Autor: Mateusz (---.nsm.pl)
Data: 2010-03-20 22:23
Szanowni Państwo.
Kształcę się na eksperta w tej dziedzinie (studiuje muzykę kościelną), jeszcze nim nie jestem - dopiero rozpocząłem studia, ale wiem, że są różnice między pieśnią liturgiczną a piosenką religijną lub oazową - jedne przeznaczone są do wykonywania podczas Mszy Św., a drugie niekoniecznie - można je śpiewać na pielgrzymce, katechezie z dziećmi, itp. albo przy ognisku. (np. Oto jest dzień... - nie obrażając nikogo).
Pierwsze z nich (pieśni liturgiczne) jak mówi sama nazwa mają liturgiczny charakter - nie tylko, ze względu na tekst, ale także na budowę melodii, która powinna być z nim zgodna. Istotny jest także odpowiednie wykonanie - śpiew i akompaniament (i tutaj również nie wszystkie instrumenty - z gitarą na czele - są odpowiednie i nie każdy sposób gry (nawet na organach) jest prawidłowy, a nasze gusta i poczucie estetyki nie powinny być jedynym kryterium...
Natomiast piosenki religijne lub oazowe (nie zawsze ale, często są starymi przebojami muzyki rozrywkowej z podłożonym tekstem z Biblii albo i nie, bądź kompozycjami z melodią o charakterze świeckim (budzącymi bardzo różne skojarzenia). Przemycanie ich do liturgii jest kontrowersyjne i to niekoniecznie najlepszy pomysł.
Rozumiem, że możliwości realizacji wszystkich założeń nie zawsze są możliwe, brak nam wiedzy na ten temat, lokalnych autorytetów lub kompetentnych wykonawców.
Rozumiem też, że ślub to bardzo osobiste wydarzenie, ale proszę - zadbajmy o odpowiedni (liturgiczny) repertuar - ślub jest na Mszy św. a muzyka jest częścią liturgii dlatego nie powinna być traktowana zupełnie swobodnie. Jako katolicy powinniśmy odróżnić Sacrum od Profanum.
Temat jest bardzo złożony i delikatny, dlatego proponuje zwrócić się o pomoc do odpowiednich autorytetów: diecezjalnych komisji muzyki kościelnej lub katedr muzyki kościelnej działających przy uczelniach muzycznych.
|
|