Autor: Marta (---.181.31.222.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data: 2011-03-08 11:45
Witam,
Czy jest to możliwe, żeby dobry, kochający rodzic niechcący, w złości przeklął swoje dziecko? Czy to możliwe, żeby negatywne słowa wypowiedziane przez rodzica mogły źle wpłynąć na życie osoby? Gdy byłam nastolatką, a potem studentką, mój tata (dla mnie od zawsze autorytet, kochany, wspaniały tata) kilkakrotnie wypowiedział pod moim adresem groźby, że żaden mężczyzna nie będzie mnie chciał, że będę porzucana, że będę miała w życiu jak dwie bliskie krewne (jedna wiele lat źle traktowana przez męża, druga opuszczana przez kolejnych mężczyzn - samotna matka) i jestem materiałem na samotną (używał tu innego, dosadnego określenia). Wiem,że chciał mnie tylko nastraszyć, takim straszeniem skłonić, żebym zawsze zgadzała się z jego zdaniem (a wiedział, że założenie rodziny to u mnie zawsze był priorytet i że jak mnie postraszy takimi słowami, to od razu się wycofam ze swojego stanowiska) Poza tym, jako nastolatka, rzeczywiście miałam irytujący, sposób bycia (taka przewrażliwiona romantyczka - idealistka, trochę zamknięta w sobie, zakompleksiona) i wiem, że tata chciał mnie "wyprostować", ale ja się tamtymi słowami strasznie przejęłam. Moje dotychczasowe życie uczuciowe było jedną wielką porażką; zresztą w związku z ta sferą od czasu, gdy miałam naście lat, odczuwałam potworną niemoc, poczucie, że to i tak będzie dla mnie nie do przeskoczenia. Ta niemoc, poczucie że i tak mi się nie uda, towarzyszy mi cały czas, pewnie też pogłębiły ją uczuciowe porażki. Czy zadziałała tu sugestia, czy może tamte słowa sprzed kilkunastu lat miały faktycznie mogły mieć negatywny wpływ?
Jeśli tak, to co mam zrobić, żeby się z tego wpływu uwolnić?
Z wyrazami szacunku dla Wpisujących się.
|
|