logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: J. (---.gniezno.sdi.tpnet.pl)
Data:   2003-05-11 23:39

Mój dylemat wiąże się z tzw. związkami niesakramentalnymi. Mianowicie od pewnego czasu zauważam, że Kościół otacza te związki swoją opieką, by nie powiedzieć czułością. Nie gorszy mnie to, ale trochę dziwi. Przecież w co najmniej 80 % związki te powstały na gruzach innego związku burząc rodziny, pozostawiąjąc morze łez, często żonę i dzieci bez środków do życia itd.itd. W tym samym czasie nie słyszę, by Kościół otaczał taką samą opieką matki samotne i dzieci z opuszczonych przez ojców rodzin (nie mylić z pomocą charytatywną tym grupom). Również sama nazwa par zyjących w grzechu jako "związek niesakramentalny" jest nie do przyjęcia.Dla mnie okreslenie "związek niesakramentalny" to jest jak np. "dobrotliwy rak" lub "kochający inaczej". Niby to samo, ale brzmi sympatyczniej.

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Andrzej (193.59.192.---)
Data:   2003-05-12 15:09

Witam,

Odpowiem moze nie natychmiast na postawione pytanie, ale troche od tylu. Na poczatku podkreslam nie jestem szowinista, ale jak slysze o samotnych matkach i dzieciach to sie we mnie poprostu gotuje. Myslisz, ze nie ma samotnie wychowujacych ojcow? Sa, ale o tym sie tez nie mowi. Matki odchodza, buduja sobie nowe zycie itp. Powiem Tobie tez troche z mojego zycia i moze to odpowie na Twoje pytanie. Jak mialem 23 lata (teraz 34) poznalem dziewczyne. Bardzo ja kochalem (na tyle ile potrafilem wtedy)- do szalenstwa (od Kosciola bylem wtedy dalej) wiec spanie przed slubem potraktowalem OK i byl to duuzzyyy blad. Zaszla w ciaze. Bardzo sie ucieszylem. Ona tez. Postanowilismy sie jak najszybciej pobrac. Chodzilismy na nauki przedmalzenskie. Na ostatnich naukach przedmalzenskich oswidczyla mi, ze wszystko odwoluje-zwrot w zachowaniu 180 st. Spotykalismy sie dalej, zzrzucilem to na stres w jakim sie znalazla. Stawala sie coraz bardziej opryskliwa, wulgarna. Pozniej powiedziala, ze slubu nie, ale dziecko bedzie nosic moje nazwisko. Ucieszylem sie choc z tego- myslalem ze sie ulozy. Przyszedl moment rozwiazania (jak dowiedzialem sie ze jest w ciazy- bedac na 4 roku studiow podjalem prace, w ktorej jestem do dzis i jestem obecnie dyrektorem generalnym w miedzynarodowym koncernie) i wyrzucila mnie ze szpitala, a o tym ze urodzila mi sie corka dowiedzialem sie od kolegi!!! Po porodzie powiedzila "nie" dla mojego nazwiska. Pomagalem jej finansowo przez ten caly czas-bylo to dla mnie zrozumiale. Nie chciala uznac mego ojcostwa prawnie wiec wynajalem adwokata- przegralem. Matka decyduje kto jest ojcem. Zglosilem sprawe do prokuratury i... wygralem :( w prokuraturze oswiadczyla, ze nie jest to moje dziecko i podala nazwisko biologicznego ojca. Trwalo to wszystko dwa lata. Stracilem ukochana osobe (ja) i dziecko- bo jak sie jest 2 lata ojcem, to tak jakby ono zmarlo. To nie koniec. Zalamalem sie, dostalem nerwicy, ale poznalem obecna moja zone. Mamy trojke wspanialych dzieci. Okolo 2 lata temu przyszla tamta pani i powiedzila, ze mnie nie zdradzila, sklamala w prokuraturze i dziewczynka (nie uzywam tutaj imienia, ktore sam wybralem, swiadomie) jest moja corka. Obecnie ta pani zyje z panem bez slubu (on rozwodnik). Moja corka ma nazwisko tego pana. Ja corke zaakceptowalem bez badan, moja zona tez (wiedziala o calej sytuacji przed slubem). Corka ma 2 ojcow (7 lat miala jak sie dowiedziala), 3 babcie, itd. Poprostu chore!!! Mam swoja wine, nie przecze, ale nie mozna tak manipulowac ludzmi. Ciesze sie ze Kosciol zajmuje sie takimi malzenstwami, zwiazkami, pozwala im dojrzec, zobaczyc krzywdy jakie wyrzadzili uczy wybaczac, a przede wszystkim zbliza do Boga i np. moja corka bedzie miala (choc juz poraniona) mozliwosc rozwijac sie w miare narmalnej rodzinie.

Z Panem Bogiem

Andrzej

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Ania (---.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2003-05-12 15:41

bo kościół chce zbawienia wszystkich ludzi
otacza tez opieką matki samotnie wychowujące dzieci

wiem coś o tym

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: HansMaria (---.swic.dialup.inetia.pl)
Data:   2003-05-12 15:56

Kościół może wykluczyć ze swego grona wszystkich grzeszników - i tak powinien zrobić! Trzeba być radykalnym jak Jezus!!!! Tylko...hm... kto wtedy zostanie w Kościele? Kościół ma miłość i jesli otacza te związki opieką, to dlatego, że chce ich - ludzi w nich zyjących - katechizować i nawracac. Chce im uświadamiać co jest najważniejsze w życiu. I często jest tak, że ci ludzie wracają do swoich żon i mężów. Kościół jako całośc - jako Ciało Chrystusa - jest jak On - jest radykalny i tak kocha - radykalnie i każdego.

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Przemek (---.elka.pw.edu.pl)
Data:   2003-05-12 19:34

Kosciol, jak sadze, nie uchyla sie od surowej oceny moralnej w sytuacji, gdy nastapilo rozbicie rodziny i stala sie krzywda jednej ze stron. Nie zapominajmy jednak o tej drugiej, pokrzywdzonej stronie. Jesli po, jak piszesz, "wylaniu morza lez" ta porzucona osoba zwiaze sie z inna, wolna lub tez porzucona, to mamy do czynienia ze zwiazkiem, do ktorego trudno czuc odraze (przeciez nikt tu nikogo nie skrzywdzil), a jednak zawartym niezgodnie z prawem Kosciola. Stad wynika jakies wspolczucie Kosciola dla tych ludzi, choc trudno tu mowic o czulosci (sa oni pozbawieni prawa do sakramentu pokuty i Eucharystii). Co do domniemanej dyskryminacji samotnych matek, lub ich dzieci, to obecnie nie wystepuje ona w Kosciele (wg moich obserwacji).

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Ewa (---.jawnet.pl)
Data:   2003-05-12 21:28

wiesz dlaczego Kościół to robi,dlaczego nie potępia takich par? bo cały czas ma w pamięci słowa:

/ciach/

Ewa, cytujac Pismo sw. podaj zrodlo, czyli ksiege, rozdzial i wiersz cytatu.
pzodrawiam
Andrzej Wasko SDS
admin

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: krecha (---.jasien.net)
Data:   2003-05-12 23:50

Związek niesakramentalny -doświadczyłam go jako dziecko ,którego Rodzice nie mogli przyjąc sakramentu - Komunii Św. - w dniu pierwszej mojej Komunii strasznie to przeżyłam. Jednak -wierzcie lub nie -moja modlitwa została wysłuchana - Mama po 40 latach "małżeństwa niesakramentalnego" dostała rozgrzeszenie - żyją teraz z ojcem jak brat z siostrą - nie wiem co na to Bóg - ale dla nie j to wielkie wydarzenie -wielkie przeżycie - modliłam się o Jej nawrócenie praktycznie od 10 lat - udało się :-) . Może Bóg inaczej na to spojrzy - ale tu i teraz - jestem szczęśliwa ,że coś się zmieniło -coś drgnęło, że Bóg wysłuchał mojego pragnienia - zawsze bałam się ,że coś się stanie i nie zdąrza pogodzić się z Bogiem - a to na prawdę dobrzy ludzie - czasami dziwnie się wszystko układa...

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Tadeusz (213.25.39.---)
Data:   2003-05-13 06:53

Pierwszym zadaniem Kościoła jest zbawienie dusz, a zatem odnalezienie i przyprowadzenie do Ojca owiec, które się zgubiły, por. Łk15,4 Związki niesakramentalne, to są właśnie synowie i córki marnotrawne, którzy przede wszystkim potrzebują pomocy, aby nie zginąć.
Do takich też odnoszą się słynne przypowieści ewangeliczne o zagubionej owcy, czy o synu marnotrawnym i miłosiernym ojcu.

Matki samotnie wychowujące dzieci także potrzebują pomocy, ale innej natury. One nie mają problemu z nieustannym życiem w grzechu. Taka pomoc też jest ofiarowana, np. przez pośrednictwo domów samotnej matki. Jest ona może mniej widoczna, ale niemniej potrzebna, aby podtrzymać nadzieję i nie dopuścić do załamania.
Media nie lubią nagłaśniać takich spraw dotyczących ubogich, chorych i samotnych. To nie leży w naturze psującego się ducha tego świata.

Jezus jest Zbawicielem, a zatem On nikogo nie potępia ani nie wyklucza ze społeczności Kościoła, por. Łk15,1-7, Łk7,44-48. Daje czas życia na ziemi każdemu i każdy codziennie dokonuje wyboru. Potem dokonuje się Sąd. Ale tu nie zaniedbuje żadnych środków, aby wydobyć człowieka z każdego nieszczęścia.
Mówi zatem: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. (38) Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie” (Łk6,37).

Radykalizm ewangeliczny jest bardzo ważny, jest nawet decydujący, ale on nie polega na odbieraniu środków i nadziei zbawienia ani zagubionej owcy, ani celnikowi, ani grzesznikowi, ani synowi marnotrawnemu, ani kobiecie cudzołożnej. Chrystus nie odbiera nigdy środków temu, kto chce zostać wyleczony i dopóki chce zostać wyleczony. Nawet gdy człowiek przestaje chcieć, gdy traci nadzieję, nie wolno mu odbierać środków dla jej przywrócenia – dopóki ma dobrą wolę. Gdy jej zaś nie ma, sam odbiera sobie wszelkie środki pomocy.

Radykalizm zaś polega na bezkompromisowości wobec postawy faryzejskiej, wobec każdej obłudy, czy fałszywej idei, która chciałaby zmienić prawo, proroków i tradycję, a przy tym zasypać nieskazitelne święte źródła mocy i łaski – wobec każdej idei, która chciałaby odebrać nadzieję zbawienia, por. Mt23,13-29!
Radykalizm polega na odsunięciu żyjących w grzechu od tych źródeł Łaski, które zwykle są uzdrowieniem duszy, ale dla żyjących w grzechu są narzędziem potępienia.

Pozdrawiam.

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-09-02 11:39

Mam wrażenie, że J. nigdy nie spotkał i nie poznał bliżej ludzi wierzących, żyjących w takim związku. Nie wiesz, co czują ci ludzie. Bo to jest tak, że jak ktoś jest prawdziwym katolikiem i decyduje się na taki związek, to tylko z prawdziwej miłości, ale potem nie można przystąpić do Komunii Św. i... tego brakuje, bardzo. Wszyscy idą do Komunii, przyjmują Ciało Zbawiciela, a ten człowiek siedzi w ławce i potrzebuje tej łaski, ale nie może przystąpić. To jest ciężkie, ale przez jedno nieudane małżeństwo nie można poświęcać reszty życia i być samotnym, bo to nie jest zgodne z naturą człowieka, człowiek potrzebuje bliskości. Są w życiu wybory, za które trzeba płacić. Ale przecież wiele takich osób nadal chodzi do kościoła, aktywnie uczestniczy w życiu parafii i czyni o wiele więcej dobra niż ktoś, dla kogo Ciało Pana Jezusa jest tylko opłatkiem, a dekalog "propozycją" postępowań. Ci ludzie często łamią tylko to jedno przykazanie Boże i ja wierzę, że ci właśnie będą zbawieni, bo oni właśnie poczuli "głód Eucharystii", wiedzą, jak trudno jest żyć bez przyjmowania Komunii Świętej. I, gdyby teraz, po killku latach znów mogli, przyjmowali by Ciało Jezusa w najbardziej godny tego sposób.
Tak na marginesie to mam 16 lat i ostatnio, na podstawie poznanych ludzi w takiej sytuacji zaczęłam czytać różne fora na ten temat. Dużo osób potępia związki niesakramentalne, a przecież według fragmentu Biblii, który zacytował Tadeusz, nie można potępiać... Tylko Bóg może, ale tego nie robi, bo wie, że człowiek jest słaby.

Pozdrawiam

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Agata (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-09-01 17:56

Nie potrzebują lekarza zdrowi,ale ci co sie źle mają. Mt 9,12.

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: kasia (---.range86-153.btcentralplus.com)
Data:   2009-10-16 01:33

Żyję w takim związku już 25 lat. Miłość jest ślepa a szczególnie jeśli jest ona pierwsza i w młodym wieku. Miałam to nieszczęście poznać człowieka dużo starszego i który doskonale wiedzial jak zaimponować młodej dziewczynie. Przez 6 miesięcy naszej znajomości kłamał ze jest kawalerem a później przyznał sie ze ma dzieci i żonę. Zona mieszkała z innym i nie chciała mieć z nim żadnych kontaktów. Było mi bardzo ciężko zerwałam tę znajomość, ale on nie dawał za wygraną i po 3 miesiącach zaczęliśmy znowu, Poprosiłam go aby porozmawiał z zona aby jednak do niego wróciła i jego mama była świadkiem tej rozmowy. Ona nawet dla dobra dzieci nie zgodziła sie. Zamieszkaliśmy razem i on jednocześnie złożył papiery o rozwód, który szybko dostał a następnie ksiadz znając jego sytuacje poradził mu złożyć papiery o unieważnienie małżeństwa w sądzie biskupim. Z braku świadków dostał odmowę. Miłość moja osłabła życie takie nie ma sensu. Brak uczestniczenia w pełni we mszy św. nie przystępując do Komunii jest bardzo bolesne. Dzieci są coraz starsze i zadają trudne pytania na które brak mi odpowiedzi. Nie znajdzie szczęścia nikt w takim związku. Tęsknota za szczerą spowiedzią i Komunią św jest ogromna. Poniosłam porażkę. Jest coraz gorzej jak wokół ciebie zaczynają odchodzić do Pana twoi bliscy, a ty nie możesz w tym ostatnim momencie ich życia przyjąć JEZUSA i prosić Go o życie wieczne tak drogiej ci osoby. Nie zapomnijmy także o naszych rodzicach, którzy są pierwszymi osobami, którym zadajemy największy ból, a po latach zrozumiemy ze ta milosc nie miała sensu.

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Krzysztof (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2010-03-19 13:14

Coś podobnego przeżyłem. Była trochę starsza i miała fajny samochód. Byliśmy razem na weselu. Mówi: Polecimy do Bułgarii na wakacje i tam się będziemy kochać. Po 4 miesiącach coś mnie tknęło i zapytałem czy nie jest mężatką. Zaczęła się żalić. Że nie mają dzieci, że mąż tyran (to dlaczego za niego wyszła?), teściowa zła, że sie pomyliła, że unieważni małżeństwo, żebym o niczym nie mówił rodzicom. Pracowaliśmy dalej razem i nie chciała sie odczepić. Mieszkanie wynajęła. Powiedziałem wszystko rodzicom. Dzięki moim rodzicom i mojej siostrze oraz temu że firma padła kontakt sie zerwał. Byłem zbyt wielkim frajerem. Bardzo to przeżyłem. Dziękuję Bogu że nic się nie stało. Warto w takiej sytuacji jak najszybciej zmienić pracę, nr telefonu, mail. Warto w życiu dbać o samego siebie, o swoją duszę i kierować się rozumem. Pomógł mi też ksiądz na spowiedzi, który powiedział: Jak spacerujesz po trawniku możesz wdepnąć w psie g...o. Co wtedy robisz? Wycierasz jak najszybciej buta żeby nie śmierdziało i idziesz dalej. W takie psie g...o wdepnąłem. Śmierdzi do dziś. Warto słuchać rodziców.

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Ewelina (---.zax.pl)
Data:   2010-03-26 00:08

Polecam książkę na ten temat, moim zdaniem bardzo porządnie napisaną. Wyszła dość niedawno - "Miłość z odzysku. Nowy związek - jak żyć w Kościele?" M. Muller, T. Ponikło.

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Agnieszka (---.subscribers.sferia.net)
Data:   2010-04-05 22:31

http://niesakramentalni.net
Być może wielu pomoże zrozumieć i ułatwi pierwsze spotkanie z duszpasterzem. Polecam i zapraszam na spotkanie 22.IV.2010 na Rakowiecką 61 w Warszawie. godz.18:30

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: renata (---.tktelekom.pl)
Data:   2010-05-05 10:19

Ale związki niesakramentalne to także kobiety, które zostały z chorymi dziećmi. Same bez środków do życia. Bo mąż ma następne i następne kobiety i dzieci. To kobiety, które spotkały wolnego człowieka. Mają prawo do miłości i spokoju.

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Anna (213.146.55.---)
Data:   2011-02-23 22:02

Cieszę się, że jest takie miejsce w kościele, choćby wirtualne, gdzie można doznać otuchy i usłyszeć innych, również rozdartych w swej miłości. Będąc młodą dziewczyną, zapaloną oazowiczką, nigdy nie przypuszczałam, że może mnie spotkać coś takiego, jak rozwód. Przecież modlę się, oddaję swoją przyszłość Jezusowi, myślałam, że On jest gwarancją mojego wyboru. Człowiek, którego wybrałam jawił się jako sama świętość. Oazowicz, teolog, pięknie mówił, tłumaczył. "No i przecież razem będziemy mogli bardziej służyć innym" - tak mówił. Mieszkaliśmy w dwóch daleko od siebie położonych miastach. Wydawało się, że mimo rzadkiego kontaktu osobistego znamy się dobrze, mówimy o Bogu, On jest dla nas najważniejszy. Po dwóch latach postanowiliśmy się pobrać. Gdy nasze rodziny spotkały się przed ślubem, padło pytanie: a z czego będziecie żyć, gdzie będziecie mieszkać, pracować? I padła śmiała odpowiedź narzeczonego: z wiary będziemy żyć. Bóg się o wszystko zatroszczy. I tutaj zaczęły drążyć mnie wątpliwości. Nie przyznałam się jednak do tego. Oznaczałoby to, że nie mam wiary, albo mam jej zbyt mało. Piękne wesele bezalkoholowe, mnóstwo księży, brać oazowa - tylko podziwiać. Tak zaczęło się to nasze "życie z wiary", które więcej miało z kombinowania i naciągania innych na odpowiedzialność za nas i przychodzące na świat dzieci. W ciągu wielu lat dysonans wewnątrz mnie narastał. Czułam, że małżeństwo nie jest tylko oddaniem siebie w służbę "Bożych spraw" i a żona nie po to by w tym pomagała mężowi. Brakowało mi tej miłości do mnie samej jako oblubienicy, tego wybrania mnie dla mnie samej, a nie bo będę dobrą pomocnicą. Zrozumiałam, że gdyby mojemu ówczesnemu mężowi przyszło umrzeć za mnie, znalazłby tysiąc powodów ("świętych"), by tego nie zrobić. Przez lata cierpiałam. Jednocześnie nic nie mogłam zrobić. Byliśmy postrzegani jako święta rodzina, dzieci były małe, a ja schorowana. Kiedy przyszedł stół operacyjny i skomplikowana operacja, postanowiłam coś z tym zrobić. Modliłam się. Nie wiedziałam, z której strony to ugryźć. Po operacji wróciłam do zdrowia na tyle, że mogłam pójść do pracy. Zaczęłam zarabiać. Ale mąż stwierdził, że to dobrze, że on nie będzie musiał tyle myśleć o pieniądzach, tylko o rzeczach ważniejszych. Założył fundację, zaprosił do mieszkania z nami na posesji wolontariuszy, modlił się z nimi, realizował różne akcje i to nazywał pracą. Dom był ciągle dla wszystkich otwarty. Korzystali z naszej lodówki, prosili, żeby im prać, gotować. Nie wytrzymałam. Powiedziałam, że składam o rozwód. Mąż się jednak nie przestraszył, ale zaczął straszyć mnie karami piekielnymi mówiąc, że nie można mi tego robić. Przez wiele miesięcy nie zgadzał się na rozwód. Wyprowadziłam się więc z dziećmi na stancję. Nie chciał płacić alimentów. Z pomocą przyszedł komornik. Niebawem okazało się, że mąż dostał wyrok za fałszerstwa finansowe. Jednak wszystkim mówił, że to pomyłka. Gehenna trwała. Wreszcie, po 3 latach dostałam rozwód. Po jakimś czasie wyszłam ponownie za mąż. Nie mam ślubu kościelnego. Mam męża - wielką miłość i poświęcenie do mnie i moich dzieci obok siebie i tęsknotę za sakramentami. Wierzę, że Jezus mnie zbawi. Nie wiem jak, ale wiem, że jest bardzo blisko nas. Wytrwale tego wyglądam.

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Magda (46.115.18.---)
Data:   2012-01-05 18:52

Mam 27 lat jestem panną od roku związana z rozwodnikiem rok ode mnie starszym. Z tamtą dziewczyną po pół roku ożenił się z miłości, była już w ciąży. Miał być ślub cywilny, ale ciocia namówiła ich na ślub w kościele. Odeszła po 2 latach małżeństwa, walczył o nią, proponował różnie rozwiązania dla dobra ich 2-letniej wtedy córeczki. Po trzech miesiącach znalazła sobie nowego partnera, który dla niej zostawił żonę i dziecko. Po roku uzyskał rozwód cywilny.
Po jakimś czasie poznał mnie. Byłam złamana miłosnymi zawodami, chciałam kogoś kto już poniósł porażkę, bo wydawało mi się że taka osoba będzie mniej skora do wyrządzenia krzywdy, czego bardzo się bałam. Nie byłam przykładem wierzącej osoby. Paradoks, że obecna sytuacja bardzo zbliżyła mnie do Boga. Nigdy wcześniej tak bardzo się nie modliłam, nie interesowałam się tak dogłębnie wiarą, nie żałowałam za każde najmniejsze zło, jakiego się dopuściłam. Komunia św. nie była dla mnie tym, czym teraz jest, a nie mogę jej przyjmować, podobnie jak otrzymać rozgrzeszenia. Naprawdę chciałam być tylko szczerze kochana z wzajemnością, tyle że zakochałam się w rozwodniku. Nie chciałam nic złego zrobić. Kocham bardzo mojego partnera, jest dobrym człowiekiem. Mieszkamy od niedawna razem i ciężko mi niewymownie, bo nie mogę przystępować do sakramentów.
Wiążąc się nie wiedziałam, że to aż taki ciężki grzech ale szybko uświadomili mnie rodzice. Mimo tego, nie potrafię go zostawić. Wcześniej byłam w paru nieudanych związkach, nigdy nie zaznałam prawdziwego ciepła i szczerej miłości dopiero z nim naprawdę poczułam się szczęśliwa, tylko że to szczęście przyćmiewa okrutnie świadomość życia w grzechu. czasami nie umiem sobie z tym poradzić. Tata stwierdził, że powinnam przestać chodzić do kościoła bo się odwróciłam od Boga, że moja przyszłość to cierpienie, bo nie mam szans najmniejszych na szczęście z tym mężczyzną, a później czeka mnie piekło, bo gdzie indziej nie ma dla nas miejsca.
Boli bardzo, ale mam nadzieję, że Bóg zajrzy też w nasze serca. Staram się bardzo, bardziej niż kiedykolwiek być dobra, nie grzeszyć jeszcze bardziej. najciężej jest podczas Mszy św. jak wszyscy idą do Komunii, a ja nie mogę. Mam łzy w oczach. Modle się do św. Józefa, żeby mi pomógł, żeby pokierował naszym życiem tak, żebyśmy dostąpili zbawienia. Mam ciągle nadzieję, że Bóg pozwoli nam być razem.

---------

Zachęcam do napisania na www.niesakramentalni.pl
moderator

 Re: Zwiazki niesakramentalne - dlaczego Kosciol otacza je opieka?
Autor: Marek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-09-28 22:15

5 września 2012 roku nagrany został wywiad z ks. dr Janem Abrahamowiczem opiekunem Duszpasterstwa Niesakramentalnych Związków Małżeńskich w Krakowie. Wywiad prowadził redaktor Paweł Kostecki z Instytutu Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II w Krakowie (www.franciszkanska3.pl).

Ksiądz Jan Abrahamowicz wyjaśnia czym są związki niesakramentalne, jaki jest status w Kościele, osób żyjących w związkach niesakramentalnych, jaka jest troska Kościoła wobec osób żyjących w małżeństwach niesakramentalnych. Wspomina także o rozeznaniu, czy małżeństwo w Kościele było ważnie zawarte. Ksiądz Jan Abrahamowicz podaje trochę szczegółów o Duszpasterstwie Niesakramentalnych Związków Małżeńskich w Krakowie (Na Wzgórzach) którym się opiekuje.

Wywiad ks. dr Jana Abrahamowicza:
http://www.niesakramentalni.diecezja.pl/niesakramentalni%20w%20Krakowie%20ks.%20Jan%20Abrahamowicz%20opowiada

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: