tej Bardzo trudnej i powaznej sprawie, jakie macie dotychchczas doswiadczenia z Bogiem, z jego pomoca, z jego obecnoscia waszych problemach takze materialnych. To jest pytanie o wasze powolanie. Po prostu, zwyczajnie jak odczytujecie swoja misje, co chcecie dobrego robic, w jakiej dziedzinie ma sie najmocniej budowac wasza jednosc, wasza milosc, w jakiej dziedzinie z Bogiem wspolpracowac, w jakiej szukac i doswiadczac jego obecnosci, w jakiej mu zawierzyc, w jakiej dawac swiadectwo ze On jest i to jest Wszechmogacy.
Moze odbierasz to co pisze jako probesprytnego wmanewrowania was w osemke albo dwunastke dzieci ale serio nie o to mi chodzi tym bardziej ze sam mam tylko troje. Chodzi mi naprawde o to ze w najwiekszej jednosci na jaka was stac, w najwiekszej milosci jaka macie do siebie, w najblizszej relacji do Boga na jaka tylko mozecie Bogu pozwolic, na modlitwie cala rodzina, takze z dziecmi moglibyscie sprobowac uzyskac w sobie odpowiedz na bardzo trudne pytanie jak zyc, jak ma zyc wasza rodzina. Nie tylko sama odpowiedz ale i sposob w jaki jej bedziecie poszukiwac ma moim zdaniem ogromne znaczenie dla was ale takze dla waszych dzieci, rodzicow a byc moze wielu innych ludzi.
Kosciol mowi o roztropnosci ale i o ofiarnosci czy wielkodusznosci. Mowi o otwieraniu sie na blogoslawienstwo jakim jest dziecko dla malzonkow, dla spolecznosci, dla Kosciola. Moim zdaniem Kosciol zacheca malzonkow by chojnie otwierali sie na dar zycia ale nikt nie moze, nie ma nawet takiego prawa, oceniac waszych decyzji w tym wzgledzie no bo kto odwazylby sie oceniac czy wasza dwojka dzieci to dowod mniejszego zaufania niz osmioro zdrowych w zamoznej rodzinie albo jedno bardzo, bardzo chore o ktorym na pewnym forum dala poruszajace swiadectwo jego cudowna, bardzo dojrzala i opowiedzaialna 19-letnia mama, albo zwyczajnie jedynak w zamoznym domu, zagubinych w codziennej gonitwie rodzicow ktorzy nie mieli okazji dotknac , sprobowac jak bardzo Bog jest wierny i jak troszczy sie o tych ktorzy mu zaufali i ktorzy choc o tym nie wiedza sa w sumie smutni i biedni w tym swoim zaplataniu?
Na koniec o twoim "Nie chce kogokolwiek obciazac moja liczna rodzina".
Moim zdaniem nie wolno ci tak pisac. Jasne, jestesce odpowiedzialni za wasza rodzine takze za to by dzieciaki nakarmic, ubrac, ksztalcic, leczyc, wychowywac ale przede wszystkim by uczyc je zawierzenia Bogu, bo to ostatnie przyzekaliscie przed olatarzem. Jestesci odpowiedzialni i nie zamierzam tego podwazac ale... Ale uczcie siebie i dzieci ze Bog dziala przez ludzi, ze okazuje milosc przez ludzi. Moze byc tak ze odpowiedzialnosc za wasze dzieci ale takze pewna misja wobec swiata przejawiac sie bedzie w tym ze poprosicie o pomoc bliskich, znajomych, proboszcza, mnie... Moze powinniscie dac komus szanse doswiadczenia ze dzielenie sie tym co ma daje wielka radosc i uszlachetnia? Moze jest tak ze wasze dzieci sa tez naszym dobrem, spoleczenstwa, narodu kosciola i ze takze my powinnismy poczuc sie w czesci za nie odpowiedzialni, powinnismy poczuc sie w obowiazku pomoc rodzicom ktorzy czasem heroicznie podejmuja trud rodzicielstwa na ktory my nie bylismy gotowi? To ze inni pomagaja rodzinie to zadna laska, to zadna jalmuzna, zadna wielkodusznosc to po prostu wyrachowanie wynikajace z wiedzy kto bedzie pracowal na nasze emerytury i renty, wynikajace z porownania jakosci, efektow i kosztow wychowania dziecka w domu dziecka, przeczkolu czy zlobku i w takiej rodzinie jak wasza. To zadna laska to zwykly interes i dobrze zeby ktos nam o tym od czasu do czasu przypominal.
Pokoj Wam
Tomek

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: ks. Marian (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-07-31 09:27

Jestem jednym z 11 dzieci, wychowywanych w trudnych czasach II Wojny Światowej i w latach powojennych. Jakże często tak namacalnie doświadczaliśmy opieki Bożej. Żadne z nas nie zmarło z głodu ani też nie cierpiało z tego powodu. Nieraz było ciężko, ale Bóg czuwał nad nami.
Trzeba całkowicie zaufać Bogu. On najlepiej wie czego nam potrzeba.
Pozdrawiam i życzę szczęścia w licznej Rodzinie.
ks. Marian

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-07-31 12:12

Pan Bóg dał człowiekowi rozum, aby ten używał go, świadomie rozeznawał i wszystko planował, licząc się oczywiście z tym, co Pan Bóg może mu zesłać bez jego planów, a wtedy trzeba to przyjąć z miłością.
Życzę Wam światła i mądrości, abyście kierowani natchnieniem Ducha Świętego umieli dobrze rozeznać sytuację i wolę Bożą.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Kasia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-07-31 13:10

Droga Anno,
Dobry Bóg jest naszym wspaniałym Ojcem, więc Ten który stwarza w nas wielkie dzieła, sam doprowadza je do końca. Warto zaufać Panu w każdej dziedzinie życia i oddawać Jemu wszystko. Ja także chce mieć kiedyś dużą rodzinę o ile Pan Bóg zechce, często rozważam ten aspekt w moim życiu ponieważ przygotowuje sie do małżeństwa:-) Myślę sobie, że Bóg jeśli daje nam dzieci to da też pomoc w postaci znalezienia pracy itp. Biorę często przykład z mojej rodziny gdzie małżeństwa mają liczne gromadki dzieci a nie są jakoś wielce majętni, ale mają wielką ufność i co najważniejsze miłość. Oczywiście Pan Bóg dal nam też rozum i uczy odpowiedzialności, jednak jeśli pojawia sie dziecko trzeba przyjąć je z miłością i wielka radością bo jest to dar i wyróżnienie-być rodzicem. Polecam naturalne planowanie rodziny www.npr.pl Ten Boży sposób pozwala na przesunięcie poczęcia na moment gdy np. nie będzie większych kłopotów finansowych (pisze "większych" bo przecież przeważnie one zawsze jakieś są). Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wszelkich łask i błogosławieństw Bożych.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Dziadek_Muminka (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-07-31 14:36

Można, należy i trzeba zawierzyć . We wszystkim .
Co wcale nie zwalnia nikogo z myslenia .
Pozdrawiam:)

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-07-31 15:43

Droga Anno,
wiadomo, że żadnej konkretnej odpowiedzi nie można dać, to musi być wasza decyzja. Ale skoro pytasz, to sobie tak "pogdybam". Właśnie na temat "zawierzenie a odpowiedzialność".

Najpierw jak rozumiem odpowiedzialność.

Jeśli jestem w trudnej sytuacji finansowej, to nie powinna PLANOWAĆ kolejnego dziecka. To powinien dyktować rozum. Odpowiedzialność oznacza dla mnie podejmowanie decyzji takich, żebym mogła własnymi siłami dać sobie z tym radę.
"rób tak jakby wszystko zależało od ciebie". Jezus pochwala roztropność:
"Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: «Ten człowiek
zaczął budować, a nie zdołał wykończyć». Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć
tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. (Łk 14, 28-32)
Uważam że w moje PLANY nie powinnam wliczać ofiarności innych, łącznie z rodzicami. Skoro MOJE plany, to i MOJE możliwości. I nie tylko finansowe.

Teraz pytania. Co to trudna sytuacja. Jeśli wypłaty nie starcza do pierwszego, brak możliwości podjęcia pracy przez ciebie i brak własnego mieszkania - to jest trudna sytuacja. To się może zmienić na lepsze. Ale może też na gorsze. Więc nie wiem, czy są podstawy do PLANOWANIA gromadki dzieci. Nie zawsze się ma co się chce.
Są jeszcze inne pytania. Czy pragnienie tej gromadki jest dobre, to znaczy czy dojrzałe? Chcę mieć te dzieci, bo odczuwam to jak moje powołanie? Czy może jest to beztroskie pragnienie "bo dzieci są takie fajne" (przesadziłam specjalnie, dla kontrastu). Dalej: jak bardzo chore masz to dziecko? Czy to uleczalne? Czy będzie się pogłębiać? Ile czasu będzie wymagało za kilka lat? Czy potrafisz zająć się nim naprawdę, mając jeszcze kilkoro dzieci? Czy będzie wymagało i ile drogich lekarstw? Ono już jest i to trzeba wiedzieć. Dalej: niby rodzicom nic do tego, bo to wasza rodzina. Ale w tej sytuacji nie całkiem. Jesteście w ich domu. Czy mają swój pokój? Czy nie są schorowani i potrzebujący więcej spokoju? pomocy? pieniędzy na lekarstwa? Co to znaczy cios w serce? Czy to ich egoizm, czy może psychicznie nie potrafią wytrzymać jakiejś sytuacji? Czy gromadka dzieci nie będzie wiązać się z ciągłymi awanturami z rodzicami, co trudno będzie nazwać odpowiednimi warunkami do wychowywania? Jest też i taka możliwość: czy chęć posiadania "gromadki" nie wiąże się przypadkiem z brakiem chęci do podjęcia trudu rozpoznawania dni płodnych i niepłodnych? Czyli lenistwem. To tylko pozornie chęć wychowywania wielu dzieci nie może mieć nic wspólnego z lenistwem. Rzadko kiedy lenistwo jest totalne. Zazwyczaj dotyczy jakichś konkretnych sfer życia, dla każdego co innego jest trudne czy nudne. Mogę być w jednej dziedzinie pracowita, w innej leniwa. Pytania takie można mnożyć.

A teraz zaufanie Bogu.

Zaufanie Bogu na pewno nie polega na robieniu wszystkiego, co ja sama chcę, wierząc, że Bóg mi w tym pomoże. Zaufania nie można nadużywać, bo to się już wtedy nie nazywa zaufanie ale może nawet zuchwałość. Przypomina nam o tym Pismo święte: "tedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: "Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, a na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień". Odrzekł mu Jezus: "Ale jest napisane także: "Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego". (Mt 4,5-7). Na pewno Jezusowi nie można zarzucić braku zaufania do Ojca.
Więc taka postawa "Bóg dał, Bóg wykarmi" - jeśli nie ma w tym odpowiedzialności, rozsądku - nie musi wcale być zaufaniem. Może być głupotą.
Dla mnie zaufanie Bogu, to przede wszystkim wewnętrzny spokój na wszystko, co się wydarzy. Działać rozsądnie, ale być otwartym na działanie Boże, które może być inne, niż nasz rozsądek. Nie rzucać się w dół z narożnika świątyni, ale nie rozpaczać, nie bać się, jeśli ktoś mnie zepchnie :)).

Co wy zrobicie, to oczywiście wasza wola. Zastanawiam się, co ja bym zrobiła na waszym miejscu. Po przemyśleniu powyższych pytań o odpowiedzialności, bez względu na odpowiedzi, przede wszystkim natychmiast zajęłabym się NPR. I nie dlatego, żeby przypadkiem nie pojawiło się trzecie dziecko, nie ze strachem. To się może przydać dużo później, przy kolejnym dziecku, z różnych powodów. Wiedzieć w teorii to właściwie nie wiedzieć. Trzeba spróbować praktykować. Nim się tego nauczycie, to w sam raz jeszcze i trzecie dziecko się urodzi :)). Moja koleżanka śmieje się, że czwarte dziecko urodziła tylko dzięki NPR :)). Bo jej się wydawało, że po miesiącu już dobrze wie.
Tu właśnie jest miejsce na zaufanie Bogu. Robię to, co uważam za rozsądne, ale jestem otwarta na przyjęcie nowego życia. Jak Bóg będzie chciał rzeczywiście, żebyś przede wszystkim była matką, to będziesz. Powie ci to wyraźnie. A poznawanie funkcjonowania własnego ciała też jest piękne, to Bóg nas tak stworzył. Gdyby chciał - nie byłoby dni niepłodnych. Po coś to jest.
Te trud poznawania przyniesie też spokój, że się Bogu nie narzuca swoich planów.

Zaufanie Bogu to przyjęcie Jego woli, nie swojej. Przyjęcie w spokoju Jego woli, choćby wszystko wydawało się naprzekór wam. Jeśli odpowiedzialność mówiła nam: nie czas na dzieci, to trzeba żyć zgodnie z tym i NIE PLANOWAĆ. Ale na spokojnie. Bez strachu, bez nerwów, bez paniki. Natomiast jeśli pojawi się już nowe życie - to właśnie bez strachu, bez nerwów, bez paniki, przyjąć je. Wtedy jest czas na zaufanie Bogu. Wtedy trzeba umieć być mocnym, choćby dla rodziców to był cios w serce, choćby trzeba było rodzinę poprosić o pomoc, choćby mąż stracił pracę, choćby dsziecko było coraz bardziej chore. Wtedy wszystkie przeszkody stają się nieważne, bo jest nowe życie. Przyjęcie które JUŻ rozpoczęło się w tobie nigdy nie będzie brakiem odpowiedzialności.
I tu trzeba pamiętać inne słowa Pisma świętego: "Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?" (Mt 6,25-26)

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Elżbieta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-07-31 16:03

Witam. Pochodzę z rodziny, w której byłyśmy dwie. Jednak siostra wyjechała za tzw.chlebem poza Kraj, a ja zostałam sama. Jakież to smutne, zwłaszcza teraz, gdy jedno z rodziców odeszło. Na święta siadamy do stołu tylko w dwójkę. Mam kuznynkę, która w tej chwili ma piątkę dzieci. Ona jest lekarzem, mąż z innym wykształceniem. Jakże im zazdroszczę patrząc, jak bardzo się kochają, wspierają, jaka jest ich wzajemna miłość i jaka jedność panuje wśród nich. Zaufać Bogu, to wspaniałe, ponieważ tylko On najlepiej wie, jak nas prowadzić i czego nam, tak naprawdę potrzeba. Wiem, że czasami brakuje na wiele u mojej kuzynki i też stale zaciagają nowe kredyty. Ale nie pieniądz jest najważniejszy. I co istotne, powiedziała mi, że jeśli taka będzie wola Boża, to urodzi kolejne dziecko, jeżeli zajdzie w ciążę. Podziwiam ich za to i jedno co mogę zrobić, to wspierać ich tylko przez Modlitwę. Na przekór twoium obawom, nikt z ich rodzin nie odwrócił się od nich. Każdy ich jakoś po swojemu wspiera, a dzieci są wspaniałe, chociaż najmłodsze ma dopiero 2 latka. Pozdrawiam

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Tomasz (---.inco-veritas.pl)
Data:   2007-07-31 18:19

Mam pewien klopot bo chcialbym sie odniesc nie do wypowiedzi Anny a do tego co w tym watku napisala Bogumila. Rozumiem oczywiscie ze to pomysl slabo mieszczacy sie w formule forum pomocy ale nie mam mozliwosci napisania do Bogumily na priv. Nie bedac pewnym czy praca nad komentarzem do tekstu Bogumily nie pojdzie w niebyt :-) napisze w duzym skrocie i uproszczeniu a chetnych do ewentualnego przedyskutowania tematu i rozwiniecia niektorych sformulowan prosze o kontakt.
Najpierw o slowie PLANY ktore Bogumila wypisala w roznych formach i to kapitalikami. Bogumila pisze "nie powinna PLANOWAC", "MOJE plany", "MOJE mozliwosci", trzeba "NIE PLANOWAC". Moim zdaniem to slabo daje sie pogadzic z kocepcja dziecka jako Daru Bozego a nie jako efektu planowania , bardzo silnie obecna w nauczaniu Kosciola a przejawiajaca sie wyraznie np w tym dialogu kaplana z narzeczonymi poprzedzajacym liturgie sakramentu malzenstwa. To tez slabo moim zdaniem daje sie pogodzic z podstawowym powolaniem czlowieka wierzacego jakim jest pelnienie Woli Bozej a wiec uczestniczenie w realizacji Bozych Planow. Skoro dziecko to BOZE PLANY to takze BOZE MOZLIWOSCI. "I to nie tylko finansowe" :-))))
Bogumilo zepelnie nie zgadzam sie z twoja interpretacja fragmentu ew. Lukasza. Przeczytac spokojnie raz jeszcze ten fragment powiedzmy Lk 14,12-35 Zauwazysz tam wielu ludzi ktorzy zachowywali sie rozsadnie, racjonalnie, odpowiedzialnie i zbaczysz jak z jaka ocena spotyka sie owa "odpowiedzialnosc". W tym kontekscie dopiero probuj widziec i budowniczego wiezy, i krola szykujacego sie do bitwy. W tym kontekscie dpiero mozna moim zdaniem zgodnie z intencja Ewangelisty odczytac jakie to oparcie, jakie zabezpieczenie warto sobie zaskarbiac podejmujac sie rzeczy wielkich. A przyjecie kolejnego dziecka z pewnoscia jest rzecza wielka.
W akapicie o zaufaniu powolujesz sie na scene kuszenia z Mt 4,5-7. Rzeczywiscie myslisz ze gdyby Jezus rzucil sie w dol to naduzylby zaufania? Myslisz ze przywolany cytat z Ps 91 nie mowil prawdy, myslisz ze nie odnosil sie do Jezusa?
Na zakonczenie o NPR. Nie lubi i nie uzywam tego terminu z powodow ktore chyba juz na tym forum kiedys przedstawialem ale ktore sygnalizuje takze wyzej. To termin bardzo roznie rozumiany, uzywany przez roznych ludzi w bardzo roznym kontekscie stad nie jest prawdziwe twierdzenie ze np Kosciol akceptuje czy nawet popiera NPR. Zdecydowanie lepiej jak sadze uzywac w tym kontekscie terminow typu odpowiedzialne rodzicielstwo, cywilizacja zycia, otwartosc na zycie, powolanie do rodzicielstwa, swietosc zycia, a z bardziej technicznych - naturalne metody rozpoznawania plodnosci.
Pokoj Wam
Tomek

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: andy pandy (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-07-31 21:04

Odpowiedź jest jedna: można zawierzyć, jeżeli wiesz na pewno, że dana myśl, poruszenie wewnętrzne pochodzi od Boga.
Wczytując się w Twój post Aniu zauważyłem pewną sprzeczność pomiędzy Twymi myślami, pragnieniami a otaczającą rzeczywistością. Chciałabyś mieć dziecko a sytuacja nie sprzyja:

1. Małe 8 miesięczne dziecko karmione zapewne piersią - ciąża nie służy dalszemu karmieniu.
2. Dziecko chore.
3. Niestabilna, jak mówisz, sytuacja finansowa.
4. Złe warunki mieszkaniowe.
5. Zmęczenie, niesprzyjające do bycia pogodnym i cierpliwym dla męża i dzieci.

Chyba wszyscy - razem z Tobą widzą, że na razie nie ma obiektywnych przesłanek do poczęcia następnego dzidziusia. Pomimo to, coś w środku Cię jednak skłania ku posiadaniu 3-go dziecka. Zastanów się, czy myśli te są troszkę natrętne czy spokojne, chyba to pierwsze, skoro masz ochotę "zaryzykować", licząc, że Bóg pomoże Ci dalej.
Dzisiaj obchodzimy wspomnienie Sw. Ignacego, zachęcał on w swoich "ćwiczeniach duchownych" do rozeznawania naszych wewnętrznych poruszeń, do analizowania czy nasze myśli mają dobre lub złe korzenie.
Spróbuj się uczyć od Maryi, która jest mistrzynią w rozeznawaniu, Ona nie szła "w dym", w ciemno za poruszeniami wewnętrznymi, przy zwiastowaniu pytała się "jak to się stanie, kiedy nie znam męża" (Łk 1,34).
Podobnie robili Gedeon, Mojżesz i inni, czekali, upewniali, że dane słowa mówi do nich Bóg, prosili o znak a potem dopiero zawierzali Bogu i zwyciężali w życiu.
Ty rób to samo. Nie spiesz się, analizuj co życie przynosi, pytaj się męża, patrz czy Wasza sytuacja się poprawia (nowe mieszkanie, lepsza praca męża, większy spokój i cierpliwość w znoszeniu codziennych trudności, itp.).
Pan Bóg nas nie zmusza nas do niczego a w szczególności do szybkich i nieprzemyślanych kroków. Właśnie tylko roztropnych i cierpliwych pochwala i nagradza.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Małgorzata (---.autocom.pl)
Data:   2007-07-31 21:33

Małżeństwo decydujące się na dziecko powinno pamiętać, że to TYLKO oni są odpowiedzialni za utrzymanie i wychowanie go. Nikt włącznie z dziadkami dziecka nie ma obowiązku pomagać w utrzymaniu nowo narodzonego dziecka.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Calina (---.mis.prserv.net)
Data:   2007-07-31 23:27

Droga Anno,
ktoś napisał: "pytaj się męża" - to jest najlepsza rada. Wspólnie działajcie, ale z Bogiem. A tak poza tym ode mnie:
- żyjąc w łączności z Bogiem (modlitwa, sakramenty) i starając się pełnić Jego wolę, obdarowywani jesteśmy przez Niego zadaniami, które On nam daje, ku naszemu uświęceniu. Jeśli niedostatek ma być wam zadany, to i bez następnego dziecka też tak może się zdarzyć. Podoba mi się, wpis ks. Mariana. Zauważyć można, że z wieloletnich i tych ubogich, ale pobożnych rodzin, najwięcej wyszło powołań.
Dobre natchnienia pochodzą od Boga, a pragnienie kolejnego dziecka jest na pewno czymś b. dobrym. (W twoim wypadku nie sądzę, że jest jakieś egoistyczne i niedojrzałe). Gdybyście nie mogli jego zrealizować, to Bóg by ci pragnienia licznej rodziny nie podsuwał. Twoje obawy są naturalne i do przezwyciężenia. Jak urodzisz malucha, wstąpią w ciebie siły i nowe energie do pokonywania trudności. A rodzice być może zmienią nastawienie. Życzę ci dużo, niech Bóg da, zdrowych dzieci :)

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-01 02:13

Tomaszu, tutaj krótko, ale daje swój adres na dalszą rozmowę.

Różne interpretacje tekstów biblijnych uważam za normalne, właśnie ze względu na ich bogactwo treści. Mamy prawo rozumieć je różnie, bo każdy człowiek jest inny, ma inne doświadczenia i przez te doświadczenia Bóg do niego mówi. Byle wszystko mieściło się w pewnych granicach. W każdej interpretacji można znaleźć dziurę, gdy się bierze Pismo święte wyrywkowo, natomiast forum nie jest miejscem na dogłębną analizę całej Biblii pod jakimś kątem. Absolutnie nie uważam żeby moje słowa były sprzeczne z naszą wiarą.
- pytasz: "myslisz ze gdyby Jezus rzucil sie w dol to naduzylby zaufania (Boga)?"
Ale ja wiem, że choć mógłby to zrobić - to jednak nie zrobił. To mi wystarczy. Mógł też zejść z krzyża, ale nie zszedł. Patrzymy na to co zrobił, nie na to co mógł.
- piszesz: "Przeczytać spokojnie raz jeszcze ten fragment powiedzmy Lk 14,12-35 "
Ależ ja każdy fragment Pisma świętego czytam spokojnie. Dlatego nie dziwi mnie, że Jezus każde przebaczać i 77 razy, a potem bez uprzedzenia wyrzuca przekupniów ze świątyni. Jezus właśnie ukazuje różnorodność sytuacji i różnorodność dobrych zachowań. Musimy szukać które zachowanie jest w tej chwili najlepsze. I na tym właśnie polega trudność. Gdyby tak nie było, odpowiedziałabym Annie krótko: TAK albo NIE. A takiej odpowiedzi dać nie mogę, bo to życie Anny i ona musi mieć pewność, że tak ma zrobić. Chciałam pomóc jej pomyśleć.

Natomiast bardzo mnie zdziwiły twoje wątpliwości do mojego słowa PLAN. Jeśli przeczytałeś cały post a nie wybiórczo, to właśnie doczytasz, że też uważam dziecko za dar Boga, czy jak wolisz realizację planów Boga. Właśnie to dziecko, każde nowe życie, trzeba z miłością przyjąć - pomimo jakichkolwiek, choćby najgorszych warunków i naprzekór wszystkiemu. Piszę o otwartości na dziecko, o spokoju, który rodzi się z zaufania Bogu. Natomiast czym innym jest planowanie urodzenia dziecka (czyli świadoma decyzja, że teraz urodzę (będe sie starać) kolejne dziecko - jeśli nie mam ku temu warunków). Bóg nam dał rozum i nie tylko mamy prawo ale i obowiązek go używać. Co w tym widzisz nielogicznego? Gdzie widzisz sprzeczność?

Użyłam jednego słowa, które może rodzić wątpliwości: że to nie musi być zaufanie, ale może być głupota. Przy moim stylu pisania, kiedy mówię, że to może być tak, i tak, i tak - wydawało mi się że nikt nie będzie uważał, że to Annę posądzam o głupotę. Nawet nie przyszło mi to do głowy. Chodzi mi o to, że trzeba o tym pomysleć, czy nie realizuje swojej woli (lub swojej bezmyślności) właśnie wbrew woli Boga, który dał nam rozum. Nieużywanie rozumu jest grzechem. Bo uważam, że jeśli w rodzinie, gdzie nie ma co jeść, dzieci oddaje się do domu dziecka, a poczyna się 11 dzieci, i nie jest to wynik gwałtu, to jest to głupota. Przykład skrajności, skrajność zawsze lepiej ukazuje co chcemy powiedzieć. Człowiek musi myśleć. Musi się zastanawiać, czy jest w stanie wychować. Nie wolno PLANOWAĆ następnego dziecka, jeśli nie umiem wychowywać poprzednich, albo nie mam co dać jeść. Ale MUSZĘ JE PRZYJĄĆ skoro się poczęło, bo wtedy wiem, że to BOŻY PLAN, a nie moja wola. Razi cię słowo plan w kontekście daru Boga. Ale - litosci! - pracujesz w poradni rodzinnej. Chyba nie mówisz ludziom, że bocian przynosi dzieci w darze od Boga? Te dzieci się jakoś jednak inaczej poczynają? I pewnych, skądinąd miłych, czynności możemy sobie odmówić - albo nie. Nie udawajmy, że nic od nas nie zależy.

Wiesz Tomaszu? My czasem wiele rzeczy robimy niby dla Boga. A kiedy coś się nie udaje, obrażamy się na Boga, że nam nie pomógł. Odchodzimy od Boga obrażeni. Mówimy, że nie warto było. A gdyby wcześniej zapytać siebie: jesteś pewien, że tego chce Bóg, czy to może twoje widzimisię? A tutaj nawet już u początku drogi Anna nie jest pewna, czy to dobre, czy zgodne z wolą Boga. Może właśnie to jest znak Boga? Jesteś pewien, że nie? Ja nie wiem. Dlatego ani jej ani tobie nie będę radzić, byście mieli więcej dzieci. Ale zawsze każdemu powiem: jeśli sie pocznie, to je przyjmij.

I nie sądzę, żebym nazwą NPR zgorszyła kogokolwiek.

No, nie wyszło "krótko". Może za którymś razem się uda :))))
Ale więcej to juz tylko na privie.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Lili (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-01 11:17

Małe techniczne sprostowanie do postu andy pandy: zarówno literatura przedmiotu jak i praktyka (także moja własna:) wykazują, że ciąża nijak nie przeszkadza karmieniu piersią. Ani odwrotnie.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: andy pandy (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-01 21:54

Ad. Lili i Anna.
Zależy od zdrowia kobiety, my straciliśmy drugiego dzidziusia :(, gdy pierwsze dziecko miało ok. 10 miesięcy. Lekarze zalecali odstawienie od piersi, zona nie posłuchała, bo myślała podobnie jak Ty no i poroniła.
Powtarzam, każda sytuacja jest inna i każdorazowo trzeba rozeznawać czy tym razem, lub czy teraz, czy w nieco późniejszym czasie.
U nas było tak że po następnych dwóch latach przerwy pojawił się nowy bobas :), zdrowy bez powikłań. Warto być cierpliwym.

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: Dorota (---.klaudyny.waw.pl)
Data:   2007-08-02 21:44

Ktoś kiedyś powiedział mi, że niektórzy rodzice mogą się rozpłakać wchodząc do nieba i widząc jak ono jest piękne i nie mogąc wprowadzić tam swojego potomstwa. Przecież to jest celem naszego życia! Przecież największą radością jest móc przyczynić się do czyjegoś zbawienia.
"Jezu ufam Tobie"!
Pozdrawiam
Dorota

 Re: Czy mozna zawierzyc Bogu w kwestii ilości dzieci?
Autor: agu (---.toya.net.pl)
Data:   2007-08-04 21:18

Bogu trzeba ufać we wszystkim, ale nie można Go wsytawiać na próbę.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: