Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2009-03-07 23:56
Agnieszko, ale zastanów się, jaki sens ma spowiedź, jeśli chcesz tam kłamać? Piszesz: "wiem ze nie uzyskam przebaczenia" - gdy grzech wyznasz. A jeśli zataisz, to uważasz, że uzyskasz przebaczenie (rozgrzeszenie)? Przecież też nie. To, że ksiądz, nie wiedząc że kłamiesz, powie słowa rozgrzeszenia, to przecież nic nie znaczy. Rozgrzeszenie zawsze jest "warunkowe". Otrzymujesz go, jeśli żałujesz za grzechy, postanawiasz poprawę, i grzechy wyznasz. Kogo więc chcesz oszukać? Boga, który wszystko wie? Jaki ma sens oszukiwanie księdza w konfesjonale? I tak do komunii nie wolno ci iść. Nawet tak czysto po ludzku: skoro nie dostanę rozgrzeszenia to po kiego licha mam się przyznawać do grzechów? Chyba, że szukasz jakiejś innej pomocy, że masz nadzieję, że ksiądz cię przekona. To tak, wtedy warto w konfesjonale uklęknąć. Ale wtedy tym bardziej kłamstwo nie ma żadnego sensu.
Co ty właściwie chcesz tym osiągnąć? Decydując się na takie życie, tak naprawdę decydujesz się na życie bez Boga. Bez spowiedzi, bez komunii, zawsze w stanie grzechu ciężkiego. Decydujesz o tym zupełnie świadomie. Więc o co ci chodzi?
Jeśli w ten sposób chcesz oszukać rodzinę, znajomych którzy na ciebie patrzą - to naprawdę się zastanów, za jaką cenę. Za kolejne grzechy ciężkie? Za świętokradztwo? Z każdym dniem będzie ci coraz trudniej powrócić. Im więcej namotasz, tym będzie trudniej.
Jeśli natomiast w jakiś sposób szukasz tego konfesjonału, bo ci z tymi grzechami coraz trudniej, to ciesz się, że to tak boli. Jeśli zaboli kiedyś naprawdę, to znajdziesz siłę do nawrócenia. Ale nie niszcz tego co w tobie zostało dobrego świętokradzką spowiedzią czy komunią. Miej odwagę być uczciwa przed sobą.
Pytasz: "co zrobić w sytuacji świadomości popełnionego grzechu, a braku chęci powielania go w przyszłości". To ty decydujesz o swoim życiu. To ty chcesz, albo nie chcesz rozgrzeszenia. Jeśli chcesz - musisz się nawrócić. Chęć, to nie coś co w tobie jest stałego, chęć, to coś co potrafisz w sobie zrobić. A jeśli rozgrzeszenia nie chcesz, to nie oszukuj nikogo, ani siebie. Do spowiedzi idzie się po to, by uzyskać rozgrzeszenie. Choć wolałabym nazwać to inaczej: idziesz do spowiedzi, by prosić o przebaczenie, by powiedzieć że żałujesz za grzech, by powiedzieć, że naprawdę chcesz się zmienić. To jest sakrament pojednania, a nie miejsce i czas oszukiwania.
Sens, Agnieszko. Zastanów się nad sensem tego, co piszesz. Przy takim nastawieniu spowiedź po prostu nie ma sensu.
|
|