logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: magda. (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-08-19 21:49

Witam,
Dośc dziwne pytanie z dziedziny -czy to grzech i aż boje się, że moderator usunię to pytanie. Klamstwo w dobrej wierze. Oklamalismy kogoś lub inne osoby w dobrej wierze po to by ich nie martwic jest grzechem czy nie? Wiem, że wszystko mozna sobie wmówic ale no wlaśnie..jak jest w tym pzypadku. Obrażam w ten sposób Najwyższego?

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: Verba Docent (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-08-19 22:35

Kłamstwo to kłamstwo, czyli powiedzenie nie prawdy. Są oczywiście tzw. okoliczności łagodzące i te proszę sobie (w kontekscie "grzech czy nie") wyjaśnić sobie w konfesjonale. To jest właściwe miejsce, interanucie nic do tego.

Ja osobiście nie ma ochoty ani kwalifikacji aby być Pani sędzią.

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: LO (---.ghnet.pl)
Data:   2009-08-19 22:38

Witam,
Po to mamy sumienie aby takie dylematy rozeznawać. Uważam że kłamstwo jako niepowiedzenie prawdy może być czasem uzasadnione. Ważne są głębokie motywacje zatajającego prawdę i co z takiego kłamstwa wynika. Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Jest wojna ktoś wie o ukrywanych gdzieś Żydach czy rannych członkach AK. Jeśli na pytanie SSmana szukającego takich ludzi odpowie że nic o nich nie wie. Zataja prawdę, ale ryzykuje wtedy swoje życie...
Ty pytasz "czy wtedy aby ich nie martwić" ... tu znowu sumienie, ale to zależy od wielu spraw, bo skąd możesz wiedzieć czy we właściwy sposób oceniasz sytuację. Jeśli masz małe doświadczenie, słabo znasz te osoby, a nawet jak nie zachodzą te okoliczności - to możesz się mylić. Wtedy Twoje kłamstwo w "dobrej wierze" podpada pod popularne określenie, że "dobrymi intencjami jest....". A czy to grzech, tu trzeba zastanowić sie nad definicją grzechu. Tam jest okreslenie jak sobie dobrze przypominam "świadome i dobrowolne"....i ma tu zastosowanie.
Podsumowując te luźne refleksje moze nieco wykraczające poza Twe ptanie.
Chrześcijaństwo to nie matematyka, substancji grzechu nie da się zalgorytmizować. Jest to delikatna materia nadająca się tylko do rozeznawania we własnym sumienu, najlepiej przy pomocy spowiednika.

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: B. (---.acn.waw.pl)
Data:   2009-08-19 23:03

Spróbuj odpowiedzieć "jak Pan Jezus postąpiłby, gdyby był wtedy na moim miejscu".
Tajemnice mieć można.
Kłamać nie należy, należy żyć w prawdzie. Zamiast kłamać można rozmowę skierować na inny temat, można odpowiedzieć ogólnie, itp.
Są przypadki, kiedy nasza odpowiedź zadecyduje o czyimś życiu. Np. podczas wojny przyszli do klasztoru Niemcy i pytali "czy są tu żydowskie dzieci?"
Prawdziwe pytanie, które kryło się pod ich slowami było takie: "czy są tu żydowskie dzieci do zabicia?"
Siostry, kierując się miłością bliźniego odpowiadały "nie ma takich dzieci". Odpowiadały na to drugie, rzeczywiste pytanie.
O szczegółach Twojej sytuacji wiesz tylko Ty, zatem nikt (zapewne) nie zdoła odpowiedzieć na Twoje pytanie, można podać "jedynie" zasady postępowania w takich przypadkach osoby wierzącej w Boga Jedynego.

------------------------

"Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu" J 3,21

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: jumik (---.chello.pl)
Data:   2009-08-19 23:21

Ef 4:25
"Dlatego odrzuciwszy kłamstwo: niech każdy z was mówi prawdę do bliźniego, bo jesteście nawzajem dla siebie członkami."
Ap 14:5
"a w ustach ich kłamstwa nie znaleziono: są nienaganni."
J 8:44
"diabeł jest kłamcą i ojcem kłamstwa."
J 8:32
"i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli."

Moim zdaniem zawsze powinno się mówić prawdę, nawet w takich drobnostkach jak "Jak wyglądam?". W końcu mamy budować cywilizację prawdy, mamy budować swój charakter pełny prawdy, a to wszystko buduje się nie tylko wielkimi cegłami heroizmów, ale też tymi najmniejszymi, drobnymi cegiełkami codziennej prawdy.
Łk 16,10
"Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie."

Należy oczywiście pamiętać też, że i prawdą można zranić. Ale rozwiązaniem nie jest powiedzenie nieprawdy, ale powiedzenie prawdy z miłością.

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-08-20 02:47

Takie mówienie nie-wiadomo-o-czym nie ma sensu. "Okłamać żeby nie martwić" - pod to przecież można podciągnąć wszystko. Najpierw się nie mówi mamie o złej ocenie, o rozbitej szybie, o papierosach (żeby jej nie martwić), potem narzeczonej o swoich przygodach, o oglądaniu pornografii (żeby jej nie martwić), potem żonie o romansie i przegranej na loterii (żeby jej nie martwić). Wszystko można pod to podciągnąć.

Kłamstwo jest rzeczą wstrętną, i współ-bycie z kłamcą sprawia, że każda rozmowa w zasadzie jest bez sensu, bo i tak nie wiadomo kiedy mówi prawdę. (Tylko proszę mi nie wmawiać, że namawiam do rzucania żony/męża po pierwszym kłamstwie lub do nierozmawiania z nim do końca życia). Na kłamcy nie można polegać, nie można zaufać do końca, nie można niczego zbudować. Co z tego, że chcesz mnie wyciągnąć z dołka, nie zranić, przez kłamstwo. Jeśli dowiem się prawdy, to będę jeszcze bardziej zraniona i w jeszcze większym dołku. Będzie mi jeszcze trudniej uwierzyć drugiemu. Podczas najbliższej rozmowy z człowiekiem, który jest ci drogi, przestań na chwilę wierzyć w jego prawdomówność. Załóż, że kłamie. Poczuj, jak się wali sens takiej rozmowy, takiej znajomości. Jak staniesz się bezradny, słuchając go. Przecież ludzkie relacje opierają się właśnie na tym, że komuś wierzysz. Wierzysz w czyjeś uczucie (miłość, lubienie), wierzysz że twoich zwierzeń nie wyśmieje, nie przekaże światu, wierzysz, że to co mówi jest prawdziwe.

W tym kontekście patrząc, zmartwienie kogoś prawdą nie jest największą przykrością, jaką można człowiekowi wyrządzić. Prawda może straszliwie zranić, ale wtedy, jeśli jest przekazana w brutalny sposób. Ale jeśli ją tak przekazujemy, to znaczy, że wcale nam nie chodziło o prawdę. Czasem po prostu chcemy kogoś skrzywdzić UŻYWAJĄC do tego prawdy. Tymczasem prawda nie jest najwyższą wartością. Najwyższą wartością jest miłość. Jednak cel nie uświęca środków. Z miłości się nie kłamie. Z miłości najwyżej można przemilczeć prawdę. To jest dozwolone i tak na co dzień robimy. Nie mówimy ludziom całej prawdy o nich. Nie zatrzymujemy się na sprawach, które są dla nich przykre, bo zauważamy wiele takich, które im sprawią radość. Przykre rzeczy mówimy tylko wtedy, kiedy jest taka potrzeba, kiedy ma z tego wyniknąć jakieś dobro dla drugiego człowieka. Mówienie przykrych rzeczy, choć prawdziwych, żeby zranić - jest też grzechem, tak samo jak kłamstwo. Bo celem jest zadanie rany.

Oceniając więc własne postępowanie, jak zresztą przy każdym innym grzechu, trzeba sobie powiedzieć przed faktem:
- Kłamstwo JEST GRZECHEM i nigdy nie wolno kłamać.
Jeśli jednak się zdarzyło, to trzeba ocenić okoliczności. Czasem zadziałały zbyt wielkie emocje (miłość, strach), wydawało mi się że tak będzie lepiej, nie byłam w stanie inaczej zrobić. Jak pisał VD "okoliczności łagodzące". Ale to nie znaczy, że wolno kłamać. To znaczy, że nie wolno kłamać nigdy, ale ze względu na okoliczności to, co powiedziałam, może być grzechem tylko lekkim, nawet nie lekkim, tylko jakąś niedoskonałością, słabością, złą oceną moralną. Jednak to, że w tej konkretnej sytuacji ani ja, ani ewentualnie spowiednik, nie dopatrzyliśmy się grzechu, nie znaczy że kłamtwo jest dozwolone. To okoliczności sprawiły, że taka jest ocena. Okoliczności GRZECHU.

Zasadniczo okoliczności grzechu oceniamy już po grzechu. Ale faktycznie istnieją sytuacje, gdzie bierze się je pod uwagę jeszcze przed popełnieniem czynu, w tym wypadku przed wypowiedzią. Kościół mówi o takiej okoliczności: nie musimy mówić prawdy jeśli ktoś nie ma prawa do tej prawdy. Tu są właśnie te wszystkie sytuacje wojenne, gdzie prawda spowodowałaby śmierć wielu ludzi. Wróg nie ma prawa do prawdy, bo chce ją wykorzystać, żeby skrzywdzić. Podobnie nie wszyscy mają prawo do całej prawdy o mnie. Sam Kościół chroni stanowczo człowieka przez tajemnicę spowiedzi. Do prawdy o moim grzechu mają prawo najbliżsi, których ten grzech dotyka, a nie wszyscy ludzie. Ludzie nie mają też prawa do sekretów, które mi inni powierzyli. Jest to więc ważne przy pierwszej ocenie: czy ktoś ma prawo do tej prawdy i czy ta prawda wyrządzi komuś krzywdę. Prawdziwą krzywdę. Rodzice mają prawo do prawdy o dziecku, nawet jeśli dziecko dostanie za to lanie.

Warto poczytać co katechizm o tym mówi. Np.
"2483 Kłamstwo jest najbardziej bezpośrednim wykroczeniem przeciw prawdzie. Kłamać oznacza mówić lub działać przeciw prawdzie, by wprowadzić w błąd tego, kto ma prawo ją znać. Raniąc związek człowieka z prawdą i bliźnim, kłamstwo narusza podstawowy związek człowieka i jego słowa z Panem.
2484 Ciężar kłamstwa mierzy się naturą prawdy, którą ono zniekształca, zależnie od okoliczności, intencji jego autora, krzywd doznanych przez tych, którzy są jego ofiarami. Kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni; staje się ono jednak grzechem śmiertelnym, gdy poważnie narusza cnotę sprawiedliwości i miłości. (...)
2486 Kłamstwo (ponieważ jest wykroczeniem przeciw cnocie prawdomówności) jest prawdziwym wykroczeniem przeciw drugiemu człowiekowi. Dotyka jego zdolności poznawania, która jest warunkiem każdego sądu i każdej decyzji. Zawiera ono w zarodku podział ludzi i wszelkie zło, jakie on powoduje. Kłamstwo jest zgubne dla każdej społeczności; podważa zaufanie między ludźmi i niszczy tkankę relacji społecznych.
2487 Wszelkie wykroczenie przeciw sprawiedliwości i prawdzie nakłada obowiązek naprawienia krzywd, nawet jeśli jego sprawca otrzymał przebaczenie. (...) Jest ono obowiązkiem sumienia.
2488 Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę temu, kto jej żąda, czy nie.
2489 Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane, lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję. Nikt nie jest zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać.

Całość:
http://www.katechizm.diecezja.elk.pl/rkkkIII-2-2.htm

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: p (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-08-20 06:35

Jumik mówienie "jak wyglądam" nie jest banalną sprawą, zwłaszcza jeżeli chodzi o relacje między dziewczyną a chłopakiem. Tutaj lepiej nie kłamać. Zresztą to i tak szybko wyjdzie.

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: ks. Marian (---.netia.com.pl)
Data:   2009-08-20 09:10

Katechizm Kościoła Katolickiego w p. 2483 mówi:
"...Kłamać oznacza mówić lub działać przeciw prawdzie, by wprowadzić w błąd tego, kto ma prawo ją znać...."
Ale nie każdy ma prawo znać całą prawdę o mnie. Najprostsza odpowiedź może być: "A co Cię to obchodzi". Ale możemy rónież powiedzieć cośkolwiek, jeśli ta osoba nie ma prawa znać całej prawdy.
Mnie w Seminarium uczono (przed 50 laty), że: Kłamstwo to nie mówienie prawdy tam, gdzie prawda powinna być powiedziana. Tak więc nie każde nie powiedzenie prawdy będzie grzechem kłamstwa. Tu jest wielkie pole działania dla naszego sumienia.

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: salamanka (194.32.215.---)
Data:   2009-08-20 09:12

Na pytanie "jak wyglądam" tez można odpowiedzieć w sposób raniący - tzw. "walenie prawdy prosto w oczy" - albo, jak ktos napisał, delikatnie i z miłościa. Np. na pytanie "Jak wyglądam w tej spódnicy" mozna odpowiedzieć "beznadziejnie, fałdy tłuszczu wylewają ci się znad paska i widac twoje krzywe nogi" albo "trochę dziwnie układa się na biodrach, ja bym jej nie kupowała". Jakos nie wydaje mi się, żeby Pan Jezus, "zaatakowany" takim pytaniem, udzielił odpowiedzi w stylu tej pierwszej.

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: magda. (217.8.176.---)
Data:   2009-08-20 09:35

hihi ;) Dziękuję!

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-08-20 12:56

Wcale nie jest łatwo przemilczeć odpowiedź, żeby nie skłamać. Odpowiedzi w stylu "to nie twoja sprawa, co cię to obchodzi" są dobre dla obcych, dla namolnych, dla niekulturalnych. Trudno tak odpowiedzieć komuś kogo lubię, bo go tym zranię. Nie zawsze też da się zmienić temat. A brak odpowiedzi jest już często odpowiedzią. Myślę, że każdy z nas niejednokrotnie tego doświadczył.
(Uważam, że najlepszą metodą jest żart, ale nie zawsze nas na to stać, gdy jesteśmy zaskoczeni pytaniem).

Ja chciałabym więc z drugiej strony. Nie zadawajmy pytań, jeśli są one zbyt osobiste lub jeśli nie mamy prawa do prawdy. Stawiamy kogoś wtedy w bardzo trudnej sytuacji: skłamać albo sprawić przykrość - to często jedyne wyjście. Za cudze kłamstwo często bierzemy przez to współodpowiedzialność. Ludzie zaskoczeni pytaniem nie potrafią tak szybko uciec od odpowiedzi i zazwyczaj kłamią. Najczęstsze nasze winy to:
- zadawanie osobistych pytań w publicznym miejscu (przy stole na imieninach)
- zadawanie zbyt osobistych pytań, które niczemu nie służą, są tylko ciekawskością
- zbyt namolne lub zbyt szczegółowe zadawanie pytań o osoby trzecie i domaganie się odpowiedzi na takie pytanie, a szczególnie podchwytliwe pytania lub nieszczere kontakty by mieć informacje o kimś innym
- żądanie zdradzania sekretów "w imię przyjaźni", obrażanie się za brak odpowiedzi i inne wymuszanie.

Takich sytuacji jest wiele. Żeby nie brać odpowiedzialności za cudze kłamstwo, sami musimy sobie odpowiedzieć wcześniej na pytanie: czy JA mam prawo do tej prawdy, o którą chcę zapytać. Gdybyśmy zadawali mniej niepotrzebnych pytań, byłoby dużo mniej kłamstw. A przecież dodać trzeba cudze kłamstwa, które też są z naszej winy, choć im nie towarzyszymy wprost. Gdy zdradzimy cudzą tajemnicę, gdy powtarzamy o innym wszystko co wiemy, nie myślimy o tym, że ktoś o kim mówimy, będzie musiał kiedyś odpowiadać na pytanie "czy to prawda". Mnie coś powiedział, bo mi zaufał. Ze mną był, przy mnie coś zrobił, bo mi ufał. Innym nie chce tego powiedzieć. Ma prawo nie mówić. Zdradzając tajemnicę pozbawiam go tego prawa. I narażam na sytuację, w której może skłamać, wyprzeć się.
Zbyt rzadko myślimy o współwinie za cudze kłamstwo. A warto przemyśleć nie tylko nasze odpowiedzi, ale także nasze pytania.

Wiem, to niby nie na temat. Ale jak moderator we wstępie zaznacza, nasze odpowiedzi są nie tylko dla pytającego. Są dla wszystkich. A była okazja odpowiedzieć na pytanie, którego nie było ;)))

 Re: Klamstwo w dobrej wierze.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-08-23 18:09

To nie jest takie proste. Nie ma recepty uniwersalnej na każdą sytuację. Uwzględniając, to co powiedzial ks. Marian, popieram wypowiedź VD. Choć jest pojęcie prawdy nienależnej i choć czasem powiedzenie prawdy nienależnej, będąc czystym szaleństwem, jednak się sprawdza (bo np. esesmani nie uwierzyli w to co usłyszeli), gdyż Bóg szanuje naszą postawę, polecałbym w niektorych sytuacjach daleko idącą wstrzemięźliwość, korzystanie z rozumu i sumienia. Polecam też wyszukiwarke, książki Dawida Wilkersona Krzyż i sztylet i Corie ten Boom Bezpieczna kryjówka. Mt 10, 16

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: