logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: psychicznie wykonczony (---.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2003-12-01 21:49

Mam juz dosyć walki z masturbacją i oglądaniem pornografi. Moje upadki trwają juz od kilku dobrych lat i nie widze szans na poprawe w przyszłosci. Kazdy upadek bardzo boli. Po nim następuje spowiedź i co kilka dni ... i znów upadek. Staram sie często modlić, prosić Pana Boga o czystość, a wciąz dokonuje tego dziadostwa. Teraz juz nawet nie umiem wygrać z pokusą, a cały czas walczę. Nie umiem wyjść z tego bagna. Ja sie chyba staczam ku przepaści, a przecież tego nie chce. Jesli ktokolwiek wie jak to zrobić to bardzo prosze niech napisze. Z góry dziękuje.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Dobrotliw (---.icpnet.pl)
Data:   2003-12-02 01:02

Masturbacja - jak wyjść? Jacek Pulikowski: (klik).

Cześć,
Spróbuj nie zajmować sie przez jakiś czas tym grzechem i chodź nadal do spowiedzi. Najważniejsze, żebyś nie tracił wiary. Bóg Ciebie wciąż kocha, a to że walczysz to wniosek, że i Bóg o Ciebie walczy....bo skąd ta siła? A nawet gdybyś przestał walczyć On nadal będzie walczył! Tak więc zobacz jakiego masz przyjaciela. Na dobre i na złe! A teraz rady, które pewnie Ci się przydadzą.

1) Czy Jezus jest Twoim Panem? Rz 10,9-11
2) Modlitwa. Najlepiej Rózaniec.
Tym razem nie chodzi tylko o zwykłą modlitwe: Rz 12,21
Ta modlitwa polega na wykorzystaniu tych zlych monet dla Pana Boga. Zobaczysz jak zacznie się uzdrawiać Twoja wyobrażnia. Ja np. modle sie za: kobiety chore na raka piersi, osoby zgwalcone, chore na prostate, molestowane itp. Polecam.
(u mnie jest to 10 różanca dziennie od jakiegoś czasu)
3) Czy jesteś w jakiejś wspólnocie?
Łatwiej wytrwać i poznać ludzi, którzy Ci pomogą z bliska, a nie tylko przez internet. Dz 3, 42.
4) Chociaz dopiero 4, bardzo ważny.
Postaraj się nie wchodzić na te głupie strony, nie włączyć tego głupiego telewizora i nie kupuj tej gazety. To zadanie wbrew pozorom jest łatwe i stać Cię na to, bo masz własną wolną wolę. Nie patrz na to. Nie szukaj.
5) Wyobraźnia.
Tutaj jest trudniej. Właśnie dlatego podałem ten punkt 2. Więc tak: modlisz się korzystając z pkt.2. ale nie po to by sobie "powyobrażać", bo wtedy byłby to grzech. Nie na tym to polega. Ja wciąż mam pokusy "wyobrażania sobie czegoś", ale kiedy widzę, że jest źle to właśnie idę sie modlić, nawet po grzechu. Zrobiłem coś żle - to teraz zrobię coś dobrze. Ale wracam do tematu: postaraj sie nie rozbierać, nie wyobrażać, nie tworzyć. Po prostu nie myśleć na ten temat. A nawet jeśli pomyślisz na ten temat (co po prostu jest czasem normalne) to obracasz te myśli właśnie dla Pana Boga modląc sie za innych :)
6) Czy wiesz, że jest możliwe trzymanie rąk przy sobie? Nie mówię o wiązaniu. Po prostu można tego nie zrobić. Można nie dotykać. Nie prowokować.
7) W sumie dopiero praktykuję ten punkt od niedawna. Po prostu można wyjśc na zewnątrz i pochodzic sobie po dworku.... :) Może ten punkt powinien być wcześniej? Nie wiem. Jak sprawdzisz i Ci się uda to mi powiesz.

Ps. jak myślisz czy ja jestem taki "dobry" że te punkty Ci podałem i się teraz chwalę? Bzdura! Latam do spowiedzi bardzo często, czasem nawet co 2 dni. Natomiast zmienił się kaliber. Wszystkie te elementy są w moim życiu tak ja w Twoim, po prostu są teraz mniejsze. Czasem nie wytrzymam i też leże w bagnie i co mam zrobić? Wstaję i..... i idę dalej z Jezusem! Uda się! Zobaczysz! A.S.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy
Autor: Karol (---.waw.cdp.pl)
Data:   2003-12-02 01:08

Witaj bracie w Chrystusie, Panu Naszym. Mam 16 lat, jeszcze rok temu miałem taki sam problem. Nie wiem, czy ci to w czymś pomoże, ale postaram opisać ci moją historię zerwania z tym świństwem, oraz moje przemyślenia na ten temat.

Robiłem ekhm. to nie pamiętam od kiedy, ale napewno od podstawówki, wtedy jeszcze nie świadomy, co właściwie robię. Gdy poszedłem do gimnazium, wzrosła moja świadomość o tym, lecz nie było to pozytywnym wydarzeniem. Na domiar złego wtedy rodzice kupili pierwszy komputer, i zaczęłem oglądać zdięcia. Robiłem to, choć wiedziałem, że jest to złe, z czasem (około roku) zaczęła we mnie dojżewać chęć zerwania z tym. Sam wiesz, jak to jest trudne, czasem człowiekowi wydaje się, że wręcz nie możliwe. Przez ten rok zbliżyłem się bardzo do Pana, można powiedzieć, że dopiero wtedy zaczęłem go naprawdę poznawać. Wraz z ciągłym poznawaniem Pana wiele żeczy w moich myślach i życiu zaczęło się pomyślnie układać, choć jeszcze nie to. Wtedy zaczęłem się lepiej uczyć, wtedy odkryłem też wielką łaskę, jaką są trud i cierpienie. To było pod koniec drugiej klasy gimnazjum. W wakacje pojawiło się w moim życiu jedno z głębszych przeżyć religijnych, mianowicie wizyta Ojca Świętego w Polsce. Przez ten czas naprawdę pogłębiłem swoją wiarę, i przez ten tydzień, czy dwa udało mi się tego nie robić, był to do tamtej pory jeden z dłuższych okresów, jakie udało mi się wytrzymać bez tego. Lecz potem znów upadłem. Ale był to dla mnie już tylko swego rodzaju nałóg, którego za prawie każdą cenę pragnąłem się pozbyć. Mimo częstego grzechu ciągle bardzo intensywnie odkrywałem Pana, bardzo dużo czasu spędzałem w kościele na rozmowie z Nim, zacząłem Go odnajdywać w mojej walce z szatanem, z nieczystością jako mojego Największego sprzymierzeńca. Zaczął się nowy rok szkolny w dla mnie trzeciej klasie gimnazium i zapragnąłem zostać lektorem, upatrywałem w tym moją ostatnią deskę ratunku. Kurs na lektora zaczął się w październiku, bardzo poruszającą mszą. Bardzo szybko, bo w przeciągu może dwu tygodni okazało się, że kurs dla mnie nie był jakąś deską ratuknu, ale wielką łodzią, w której znalazłem ukojenie. Potem sprawy zaczęły się coraz lepiej układać, coraz mniej grzeszyłem, coraz rzadziej to robiłem. Lektorstwo było dla mnie wybawieniem. W wakacje już nigdy świadomie tego nie robiłem ( co znaczy dla mnie świadomie powiem za chwileczkę). pod koniec wakacji, w sierpniu pojechałem na rekolekcje oazowe, one były dla mnie ostatecznym "oczyszczeniem".Teraz jestem w pierwszej klasie liceum. W pierwszej klasie gimnazium miałem średnią około 3,2; w drugiej 3,8; a w trzeciej 5,1 miałem w sumie 171 pkt. i dostałem się do bardzo dobrej szkoły. Myślę, że osiągi w nauce są dobrym wykładnikiem przemian, które we mnie zaszły. To tyle z mojej historii. Teraz małe wyjaśnienie i jakby ciąg dalszy.

Nie robię już tego świadomie, to znaczy, że nie usiądę i zacznę to robić, już jestem na tyle wolny, że z niewielkim tylko trudem udaje mi się oddalić tą grzeszną myśl. Ale jednak czasem, żadko zdaża mi się robić to w nocy, przez sen, nie jest to całkiem nieświadome, ale wydaje mi się, że ( to głupie i nie wiem, czy mnie zrozumiesz) np. są tramwaje, którymi mogę niejako sterować, a podczas takiej ja to nazywam wizualizacją, robię to, wcale o tym nie wiedząc, a z wizualizacją jest powiązane uczuciem, jakie odczuwam robiąc to. Świadomość odsyskuję dopiero po jakimś czasie, czasem jest już za późno, a czasem jeszcze nie. Wtedy oczywiście przestaję to robić. Modlę się do Pana o czystość snów, myśli i czynów, aby nie pozwolił mi, abym to robił podczas snu.

A teraz kilka rad:
1. Nigdy, choć może się wydawać, że to już koniec, że porażka, nie przestawaj się modlić, spróbuj wieczorem poświęcać dla Pana nawet pół godziny, ale nie tylko na wyklepywanie wyuczonych formułek modlitewnych. Staraj się raczej rozmawiać z Panem jak z kimś, kto rzeczywiście stoi o krok od ciebie, ogromnie cię kocha i pragnie dla ciebie jak najlepiej. Chwal Pana wszędzie, a szczególnie tam, gdzie mogą cię wyśmiać.
2. Nigdy nie zamykaj się w sobie, ale trzymaj się razem z przyjaciółmi. Jeżeli masz kolegów, którzy powodują, że twoje myśli przybliżają się do grzechu, bezwarunkowo odetnij się od nich, chociażby miały cię spotykać za to nieprzyjemności (ja tak zrobiłem, nie zawsze było miło). Raczej przybliż się do parafii, zapisz się do Oazy, sprubój zostać lektorem.
3. Nie przeklinaj, nie złorzecz rodzicom, choćby nawet nie wiem jak wydawało by ci się, że nie mają racji (może i nie mają), ale są twoimi rodzicami. Staraj się nie grzeszyć niczym innym, bo inaczej twoje próby będą wyglądać jak wyprawy z motyką na słońce, będą skazane na niepowodzenie.
4. Sprubój, zwłaszcza, że zaczą się Adwent, podjąć jakieś wyżeczenie (np. słodycze, mniej komputera), postaraj się być choć czasem na roratach.
5. Módl się zawsze i wszędzie, nawet w autobusie, przecież ani nikt, ani pani z psem, ani babcia z kulami, anie kierowca autobusu nie uderzy cię za to, że się przerzegnasz.
Narazie nic więcej do głowy mi nie przychodzi.

Nieśpisz jeszcze? Jak cię nie uśpiłem, to bardzo się cieszę. :)
Acha, nie wiem, czy takie nieświadome robienie tego jest grzechem, czy nie, więc postaraj się tego dowiedzieć (i napisz mi też o tym :-) ).
Proś o modlitwę w różnych kołach modlitwy w internecie (jeśli nie chcesz konkretnie mówić o co, napisz, że w Bogu wiadomej intencji).
Nie bój się księdza w konfesjonale, może ob być nawet znajomym twoich rodziców, możesz się z nim znać osobiście, w żadnym wypadku nie powie o tym co usłyszał nikomu. Nie będzie cię też ani ganić, ani źle na ciebie patrzeć, jedyne co może ci zrobić, to zapytać, czy chcesz przyjąć jego pomoc, albo nawet zam go poproś o pomoc.
Gorąco Cię pozdrawiam, Ufaj Panu.
Postaram się za Ciebie modlić do Pana, naszego Dobrego Pasterza.
Staraj się dużo rozmyślać o Panu, na tematy związane z wiarą.
"...Wiara, Nadzieja i Miłość; te trzy, z nich zaś największa jest Miłość"
P.S. przepraszam za błędy, ale z gramatyki nie jestem orłem :-)

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Renata (---.net.pl)
Data:   2003-12-02 01:31

Przede wszystkim przestań się tym wszystkim zamartwiać. Pan Bóg widzi Twoje wysiłki i wie, że nie jest Ci łatwo.
Grzechu trzeba żałować, ale nie można koncentrować się na nim przez nadmierne poczucie winy. Każdy upadek bardzo boli - tak piszesz - to boli Twoja upokorzona duma. Przyjmij, że jesteś słaby w tej dziedzinie i tak po prostu w tej chwili jest. Zauważ swoje mocne strony. Na pewno wiele rzeczy robisz dobrze. Rozwijaj swoje zainteresowania i na nich właśnie skupiaj swoją uwagę. Badź po prostu dobrym człowiekiem, zainteresowanym także sprawami innych ludzi a nie skupionym tylko na sobie. Nie walcz wprost z pokusą, bo przegrasz. Organizuj swój czas w ten sposób, żebyś nie miał czasu na smutne rozmyślania. A pisemka pornograficzne czy inne materiały wyrzuć, żeby zrobić ten pierwszy ważny krok. Oczywiście jeśli chcesz coś zmienić...
A z Panem Bogiem rozmawiaj o wszystkim, opowiadaj Mu o swoich radościach nie tylko o problemach. On wie, że chcesz być czysty. I ciesz się życiem, radość jest lekarstwem na Twoje problemy.
Powodzenia. Pozdrawiam. Renata

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: G (---.bnet.pl)
Data:   2003-12-02 06:55

spokojnie... staraj się, Jezus to widzi. I idź zawsze do sakramentów - pokuta, Eucharystia, i chyba będzie OK (choć może nie od zaraz)

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Arni (---.klodzko.sdi.tpnet.pl)
Data:   2003-12-02 08:15

Szczęść Boże!
Wiem, że w Lublinie jest Grupa Wsparcia "Odwaga" gdzie ludzie pomagają sobie w pracy ze swoimi problemami natury seksualnej (Szczególnie homoseksualnej). Grupa ta ma również swoją stronę internetową: http://www.odwaga.oaza.org.pl/.
A na pewno pomoże Ci spowiedź u jednego spowiednika i mocne zaufanie temu spowiednikowi. Raduj się każdym dniem przeżytym w czystości. Jestem księdzem i wiem, że radość z jednego dnia przeżytego w czystości przyniesie Ci więcej pożytku niż ciągłe skupianie się na walce z tym problemem.
Polecam Ciebie Panu i życze wytrwałości w tej trudnej pracy nad sobą.
Ps. Jeżeli chcesz to napisz na priv.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Verba Docent (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2003-12-02 09:07

Przyjacielu! Człowiek, to taka dziwna istota, która potrafi wznieść się na wyżyny ducha i popaść w dno upodlenia. Historia człowieka, tak całej naszej cywilizacji jak i poszczególnych jednostek to nieustanna amplituda. Walka z samym sobą jest najtrudniejsza. Nie mam wiedzy w zakresie seksuologii i psychiatrii więc nie będę się silił na podanie Ci prostych rozwiązań. Od tego są specjaliści, do których radzę Ci się zwrócić. Ocenią oni, czy to co Cię prześladuje jest normalne dla Twojego wieku i sytuacji rodzinnej, jakie środki zaradcze może zaoferować Ci współczesna medycyna. Być może sytuacja którą opisujesz jest charakterystyczna dla Twojego wieku i stopnia dojrzałości seksualnej (przypomniała mi się stara anegdota o Prokofiewie i Rymskim-Korsakowie) i jest to po prostu "strach o wielkich oczach". Jak rozumiem to prześladuje Cię poczucie grzechu popełnianego nieustannie, bez horyzontu. Sugeruję wyszukanie sobie stałego spowiednika, kierownika duchowego, z którym szczerze i w sposób ciągły będziesz mógł analizować sytuację i znajdować wspólnie rozwiązania. Tak więc jak widzisz, moja rada to: nie możesz zostać sam ze swoim problemem. Kieruj się do fachowców. Tych od ciała i tych od duszy. A co możesz zrobić sam? Zwróć się do OJCA NASZEGO! W modlitwie przede wszystkim. Nie ma sytuacji bez wyjścia. "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam".
(Ew. wg św. Mateusza 7:7) Powodzenia!

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Tomek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2003-12-02 09:48

Polecam Ci stronę SLAA/AE http://waae.webpark.pl To jest strona uzaleznionych od seksu i chorej "miłości".
Polecam równiez program 12 kroków AE

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: nina (---.umcs.lublin.pl)
Data:   2003-12-02 12:00

Witaj,
w zasadzie moi przdmówcy podali Ci wszelkie możliwe pomoce, chcę ograniczyć się tylko do Ciebie samego. Zapewne jesteś dobrym i inteligentnym młodym dobrze zapowiadającym się człowiekiem.
Godnym zatem uwagi jest rozwój duchowy i intelektualny Twojego umysłu i serca.
Musisz zdać sobie sprawę kim chcesz być już teraz i szczególnie w przyszłości.
Jeśli dobrym wartościowym człowiekiem, ojcem rodziny, umiłowanym dzieckiem Bożym, musisz zacząć zmieniać wszystko stare, na nowe godne uwagi i zainteresowania. Wartościowa muzyka, lektura, Pismo Św. Poznaj swojego Patrona. Wyniki w nauce to bardzo ważna sprawa i nie możesz jej zzniedbywać, ale właśnie jej poświęcaj tak dużo czasu aby na złe myśli nie było miejsca z powodu braku czasu. Brak zainteresowań, dużo czasu tzw. nauda prowadzi do wszelkich grzechów i wynaturzeń. Staraj się uświadomić sobie, że stracony czas nie wroci już a kiedyś musimy za ten czas - talenty zdać sprawę. Najpiękniejszym wzorem dla nas słabych jest Oblubieniec Najśw. Maryji Panny, Weź Go sobie za wzór, On był takim zwyczajnym człowiekiem jak my ale bliskość Maryji i Jezusa broniły Go przed wszelkim grzechem.
Nasz Ojciec Św. nawiązał w Wadowicach, że dla młodego człowieka dobrze przeżyty czas to ciągły postęp w nauce, zdobywanie wiedzy czegoś nowego, ubogacanie się innymi dziedzinami niż szare monotonne życie wokół nas.
Jeśli złapiesz bakcyla tak Cię ciągnie, że powrót do złych nawyków będzie dla Ciebie stratą, wszelką stratą. Poznasz, że uczynki z ciała to marność nad marnośc i tylko marność nie warta spojrzenia a co dopiero zużycia cennej energii, którą można sporzytkować dla pozyskania dobra własnego i innych.

I jeszcze taki maleńki epizod z życia stygmatyka św. ojca Pio. Otóż po spowiedzi rozpłakał się. Na to zakonnik jego spowiednik zażenowany zapytał Ojcze co Ci jkest.
O. Pio odpowiedział, a wiesz mój synu (tak zwykł się odnosić do swoich współbraci) Ty myślisz że grzech to przekroczenie przykazania.
Otóż grzech to zadanie gwałtu Miłości. Wiesz dobrze kogo nazwał Miłością samego Boga miłującego nas aż do śmierci na drzewie krzyża.
Spróbój wejść unysłem i sercem w głębię Męki Pańskiej i tą ogromną miłośc do nas ułomnych jaka ciągle płynie z krzyża podczas Eucharystii.
Przylgnij jak św. Magdalena do przebitych nóg Jezusa i nie opuszczaj ich aż pokusa nie minie. Zło samo Cię nie opuści dla diabła jesteś kąskiem, musiśz stanoiwczo i radykalnie wydać mu walkę ale nie sam, właśnie z Ukrzyżowanym. Ciągle ofiaruj Bogu Ojcu kielich Najdroższej Krwi Chrystusa za swoje uzdrowienie z trądu grzechu wołaj za trędowatym Jezusie Synu Dawida ulituj się nade mną.

Usiwiadom sobie że to ciało jest świątynią Boga i nie możesz jej błotem zanieczyszczać, staraj się aby była właśnie na wzór św. Józefa czysta i miłym mieszkaniem dla Twojego Jezusa. Powiedz czy chciałbyś przyprowadzić dziewczynę do pokoju pełnego cuchnących śmieci nigdy. A czym ona jest w porównaniu z Twoim Stwórcą? Zatem nasze dusze i serca, nasz umysł siła rzeczy stawać się godny Tego, który w nas mieszka.
Bardzo się rozpisałam bo bardzo mi zależy na Tobie i tak jak św. O. Pio moim pragnieniem jest wyrwać Cię z sideł demona dla Tego którego z pewnością kochasz tylko jeszcze zbyt mało.
Często powtarzaj Mu zapewniaj Go Jezu kocham Cię ponad wszystko, pomóż mi całym życiem swym udowodnić swą miłość do Ciebie, rozpal moje serce Twoją świętą miłością, czystą niwinną miłością.
Zaprzęgnij ciało do roboty jak konia do powozu i nie ustawaj.
Twoi przyjacele pamiętają o Tobie u drzwi Tabernakulum.
Postaraj się zajmować swoją wyobraźnię dobrymi pragnieniami, spróbój z walki z grzechem jednocześnie przynieść dobro dla innych. W chwili pokusy powierz ją Jezusowi za biedne nieszczęśliwe dzieci wykorzystywane seksualnie. Cóż to jest oprzeć się jakiejś namiastce chwilowej rozkoszy gdy się ma przed oczyma te niewinne istoty tak bardzo okaleczane i bezsilne.
Uwierz a Bóg dokona reszty.
Z Bogiem

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Renata (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2003-12-06 18:45

Polecam też stronę:
www.dominikanie.pl/~kbroszko/

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: tiggerek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2003-12-09 10:49

Poszukaj przyczyn masturbacji. Często są to np. nieprzyzwoite strony w internecie czy filmy w TV. Pamiętaj, by nie walczyć ze skutkiem, ale z przyczyną. Unikaj więc przyczyny, która wywołuje grzech. Internet i TV od dziś powinny być dla Ciebie jak muchomor. Jeśli masz kosz grzybów, to oczywiste jest, że nie będziesz jadła muchomora, bo wiesz, że jest on trujący. Tak więc jeśli masz do wyboru wejść na internet, albo zrobić coś pożytecznego, wybierz to drugie, bo przecież w przypadku pierwszego (muchomora) sama wiesz, czym się to skończy...
Druga rzecz, o której warto pamiętać, to nie wchodzić w dialog z pokusą. Kiedy przychodzi pragnienie, pokusa - mówisz NIE i koniec. Kiedy czujesz, że szatan zaczyna kusić, mówisz mu "spadaj ode mnie chłopie" i już się nim nie zajmujesz. Jeśli samo powiedzenie sobie nie pomaga, to dobrym pomysłem jest się czymś po prostu zająć. Najlepiej wyjść na spacer :-)
Trzecia sprawa. Przyjrzyj się w jakich momentach najczęściej popełniasz samogwałt. Czy kiedy jesteś wesoła, smutna, czy kiedy "masz doła", a może kiedy Ci się po prostu nudzi? Staraj się znaleźć sposób na inne wyładowanie emocji :-)
I po czwarte - chyba najważniejsze - MÓDL SIĘ DUŻO... Sama z tym nie wygrasz. Szatan jest sprytny i wie kiedy zaatakować, wie, kiedy jesteśmy tacy słabi, że mu ulegniemy. Porozmawiaj o tym problemie ze swoim spowiednikiem. Porozmawiaj o tym z Jezusem na modlitwie. Bedzie dobrze - musisz tylko chcieć pozbyć się tego grzechu, chcieć z nim zerwać, skończyć :))
Życzę wytrwałości
Madzia :)

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Pawel (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-01-07 08:11

Zachęcam do lektury strony: http://www.kuwolnosci.republika.pl. Znajdziecie
tam moje świadectwo dotyczące problemu masturbacji a także porady jak poradzić sobie z tym problemem. Strona ta jest wynikiem moich osobistych doświadzceń, problem masturbacji dotyczy mnie już od jakiegoś czasu wierzę jednak, że z Boża pomocą uda mi się z tego wyjść. Mam nadzieję, że informacje z tej strony pomogą komuś z Was.
pozdrawiam

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Daniel (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-01-16 14:45

Chciałem się podzielić z wami moim świadectwem, mam nadzieję że przynajmniej część z Was ono poruszy i skłoni do zastanowienia się, czy naprawdę warto?. Badania pokazują, że choć niewielu się do tego przyznaje, to masturbacja jest problemem bardzo dużej części młodych ludzi. Dzisiaj większość środków masowego przekazu, pisemek młodzieżowych przekonuje nas, że to jest w porządku, normalne, że to poznawanie swojego ciała. Na nieszczęście pogląd ten podziela również spora część wydawałoby się poważnych ludzi, np. niektórzy psychologowie. Zacznę od tego, że masturbacja nie jest dobrem, wręcz przeciwnie, prowadzi do wyniszczenia duszy, do utraty wrażliwości, egoizmu i szukania tylko własnej przyjemności. Będę się na swoim przykładzie starał pokazać wam, jak masturbacja mnie zmieniła, jak mnie zniewoliła i zawładnęła moim życiem...

A zaczęło się dosyć niewinnie. Gdzieś pod koniec podstawówki zrobiłem to po raz pierwszy. Na przerwach koledzy z klasy rozmawiali o tym, że się masturbują i przez to sprawiali wrażenie jakby "bardziej dorosłych". Ja też zapragnąłem być taki, być może chciałem wreszcie znaleźć się w grupie, która mnie zazwyczaj odrzucała. Zrobiłem więc to, spodobało mi się i na którejś przerwie pochwaliłem się, że też się masturbuję. Widziałem, że uznali mnie za "swojego". Na początku w ogóle nie zdawałem sobie sprawy w co się tak naprawdę wpakowałem, ponieważ było to przyjemne i dawało poczucie odprężenia. Nie wiedziałem nawet jak szybko moja zabawa z własnym ciałem przeobrazi się w prawdziwe piekło...

Moje ciało niestety zaczęło potrzebować coraz to nowych i nowych bodźców erotycznych. Tak więc zaczęło się od oglądania po kryjomu gazet pornograficznych i filmów. "Rajem" w tym względzie stał się dla mnie dostęp do Internetu, gdzie można było (i pewnie można nadal) znaleźć mnóstwo pornografii. W tym momencie jednak pojawił się pierwszy sygnał, że to co robię nie jest dobre - wstydziłem się i bałem, że ktoś mnie nakryje na masturbacji, lub że rodzice znajdą zdjęcia na komputerze, czy też schowane skrzętnie gazety.

Mimo to nie przestałem tego robić, a wręcz przeciwnie, posuwałem się coraz dalej i dalej, to bagno w zasadzie samo mnie wciągało, nie miałem nad tym kontroli. Mimo, że wiedziałem, że samogwałt jest złem, to nie potrafiłem przestać - już wtedy byłem zniewolony. Robiłem to coraz częściej, czasem nawet kilka razy na dzień, prawie każda moja kąpiel pod prysznicem zawierała jeden nieodłączny element - masturbację. Zdjęcia z Internetu zawierały coraz ostrzejsze sceny pornograficzne, nawet homoseksualistów i seks ze zwierzętami. Nie tylko oczy chciały coraz więcej, także ciało - czasem na przykład drażniłem okolice odbytu... Coś co mnie wcześniej podniecało po pewnym czasie przestawało w ogóle działać i szukałem nowych doznań.. Najgorsze jednak było to, że cały czas czułem się, jakby każdy dookoła wiedział o tym, co robię, wszyscy koledzy z pokoju w akademiku (widzicie, że z podstawówki zdążyłem już dojść na studia...). Samogwałt stał się dla mnie sposobem na odprężenie się, na ucieczkę od problemów - na przykład gdy uczyłem się i nie mogłem się skoncentrować, to się mastrubowałem i dalej wszystko szło gładko, z tym że w ciągu niedługiego czasu znów potrzebowałem tego "narkotyku".

Na razie nie wspominałem w ogóle o Jezusie i o wierze katolickiej. Czasami chodziłem do spowiedzi, niby wyznawałem ten grzech, ale później nic nie robiłem, aby to zmienić. Potrzebowałem niestety skrzywdzić ukochaną osobę, żeby się wreszcie opamiętać. Będąc na 4 roku studiów poznałem pewną cudowną dziewczynę i zaczęliśmy ze sobą chodzić. Nie wiem, jak potrafiłem jednocześnie mówić jej, że ją kocham i masturbować się myśląc w dodatku o innych kobietach, dzisiaj brzydzę się tym... Zaczęliśmy uprawiać petting i mimo, że wmawiałem sobie, że wszystko jest w porządku, bo przecież nie chcę uprawiać seksu przed ślubem, to obydwoje wiedzieliśmy, że coś tutaj jest nie tak. W zasadzie myślałem tylko o tym, żeby zaspokoiła moje pożądanie - nie wiem dziś, jak mogłem tak ją traktować...

Dziewczyna namówiła mnie dziewięć miesięcy temu, żebym poszedł do spowiedzi. Zrobiłem to i było to dla mnie prawdziwym oczyszczeniem. Spowiedź była w zasadzie z całego życia. Później przyjąłem Komunię Świętą i popłakałem się. Przestałem się masturbować i myślałem, że już jest "po sprawie". Niestety nie było, nie jest i chyba jeszcze długo nie będzie. Ostrzegam Was, wszyscy młodzi ludzie, jest to droga, z której się tak łatwo nie powraca, skutki uprawiania samogwałtu mogą się za Wami ciągnąć nawet przez całe życie. Zauważyłem po sobie, że samogwałt nauczył mnie egoizmu, szukania własnej tylko przyjemności, co nie pozwala prawdziwie kochać drugiego człowieka. Wiem teraz jak wszelka nieczystość może burzyć miłość między ludźmi, jak trzeba później cierpliwie zaczynać wszystko od nowa i budować w ciągu długiego czasu to co się zburzyło w jednej chwili. Wierzcie mi, że nie warto uczyć się egoizmu, bo potem wyrzuty sumienia po skrzywdzeniu kochanej osoby nie dają spokoju. Jesteśmy z moją dziewczyną ciągle razem, dziękuję za to Bogu, bo jest ona cudowną kobietą. Brzydzę się tym, co jej potrafiłem kiedyś zrobić. Cały czas modlimy się nawzajem za siebie o czystość, bo wiemy, że to jest jedyna droga do miłości do drugiego człowieka. Złożyłem nawet mojej dziewczynie pisemny "ślub czystości", w którym zobowiązuję się nie robić różnych rzeczy, które uznaję za nieczyste.

Niestety Szatan nie chce mnie tak łatwo wypuścić ze swoich sideł. Czasami zdarza mi się jeszcze upadek, chociaż przyznaję że często dzieje się to w nocy, gdy moja wola jest osłabiona, gdy się obudzę w środku nocy i nie jestem w stanie wyraźnie odróżnić tego co dobre od zła. Później czuję się z tym źle, mimo że moje sumienie mi podpowiada, że to nie był grzech ciężki, bo przecież nie był w pełni świadomy. Wierzę, że Pan Jezus mnie ciągle prowadzi i ciągle uzdrawia i że dzięki Jego Miłosierdziu i modlitwie wstawienniczej bliskich mi osób uda mi się wreszcie całkiem zerwać z tym grzechem, pragnę tego z całego serca. Przy okazji osobom, które również walczą z tym zniewoleniem chcę powiedzieć, żeby uzbroiły się w mnóstwo cierpliwości i przede wszystkim pokory. Nie przywiązujcie zbytniej wagi do pojedynczego upadku, nie myślcie, że już wszystko stracone. Powierzcie kolejny raz swój upadek Bożemu Miłosierdziu i idźcie dalej. Od masturbacji nie można uwolnić się z dnia na dzień, zwłaszcza gdy tak jak w moim przypadku to zniewolenie trwało tak długo (8 lat?). Przede wszystkim trzeba też prosić Boga o pokorę i nigdy nie wierzyć w swoje siły, a tylko w siłę, którą On nam daje do pokonania własnych słabości. Pamiętajcie też, że nie jesteście sami ze swoim problemem. Zapraszam wszystkich do codziennej modlitwy o czystość dla młodych ludzi i niech nam Bóg błogosławi w naszym zmaganiu o wypełnianie Jego woli. Chwała Panu!

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Tomasz Piotr (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-02-05 07:56

:) Myślę, że cokolwiek Ci nie napiszę, to i tak od razu się nie zmienisz. Kiedyś myślałem, że jestem w martwym punkcie - wprawdzie miałem okres przerwy od tego przez pół roku, ale potem wróciłem do regularnego robienia tego. I wtedy pewna Asia, której nie znam, napisała tu na forum odpowiedź na list i był dostępny jej mejl. Podzieliłem się z nią swoimi doświadczeniami (z pozycji eksperta) i myślałem, że w zasadzie nic z tego nie wyniknie. Ale... ona napisała do mnie 2 mejle (z czego jeden, który przyszedł natychmiast, zapowiadał drugi - właściwy).
Dowiedziałem się najpierw, że dziewczynom nie jest łatwiej :) Czy jest trudniej? Tego chyba się nie dowiemy, ale kiedyś myślałem, że jest łatwiej.
Czy to świństwo może nie być grzechem. Oj, przyjaciele! Tak samo, jak kłamstwo. Też - dotyczy wszystkich. Ale to jeden z najważniejszych grzechów i najczęstszych. Powszechność niczego nie usprawiedliwia. Inna sprawa - jako były onanista wiem, że nie każdego to dotyczy... I kiedy moja sympatia, która miała być tą osobą do "zaangażowania się", które miało mnie "wyciągnąć z nałogu", dowiedziała się o tym, była bardzo przerażona, zdziwiona i ogólnie - niezadowolona. To trochę wynik naszej słabej formacji - nie wiemy o tym zbyt wiele. Dziewczyna była w młodzieżowej wspólnocie i była pełna wiedzy o tym, "jak ważna jest czystość przedmałżeńska" itp. Oprócz tego, niestety, była pełna mądrości ludowej (nie Bożej) typu "jeżeli ktoś jest uzależniony, to nigdy się nie zmieni". To dziwne, że ludzie nie potrafią czasami rodzielić grzechu od grzesznika - ohydy samogwałtu od nieszczęścia uzależnionego człowieka, który czasem nawet nie przyczynił się do swojego upadku - zadziałały na niego reklamy, stres...
Znam to uczucie! Znam... :| Wychodzisz z kościoła oczyszczony i chcesz wierzyć, że już nigdy tego z sobą nie zrobisz. Wiesz, że wspomnienia świeżych fantazji są zaraz za drzwiami, które Pan Jezus zamknął. Ale wystarczy nacisnąć klamkę. Nota bene: świeżych, bo powinno się jak najszybciej iść do spowiedzi i dążyć do poprawy. Jeżeli upadasz w nocy - najlepiej idź od razu na pierwszą ranną Mszę Św. do Spowiedzi! Możesz czuwać do rana - ja często uznałem to za stosowną karę dla siebie. Najgorsze, że po upadku jest trudniej utrzymać równowagę. Jeżeli za bardzo się katujesz, możesz mieć wówczas pokusę "pójścia na całość". Tego od dzisiaj nie wolno Ci robić. Ja kilka razy tak zrobiłem, nawet wiele. Zwłaszcza, kiedy pierwszy upadek jest taki... delikatny. Już grzech, a jeszcze żadna przyjemność. Nie! Trudno. Wystarczy na dzisiaj. Tego zabroniła mi w mejlu Aśka. I od jej mejla raz to złamałem. Przed moją spowiedzią generalną!
Wiem, że teraz jestem mało wiarygodny. Kiedyś też nie wierzyłem tym, którzy mówili, że z tego wyszli!!! Myślałem - trafiła im się dłuższa przerwa i już popadają w samozachwyt. Ale, gdybym ja twierdził, że z tego nie wyszedłem, to negowałbym Boże działanie w mojej prywatnej historii. Pan Bóg powiedział: "już wystarczy". Gdyby można go było uściskać... Mogę tylko ucałować medalik. Wbrew pozorom, On może wydobyć z najgorszego zła - dobro. Nawet z świństwa (tak to nazywam sam i wobec przyjaciół, chodzi o masturbację, onanizm, ipsację, samogwałt i sporo niecenzuralnych określeń). Otóż ludzie, którzy to robią, znają lepiej ciało. Potrafią z niego zrobić dobry użytek. Ale cena jest oczywiście za wysoka. Niech mnie Pan Bóg broni, żebym to reklamował. Ceną jest to, że kochamy siebie i nienawidzimy. Upodabniamy się do Golluma. Dlatego - trzeba z tym skończyć. Tylko - pytanie jak.
Rady Asi - nie bać się. Kiedy już odzyskasz łaskę - wówczas nie myśleć o przyszłości, o każdej chwili, która może być okazją do zrobienia tego. ("Tak tu opowiadam, ale jutro mogę to zrobić" - tak nie myśleć). Prosić o siłę i liczyć, że Góra da siły. Ostatnie zdanie jest Asi. Lubię ją. Ale sens tego zdania zrozumiałem na długo później, niż je przeczytałem.
Dodałbym swoje rady i rady mojego spowiednika (spowiedź po ostatnim "pójściu na całość") w moim ujęciu. Otóż musisz:
1. nie mówić o tym
2. nie myśleć o tym
3. nie martwić się o to
4. (w efekcie) nie robić tego
Ta kolejność jest słuszna
Natomiast czego należy nie robić to już wymieniłem. Ale trudno mi to tak posegregować. Potrzeba by wtedy wymieniać od liczb ujemnych. -1 nie myśleć o tym co było, -2 nie czytać bzdur na ten temat.
Oto co powiedział spowiednik: (parafraza) "Ten problem należy do takich, które podlegają zjawisku fiksacji. Jeżeli człowiek się na tym koncentruje - zaczyna krążyć jak wokół czarnej dziury i wpada. Ale jeżeli nie zaprząta sobie tym uwagi, a w miejsce pustki coś jest, wówczas to traci swoją magiczną moc i przestaje człowieka zniewalać. Potrzeba powściągliwości (TP - której wypaczeniem jest "luz", ludzie myślą, że powściągliwość = umiarkowanie. Bzdura. Powściągliwość to zdolność powiedzenia: "jestem tylko człowiekiem... nie chcę być lepszy od innych... to, co robię teraz, podoba mi się..."), ale ona jest Darem Bożym i warto się o nią modlić. Jako pokutę módl się codziennie o powściągliwość".
Powściągliwość jest potężna, i ciągle mi jej brakuje. Ale ona jest potrzebna, żeby wyjść z świństw. Kiedyś myślałem "wyjdę z tego, napisze wstrząsające świadectwo i wszyscy mnie będą za to kochali". W zasadzie teraz napisałem długie świadectwo, ale kiedy "wychodziłem z tego" - nie zastanawiałem się nad tym. Wychodziłem, bo ciągle wychodzę - wzwyż i wgłąb!
Ktokolwiek dotarł do tego miejsca, niech jeszcze wie, że może do mnie napisać, wówczas wyślę mejla od Asi. Nie jest to złamanie tajemnicy korespondencji - mejl jest własnością adresata w świetle prawa. Chyba, że autor zadeklaruje inaczej. To, co napisałem, na pewno nie jest obarczone żadnym prawem autorskim ;) Ale teraz pomyślałem, że to byłoby jednak nie fair - jeżeli ktoś będzie chciał tego "cudownego mejla" ;) (mi pomógł, ale nie gwarantuję, że na Was zadziała), to zapytam jej najpierw.
Pokój i dobro z Tobą i z Wami Wszystkimi.
"Wiedzcie, że Pan jest Bogiem: On sam nas stworzył, my Jego własnością, jesteśmy Jego ludem, owcami Jego pastwiska."
Ps 100:3
Z Panem Bogiem

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Wojtek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-02-05 10:20

Cześć.
Ja wyszedłem z tego po 16 (szesnastu) ! latach. I mimo, że minęło od tego czasu 1,5 roku to ciągnie mnie dalej.... To rzeczywiście tak jak z alkoholizmem albo paleniem papierosów. No ale z Bożą pomocą jakoś sobie poradzę.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: klucha (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-02-05 18:12

Miałam ten problem przez około 6 lat. Postanawiałam sobie, że nigdy więcej itd, miałam straszne wyrzuty sumienia i nic, nie skutkowało. Bałam się iśc do spowiedzi, w końcu po wielu latach poszłam, znów zgrzeszyłam i tak kilka razy, ale potem trafiłam do spowiedzi do pewnego księdza, który mnie w konfesjonale potraktował tak jak żaden inny ksiądz do tej pory, poczułam obecnośc Boga tuż przy mnie, poczułam, że On wcale nie jest na mnie wściekły o to wszystko, że Jemu jest mnie po prostu bardzo żal. W dzień spowiedzi wieczorem dowiedziałam się przypadkiem, ze ten ksiądz pracuje w sąsiedniej parafii. Od tamtej pory zaczęłamm chodzić do niego do spowiedzi, zdecydowałam sie odbyć trudną rozmowę, powiedziałam mu, jak bardzo czuję się zniwewolona, a on zorientował się w któryms momencie, że to, o czym cały czas mu mówię, to nie słabość tylko, nie zamierzony grzech, ale potworny nałóg i wtedy powiedział mi, żebym mimo tego grzechu chodziła do Komunii, sa co jakiś czas się z grzechu spowiadała. Sam dał mi takie warunkowe pozwolenie i poczułam , że to jestto. Chodziłam do komunii, co jakiś czas do spowiedzi, co 2 tygodnie albo co miesiąc, o ile dobrze pamiętam i cały czas starałam się pamiętać o słowach księdza, że Jezus przez swoje czyste i święte Ciało, leczy nie tylko naszą duszę, ale też i nasze zranione ciało. Wtedy postanowiłam już nie obiecywać sobie, że nigdy więcej, tylko ufać Jezusowi. Starać się, ale ufać Jemu. I wreszcie, nawet niw wiem kiedy, nałóg znikł.Później tylko raz czy dwa udało się szatnowi mnie skusić, ale to było pod wpływem silnych emocji. A teraz, już od 3 może 2 lat tak mniej więcej jestem wolna. A przez ten mój grzech Bóg znalazł do mnie drogę, obrócił zło w dobro. Teraz jestem wolna, ale rozumiem, co to znaczy nałóg, rozumiem, że nie pomagaja tłumaczenia, że robisz sobie krzywdę, że to straszne zło itd. To tylko dobija. I dlatego z tego nałogu może nas wyleczyć tylko miłość. Miłość Jezusa. Mimo że teraz jestem wolna, to widzę , że taki nałóg ma później wpływ na całe życie, że potem jest pokusa, czy nawet taka nieświadoma postawa, żeby drugiego człowieka traktować jak narzedzie do dostarczania sobie przyjemności. Kiedy więc Pan Cie wyzwoli, a wiem, że wyzwoli na pewno, módl się, by zabrał i wyprostował te wszystkie skrzywienia, które w Tobie spowodował ten nałóg.A gdy już będziesz wolna, to pamiętaj, że Twoja czystość będzie wspaniałym prezentem dla Twego najukochańszego człowieka. PAN CIE WYZWOLI, TO JEST MOZLIWE. SAMA SIE NIE WYZWOLISZ, ALE ON MOZE CIE WYZWOLIC. A swoją drogą to ciekawe, ze ksiądz, u którego się kiedyś spowiadałam, jest teraz moim duchowym kierownikiem.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Gosia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-02-05 21:03

Cze¶ć!
Mam dopiero niespełna 16 lat. Masturbację zaczęłam uprawiać jak byłam mała, nie pamiętam nawet kiedy dokładnie. Nie wiem jak to się zaczęło. Już wtedy jednak czułam że to co¶ złego, choć wogóle nie wiedziałam o co chodzi. Z czasem, jak byłam już starsza, zaczęłam czytać różne gazety, artykuły. No i zaczęło do mnie docierać w jakim tkwię bagnie. Wprawdzie "specjali¶ci" twierdz±, że to jest korzystne dla zdrowia i inne takie głupoty. Jednak ja czułam że grzeszę. I to porz±dnie. Bałam się chodzić do spowiedzi. Przed każd± dosłownie się trzęsłam.
No i ten grzech starałam się się mówić jak najciszej i w takiej formie, żeby ksi±dz się nie domy¶lił. Choć robiłam to, przystępowałam do Komunii. Dzi¶ wiem, że to było ¶więtokradztwo. Jednak co by powiedzieli rodzice na to, że już wkrótce po spowiedzi nie idę do Komunii? Zawsze obiecywałam sobie że to już ostatni raz.
Ale nie wychodziło. Po każdym upadku czułam się podle. Zrozumiałam że tylko Bóg może mi pomóc. Że sama sobie nie poradzę. Modliłam się, ale nadal grzeszyłam.
Pamiętam spowiedĽ jak± odbyłam przed ¶więtami Bożego Narodzenia w 2002 roku. Wtedy ksi±dz "zainteresował" się tym grzechem. No i wyznałam. Pamiętam do dzi¶ słowa kapłana, że jestem jak dzban, a mój przyszły wybranek, m±ż, na pewno chciałby dostać go w cało¶ci, piękny, nienaruszony, a nie jakie¶ skorupy. Bardzo to do mnie przemówiło i głęboko zapadło w serce. Powiedziałam sobie, że ja ukochanej istocie również chcę w przyszło¶ci ofiarować wła¶nie taki nienaruszony skarb. Całe jabłko, a nie ogryzek. Pamiętam tę spowiedĽ do dzi¶, bo wła¶nie od tego czasu wyzwoliłam się. Bóg sprawił po prostu cud, tylko tak mogę to okre¶lić. Nie robię tego już od ponad roku. Wiem, żę to krótki czas,
w porównaniu do okresu nałogu, ale jestem szczę¶liwa. I nadal modlę się by to do mnie nie wrócio. Owszem, czasem ogarnia mnie pokusa, ale zwyciężam j± w Panu. Ofiaruj się całkowicie Bogu. Tylko On może Ci pomóc. Pomy¶l, że istnieje kto¶, kogo pokochasz i tej osobie będziesz chciał ofiarować swoj± czysto¶ć.
Jeszcze nie jest za póĽno. A może warto porozmawiać wprost z kim¶, kto to przeżył? Nabierzesz pewno¶ci, że wyj¶cie z tego nałogu, nawet po kilkunastu latach jest możliwe. Rozejrzyj się, wokół jest wielu ludzi z takim problemem, tylko że się do tego nie przyznaj±. Sama się o tym przekonałam. Rozmowa bardzo pomaga.
Zaufaj Panu, bo tylko On może Ci pomóc. Przyjmij to cierpienie i walcz. Pan wie, kiedy nadejdzie Twój czas. B±dĽ cierpliwy i módl się.
Wierzę, że Ci się uda! Ty także w to uwierz!

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: K (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-02-05 23:06

Chciałabym dodać jedną b. wazną rzecz do swojej wypowiedzi. Nałatwiejszym sposobem (a może najtrudniejszym) jest stanięcie w obecności Boga i modlitwa:
"Ojcze, proszę Cię zabierz to ode mnie, oczyść mój umysł, oczyśc moje serce. Daj mi pokój".
Taka modlitwa ma sens tylko wtedy jesli naprawde cchesz sie tego wyrzec. U mnie to działa b. skutecznie. Nie tylko w sprawch dotyczących czystosci. Właściwie większoć nierozwiązywalnych problemów po prostu znikła. Jest to tak proste, że az trudno w to uwierzyc. Czesto sama borykałam się z czymś bezskutezcnie całymi latami i kiedy w końcu "poddałam się" "odryłam" własnie tę modlitwę jako wyraz swojej bezsilności. Od tego czasu z mam przekonanie, że Ojciec zawsze jest na wyciągniecie ręki, tylko niestety ja czasem tej pomocy nie chce (wrecz ją ignoruję) i wybieram grzech, ale to juz jest inna sprawa...

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Marek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-02-06 23:14

Witaj,
Już sporo osób Ci odpowiedziało, to ja też dam świadectwo. Robiłem to od jakiegoś 13 roku życia. Nie myślałem, że to coś złego, zle wtedy nie byłem katolikiem. Ok 18 roku życia zmieniłem totalnie punkt widzenia na Boga, grzech... chciałem przerwac nałóg, ale byłem już dość głęboko w niego wplatany. Tak jak wiele osób, które przede mną się wypowiadały, myślałem o okropności zaspokajania swoich potrzeb dopiero po fakcie. Wiem, że Bóg mnie kocha i nie chce zwracać uwagi na mije grzechy, bylebym ich żałował. A ja żałuję i nie chcę powtarzać. Wielokrotnie po uczynku padam na kolana i przepraszam Pana ze grzech. Proszę o siłę. Spowiedz przychodzi mi bardzo trudno, ale wiem, że uzdrawia. Ciągle słyszę: módl się o czystość. więc się modlę. Mam czasem okresy miesięcy, kiedy nie grzeszę. Myślę wtedy, że już po wszystkim, że wygrałem i wtedy... upadam. Nigdy nie będzie momentu, że pokusy nie będzie. Każdą chwilę kiedy przestaniemy mysleć, że grzech jest mozliwy - szatan wykorzysta przeciwko nam. dużo pomocy dają mmi świadectwa osóc duchownych, które twierdzą, że codziennie przegorąco modlą się o swoją czystość. A nawet w życiorysach świętych można wyczytać, że oni nigdy nie zapominali prosić Boga o tę łaskę. Więc i ja muszę nieustanie o nią zabiegać, bo przecież czystość jest łaską. Jeszcze nie wyszedlem z tego nałogu. Ale ufam Bogu. Wiem, że On mnie nie opuści i widzi moje nędzne starania. Jak aniołowie w niebie muszą się cieszyć, kiedy widzą, że choć raz na 100 ale udało mi się odrzucić pokusę. Wiem, że oni wszyscy się za mną wstawiają. I Matka Boska też, ona najbardziej!!! Często, gdy przychodzi pokusa - chwytam za różaniec i kurczowo go ściskam. Z nim w ręku, a z Maryją w sercu nie mogę zgrzeszyć. Często, podczas pokusu próbuję z całych sil wysilić swoją wyobraźnię i widzę cierpiące, ale patrzące na mnie z miłością oczy Chrystusa biczowanego. Wiem, że to ja go biczuję, bo przecież każdy grzech to kolejno cios dla Niego. Podsumowując... chyba nie ma czegoś takiego jak całkowite wyjście z nałogu. Niebezpieczenstwo grzechu zawsze będzie. To od nas, naszej pracy, zaparcia i otwarcia na Boską pomoc zalezy jak wyjdziemy z próby.
pozdrawiam wszystkich gorąco i życzę wytrwałości w walce z grzechem.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Renia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-02-06 23:16

Zerwałam z masturbacją po wielu latach zmagań. Ale nie z miłości do Jezusa czy Boga tylko po to, aby sie opanować i zdyscyplinowac. Miłość Boga przyszła później PO ZWYCIĘSTWIE. Bo masturbacja była dla mnie wierzchołkiem góry problemów i grzechów, także lekkiej rozwiązłosci. Nieczystość cielesna jest grzechem głownym od którego zaczyna się setki
innych grzechów. W MOIM PRZYPADKU SETKI. Aby opanowac swoje ciało poszłam do lekarza zrobiłam sobie badania czy jestem zdrowa i zaczęłam pościc o chlebie i wodzie przez 7 dni co 3 miesiące, przez 3 dni o samej wodzie co miesiąc. Codziennie zaczełam wstawac o 2:00 w nocy i czytac Pismo Swięte przez 15 minut, zadawałam sobie ból cwiczeniami fizycznymi, 1 raz w tygodniu ograniczałam sen do 3 godzin. Nie litowałam sie nad soba. Uczyłam sie na pamięc tekstu ksiażki, ćwiczyłam pamiec. Pokusa masturbacji znikła po 2 tygodniach od zaczacia mojej terapii ale ja nie przestałam ćwiczyć się. To i wielke innych rzeczy robiłam przez 9 miesiecy ale juz po miesiącu poczułam sie silna. Poczułam, że JA PANUJE NAD GRZECHEM A NIE ON NADE MNA. teraz pokusa pojawia się ale ja czuje sie silniejsza niz ona. Oprocz tego poczułam że moge,bo skoro panuję nad swym ciałem to moge zapanowac nad nerwami i podwładnymi itd.
Skończyłam studia, wyszłam za mąz i urodziłam dzieci, które wychowuje w dyscyplinie.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Piotr (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-02-09 21:45

Miałem z tym też problem i to bardzo duży.
Wydaje się (oprócz tego wszystkiego co napisano), problemem jest też pycha ludzka,strach przed odrzucerniem przez drugą osobę, łatwiej jest zrobić sobie "przyjemność"niż niż być odrzuconym przez inną osobę. Łatwiej czasami żyć iluzjami marzeniami erot. niż rzeczywistością. Ilu ludzi gra w Toto-Lotka rozmyślając co sobie kupią gdy wygrają zamiast wziąć się do pracy i z niej żyć (nie mam tu na myśli ludzi, którzy chcą, a nie mogą pracować).
Są tu pewne podobieństwa.
Ludzie są też bardzo zamknięci w sobie nie umieją się otworzyć na innych. Problemy,uczucia przeżywają w sobie, a nie z innymi. Wyjdź do innych,"ora et labora" - módl się i pracuj, nie zostawiaj sobie czasu na marzenia o "niebieskich migdałach", a Pan dokona reszty. Pozdrawiam
Piotr

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Martina (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-03-12 08:28

Polecam artykuly na temat walki i uwolnienia od tego nalogu:
http://www.dominikanie.pl/~kbroszko/integracja_mast.htm

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: sabina (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-05-07 10:15

chciałbym się podzielić moim takim, nazwijmy to, śwaidectewm... Czytając Twój tekst miałam wrażenie jakby to były moje mysli sprzed roku, półtorej, moze nawet dwóch lat, nie jest to teraz bardzo istotne... W każdym bądź razie ten sam problem dotyczył i mnie... co zrobiłam, spytasz? tak szczerze powiedziawszy to niedużo - zaufałam Jezusowi, wystrczył jeden krok i On zrobił tysiąc nastepnych. Po tym jak pierwszy raz wyspowiadałam sie z tego grzechu (wiem, ze nie jest łatwo, ale mysle ze Duch Święty Ci w tym pomoże) jeszcze wielokrotnie upadałam. Moje trwanie w czystości trawło dopóki doputy przystepowałam do Komunii- potem twierdząc ze i tak "nic nie trace", bo i tak musze iść do Spowiedzi, znów pogrążałam sie w grzechu... Spowiedzi mijały, i następne i następne i jakoś tak wyszło (nawet nie wiem dokładniejak to sie stało, ale mysle ze to nie moja sprawa zeby wiedziec:) ze wyzwoliłam sie z tego.
Faktem jest, że dziewczyna mógłaby Ci w tym pomóc, ze mogłbyś przestać to robić dla niej, dla Waszej miłości, ale przecież równie dobrze takim Kimś, Komu obiecasz czystość moze być Jezus, mozesz to tez zrobić dla Twojej przyszłej zony, dzieci, rodziny. A moze (bo nie znamy woli Boga) zostaiesz powołany do życia zakonnego? Mysle ze wtedy czystość tez sie przyda :). Wydaje mi sie ze istone przy Spowiedzi jest też proszenie Jezusa o uzdrowienie duszy, bowiem jest to jeden z grzechów, który bardziej zatruwa nasze sumienie. poza tym wydaje mi sie, ze szatan bardzo lubi ten chwyt, warto więc przyjować Komunię w intencji wytrwania w czystości. Jesli chodzi o mnie to będę sie modlić za Ciebie - to Ci jest teraz najbardziej potrzebne. Pamietaj: tylko jeden krok. Jak juz sie zdecydujesz, On zrobi wszystko za Ciebie :) z modlitwą Sabina.
P.S. A są na świecie faceci, którzy nie myślą o seksie poznając, dziewczyne - uwierz mi, bo ja własnie takiego mam. W wytrwaniu w czystości, a także w znalezieniu chłopaka, który mnie szanuje pomógl mi Ruch Swiatło- Życie:) też gorąco polecam :) pa! trzymaj sie cieplutko!

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Michal (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-05-13 21:23

Chłopie! Co wy tak tu wszyscy z tym samogwałtem? Nadreprezentacja, jak na mój gust. Administrator powinien wydzielić Wam jakąś "działkę" (przepraszm) i odsyłać, podobnie jak pytania o spowiedź.
Po pierwsze nie jest to grzech przeciwko Duchowi Świętemu, tylko nałóg, wiec grzech raczej lekki, wyspowiadaj się, to cię szatan przestanie dręczyć skrupułami.
Po drugie jest to ćwiczenie na cierpliwość i pokorę. Jak widzisz w nałóg wpada się łatwo i lekko, wychodzi latami.
Po trzecie zajmij się czymś pożytecznym (więcej kontaktów z ludźmi zamiast komputera!). Według mnie to Wam się po prostu nudzi. Być może i oddajesz pole szatanowi, ale póki walczysz, to nie jest to groźne (każdy z nas walczy, ciesz się, że masz na razie takie zmartwienia). Traktuj to jak natręctwo. To takie dziwactwo, którym szatan dręczy dobrych ludzi, jak inaczej nie może.
Znałem kiedyś przezacną panią docent, z którą na koniec dnia pracy obchodziłem pięć razy całe laboratorium sprawdzając wszystkie kurki powtarzając głośno: "wyłączone, wyłączone, wyłączone", a potem robiliśmy trzy razy ósemki pomiedzy filarami na korytarzu. To była "dusza człowiek", czego i Tobie życzę.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Jacek (---.lesko.sdi.tpnet.pl)
Data:   2004-05-20 15:50

Witam :)
Wiesz nie martw sie ze Ci nie wychodzi, ze dalej trwasz w tym grzechu. Nie tylko TY masz ten problem. Najsmutniejsze jest, gdy uwaza sie masturbacje za cos dobrego i ulega sie pokusie przyjemnosci. Ciesz sie z tego ze podejmujesz walke, bo inni juz dawno dali za wygrana. Czasem moze sie wydawac ze nigdy z tego nie wyjdziesz, ze nie warto sie meczyc, nie warto walczyc - lecz ważą sie tutaj Twoje przyszle losy [zbawienie]. Moze poprzez ten nałóg masz sie przyblizyc do Boga, moze dlatego masz takie trudnosci, bo Bog uwaza ze sobie z nimi poradzisz [on najlepiej wie na co Cie stac] i wygrasz prawdziwa miłosc, umocnisz sie poprzez tę walke. Jak wygrasz. zrozumiesz ludzi, ktorzy w zyciu sobie nie radza, ktorzy nisko upadli. przyblizysz sie do Boga, poczujesz sie silniejszy, zrozumiesz ze tylko żyjac blisko Boga mozna osiagnac szczescie [trzeba wiedziec ze nie jest to zawsze szczescie po ludzku rzecz biorac]. Nie jest to łatwa droga, ale tę droge warto wybrac, sam dobrze o tym wiesz. Wiem, probujesz i Ci nie wychodzi, nie mozesz zrozumiec dlaczego. Gdy z tym walczysz, zaczynasz inaczej patrzec na swiat, jest to dla Ciebie wielki cieżar, i zapewne gubi Cie pewnosc siebie, gdy poczujesz ze juz wygrales lub pojawia sie jakas pustka. Właśnie ten moment wykorzystuje szatan.

Zobacz jak wielu osobom zalezy na tym abys wygral z tym nalogiem. TO JEST MOZLIWE. Przekonaj sie sam. Mozesz z tym walczyc nawet cale życie, jesli nie podejmiesz walki całkowitej, az do krwi, z calych swoich sil. Musisz wytoczyc cale swoje sily przeciwko temu nalogowi, zmobilizowac sie, a porazki traktuj jak bitwy, ktore nie decyduja calkowicie o wygranej wojnie. Ale pamietaj - nie mozesz zbytnio ufac wlasnym siłom, musisz zaufac Bogu, ze Cie wyleczy, uzdrowi. Jest to niejako Twoja droga krzyżowa, ktora kazdy czlowiek ma wyznaczona przez Boga. Sprobuj znalezc sobie przyjaciol, ktorzy maja podobne poglady do Twoich i calkowicie popieraja czystosc i prawdziwa miłość.Gdy uda Ci sie wytrwac przez pewien okres czasu w czystosci - NIE ulegaj złudzeniu, ze juz koniec, ze teraz bedzie łatwo, bo tak naprawde teraz bedzie najtrudniej. Modl sie o czystosc w myslach i zamiarach, modl sie szczegolnie do Niepokalanie Czystej, ktora jest wzorem czystosci. Poprzez te walke, zmien cale swoje zycie, swoje poglady i podejscie do Boga. Nie martw sie, ze jestes inny niz wszyscy, bo starasz sie byc dobry.-to sie podoba Bogu, On właśnie daje Ci siły do walki, On cie naprawde ogromnie kocha i chce Ci pomagac w roznych trudnosciach, ktore napotykasz na swojej drodze.
Dostales juz tak wiele wskazowek od moich poprzednikow, ale najwazniejsze sa czyny, dlatego probuj skorzystac z tych wskazowek, a na pewno Ci sie uda.Polecam Ci szczegolnie czasopismo "Miłujcie sie", tam znajdziesz wiele swiadectw osob, ktore borykaja sie z tym problemem, osob takze tych, ktorym udalo sie zakonczyc walke zwyciesko, sa tam przyklady ludzi w bardzo trudnych sytuacjach, jednak im rowniez pomogł Bog. Uwierz, ze wygrasz, a uda Ci sie.
Pozdrawiam, :)

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Paweł (---.dyn.optonline.net)
Data:   2004-06-03 15:34

Witaj :), Wiesz, miałem ten sam problem i udało mi się go pokonać.
Z Bożą pomocą można wszystko, wystarczy mu się zawierzyć i polecić.
Ja obiecałem to Jemu, mojej najlepszej Przyjaciółce <i tu uwaga mała: znałem ją już długo i ufałem bezgranicznie więc mogłem jej o tym powiezdieć, nie wiem czy znasz i ufasz swej dziewczynie na tyle, żeby rozmawiac o tak poważnych sprawach, wg mnie poczekaj z tym jeszcze> i sobie...obietnicy dotrzymałem - od 8 miesięcy jestem czysty od masrurbacji.
Spróbuj Leszku - oddaj ten problem Bogu, obiecaj Jemu, sobie, w skrytości serca mozesz tez obiecać również swojej dziewczynie - mnie to zmotywowało bardzo mocno i daje sobie radę. Wierzę, że i Ty też potrafisz - i modlę się za Ciebie :)
pozdrawiam Cię serdecznie

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: ja i ja (---.dyn.optonline.net)
Data:   2004-06-03 15:36

Miałam ten problem niecałe 20 lat lat. Bedąc w związku przez ponad pół roku też. Powiedziałam mojemu chłopakowi o tym, bo chcialiśmy - chcemy budować na prawdzie.
Polecam to samo. Nie poddawaj się.
Głownym problemem wyjścia z tego jest to że chcemy nie grzeszyć, ale nie chcemy do końca przestać i wyzbyć się tego - niby odrzucamy i nienawidzimy tego a w głębi czuje się, przyzwolenie na jeszcze raz. To trzeba pokonać.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: klucha (---.dyn.optonline.net)
Data:   2004-06-03 15:37

Miałam ten problem przez około 6 lat. Postanawiałam sobie, że nigdy więcej itd, miałam straszne wyrzuty sumienia i nic, nie skutkowało. Bałam się iśc do spowiedzi, w końcu po wielu latach poszłam, znów zgrzeszyłam i tak kilka razy, ale potem trafiłam do spowiedzi do pewnego księdza, który mnie w konfesjonale potraktował tak jak żaden inny ksiądz do tej pory, poczułam obecnośc Boga tuż przy mnie, poczułam, że On wcale nie jest na mnie wściekły o to wszystko, że Jemu jest mnie po prostu bardzo żal. W dzień spowiedzi wieczorem dowiedziałam się przypadkiem , ze ten ksiądz pracuje w sąsiedniej parafii. Od tamtej pory zaczęłamm chodzić do niego do spowiedzi, zdecydowałam sie odbyć trudną rozmowę, powiedziałam mu, jak bardzo czuję się zniwewolona, a on zorientował się w któryms momencie, że to, o czym cały czas mu mówię, to nie słabość tylko, nie zamierzony grzech, ale potworny nałóg i wtedy powiedział mi, żebym mimo tego grzechu chodziła do Komunii, sa co jakiś czas się z grzechu spowiadała. Sam dał mi takie warunkowe pozwolenie i poczułam , że to jestto. Chodziłam do komunii, co jakiś czas do spowiedzi, co 2 tygodnie albo co miesiąc, o ile dobrze pamiętam i cały czas starałam się pamiętać o słowach księdza, że Jezus przez swoje czyste i święte Ciało, leczy nie tylko naszą duszę, ale też i nasze zranione ciało. Wtedy postanowiłam już nie obiecywać sobie, ż enigdy więcej, tylko ufać Jezusowi> Starać się , ale ufać Jemu.I wreszcie, nawet niw weim kiedy, nałóg znkł.Później tylko raz czy dwa udało się szatnowi mnie skusić, ale to było pod wpływem silnych emocji. A teraz, już od 3 może 2 lat tak mniej więcej jestem wolna. A przez ten mój grzech Bóg znalazł do mnie drogę, obrócił zło w dobro. Teraz jestem wolna, ale rozumiem, co to znaczy nałóg, rozumiem, żę nie pomagaja tłumaczenia, że robisz sobie krzywdę, że to straszne zło itd. To tylko dobija. I dlatego z tego nałogu może nas wyleczyć tylko miłość. Miłość Jezusa. Mimo że teraz jestem wolna, to widzę , że taki nałóg ma później wpływ na całe życie, że potemjest pokusa, czy nawt taka nieświadoma postawa, żeby drugiego człowieka traktować jak narzedzie do dostarczania sobie przyjemnośći. Kiedy więc Pan Cie wyzwoli, a wiem, że wyzwoli na pewno, módl się , by zabrał i wyprostował te wszystkie skrzywienia, które w Tobie spowodował ten nałóg.A gdy już będziesz wolny, to pamiętaj, że Twoja czystość będzie wspaniałym prezentem dla Twego najukochańszego człowieka.
PAN CIE WYZWOLI, TO JEST MOZLIWE.SAM SIE NIE WYZWOLISZ, ALE ON MOZE CIE WYZWOLIC.
A swoją drogą to ciekawe, ze ksiądz, u którego się kiedyś spowiadałam, jest teraz moim duchowym kierownikiem. A ja, nawet ja mi czasem przez głowę przejdzie, zeby znów zrobić coś takiego, mam tyle - dzięki Bogu siły-żeby tego nie robić. I pokus jest mniej i słabsze. I to w sytuacjach, w których dawniej bym uległa. Ale to wszystko mam dzięki temu tylko, ze Jezus dał mi swoje Ciało.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Pax (---.dyn.optonline.net)
Data:   2004-06-12 22:40

Przeczytaj:
http://etyka.opoka.org.pl/biblioteka/I/ID/9809V_04.html

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Hubert (---.dyn.optonline.net)
Data:   2004-06-14 00:33

Twój problem nie jest mi obcy, przeżywałem go bardzo podobnie jak Ty i z tego nałogu Bóg mnie uwolnił. Co ważniejsze, nie było w tym żadnej mojej zasługi, choć przez cały czas walczyłem i były okresy, gdy Bóg wyjmował ze mnie ten cierń na jaki¶ czas. My¶lę, że na podstawie tego co piszesz mogę powiedzieć, że wszystko jest w porz±dku. Wstyd jest czym¶ zupełnie naturalnym, byłoby dziwne gdyby¶ go nie odczuwał, ale pamiętaj, że s± rzeczy gorsze niż wstyd i że to nie ksi±dz, a Bóg Cię wyzwoli, gdy uzna to za stosowne. Nie nasz± rzecz± jest zwyciężać, nasz± jest walczyć do końca. Po prostu to Bóg walczy o Ciebie i robi to najmniejszym z możliwych kosztem. Gdy uzna, że już osi±gn±ł swój cel, zajmie się kształtowaniem w Tobie innych cech, których potrzeby zmiany teraz nie zauważasz. Według mnie na razie przerabiasz ćwiczenie na pokorę i cierpliwo¶ć. Gdy j± odrobisz, twój problem zniknie (a wraz z nim kilka innych) na zawsze. Niestety będzie to oznaczało, że teraz czekaj± Cię kolejne ciernie, więc spoko! Pamiętaj, że moc w słabo¶ci się doskonali i że Bóg chce uczynić mocnym to co słabe jest w tobie oraz, że w każdej chwili masz wystarczaj±c± ilo¶ć łaski. Rzecz± niesłychanie istotn± jest, by¶ teraz w swojej sytuacji ¶wiadczył o Jezusie i o łasce, któr± wy¶wiadcza Ci Bóg. Jest to ogromna pokusa szatana, który chce nas doprowadzić do zamilknięcia, wtedy gdy upadamy. Ale, gdy byłem w Twojej sytuacji, zdawałem sobie sprawę, że najważniejsze było podnoszenie się z kolejnych upadków i ¶wiadczenie o tym co Bóg mi uczynił. A teraz, niezależnie od tego co jeszcze tu napiszecie nie chcę już do tego tematu wracać, na prawdę s± ważniejsze przykazania i ważniejsze problemy z którymi młodzieży, prędzej czy póĽniej będziesz musiała się zmierzyć. Na to jest młodo¶ć, by przygotować się do tej walki. Ja wiem, że hormony buzuj±, ale to minie, a co na tym dla ukształtowania siebie "ugracie", to wasze. Bóg nie dopuszcza żadnej sytuacji bez konkretnej przyczyny. Odkryć ten cel, to wasza rzecz. Im lepiej "odrobicie lekcje", tym większ± korzy¶ć z tej sytuacji wyniesiecie.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Marlov (---.dyn.optonline.net)
Data:   2004-06-15 12:47

Miałem taki sam problem. Mam 19 lat. Od razu powiem - NIKT nie jest w stanie Ci pomóc, jeżeli sam sobie nie pomożesz. Przerabiałem ten sam problem ponad pół roku. Pierwsz raz "zrobiłem" to na poprzednich wakacjach, na początku nie podchodziłem do tego jako do grzechu cięzkiego, ale wiedziałem, że coś jest nie tak...
Dlatego chodziłem do spowiedzi, miałem opory w konfesjonale, jak o TYM powiedzieć, żeby zabrzmiało dobrze, bo jakoś o mastrubracja nie chciałem księdzu mówić. Dlatego mówiłem samogwałt ... ale to w sumie nie istotne. Gdy uświadomiłem sobie, że jest to grzech ciężki sytuacja zawsze się powtarzała.
SpowiedĽ --> grzech --> spowiedĽ --> grzech.... Naprawdę bardzo mocno z tym walczyłem. Raz udało mi sie prawe 2 miesiace nie masturobować się, ale jednak upadłem. Jest bardzo trudno utrzymać się w czystości. Ale jednak jakoś zwyciężyłem (odpukać) i teraz jest już od 3 miesięcy OK.
To tak słowem wstępu. Mój problem trwał 7 miesięcy w tym 2 miesiące "przerwy" - może się wydawać mało, lecz w sumie tu czas chyba nie ma znaczenia. Każdy KTO KOCHA BOGA przeżywa to w mniej więcej w ten sam sposób.
Ma ogromną ochotę zrobić TO, telepie się (tu jest zawsze najgorzej). Robi to a potem żałuje.

Co mi pomogło przezwyciężyć grzech?

- wstyd przed Bogiem, że robię TO
- zalecam pojechać do Częstochowy na modlitwę i objecać Bogu walkę z tym. Wiem co mówię - to da efekt
- zawsze wierzyłem że ... "Bóg za dobre wynagradza a za złe karze" - może to zły agrument, ale po prostu wierze, że PRZYJEMNOSĆ z Boskich darów (z tego co Bóg "da" mi za moją walkę z grzechem) będzie większa niż samogwałtu
- zdawałem maturę - zająłem się nauką, dlatego miałem mniej czasu na robienie TEGO :)
- codziennie modlitwa 2/3 razy (nie chodzi o ilość, ważna jakoś) zawsze miałem problemy z modlitwą, ale dziękowałem Bogu za to, że nie zrobiłem tego dziś i prosiłem o wytrwałośc na dzień nastepny
- z doświadczenia już wiedziałem, że najważniejsze to przetrwać okres od 3 do 6 dni po spowiedzi, wtedy najwięcej mnie kusiło - przetrwać ten okres to chyba było dla mnie 60% sukcesu. Aha, ten okres trzeba przetrwać, nie to że wyjedziesz, albo nie dasz sobie okazji do m-bacji, musisz usiąść, musisz mieć ochote na to, ale musisz walczyć, a co naistotniejsze wygrać... dasz radę.

Niestety, musze przyznać, ze teraz są wakacje, a to trudny okres. Duzo wolnego czasu, a z nudów głupie pomysły przychodzą do głowy. To okres w którym walka z m-bacją jest najcięższa :(
I ja po maturze uświadomiłem sobie, że nadal mam z tym problem. Nie robię tego, ale myślę o tym, że może by tu zrobić. Wiesz co robię ?? widząc powiedzmy "przyjemność" tfuuu ... z robienia tego staram się pomyśleć co będzie po TYM... żal, ból serca, wstyd przed Bogiem. Naprawde trudno by mi było zmarnować te 3 miesiace czystości i znów wstyd pójść do konfesjonału. Wiem, ze gdy teraz bym to zrobił , potem poszedł do spowidzi to sytuacja znów zaczęła by się powtarzać. Dlatego cały czas walcze !! Doszedłem do tekigo momentu, że gdy mam ochotę to walka z pokusą zajmuje mi ok. 2 minut... ALe BARDZO SIE BOJE ŻE ZNÓW MOGE UPAŚĆ ... :(:(:( Życzę Ci wytrwania w walce, Bóg wierzy w Ciebie, że dasz rade :) i pamiętam.
Każdy z nas dostaje taki krzyż jaki może unieŚć i ani "gram" cięższy. Dlatego Bóg jest pewien, że możesz z tym wygrać, daje ci taka możliwoŚć. Musisz tylko uwierzyć i wytrwać. MyŚli o bezsensie istnienia odpadają. Odpadają! Walcz... Wierzymy w ciebie.
Pozdrawiam

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: juno (---.ipt.aol.com)
Data:   2004-07-21 16:27

Nie upadaj na duchu to podstawa :) dobrze, ze rozpoznajesz sytuacje, ktore dzialaja na ciebie uruchumiajaco. Z nimi trzeba cos zrobic. Moze w tym czasie modl sie, albo czytaj cos dobrego - tym nie obudzisz rodziny i na pewno ci nie zaszkodzi. Mowie tez tak z wlasnego doswiadczenia.
I popatrz juz raz przez taki czas ci sie udalo, a wiesz co to znaczy? Ze mozna nawet dluzej. I wierze, ze ci sie uda. Jezeli bedziesz bardzo pragnal, jezeli poodcinasz korzenie grzechu, odetniesz sobie mozliwosci i bedziesz sie modlil w tej intencji (ale nie tylko w tej, bo to przeciez tylko czastka zycia) to Pan Bog na pewno ci poblogoslawi. Modl sie Koronka. Ktos mi ostatnio powiedzial, ze Pan Bog czuje sie bezradny wobec tych, ktorzy w ten sposob go wzywaja, po prostu musi ich wysluchac. I wysluchuje :)

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: Rysio (---.ipt.aol.com)
Data:   2004-07-21 16:34

W walce z masturbacja czesto wazne jest samo staranie i o tym trzeba powiedziec spowiednikowi. Samo mowienie grzechu na kazdej spowiedzi powoduje nie zal za grzechy, ale rozzalenie na siebie na Boga i na caly swiat. Dobre jest wybijanie klina klinem, tzn. zajmowaniew sie czyms, odsylanie natretnych mysli. pO OBUDZENIU WSTAWAJ NIE WYLEGUJ SIE, ZACzNIKJ SIE GIMNASTYKOWAC NARZUC SOBIE RYTM DNIA. Wtedy o wiele latwiej bedzie ci powstrzymywac sie od masturbacji.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: max (---.ipt.aol.com)
Data:   2004-07-21 18:03

Po prostu odrzuć to.
Naprawdę nie jest to takie trudne.
Uwierz w siebie.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Anna (---.ipt.aol.com)
Data:   2004-10-15 15:25

Polecam Ci ksiażki Wydaw. Misjonarzy Krwi Chrystusa:
Winfried Wermter, "Twój nałóg to twoja szansa: o roli wiary w leczeniu z uzależnień i nałogów",
Winfried Wermter, Onanizn - jak się z tego uwolnić?",
Winfried Wermter, Czystosc - twoje szczęscie!",
Walter i Ingrid Trobisch, "Jest wyjscie! Korespondencja z Ilon± D."
Można je zamówić internetowo. Adres www.cpps.pl, wejdĽ na wydawnictwo, oferty - walka z uzależnieniami.
Druga moja rada, to pod wyżej wymienionym adresem znajdziesz programy skupień i rekolekcji w poszczególnych domach misyjnych na terenie całej Polski. Wydaje mi się, że warto byłoby skorzystać, zwł. z rozmowy z misjonarzem. Oni pomagaj± własnie ludziom uzależnionym od najrózniejszych rzeczy pocz±wszy od ogl±dania telewizji po narkotyki. Naprawdę spróbuj. W walce z nałogiem potrzebny jest drugi człowiek, czasem jakas grupa... Najważniejsze jest to, że chcesz z tego wyjsc. I oddawać wszystko Panu Bogu, bo tak naprawdę jestesmy słabymi ludĽmi, ale z Nim możemy wszystko. Ja też powoli dochodzę do tej prawdy. Z modlitwa

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: sówka (---.ipt.aol.com)
Data:   2004-10-15 16:02

Bóg nas pięknie prowadzi, kiedy próbujemy przy nim trwać. Mam ten sam problem, ale odk±d uwierzyłam, tak na prawdę Bogu, że mnie kocha i chce abym do Niego przyszła ( było to po rekolekcjach Odnowy w Duchu ¦w.) staram się a On mnie wspiera. Niestety wci±ż jeszcze upadam, i czasem czuję , że sama szukam pokusy, ale wiem, zależy mi na miło¶ci Boga, na wiecznym szczę¶ciu z Nim i dlatego staram się i Pan przyjmuje moje starania.
Piszę Ci to wszystko, żeby¶ wiedział, że trwanie przy Panu daje owoce, dobre owoce,( nawet kiedy nie jeste¶my doskonali) ale warunkiem jest prawdziwa wiara w miło¶ć Boż±, a ona też się rodzi z trwania.
Ten grzech jest konsekwencj± braku miło¶ci własnej i braku wiary w to, że jest się człowiekiem kochanym. Kiedy przyjmiesz Miło¶ć Boż± skierowan± do Ciebie wtedy wszystko się zmieni, a nawet je¶li znów upadniesz to Twój żal przyprowadzi Cię znów do stóp Kochaj±cego Miłosiernego Ojca, który przyjmie Cię z pełnymi honorami tak jak syna marnotrawnego.
Niech Pan Cię wspiera w drodze ku Dobremu.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: klucha (---.ipt.aol.com)
Data:   2004-12-12 00:19

Miałam ten problem przez około 6 lat. Postanawiałam sobie, że nigdy więcej itd. Miałam straszne wyrzuty sumienia i nic, nie skutkowało. Bałam się iśc do spowiedzi. W końcu po wielu latach poszłam. Znów zgrzeszyłam i tak kilka razy. Ale potem trafiłam do spowiedzi do pewnego księdza, który mnie w konfesjonale potraktował tak jak żaden inny ksiądz do tej pory. Poczułam
obecnośc Boga tuż przy mnie. Poczułam, że On wcale nie jest na mnie wściekły o to wszystko, że Jemu jest mnie po prostu bardzo żal. W dzień spowiedzi wieczorem dowiedziałam się przypadkiem, ze ten ksiądz pracuje w sąsiedniej parafii. Od tamtej pory zaczęłamm chodzić do niego do spowiedzi. Zdecydowałam sie odbyć trudną rozmowę. Powiedziałam mu, jak bardzo czuję się zniwewolona, a on zorientował się w któryms momencie, że to, o czym cały
czas mu mówię, to nie słabość, to nie tylko niezamierzony grzech, ale potworny nałóg. I wtedy powiedział mi, żebym mimo tego grzechu chodziła do Komunii, a co jakiś czas się z grzechu spowiadała. Sam dał mi takie warunkowe pozwolenie i poczułam, że to jest to. Chodziłam do komunii, co jakiś czas do spowiedzi, co 2 tygodnie albo co miesiąc, o ile dobrze pamiętam i cały czas starałam się pamiętać o słowach księdza, że Jezus przez swoje czyste i
święte Ciało leczy nie tylko naszą duszę, ale też i nasze zranione ciało. Wtedy postanowiłam już nie obiecywać sobie, że nigdy więcej, tylko ufać Jezusowi. Starać się, ale ufać Jemu. I wreszcie, nawet nie wiem kiedy, nałóg znkł. Później tylko raz czy dwa udało się szatnowi mnie skusić, ale to było pod wpływem silnych emocji. A teraz, już od 3 może 2 lat tak mniej więcej jestem wolna. A przez ten mój grzech Bóg znalazł do mnie drogę, obrócił zło w dobro. Teraz jestem wolna, ale rozumiem, co to znaczy nałóg. Rozumiem, że nie pomagaja tłumaczenia, że robisz sobie krzywdę, że to straszne zło itd.
To tylko dobija. I dlatego z tego nałogu może nas wyleczyć tylko miłość. Miłość Jezusa. Mimo że teraz jestem wolna, to widzę , że taki nałóg ma później wpływ na całe życie. Że potem jest pokusa czy nawet taka nieświadoma postawa, żeby drugiego człowieka traktować jak narzedzie do dostarczania sobie przyjemnośći. Kiedy więc Pan Cie wyzwoli, a wiem, że wyzwoli na pewno,
módl się, by zabrał i wyprostował te wszystkie skrzywienia, które w Tobie spowodował ten nałóg. A gdy już będziesz wolny, to pamiętaj, że Twoja czystość będzie wspaniałym prezentem dla Twego najukochańszego człowieka.
PAN CIE WYZWOLI, TO JEST MOZLIWE.SAM SIE NIE WYZWOLISZ, ALE ON MOZE CIE WYZWOLIC.
A swoją drogą to ciekawe, ze ksiądz, u którego się kiedyś spowiadałam, jest teraz moim duchowym kierownikiem. I odprawil nasza mszę ślubna. Teraz jestem szcześliwą mężatką, jestem zupełnie uzdrowiona przez Jezusa. Do tego stopnia, ze nie postrzegam seksu jako czegoś brudnego (a to niestety jest częste u osób, które mialy takie problemy). Zaznawszy bliskości w małżeństwie, nawet wtedy, kiedy w sferze seksualnej się nie układa, nie mam ochoty wracać do dawnego grzechu I nie wracam, jest to dla mnie coraz bardziej naturalne, nie musze już tak walczyć ze sobą jak kiedyś. A to załuga tylko i wyłącznie Jezusa. walczyłam nieraz o to sama o władnych siłach, bez skutku, Ciało Jezusa mnie uzdrowiło (rzecz ważna, było pozwolenie spowiednika na przyjmowanie komunii mimo wszystko, spowiednik tak rozeznał tę sprawę i uznał, ze w przypadku nałogu moze mi pozwolić na przyjmowanie Komunii , która stała się dla mnie lekarstwem.

Mastrubacja nijak sie ma do seksu i prawdziwego poczucia bliskości małżonka. Zobaczysz, kiedy sie ożenisz.

Moja rada - znajdź madrego spowiednika, który tez będzie sie trochę znał na psychologii. I jeszcze jedna ważna rzecz - masturbacja jest aktem egoizmu, jest odzwierciedleniem jakichś innych problemów. Sfera seksualna zawsze odzwierciedla wszystkie nasze inne sfery. jEŚLI MAMY W NIEJ PROBLEMY, CZY SAMOTNIE, CZY W MAŁŻEŃSTWIE, TO ZNACZY, ZE COS JEST NIE TAK W JAKIEJS INNEJ DZIEDZINIE, ZE COŚ NA RANI itd.Poza tym, przykazanie szóste, przeciwko któremu grzeszymy masturbacją, jest przykazaniem szóstym, a nie pierwszym. Warto o tym pamiętać, bo często jest tak, ze grzesząc w sferze seksu, a jesteśmy przekonani, ze to największe zlo, jakie mozemy uczynić. Tymczasem największym złem jest.mieć innego boga, uczynić coś ważniejszym niz Bóg. Masturbacja często może być konsekwencja tego, ze złamaliśmy 1 przykazanie.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: olcia (---.katowice.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2004-12-12 19:12

Wszyscy piszecie o bardzo krótkich okresach. Ja mam ten problem od 24 lat. Zaczęło sie to w wieku 6 lat i oczywiscie do 16 roku życia nie przedstawiało to dla mnie problemu z czystej niewiedzy. Osobiscie nie wierzę już, że można z tego wyjśc. Wprawdzie nie oglądam filmów i zdjęc pornograficznych dzieki Bogu. Kiedyś sporadycznie na nie zerkałam. Na szczęście nie otwieram stron tego typu, ale problem istnieje. Najciekawsze jest to, że normalna fizycznośc w telewizji np. pocałunek na ekranie wywołuje we mnie obrzydzenie. Obawiam sie, że albo jestem tak egoistycznie nastawiona [sama sobie poradzi] albo pewna część mnie przez długoletnie praktyki została zniszczona. Może szatan osiągnął to co chciał. Od 12 lat nie jestem w żadnym związku. Boje sie facetów i nie moge sobie wyobrazic, że ktoś mógłby mnie dotknąc. Pomijam fakt, że jestem osoba bardzo dumną i nie toleruje, że kobieta mogłaby sie w jaki kolwiek sposób narzucac facetowi. Teraz juz wiem, że sama sobie jestem winna, i najprawdopodobnie nigdy sie nie zakocham i nie spotkam tegpo jedynego. Taka Zosia samosia również w tym wzgledzie. Modliłam sie, różne rzeczy próbowałam. Teraz zdarza mi sie to rzadko, niemniej zdarza i chyba będę żyła z tym balastem dozywotnio, z egoistyczna wyuzdaną miłościa do samej siebie. Piszecie tu o okresach 6 lat maksymalnie. A co z ludzmi takimi jak ja? Ze wstrętnym 24 letnim stażem? Musze dodac, że na myśl o byciu z facetem robi mi sie nie dobrze. Z jednej strony człowiek bardzo by chciał, a z drugiej jest zamkniety jak w puszce wolowiny. Jeśli ktoś robi to krótko, to uciekajcie ludzie jak szybko sie da, bo po 24 latach możecie juz nie uciec. Wiem że to moja wina. Na zewnatrz tak porządna, ułożona. A w niektóre noce obłuda i zakłamanie. Ja już swój limit u Pana Boga wyczerpałam. Bóg sie zdenerwował i powieział radz sobie sama. Ilez razy możesz Mnie robić w konia? I zostałam. A diabełek sie cieszy. Z zewnatrz tak czysta i porzadna a w środku bruna i zakłamana. Jeśli ktoś z was może mi poradzic cos madrego to chetnie posłucham, ale wiem jedno: nie udam sie do żadnej wspólnoty [z całym szacunkiem do niej]. LUDZIE NIE DAJCIE SIE WROBIC W TO BAGNO, BO KARA MOŻE BYC BARDZO CIĘŻKA. WY MOŻECIE SIE URATOWAĆ JA JUZ NIE. RATUJCIE SIE. POWODZENIA.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: marta (---.ipt.aol.com)
Data:   2004-12-16 14:53

Witaj,
Obecnie jestem na etapie uzdrawiania - oczywiście przez Jezusa z tego jakże starsznego zniewolenia samogwałtem. Z doświadczenia wiem, że bardzo ważna i potrzebna jest druga osoba - jeśli to możliwe to kapłan i psycholog w jednej osobie :) dzięki Bogu ja znalazłam taką osobę... Wiem, że nie należy walczyć z samym problemem samogwałtu, bo to nie w tę stronę. Jeśli dokonujemy samogwałtu, to musimy przyjrzeć się sobie, co nas rani, co boli, co przeżywamy, bo samogwałt jest być może "produktem ubocznym" naszych innych jakże ważnych, silnych przeżyć. Wnikanie w siebie, swoje uczucia i emocje często bywa bardzo trudne, bolesne, ale zapewniam Ciebie, że warto. Bo kiedy znajdzie się źródło problemu samogwałtu, to wtedy będzie można z tym coś zrobić :) A przede wszystkim oddaj to zniewolenie Jezusowi, On jest Lekarzem, daje moc i siłę... to od Niego powinniśmy czerpać wody, bo przecież jesteśmy spragnieni. Proszę idź do spowiedzi świętej - tam czeka na Ciebie sam Jezus Chrystus. Kapłan jest tylko Jego narzędziem, ale w rzeczywistości to Chrysus jest w konfesjonale, czeka na Ciebie, to On przebacza i spogląda z miłością na każdego grzesznika. przecież ON oddał życie za nas samych i za nasze grzechy. więc głowa do góry :) zapewniem o modlitwie

P.S. CHOĆBY WASZE GRZECHY BYŁY JAK SZKARŁAT,
JAK ŚNIEG WYBIELEJĄ;
CHOĆBY BYŁY CZERWONE JAK PURPURA,
STANĄ SIĘ [BIAŁE] JAK WEŁNA.
/Iz 1,18b/

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Aśka (---.client.comcast.net)
Data:   2005-03-07 16:08

Ten link jest często cytowany na forum. Widzę, ze nasz moderator go lubi :). Chyba sie wypowiem, od dłuższego czasu się do tego zabieram. w jednej z wypowiedzi tu zamieszczonych jest o mnie. Pamietam jak pierwszy raz strasznie płakałam jak zobaczyłam link do tego posta podesłany do kogoś i tak bardzo walące po oczach słowa (czyjeś) cytujące mnie: i asia powiedziała :(. Ktoś myślał, ze ja wygrałam że wyszłam z tego. jemu pomogło sie to uwolnić i oby nadal trwał w czystości. mi się nie udało,moja pycha i pewność pokonały mnie. od tamtego czasu kiedy do tego chłopaka pisałam te słowa, mineło wieeele czasu, zmieniła sie bardzo moja sytuacja zyciowa, wiele spraw sie pokomplikowało, wiele wyjasniło. Wiesz Aniu powiem Ci jedno, popros Boga o rozwiazanie tego co Cie boli. Ale jak będziesz prosic nie miej do Niego pretensji ze zrobił cos co jest nie po Twojej mysli. sama ostatnio tego doświadczyłam, prosiłam go o cos a jak wysłuchał moich modlitw i w wielu sytuacjach zapobiegł mojemu upadkowi, miałam do niego potem pretensje, ze ten jeden jedyny raz mógł dać mi okazję. Głupio prosić Boga o okazję do grzechu. Pokrzyzował mi plany, romantycznego wieczoru. jestem Mu za to wdzięczna, teraz, bo wtedy płakałam. i tak wkradł sie grzech, ale kto wie gdyby moje plany sie spełniły czy nie załowałabym tego jeszcze bardziej? zaufaj Bogu, on to poprowadzi. ja przez masturbacje napłakałam się wiele, a teraz juz nawet nie pamietam kiedy tak upadłam. To JEGO łaska a nie moja zasługa. Tak wyszło, że przestałam Bogu się opierać sama nie wiem jakim sposobem i kiedy. Nie wymagaj by wszystko zmieniło sie tu i teraz. im bardziej będziesz walczyc tym i na siłe chcieć, tym bardziej będziesz się opierac na sobie, a nie na Bogu, a to nie tedy droga.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: nobody1972 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-09-17 01:34

Mam ten sam problem, co Olcia. Dziękuję Ci dziewczyno za wpis. Myślałem, że tylko ja jestem TAK DŁUGO w tym bagnie. Sama masturbacja to (jeśli tak można napisać) mały problem. Gorsze są konsekwencje tego nałogu. Bez samozaparcia, wiary, wytrwałości i przede wszystkim bez pomocy Pana Boga, nie można wyjść z nałogu masturbacji.
Pozdrawiam.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Krzysiek (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2005-11-20 22:24

Mam problem uzalenienia od poronografii, w dodatku dochodzi do tego jeszcze nieczystość (masturbacja), a mam 18 lat. Ciągnie się to od 13 roku życia, przeszedłem przez wszystkie stadia. Zawsze popełniałem ten grzech świadomie, początkowo nie dostrzegałem, a może i dostrzegałem, ale nie chciałem dostrzegać skutków, jakie może to wywołać. Potem gdy przybrało to już bardzo poważne rozmiary, miewałem straszne wyrzuty sumienia i zadręczenie, ale wtedy jeszcze walczyłem. Dziś możnaby rzecz jestem wypalony. Zaprzestałem walki, choć wiem że to źle. Wydaje mi się że nie mam siły, aby samemu podołać. Chodzę do dobrych spowiedników (Jezuici), ale zasadniczo poza spowiedzą to nie mam z kim pogadać o tych problemach, tzn. znam takich ludzi, ale kontakt z nimi ogranicza się do internetu. Zastanawiam się też czy się nie udać do egzrocysty - takie nałogi to przecież też forma zniewolenia, możeby mi to pomogło (modlitwa o uwolnienie? modlitwa wstawiennicza?). Z perspektywy lat dostrzegam również jakie te nałogi poczyniły skutki w moim człowieczństwie. Najbardziej chyba boli dewaluacja wartości uczuć. Następnie dewaluacja wartości i godności człowieka, a zwłaszcza kobiety - przedmiotowe traktowanie. Czasem oznaki jakiś dewiacji i zboczeń. Miewam chwile kiedy dostrzegam siebie już nie jako człowieka, a jako zwyczajne zwierze. Zajmuje to również czas i wpływa na stany emocjonalne. Konakt z Bogiem także jest zerwany, pojawia się niechęć do modlitwy, mimo tego że staram się modlić i chodze często do kościoła (jestem lektorem). Na pewno nie czuję się pełnowartościowym i wolnym człowiekiem, czasem łapie się na czymś co jest całkowicie obce i wrogie zasadom, które wyznaje. W momencie popełniania grzechu jestem świadomy tego co robie, co więcej chce tego (nałóg?), ale mam też świadomość, że wtedy jakby działa moje 2 ja... .

Pozdrawiam:
Krzysiek

P.S Raczej Ci nie pomogłem, ale naświetliłem nieco sprawę z punktu widzenia skutków.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Justyna (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2005-12-26 19:35

Kiedyś mój spowiednik widząc, że spowiadam się nawet z dnia na dzień z tego samego grzechu (myśli nieczyste) powiedział, że bez dwóch zdań mam zaprzestać spowiedzi na okres miesiąca. Jednak nie chodziło tu o grzech onanizmu, niestety.A kiedy już zaczęło dochodzić do onanizmu, to mój kierownik duchowy powiedział, że wręcz przeciwnie, mam się spowiadać z tego tak często, jak to się przytrafi.
Jeśli odczuwasz już to zmęczenie i pomimo Twoich starań dochodzi cały czas do grzechu, możesz spytać spowiednika o jakieś "ulgi". Ja osobiście nie miałam odwagi nigdy się spytać wprost, "czy mogłabym odpocząć", wolę się jednak pomęczyć...
Myślę, że sęk tkwi w psychice, może to nerwica? Jak masz możliwość i przypuszczenia w tym kierunku, możesz pójść do psychologa, jak mi poradził jeden z księży przy spowiedzi (konkretnie wskazał seksuologa). Też nie skorzystałam z tej pomocy, bo nie chcę się otwierać przed rodzicami. Jeśli jednak możesz, korzystaj z każdej dostepnej pomocy. A już najbardziej z tej "odgórnej".

Pozdrawiam i życzę wytrwania w dobrym.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: kule3ka (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2005-12-26 20:36

Wiesz co, bylam u spowiedzi w niedziele przed świętami. Po ponad 5 miesiacach walki i mówienia - a po co? przecież i tak znów upadne. Poszłam do spowiedzi w końcu, dostałam "zwolnienie" - idz do Komunii nawet jeśli nie uda Ci się wytrwać w czystości. I wiesz czym to zaskutkowalo? Tym że do dziś jest OK!! Do dziś, czyli dziewiaty dzien wytrzymuje [strasznie to brzmi, ale nie zrozumie ten, kto sam nie siedzi w tym bagnie]. Walcze! Mam wole walki, co mnie zadziwia tez. Poza tym, jednak codzienna Eucharystia moze wiele zdzialac! Jak na razie to dla niej walcze o każdy następny dzien. Nie stawiam wymogów - do konca roku, ale stawiam wymóg - jeszcze jeden dzień. I tak co dzień. A może kiedyś nie będzie to już potrzebne.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Robert (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2005-12-26 21:57

Pytanie o sposoby radzenia sobie z nałogiem musisz przede wszystkim zadać Twojemu spowiednikowi. Według mnie dopadła Ciebie pokusa popełnienia grzechu świętokractwa. Jak sam zauważyłeś, częste chodzenie do spowiedzi św. wydało Ci się bez sensu wobec braku poprawy postępowania. To błąd. Jeśli popełnisz grzech ciężki powinieneś jak najszybciej pójść do spowiedzi. Życie w łasce uświęcającej daje siłę do walki z pokusami i z grzechem. Trwanie w grzechu powoduje osłabienie sumienia. Sumienie to głos Boga w ludzkich sercach. Nie zagłuszaj go! Staraj się żyć zawsze w zgodzie z własnym sumieniem (zdrowym sumieniem, które widać wyrzuca Tobie, skoro masz jakąś wątpliwość).
Może znasz, a może nie znasz, w każdym razie polecę Tobie lekturę czasopisma "Miłujcie się!" www.tchr.org/milujcie . Mnie ono bardzo pomogło zrozumieć wiele spraw.
Staraj się odszukać w sobie przyczynę zła. Może być to z pozoru błahostka, np. zbyt długie i bezkrytyczne oglądanie TV. Mówisz, że kiedy nie masz co robić, lub w nerwach. Przed czynem zawsze jest pokusa. Myślę, że jesteś w stanie wyczuć pokusę. Kiedy ona nadejdzie zacznij się modlić. Matka Boska, nasz wzór czystości bardzo pomaga w takich chwilach słabości.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Maciek (---.autocom.pl)
Data:   2005-12-27 00:47

Cóż, widzę, że nie byłem jedyny.... Siedziałem w tym ok 8 lat (od 12 roku życia). Myślę, że teraz problem w głównej mierze polegał na tym, iż nie byłem do końca świadomy tego, czym jest masturbacja. W szczytowym momencie uzależnienia musiałem to robić kilka razy dziennie. Gdy w końcu poznałem czym to tak, naprawdę jest poczułem się jak najgorszy śmieć, dopadły mnie tak straszliwe wyrzuty sumienia, że aż nie mogłem spać (serio!). Poszedłem do spowiedzi, poczułem taką ogromną ulgę, jakbym zrzucił z siebie jakiś ogromny ciężar, no i jak ręką odjął!. Przymus robienia tego znikł (ot, tak!). Oczywiście wiadomo, że musiałem, wyeliminować wszystkie bodźce, które to wyzwalały i nieustannie modliłem się o czystość, ale i tak Łaska Boża jest przeogromna! Przestałem to robić dosłownie z dnia na dzień. Upadłem do tej pory dopiero po 7 miesiącach czystości (przez własną głupotę - zacząłem się wystawiać na bodźce i nie trzeba było długo czekać na efekty). Ale poszedłem do spowiedzi i wszystko jest ok.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Grażka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-28 09:46

"zaufaj Bogu, on to poprowadzi. ja przez masturbacje napłakałam się wiele, a teraz juz nawet nie pamietam kiedy tak upadłam. To JEGO łaska a nie moja zasługa. Tak wyszło, że przestałam Bogu się opierać sama nie wiem jakim sposobem i kiedy. Nie wymagaj by wszystko zmieniło sie tu i teraz. im bardziej będziesz walczyc tym i na siłe chcieć, tym bardziej będziesz się opierac na sobie, a nie na Bogu, a to nie tedy droga..."

Te słowa Aśki to równez moje doświadczenie. Nie wiem jak i kiedy, ale Bóg uzdrowił mnie i chwała Mu za to, Pan jest WIELKI, Miłosierny i bardzo łaskawy. I kocha Cię.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Zwykły młody facet :) (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2006-06-19 22:16

Moi drodzy – dla tych, którzy mają z tym problemy
Nie wiem czy to jest odpowiedni moment, ale skoro to czytacie to pewnie Pan tak zdecydował:)•
Chciałbym podzielić się z Wami tym jak Pan pomaga mi z walczyć z problemem masturbacji. Chyba w końcu znalazłem rozwiązanie jak sobie z tym poradzić:), dlatego chce się z Wami tym podzielić. Sukces w tym, żeby przestać się tym martwić:) Jesteśmy tylko ludźmi i naturą naszą jest, ze grzeszymy. Wiecie, co odkryłem?, że pomimo tego, że upadamy to Pan Jezus i tak nas kocha :) Upadasz, a On i tak Cię kocha :) Dobrze widzi, że walczysz z tym i to mu się podoba :) Nie obwiniaj się za to, jesteś tylko człowiekiem. Zauważyłem, że kiedy tylko się z tym pogodziłem, pozbywając się usilnej myśli skończenia z tym, paradoksalnie problem sam znika:) Staram się myśleć zupełnie odwrotnie, tzn. nie w stylu: "wczoraj i przedwczoraj znowu to zrobiłem :((( chce z tym skończyć!!!", tylko w taki sposób: "Dziękuje Ci Panie Jezu, że dzisiaj tego nie zrobiłem!:) Może jutro tez mi pomożesz?:)"
I zawsze z uśmiechem:) Nie ma sensu wybiegać daleko w przód. Ciesz się obecnym dniem czystości:) Mi tak się udaje, co jest dla mnie dużym sukcesem. Choć w przeciągu ponad miesiąca zrobiłem to chyba ze 3 razy (nie ma sensu liczyć), ale w ciągu tego okresu było ponad 30 dni!!! że się powstrzymałem :)
Zacząłem na to patrzeć zupełnie inaczej. Kiedy mnie kusi, mówię sobie:
"możesz to zrobić, jesteś przecież wolny, Pan Jezus dał Ci wolność. Możesz..., ale czy musisz?"
Nie wiem czy jutro też wytrwam, o pojutrze już nie umyśle:), Jeśli się nie uda, trudno. KONIECZNIE Z UŚMIECHEM wybiorę się do kościoła i do konfesjonału, bo tam spotykam przeolbrzymią MIŁOŚĆ. Do tej pory było to dla mnie jedynie słowo, całkiem niedawno dostrzegłem, co się za nim
kryje:)•
Chwała Panu za twórcę tej strony :)

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Damian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-05-28 16:23

Nie umiem z tym nalogiem wygrac. Co dalej?
-----------------

Ponownie przeczytaj cały watek. Ze zrozumieniem.
moderator

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Adam (---.opera-mini.net)
Data:   2008-07-04 13:06

ciesze sie ze o tym napisałeś. zawsze doceniałem takich ludzi. wiesz mysle ze twoj problem nie jest tylko TWOJ bo sam tez mam identycznie. tez modle sie chodzę do spowiedzi i nic. dalej w to bagno ide. nie wiem czemu. mam czasem takie doły ze glowa boli. ciesze sie ze jestes. naprawde. bede modlil sie za Ciebie. wierze ze Ci sie uda. BADZ MOCNY. nie wpadaj w doły z powodu upadków. BOG widzi serce. :-) pozdrawiam

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: pomocna (83.5.22.---)
Data:   2008-11-28 22:08

Myslę, że 5 lat temu skończyłam z nałogiem. Poszłam do spowiedzi, po raz pierwszy wyspowiadałam się z tego grzechu - była to moja spowiedz z dłuższego okresu zycia. Następnie przysięgłam Bogu, ze już więcej tego nie zrobię. Niestety, problem pojawił się dnia następnego, kiedy znów zgrzeszyłam. Tym razem bolało o wiele bardziej, gdyż było obarczone przysięgą. Żałowałam bardzo, można powiedzieć, ze ciężko mi było żyć. Dosłownie. To był koszmar. Chyba po raz pierwszy zrozumiałam co tak na prawde znaczy zrezygnować z Boga. Poszłam jednak do spowiedzi i od tej pory jest ok :) I oby tak było - niech Bóg da mi siłę. I Tobie też życzę z całego serca. A da się uwierz :) Co więcej - im dłużej twasz w abstynencji, tym mniej Cię ciągnie - jak z każdym nałogiem :) Pozdrawiam i życzę wielu Łask Bożych

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: A. (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-12-10 10:23

Modlitwa o uzdrowienie z masturbacji:
Jeżeli w Twoim życiu zdarzały Ci się grzechy masturbacji, to wzbudź w swoim sercu szczerą intencję uzdrowienia:
Duchu Święty, który widzisz całą moją przeszłość. Ty najlepiej znasz moje słabości i upadki. Przychodzę do Ciebie z raną masturbacji. Uzdrów mnie, proszę, z tych poniżających czynów, za które z serca przepraszam i proszę o wybaczenie. Pomóż mi nie tylko za każdym razem wyznawać ten grzech na spowiedzi św., ale też przebaczać go sobie samemu/samej. Naucz mnie szacunku
do mojego ciała, które jest Twoją Świątynią. Napełnij mnie a nowo poczuciem intymności, wstydliwości i czystości. Pomóż mi otwierać się na innych i im pomagać. Przeniknij Bożą miłością moje ciało, serce i całą moją płciowość. Duchu Święty, umacniaj mnie w chwilach pokus i naucz mnie odwracać od nich
uwagę. Amen.


Modlitwa uzdrowienia ze skutków kontaktu z pornografią:

Jeżeli w ciągu Twojego życia miałeś/aś jakikolwiek kontakt z pornografią, to wzbudź w swoim sercu szczerą intencję uzdrowienia:
Duchu Święty, Obrońco człowieka, przynoszę Ci ból mojego serca, którym był kontakt z pornografią. Wyrwij mnie z tej śmiertelnej matni. Przetnij wszystkie nici zła, które poprzez ten grzech są jeszcze w mojej duszy. Wiem, że nic samemu/sama nie mogę uczynić. Przychodzę więc, Duchu Święty, prosić o pomoc w zerwaniu z tym uzależnieniem. Uzdrów błagam moją wyobraźnię i pamięć. Oczyść moje ciało i skrzywione pragnienia. Wypełnij mnie Bożym Światłem i Bożym Słowem. Zatop mnie w Bożym Miłosierdziu. Zanurz mnie na stałe w Ranie Konającego Serca Pana Jezusa, który daje każdemu zbawienie. Wiem, że Chrystus wychodzi na drogę każdego człowieka, aby mu
pomagać i prowadzić do nieba. Pomóż mi, Duchu Święty, trzymać się zawsze drogi czystej miłości, aby nie krzywdzić nikogo spojrzeniem, myślą, słowem czy uczynkiem. Daj mi siłę dbać o czystość intencji. Naucz mnie prawdziwie kochać. Amen.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: SWer (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2009-12-13 21:11

Wiesz, mi pomogły rekolekcje Ewangelizacyjne Odnowy w Duchu Świętym. Trwały przez 9 tygodni co tydzień i wyszedłem z tego choć jestem czujny.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Halinka (---.icpnet.pl)
Data:   2009-12-13 22:28

Dziękuję za piękne, szczere świadectwa.
Pan Bóg darmo dał mi łaskę zerwania z nałogiem. Nawet na dobrą sprawę nie zauważyłam tego co się stało.
Byłam na nabożeństwie do Ducha Świętego i członkowie wspólnoty charyzmatycznej położyli na mnie ręce. Żadnych fajerwerków, niczego - żadnego płaczu, upadania, ciepła, jak to deklarowali inni. Ok - pomodlili się, dziękuję.

Pomyślałam, że Bóg przychodzi kiedy chce i jak chce i widać nie jestem na to gotowa, a może jest coś we mnie co muszę jeszcze zmienić.
Dopiero później zdałam sobie sprawę, że dostałam coś o co nie prosiłam; wyzwolenie z nałogu. Zauważyłam że tego "nie potrzebuję" zupełnie. I wtedy już wiedziałam, że to co odczułam jako zwykłe nałożenie rąk, było wielką łaską od Ducha Świętego - otrzymałam dar o który nie prosiłam darmo. Choć zmagałam się wiele miesięcy z tym wstydliwym problemem, to łaska Boga pozwoliła go rozwiązać dosłownie w ciągu chwili.
Traktuję to jako jedną z największych pociech, której mi udzielił Pan.
Walczę z innymi wadami, z którymi też mi trudno i ciągle upadam. Ale myślę sobie też tak, że Bóg daje nam trudności w życiu, też ku naszemu zbudowaniu. Choć upadam, czasem na pysk, wstaję i mam oczy utkwione w Panu. Trochę jak dziecko które musi 1000 razy upaść, żeby w końcu nauczyć się chodzić. Może to zmaganie z sobą ma szczególne znaczenie dla mojego zbawienia i zbawienia innych ludzi? Może warto je ofiarować Panu. Tak myślę, że życie świętych też obfitowało w wiele trudności i to był ten czynnik, który ich "uświęcał". Chcę moje zmagania ofiarować Bogu w intencji zbawienia swojego i innych grzeszników. A choć upadnę, nie chcę tego bardzo, bardzo. Ale upaść tak naprawdę, to znaczy załamać się i nie kontynuować dalej drogi do Niego.
Kiedyś ksiądz na kazaniu powiedział o mnichu który miał kiepskie "noty" w zakonie, i był obiektem kpin, bo ciągle się spóźniał. On pomimo że bardzo nie chciał być spóźnialski i konstruował ciągle różne wymyślne urządzenia, żeby tylko być punktualnie, nieustannie nadal przychodził po czasie. Po śmierci w niebie św Piotr go przywitał serdecznie :) Dla Pana Boga też ważne było nastawienie i pragnienie - Liczyło się to że bardzo chciał i próbował ze wszystkich sił. Zawsze jakoś pocieszam się, że to Miłosierdzie jest pierwszym przymiotem Boga, a sprawiedliwość pewnie jednym z kolejnych.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: wp.pl (---.dyn.iinet.net.au)
Data:   2010-08-26 02:06

Masturbacja ma swoje gorsze strony. Jakie?

Przedwczesny wytrysk
To oczywiście problem dotyczący mężczyzn. Coraz większej grupy mężczyzn – warto by dodać. Choć większość z tych przypadków ma swoje źródło raczej w problemach zdrowotnych, to u młodych mężczyzn kłopoty z przedwczesnym wytryskiem mogą być też związane z nieumiejętnym masturbowaniem się. Mózg masturbującego się mężczyzny koduje osiąganie erekcji na skutek określonego sposobu stymulacji, co sprawia, że jest ona niemożliwa lub znacznie trudniejsza do osiągnięcia w inny sposób.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: wp.pl (---.dyn.iinet.net.au)
Data:   2010-08-26 02:07

Skrócenie czasu stosunku seksualnego
Nasz mózg szybko uczy się zapamiętywania różnego typu bodźców, jakie wpływają na nasz organizm. Podobnie, jak zapamiętujemy rodzaj stymulacji, jaki przynosi nam największą satysfakcję, zakodowaniu ulega czas stymulacji, po jakim następuje wytrysk lub orgazm. Podczas autostymulacji zarówno wytrysk jak i orgazm osiągany jest zwykle wcześniej, niż kiedy uprawiamy seks w parze. Dzieje się tak zarówno dlatego, że często masturbujemy się w pośpiechu, obawiając się, że ktoś nas podczas tej erotycznej zabawy z samym sobą nakryje, ale też dlatego, że lepiej znamy potrzeby własnego ciała i wiemy, co przyspieszy dotarcie na szczyt. Tego typu reakcje organizmu utrudniają współżycie, zwłaszcza, że aby osiągnąć orgazm kobieta potrzebuje zwykle ok. 13 minut więcej niż mężczyzna.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: wp.pl (---.dyn.iinet.net.au)
Data:   2010-08-26 02:08

Zaburzenia orgazmu
Masturbacja ma prowadzić do orgazmu. Jako jedną z wielkich zalet tego rodzaju autostymulacji wymienia się właśnie to, że uczymy się w trakcie masturbacji reakcji własnego organizmu na różne rodzaje dotyku. Dowiadujemy się, co sprawia nam przyjemność, a co nam zupełnie nie odpowiada. Jednak jak w przypadku przedwczesnego wytrysku, tak i zaburzenia orgazmu wynikają z utrwalenia nawyków, które pozwalają osiągnąć orgazm tylko w trakcie autostymulacji. Te fałszywe nawyki reagowania seksualnego sprawiają, że wiele par uskarża się na niemożność osiągnięcia orgazmu w trakcie stosunku seksualnego. Podobnie dzieje się w przypadku kobiet używających wibratora do autostymulacji. Żaden męski członek nie jest w stanie zachować się jak wibrator, nauka przeżywania orgazmów za sprawą wibratora może więc prowadzić do rozczarować w kontakcie z mężczyzną.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: wp.pl (---.dyn.iinet.net.au)
Data:   2010-08-26 02:08

Uzależnienie od masturbacji
Kolejny problem, o którym mówi się zdecydowanie zbyt rzadko. Masturbacja, jak każda inna czynność silnie wpływająca na emocje, ma właściwości uzależniające. Wiele osób uznaje autostymulację za świetny sposób nie tylko na rozładowanie napięcia seksualnego, ale też napięcia w ogóle. Tak jak inni pod wpływem stresu sięgają po słodycze, alkohol czy papierosy, tak osoby uzależnione od uczucia ulgi, jakie daje im masturbacja, rozładowują napięcie właśnie poprzez autostymulację.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: wp.pl (---.dyn.iinet.net.au)
Data:   2010-08-26 02:09

Maskowanie problemów w związku
W dojrzałej relacji seksualnej osoby współżyjące ze sobą czerpią przyjemność z seksu, a nie masturbacji. Jeśli nie są w stanie przeżyć rozkoszy z osobą, z którą współżyją, i muszą uciekać się do masturbacji, to pierwszy sygnał, że w związku dzieje się coś niedobrego. Długotrwałe stosowanie takiej metody zapewnienia sobie satysfakcji seksualnej niemal na pewno doprowadzi do rozpadu związku. Jeśli para mimo usilnych starań nie jest w stanie zapewnić sobie nawzajem przyjemności ze stosunku seksualnego, zamiast uciekać w masturbację, warto raczej skorzystać z pomocy seksuologa.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Patryk (---.koronowo.com.pl)
Data:   2011-05-14 15:51

W pewnym momencie życia trzeba przestać traktować Boga jak Kogoś, kto ciągle patrzy mi na ręce, przez Kogo deprymuję się, przez Kogo paraliżuje się moje życie, a w tym relacja do Niego. Nieraz trzeba oddzielić to, co jest naturalne, a więc moralnie usprawiedliwione, od tego co jest Boże, a co należy pogłębiać. Wiara i seksualność. Nie można nadwyrężać wiary w życiu człowieka, ale także akcentować nazbyt seksualności w mojej relacji do Boga, bo nie to jest najważniejsze. Pragnę powiedzieć, że czasem na chłodno należy pomyśleć nad tym, czy jestem z Nim dlatego, bym poczuł się lepiej, czy dlatego, że zawsze wiem, iż mogę do Niego wrócić, przyjść jak do dobrego ojca? Bo myślę, że wielu ludzi w nałogach chce sobie coś udowodnić, a jeśli wszelkie zamierzenia spełzną na niczym i okażą się kompletnym fiaskiem, należy za to obwiniać Boga, ale On nie jest od regulowania tego co zostało nadszarpane. Od tego są terapeuci i myślę, że Bóg jest cichym doradcą, ale daje nam pomoc ludzi, którzy poprzez swoją perswazję i sposób zaangażowania są w stanie nam pomóc. Istnieje pewna synteza wiary i osiągnięć współczesnej psychologii i oddziaływania jej na człowieka, dlatego wielu kapłanów wybiera drogę psychologii vide ks. dr Marek Dziewiecki, bo wiedzą, że również przez to Bóg może pomóc nam stanąć na nogi. Modlitwa zawsze jest uniwersalnym lekarstwem na wszystko, ale często pomija się w tym aspekt własnej wolnej woli i systematycznego korzystania z tego co Bóg nam dał w darze psychologii i współczesnej terapeutyki.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: polk (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2011-08-04 21:09

Pragnę tylko powiedzieć, że Jezus żyje i nadal uzdrawia. Również uwalnia, np. z nałogów. Człowiek nie jest w stanie poradzić sobie SAM z pewnymi nałogami, czy nawet czasem poprzez inne osoby. Ale Jezus potrafi temu zaradzić. Pomoże nam, jeśli o to poprosimy.
Sam żyłem w nałogu masturbacji przez długie lata. Ale Jezus mnie uwolnił podczas rekolekcji Ojca Jamesa Manjackala. http://www.jmanjackal.net/pol/polretir.php
Dlatego zachęcam wszystkich zniewolonych do szukania pomocy w pierwszej kolejności u naszego Ojca w niebie. :) Chwała Panu. :)

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: tomek (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2011-10-10 22:04

Tez już mam dość tego dziadostwa. Po każdym moim upadku przepraszam Boga za to co zrobiłem i obiecuje Mu poprawę. Wierze w Chrystusa, że mi pomoże. Trzeba tylko samemu tego chcieć.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Maja (---.pz1-nat.espol.com.pl)
Data:   2011-12-29 19:33

Widzę, że wątek jest dość długi, więc postanowiłam napisać i swoją część życia związaną z tym grzechem opowiedzieć.
U mnie zaczęło się to pod koniec podstawówki. Oglądałam z rodzicami film w tv (nie będę opowiadała fabuły, bo w sumie nie pamiętam). Zdecydowanie nie był to film przeznaczony dla mojego wieku, bo zawierał treści niestosowne dla mnie. Zobaczyłam fragment i postanowiłam zobaczyć, czy to działa tak samo. W takim wieku, człowiek odkrywa swoje ciało i też je odkrywałam. W mojej codzienności narastały problemy rodzinne. Wcześniej nie chodziłam też do kościoła, tylko na rekolekcje wielkopostne organizowane przez szkołę i parafię, na której znajdowała się szkoła (swoją drogą bardzo je lubiłam). W tym samym czasie (zakończenie podstawówki) zmarł papież Jan Paweł II. Osobiście poczułam się jakbym straciła kogoś bardzo mi bliskiego, przypomniał mi się dziadek (zmarł jak miałam 2 lata). W głowie pojawił się pstryczek -> czas pójść do spowiedzi, będzie to trudne, ale dasz radę. No niestety nie dałam rady, wtedy pójść. Pojawił się kolejny grzech, mianowicie zabieranie pieniędzy mamie z torebki (poszłam w ślady ojca). Rodzice jako poniekąd karę, czy też "odkupienie swoich win" kazali mi i mojemu bratu iść do spowiedzi. Mentalnie byłam na to przygotowana, ale wtedy nie wiedziałam, że masturbacja jest grzechem i w ogóle czymś złym (Nawet nie pamiętam czy się z tego wcześniej spowiadałam). Zaczęłam więc przygotowywać się do bierzmowania, a dokładniej byłam co tydzień na Mszy św., do spowiedzi chodziłam co miesiąc. W tym okresie grzechy były raczej "mniejsze". Odkrywałam swoją wiarę, bardzo mi się to podobało, chciałam być jak najbliżej parafii (pomagałam sprzątać itp.) i Kościoła. Po bierzmowaniu, nadszedł czas zmian. Czas wydorośleć, jednak nie chciałam zostawić Kościoła, wiary. Upadałam co raz częściej. Mimo to zdarzało się, że miesiąc przerwy miałam, czasem 2 lub 3. Najwięcej zmian przyszło w poprzednim roku szkolnym. Byłam wtedy w 3 liceum. Poznałam kapłana (jeszcze wtedy diakona), który swoim stylem bycia, modlitwy, wiary urzekł mnie do głębi. Byłam na etapie -> nie chcę już tego grzechu, brzydzę się nim. Ale tu był mój błąd. Nie akceptowałam siebie, ze swoimi wadami, a to klucz do sukcesu.
Wracając. Ten kapłan, zaczął działać, organizować, a tu wyjazd na Dni Młodych, Lednicę, zapraszał na pieszą pielgrzymkę, jakieś konkursy nie konkursy. Postanowiłam się w to zagłębić, by nie myśleć o grzechu, z którym się męczyłam (generalnie całe gimnazjum i liceum, uważana byłam za kujona, który się uczy ciągle, a ja się nigdy nie uczyłam, no może w liceum, ;) ale to była powłoka zewnętrzna, nikt nie wiedział co we mnie jest w środku, co się dzieje u mnie w domu).
Przedostatni upadek był we wrześniu tamtego roku, potem nie wiem kiedy, ale w maju były Dni Młodych, na które pojechałam. Wspaniałe 4 dni. W 3 dzień, wieczorem, miało miejsce nabożeństwo pokutne, spowiedź. Wybrałam się do spowiedzi. Zanim przystąpiłam do kratek konfesjonału strasznie się bałam, nie wiedziałam jak mam powiedzieć, ale wiedziałam, że chcę z tym grzechem zerwać na zawsze. Uklęknęłam powiedziałam swoje grzechy i że więcej nie pamiętam, a kapłan do mnie uśmiechasz się, a ja (że często się śmieję, mimo to że strach mnie przeszedł, że może mnie nie rozgrzeszyć przez to) uśmiechnęłam się, a nawet zaczęłam się śmiać. Ksiądz skupił się właśnie na tym uśmiechu, pytał czy śmieję się często. Mimo to, że spowiedź minęła, wracając nie mogłam przestać się śmiać. Jakże działanie Pana Boga w tym sakramencie jest wielkie. :) Wielkość tego faktu, uświadomiłam sobie właściwie przed chwilą, może to doda mi otuchy do kolejnych spowiedzi, by się nie bać, bo Jezus na nas zawsze czeka. :) Jeszcze jedno. Co mnie tak naprawdę pchało do spowiedzi? Każdy kogo spotkałam mówił mi: Jezus Cię kocha. Jezus Cię kocha. Jakże piękne słowa. :)

Od tamtego czasu nie mam tego grzechu na sumieniu. Jednak szatan chce bym go popełniła. Ciągle mnie kusi, non stop. Jednak nie chcę upaść. Z jednej strony wiem, że to grzech ciężki, z drugiej zaś nie chcę stracić tego, co do tej pory uzyskałam. Dziękuję Bogu za ten czas. Modlę się, by mi pomagał, bo wiem, że z pokusami sama sobie rady nie dam.
Pomocne także były dla mnie wyjazdy na Lednicę, piesze pielgrzymki do Częstochowy i Myśliborza, chodzenie co tydzień do kościoła (bo w liceum, też nastąpiło załamanie i nie chodziłam na Msze św.)
Jeszcze na sam koniec. Początek roku 2011 do końca roku szkolnego, to była intensywna nauka, głównie na poprawę ocen i do matury. Okazało się, że będę miała średnią z paskiem 4,75 pierwszy raz w życiu (o czym zawsze marzyłam). Pozdrawiam.
P.S Warto walczyć z grzechem. Jeżeli przeczytałeś/aś moją wypowiedź - dziękuję, :) mam nadzieję, że pomoże Ci w wyjściu z grzechu, nałogu. Pamiętaj Jezus Cię kocha.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Marcin (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-12-31 18:46

Tak, dla kogoś kto zdaje sobie sprawę z wielkości tego grzechu, naprawdę to jest problem. Wydaje się, że to sytuacja bez wyjścia, a jak do tego dojdzie jeszcze pornografia, która jest jednym wielkim bagnem i kłamstwem, w takiej sytuacji może pomóc tylko Pan Jezus. Czytaj świadectwa osób, którym udało się wyjść z tego nałogu. Mnie bardzo pomogła Koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa wg. Św. Ojca Pio. Musisz się tylko modlić z wiarą. Nie przestawaj wierzyć. Nigdy nie powtarzaj słów: "nigdy już tego nie zrobię". Tylko Bóg może Cię uratować, Ty sam nic nie możesz, musisz to zrozumieć. No i jeszcze jedno: jeśli posiadasz wiadome czasopisma czy oglądasz strony, których dojrzały mężczyzna nie powinien oglądać, musisz z tym skończyć od zaraz. Gazety zniszcz i powiedz jeszcze Panu Jezusowi, albo Maryi, że postanawiasz przez np. miesiąc bardzo starać się, aby nie oglądać tych stron. To naprawdę pomaga. Musisz jednak pracować nad sobą i unikać pozorów zła.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Lost (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-01-08 19:17

Dziś znowu upadłem i chwilami wydaje mi się tak jak pewnie dziesiątkom ludzi, których spotykam na ulicy (z tym, że oczywiście nikt o tym otwarcie nie mówi) - z tego nie da się wyjść. I z takim też nastawieniem po raz kolejny wpisałem w google: "jak wyjść z masturbacji". Czytałem już dziesiątki takich odpowiedzi i rad jak te powyżej mojej odpowiedzi i z całą pewnością wszystkie z nich niosą jakąś wartość.
Doszedłem jednak do pewnego wniosku, którym chciałbym się podzielić. Wydaje mi się, że ABSOLUTNIE NAJWAŻNIEJSZA w walce z tym nałogiem jest umiejętność znalezienia w sobie wewnętrznej siły w kryzysowych momentach.
Ot po prostu. Cokolwiek Ci ją daje: modlitwa, myśl o najbliższych, Eucharystia. Ale nie tylko one.
Ze swojej strony na te chwile chciałbym przedstawić kilka cytatów-myśli, które nieraz naprawdę podtrzymują mnie na duchu:
- "Kto walczy - już jest zwycięzcą!"
- "Kto potrafi pokonać innych - jest silny, kto potrafi pokonać siebie - jest potężny" (wiem wiem - było na demotywatorach)
- "Wyrzuć z siebie tę piekielną machinę! Naucz się kochać i być kochanym!" D. Koontz "Północ"

- "Ważne jest uświadomienie sobie nawet najmniejszych sukcesów" Bear Grylls (przy okazji polecam wstęp do książki Bear'a Gryllsa "Urodzony, by przetrwać" naprawdę daje "kopa" w walce z sobą jeśli się go odniesie do walki z nałogiem, bo z tego co widzę survival i walka o czystość mają ze sobą naprawdę dużo wspólnego)
Pozdrawiam wszystkich walczących i życzę powodzenia, a sam no cóż w trakcie pisania tej odpowiedzi doszedłem do wniosku, że zaczynam od nowa. Co z tego, że po raz 873 czy tam który. Co z tego, że mija 9 rok odkąd znalazłem się w tym bagnie. Wbrew logice wbrew swoim słabością wbrew złu wbrew tym którzy mówią, że z tego nie da się wyjść zaczynam od nowa. Tych, którzy czytając to co tu piszę są w takiej samej sytuacji jak ja - zapraszam do wspólnej walki.
Na koniec jeszcze jeden cytat, też Bear'a Gryllsa - dla mnie najważniejszy bo pomógł mi już dziesiątki, jeśli nie setki razy, nie tylko w walce z nałogiem:
- "Nie wyobrażam sobie, by dało się odnieść w życiu sukces, jeśli człowiek nie zaangażuje się w to całym sercem. To samo dotyczy sztuki przetrwania - ci, którym udaje się wyjść z opresji, niezależnie od płci, zawsze dają z siebie wszystko. Zarówno w życiu, jak i w survivalu, jeżeli się łamiesz, przegrywasz".

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Rafał (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2012-02-06 12:43

Bardzo ci dziękuję za ten wpis na forum. To naprawdę pomaga. Tak jak już napisałem rzeczywiście najważniejszym zdaje mi się (z perspektywy czasu) odkrywanie tego cudu łaski Bożej. Bo ona jest najważniejsza. To ona może właśnie napełnić człowieka i pozwolić mu odkryć te nową rzeczywistość - powstawanie z upadku jest ważniejsze od niego samego. TO świat i nasze instynkty chciałyby abyśmy skupiali się na swojej marności (vanitas vanitatum et omnia vanitas - jak pisał Kohelet 1,2).

Ale my mamy nową jakość - a mianowicie to, że KTOŚ oddał za nas życie i będzie oddawał do końca świata, przecież czujemy JEGO obecność w kościele (niestety nałóg i cierpienie z powodu masturbacji i pornografii, obwinianie się może to zmienić, może przerodzić Msze św w koszmar - czujemy wtedy pustkę, spotkania formacyjne jeśli na takie trafiamy (uczestniczyłem w nich także wtedy gdy jeszcze nie walczyłem z grzechem, a go tolerowałem) nie dają nam radości.

Ważne jest też świadectwo innych, abyśmy się wspierali w walce i abyśmy cieszyli się, że dziś mamy 16-stopniowy mróz, a nie myśleli o tym, jak bardzo jesteśmy okropni, skoro upadamy. Za św Pawłem można powtórzyć: "ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny" (2 Kor 10,12b). Bo my chcemy przez tę radość znaleźć spokój. Ważne jest też czerpanie radości od tych, którzy na szczęście są daleko od grzechu i patrzenie na ich radość. Mam 18 lat, (nie wiem jak ty drogi odbiorco) i naprawdę cieszy mnie widok uśmiechu na twarzach moich koleżanek (pięknie się śmieją) i tak mi jest żal, że nie jestem czysty. Ale do tego trza dążyć całym sobą, by takim czysty być. Módlmy się wiec do Maryi, Matki Czystej Miłości, koronką do Jej serca i jakkolwiek inaczej. Z modlitwą (i z prośbą o modlitwę).

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: P (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-05-26 20:21

Byłam u spowiedzi. Tak się bałam, wstydziłam. Rozpłakałam się, wyłam wręcz. Po wyjściu, ksiądz się wychylił, sparaliżował mnie strach, ale to Bogu wyznałam grzechy, a nie księdzu. Tylko tak jakoś mi dziwnie. Proszę o modlitwę i wsparcie.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: a (---.204.103.50.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-10-04 02:18

Dużo już zostało powiedziane, więc napiszę krótko.

NAJWAŻNIEJSZE, to uświadomić sobie, że wszystko zależy OD GŁOWY, nie od ciała. Najgorsze jest fałszywe przeświadczenie, że uzależniony organizm "na odwyku" będzie domagał się tego, do czego się przyzwyczaił. Nieprawda. Jeśli pokona się skłonności psychiczne, z fizycznymi będzie dużo łatwiej.

Palacz na odwyku ma do pokonania trudności fizyczne. Organizm chce na fajkę, bo dostawał ją regularnie. Podobnie alkoholik. A w przypadku omawianego uzależnienia, jak pokonasz skłonności psychiczne, to masz już "z górki". Nie trzeba stopniowo odzwyczajać organizmu. Można zerwać z dnia na dzień, jeśli ktoś umie poukładać sobie dobrze w głowie. To nie palenie, gdzie trzeba ratować się plastrami, zmniejszając dawki. Tu wystarczy jakiś mocny bodziec, zmieniający GŁOWĘ, a ciało samo da radę.

A jak zmienić głowę? Przyjaciele, zintensyfikowanie innych aktywności czy zainteresowań. Książki, sport, hobby. I koniecznie modlitwa. Bez Boga nie ma opcji.

Powodzenia.

 Re: Masturbacją mnie chyba wykonczy.
Autor: bolek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-20 20:14

Szczerze mówiąc wpisałem w wyszukiwarce tylko hasło "Manjackal", jako, że ciekawy byłem co dobrego o o. Jamesie można przeczytać. No i proszę, m.in. dowiaduje się, że jednego z kolegów na rekolekcjach JM uwolniono od tego samego co i mnie.

Najlepsze jest to, że przed rekolekcjami praktycznie nie wierzyłem, że kiedyś całkowicie się uwolnię od tego diabelstwa. Próbowałem jakoś przestać, ale to wracało coraz intensywniej...

Sam fakt, że to znikło po 3dniowym spotkaniu z Manjackalem jest cudowny, ale jeszcze bardziej niesamowite jest to, jak bardzo człowiek się stacza, kiedy nie ma w sobie Ducha Świętego - bo tak było dotychczas ze mną. Duch Święty rozpościera przed tobą horyzonty - impossible is nothing!

Dodam, że na kilku płaszczyznach mojej psychofizyki są pozytywne zmiany, w życiu również.

Wyobraźcie sobie, że paliłem również papierosy i absolutnie nie prosiłem o uzdrowienie z tego grzechu. Bóg jest jednak jajcarzem i myślę, że poprzez odebranie mi chęci wciągania dymu do płuc chciał trafić do mojej osoby, mówiąc: "tego się na pewno nie spodziewałeś, co cwaniaczku:) "?

Palenie odeszło, tak po prostu. Masturbacja też. To jest prawdziwy cud. Dzięki Ci kochany Boże!

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Krzysztof (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-12-28 02:07

Nie mam wątpliwości co do tego, iż modlitwa, żarliwa i pokorna, pomaga w przezwyciężaniu pokus, także dotyczących tej sfery życia. Modlitwa pomaga żyć w czystości. Modlitwa pomaga wrócić do życia w czystości, wyjednywa u Boga za wstawiennictwem świętych potrzebne łaski.
Modlitwa jest potrzebna, jest niezbędna, konieczna.
Pokorna modlitwa pomaga też pokornie spojrzeć na siebie, na moje człowieczeństwo i moją seksualność. To spojrzenie, pozbawione fałszu i obłudy pozwala uczciwie oddzielić to co we mnie jest świadomie grzeszne(z mojej winy), od tego co jest biologią.
Organizm mężczyzny funkcjonuje w taki sposób, że właściwie nie ma potrzeby "pomagać" (poprzez masturbację) w rozładowaniu seksualnego napięcia. To napięcie powinno być rozładowane samoczynnie poprzez tzw. zmazy nocne i taka sytuacja dla mężczyzny samotnego oraz pragnącego żyć w czystości, to ideał.
W moim przypadku zmazy nocne nie pojawiają się a napięcie seksualne ciągle rośnie i domaga się ujścia. Siła tego napięcia jest tak wielka, że w jednym momencie może zawładnąć myślami do tego stopnia, że choć jestem bardzo wierzący to ulegam czasem pokusie jak najszybszego rozładowania. Gdy nie ulegam pokusie wówczas pojawia się kolejny problem. Po kilkumiesięcznej wstrzemięźliwości obok napięcia seksualnego pojawia się ból jąder utrudniający codzienne funkcjonowanie. Wówczas masturbacji też towarzyszy ból.
Lekarze specjaliści doradzili mi znaleźć partnerkę i rozpocząć regularne życie płciowe... , tylko że ja jestem wierzący i nie mogę poszukać sobie jakiejś partnerki, ani też nowej żony. Dlatego ze swojej sytuacji staram się nie robić dramatu. Mówię sobie: "wytrzymaj, ile się da" bo okres zadręczania się mam też za sobą i wolałbym aby to nie wróciło.
Na koniec powtórzę jeszcze raz: nie mam wątpliwości co do tego, iż modlitwa, żarliwa i pokorna, pomaga w przezwyciężaniu pokus, także dotyczących tej sfery życia. Modlitwa pomaga żyć w czystości. Modlitwa pomaga wrócić do życia w czystości, wyjednywa u Boga za wstawiennictwem świętych potrzebne łaski.
Pozdrawiam

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Piotrus (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-03-29 13:46

Koledzy onaniści z onanizm.pl przetłumaczyli plik 'karmić właściwego wilka':
http://onanizm.pl/index.php?/topic/13015-poradnik-kurs-wychodzenia-z-nalogu-karmic-wlasciwego-wilka/

Tam jest opisany problem od strony naukowej, kilka technik pomagających w walce z masturbacją, a po wszystkim grupy 12-krokowe i zachęcenie do modlitwy.
Z Bogiem, Piotruś

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Damian (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2014-06-26 13:53

Jesli naprawde tego chcesz i sie o to szczerze pomodlisz to Pan Bog Cie wyslucha nie ma inne opcji bo sam tak powiedzial. Nie robie juz tego od 6 miesiecy jak widze dziewczyne to podoba mi sie i pociaga mnie seksualnie, ALE po prostu nie mam ochoty i wgl mnie nie karci aby sie zadowolic samemu.Jak gdybym stracil ten odruch. Sam tego nie pojmuje po prost Bog to ode mnie zabral i tyle, jestem wolny w Jezusie Chrystusie. Zaufaj Mu, to bardzo prosta relacja. Tez musisz sobie uswiadomic jak wielka przykrosc sprawiasz Bogu i jak wielki jest to grzech. Pozdrawiam Bog z wami.

„Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5)

"Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu, A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie"
(Fil 4, 6-7)

"Dlatego powiadam wam: Wszystko, o cokolwiek byście się modlili i prosili, tylko wierzcie, że otrzymacie, a spełni się wam."
(Mk 11,24)

"Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem"
(Jer 29, 12-13)

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: E (---.bb.sky.com)
Data:   2015-06-19 00:53

Zamieszczam link, może ktoś zajrzy. To temat tak mi bliski, czuje sie tak bardzo poraniona przez masturbacje.
http://prawda-nieujawniona.blog.onet.pl/2014/01/19/jak-ciezkim-grzechem-jest-nieczystosc/

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Adam (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2015-06-23 00:06

Jak walczyć? Znaleźć przyczynę grzechu.
Po pierwsze sprawdzić relację z ojcem. Czy spełnił swoją rolę robiąc ze mnie mężczyznę / kobietę. Ile ojców nie ma czasu dla swoich dzieci, nie docenia swego obowiązku. Wnioskuję, że masz 27 lat więc trochę za późno na to, ale związek z ojcem można naprawić, nawet jeśli już odszedł do Pana. Trzeba mu WYBACZYĆ. Módl się o łaskę wybaczenia ojcu krzywd jakie w dzieciństwie ci zadał. Módl się za niego.
Jeśli twój ojciec nie spełnił swej roli to Ojciec, twój Bóg zrobi z ciebie mężczyznę. Będzie to bolesny proces, ale warty swej ceny. Proś Go o to w modlitwach.
Sprawdź jak wyglądają twoje modlitwy. "Tak żyjesz jak się modlisz". Czy odmawiasz paciorek czy szczerze rozmawiasz z Bogiem? Mów Mu o swoich problemach szczerze, prosto, jak przyjaciel z przyjacielem. Różaniec jest twą bronią.
I najważniejsze. Zobacz w głąb siebie. Co tam jest. Czy ty SZCZERZE chcesz zerwać z tym grzechem, czy też tylko czcze gadanie? Już to wspominałem, ale powtórzę. "Ciągle się spowiadam, a problem masturbacji, chciwości, nienawiści powraca". Bo w głebi duszy dobrze ci z tym! Dobrze ci z masturbacją i nie chcesz tego zmienić. Jak tam zajrzysz znajdziesz robactwa pragnień, a Pana Jezusa nie interesuje co ty, ot tak na teraz chcesz. Jego interesuje co jest w głębi twej duszy, jakie pragnienia tam są. Dlatego nie ma uleczenia. Masturbacja jest chorobą duszy. To nie do końca uzależnienie ciała od wytrysków. To jest rak duszy. Demon nieczystości jest do ciebie przyssany i tylko od ciebie będzie zależeć czy dasz Bogu pozwolenie na wyrzucenie go.
Nie opuszczaj niedzielnej Mszy i Komunii świętej, nawet jeśli musiałbyś co tydzień się spowiadać. Bóg nie określił liczby przebaczeń. W miarę możliwości przyjmuj Komunię w dni powszednie.
I módl się:

Cytat z "Dzienniczka" św. S. Faustyny, nr 146

(69) Modlitwa. Dusza zbroi się przez modlitwę do walki wszelakiej. W jakimkolwiek dusza jest stanie, powinna się modlić. Musi się modlić dusza czysta i piękna, bo inaczej utraciłaby swą piękność; modlić się musi dusza dążąca do tej czystości, bo inaczej nie doszłaby do niej; modlić się musi dusza dopiero co nawrócona, bo inaczej upadłaby z powrotem; modlić się musi dusza grzeszna, pogrążona w grzechach, aby mogła powstać. I nie ma duszy, która by nie była obowiązana do modlitwy, bo wszelka łaska spływa przez modlitwę.

Czystość jest Bożą łaską. Sam od siebie nic nie możesz. Wykaż choć odrobinę współpracy, a Boże Miłosierdzie dokona reszty.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Dariusz Piórkowski SJ (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2015-09-28 00:26

Kilka słów o... masturbacji

Wszyscy jesteśmy dziećmi naszej epoki: jedni banalizują autoerotyzm, inni wyolbrzymiają problem, widząc w nim podstawową przeszkodę w dążeniu do Boga. Jeszcze inni w ogóle nie zawracają sobie tym głowy.
Masturbacja to sprawa złożona, a kultura masowa promuje autoerotyzm jako naturalne zachowanie, którym nie należy się w ogóle przejmować. Takie przekonanie opiera się na redukcji seksualności do wymiaru biologicznego. Środki masowego przekazu, a szczególnie internet, prezentują seks jako źródło łatwej przyjemności, z którego można korzystać do woli. W ten sposób seksualność staje się jedną z rzeczy, jakby istniała w zupełnym oderwaniu od osoby ludzkiej. Jednak na dłuższą metę, ludzka płciowość nie pozwala się sprowadzić jedynie do fizycznego wymiaru, bo jest ona językiem ciała, który wyraża całego człowieka. Wśród osób wierzących problem potęguje również lękowe podejście do seksualności podsycane nierzadko na katechezie, kazaniach czy w konfesjonale. Często chodzi w tej edukacji o nic innego niż wpojenie osobom dążącym do świętości, że nie powinny "odczuwać" seksualności. W głębszym sensie, taki ideał świętości nie dopuszcza faktu, że Chrystus również przeżywał własną seksualność. Nierzadko w formacji seminaryjnej i zakonnej można dostrzec tendencję do "uduchowienia" ludzkiej seksualności. Klucz do sukcesu wydaje się być prosty: jeśli zainwestujesz w "duchowość", spędzisz wiele czasu na modlitwie i umartwisz ciało, seksualność, która dotąd stanowiła zawadę, nie będzie ci już przeszkadzać w "duchowym" rozwoju. Celowo używam cudzysłowu, bo taka "duchowość" opiera się po części na starożytnej herezji, podszytej wrogością do ciała i niepełną akceptacją Wcielenia Chrystusa. Niestety, powyższe fałszywe przeświadczenia pokutują ciągle zarówno wśród wiernych, jak i niektórych duchownych, którzy często najcięższe wykroczenia upatrują w grzechach związanych z VI przykazaniem. Z tych samych powodów tak nieporadnie rozmawiamy o problemach seksualnych, chociaż dotykają one rdzenia naszego człowieczeństwa. Wszyscy jesteśmy dziećmi naszej epoki: jedni banalizują autoerotyzm, inni wyolbrzymiają problem, widząc w nim podstawową przeszkodę w dążeniu do Boga. Jeszcze inni w ogóle nie zawracają sobie tym głowy. Zazwyczaj masturbacja z okresu dojrzewania zanika, ale poważniejszy problem pojawia się wówczas, gdy to seksualne zachowanie przedłuża się na wiek dorosły. I o niej właściwie tu piszę. Zaznaczam, że nie chodzi mi tutaj o okazyjne akty, lecz nawyk, który staje się częścią codziennego życia. Przyczyny tego zjawiska są oczywiście złożone. Współczesna psychologia i antropologia wychodzi nam naprzeciw, nie pozwalając na pochopne i surowe osądy w tym względzie. Okazuje się bowiem, że przewlekła masturbacja niewiele różni się od innych form ludzkich uzależnień. Z tego powodu, Kościół wypowiada się obecnie z dużym zrozumieniem i miłosierdziem w kwestii moralnej oceny autoerotyzmu. Poniższe spostrzeżenia mogą pomóc tym, którzy cierpią z powodu nałogu masturbacji, w odnalezieniu drogi do pokoju i wyzwolenia.

1. "Nie jestem wartościowy"
Czasem wiodącym motywem kompulsywnej masturbacji jest próba ukarania siebie za niepowodzenia i porażki. Na czym jednak miałaby polegać kara, skoro doznawana przyjemność wskazuje raczej na nagrodę? Fizyczna przyjemność nie jest karą, ale, podobnie jak w przypadku innych uzależnień, jest nią to, co następuje po masturbacji, czyli poczucie winy, niekoniecznie o zabarwieniu moralnym.
Jest to mechanizm błędnego koła, który opisać można tak: niskie poczucie własnej wartości - masturbacja - poczucie winy jako kara - pogłębienie kryzysu własnej wartości - smutek… i wszystko zaczyna się od nowa.
Autoerotyzm przybiera wówczas postać bicza, którym człowiek chłoszcze samego siebie. Celem tej kary jest nieświadome potwierdzanie siebie w poczuciu bezwartościowości. Paradoksalnie, osoba taka masturbuje się nie po to, aby odczuć przyjemność, ale żeby umocnić w sobie negatywny obraz samego siebie i jeszcze bardziej się pognębić.
Niskie poczucie własnej wartości najczęściej sprzymierza się z doświadczeniem niepowodzenia i różnego rodzaju frustracjami. Rozczarowania i związane z nimi złe samopoczucie są tylko pośrednim źródłem masturbacji, jej zapalnikiem. Bezpośrednia przyczyna tkwi w wyidealizowanym podejściu do rzeczywistości i nadmiernej surowości względem samego siebie.
Osoba z tego typu kompleksami nie zawsze świadomie powiela następujący schemat myślowy: "Zawsze powinienem odnosić sukcesy. Jeśli coś mi nie wychodzi, oznacza to, że nie jestem dobry i wartościowy, a więc zasługuję na karę, aby w przyszłości dać z siebie jeszcze więcej". Iluzja tego myślenia polega na tym, że osoba taka nie chce pogodzić się z faktem, że niepowodzenia są częścią codziennego życia. Po drugie, swoją wartość utożsamia z rezultatem swoich wysiłków. Każdą porażkę traktuje jako zamach na samego siebie. Stara się więc robić wszystko, żeby niepowodzeń było jak najmniej. I wpada w kolejną pułapkę.
Napina się i staje na rzęsach. A kiedy nieuchronnie doświadcza kolejnej frustracji, która, zdaniem uzależnionego, nie powinna była się wydarzyć, ucieka się znowu do masturbacji. I tak koło się zamyka. Nadto osoba niedoceniająca siebie sądzi, że wszyscy wokół tworzą sobie opinię o niej, rejestrując każdą jej porażkę. Zamiast porozmawiać o swoich uczuciach z kimś bliskim, wyrazić swoje rozczarowanie, osoba taka kieruje niechęć ku samej sobie pod płaszczykiem szybkiej seksualnej gratyfikacji. Ten proces trafnie oddaje słowo "samogwałt" - "gwałt na samym sobie", a więc coś, czego doświadcza się wbrew własnej woli. Jak to się dzieje, że człowiek gwałci samego siebie? Działanie wbrew własnej woli, widoczne szczególnie w rozmaitych uzależnieniach, to jeden z dylematów trapiących szczególnie osoby wierzące. Ci, którzy pragną żyć w świadomej relacji z Bogiem, bardzo cierpią z powodu problemów seksualnych, zwłaszcza jeśli mimo uporczywych prób nie potrafią sobie z nimi poradzić. Seksualność jawi im się wówczas jako koszmar, który ich nieustannie prześladuje. Czują się w potrzasku, stają się bezradni i nie wiedzą, co z tym począć. Na te przykre uczucia nakłada się ocena moralna. Każdy akt masturbacji bywa klasyfikowany jako ciężkie wykroczenie, chociaż osoby takie mają niewielki wpływ na to, co się z nimi dzieje. Umęczone specyficznym "rozdwojeniem" woli, trwają w wewnętrznym konflikcie, objawiającym się utratą kontroli nad ważnym wymiarem własnej osobowości. Nadto osoba cierpiąca z powodu tego rozdarcia uważa, że powinna sprostać moralnym standardom, ale za żadne skarby nie może ich osiągnąć. Dlatego sądzi, że niewiele jest warta. I mechanizm powtarza się kolejny raz…

2. "Nie jestem zmęczony"
Autoerotyzm bywa również mało skutecznym, ale łatwo dostępnym sposobem radzenia sobie ze stresem i przemęczeniem. Niektórzy ludzie łudzą samych siebie żyjąc tak, jakby nie mieli ciała, to znaczy nie uznają faktu, że ludzka cielesność ma swoje potrzeby, które muszą być zaspokojone. Przez pewien czas można siebie zwodzić, obwarowując się murem wymówek, jednak prędzej czy później ciało samo upomni się o siebie. Te niezbędne potrzeby to, m.in. wystarczająca ilość snu, uprawianie sportu, dobre i w miarę regularne odżywianie, ograniczenie do minimum bodźców płynących ze sprzętu elektronicznego. Zaprzeczanie własnemu zmęczeniu, typowe zwłaszcza dla mężczyzn, na ogół kończy się uwikłaniem w nałogi. Picie alkoholu, palenie papierosów, litry kawy, narkotyki, buszowanie w Internecie do późnej nocy, oglądanie pornografii, w końcu szukanie odprężenia w aktywności seksualnej. Nagromadzenie negatywnej energii w konfrontacji ze światem, który nie zawsze jest nam przyjazny, albo brak odpowiedniego odpoczynku, może doprowadzić do wewnętrznego niepokoju, co znajduje oddźwięk w naszej seksualności. W takim wypadku autoerotyzm nie zawsze wiąże się z erotycznymi fantazjami. Może działać na zasadzie fizjologicznego mechanizmu, przynoszącego ulgę. Dla osób o dużej wrażliwości psychicznej często może to być jedyny "wentyl bezpieczeństwa". Niestety, dzisiejsza medycyna dowodzi również, że kompulsywna masturbacja stymuluje nadmierną produkcję hormonów (dopamina, serotonina), do czego ludzki mózg szybko się "przyzwyczaja". Ich brak powoduje uciążliwe syndromy odstawienia takie jak: niepokój, brak koncentracji, senność, rozdrażnienie. Jeśli ktoś nauczy się takiego sposobu radzenia sobie ze stresem i zmęczeniem, nie będzie mu łatwo opuścić wyżłobione przez lata koleiny.
Nieakceptowane zmęczenie wpływa również negatywnie na wiele małżeństw. Dla jednych uniemożliwia ono współżycie, a dla innych, odwrotnie, przybiera formę walki ze zmęczeniem, którego przecież "nie powinno" być. Na co dzień przesadnie aktywny mężczyzna próbuje udowodnić sobie, że wciąż jest Herkulesem, chociaż żyje już na skraju wyczerpania.
Wówczas zdarza się (podobnie jak podczas masturbacji), że współżycie seksualne polega na szukania ulgi z pomocą partnera. W ekstremalnej postaci kończy się to na kontaktach z prostytutkami lub przypadkowymi partnerami. Ale również w małżeństwie męża czy żonę można sprowadzić do przedmiotu użycia pod pozorem miłości. Niektórzy sądzą, że zawarcie małżeństwa aprobuje wszelkie zachowania seksualne. Niestety, w ten sposób dochodzi do cichych gwałtów, czyli do "używania" drugiej osoby (choć na ogół gwałt kojarzymy z brutalnym aktem przemocy). Taka forma współżycia seksualnego w małżeństwie niewiele różni się od samo-gwałtu, nawet jest czymś gorszym, bo drugą osobę wykorzystuje się do szybkiego zaspokojenia potrzeb, które wcześniej nie zostały zaspokojone we właściwy sposób.

3. "Mam dość tego świata. Tęsknię za nieskończonością"
Często masturbacja może być bramą do chwilowego "opuszczenia" tego świata, z jego ciężarami, rozczarowaniami i troskami. Kiedy życie codzienne jawi człowiekowi się jako pasmo nieznośnych doświadczeń, pragnie on uciec od nich i wejść w inny obszar przyjemniejszych doznań. Przynajmniej na chwilę.
Przypomina się scena z filmu "Wszyscy jesteśmy Chrystusami": kilkuletni Sylwek siedzi zamknięty w pokoju, przytula do siebie misia i ssie własny palec. Kiedy do pokoju wchodzi ojciec - alkoholik, pyta syna: "Co robisz?". "Myślę, o czymś przyjemnym" - odpowiada chłopak. Sylwek próbuje poradzić sobie z rodzinną traumą, później zaczyna brać kokainę, ale motyw jest ciągle ten sam: chłopiec chce zapomnieć, przetrwać, uciec. Ten sam mechanizm działa również w seksualności, tyle że nie każdy jest nań podatny. Przyjemność seksualna, sama w sobie dobra, może działać jak inne środki uzależniające. Człowiek chce doświadczyć nieosiągalnego "więcej". Pragnie "opuścić" ten świat, chociaż przeczuwa, że tylko śmierć może go z nim rozłączyć. Tęskni za przynajmniej chwilowym zatraceniem się w innym rodzaju doświadczenia, by zakosztować czegoś niezwyczajnego. I chociaż przyjemność seksualna nie jest z "tamtego" świata, to jednak może się połączyć z pragnieniem nieskończoności i zupełnej wolności. W gruncie rzeczy jest to nasza najgłębsza tęsknota, która może się wyrażać również w tak nieudolny sposób - jako niezgoda na faktyczne oblicze świata.

4. "Nie jestem piękny"
Nie podobam się sobie, czyli nie znoszę "zewnętrzności" mojego ciała. Psychologowie nazywają ten mechanizm kompleksem Adonisa, który dotyczy głównie mężczyzn, chociaż kobiety również przejawiają podobne zachowanie. Polega on na utożsamieniu zewnętrznego wyglądu z męskością lub kobiecością. Dla przykładu, prawdziwym mężczyzną w myśl kolorowych magazynów jest dobrze zbudowany i smukły przystojniak, który nie ma fałdów na brzuchu.
Cały przemysł skupiony wokół sexshopów stara się wmówić panom, że powodzenie w życiu zależy od atrakcyjności seksualnej, czyli od rozmiarów członka i stanu owłosienia. W podobny sposób "czaruje się" kobiety. Oczywiście, sylwetka i cera nie są bez znaczenia w relacjach między mężczyzną a kobietą. Ale to nie wszystko. Zafiksowanie na tym punkcie sprawia, że biedni mężczyźni i kobiety sądzą, że muszą coś z tym zrobić.
Więc najpierw zaczynają się porównywać, bez ustanku przeglądają się w lustrze, odczuwając niezadowolenie. Potem przechodzą na różne diety, głodzą się, mordują się godzinami na siłowni i uprawiają sporty. Wszystko po to, by ładniej wyglądać. I nic z tego. Mimo zgrabnej figury niepokój pozostaje.
W takim wypadku masturbacja pośród mężczyzn może stać się środkiem, który rzekomo potwierdza witalność i męskość. Dlatego, jeśli mężczyna nie podoba się sobie, to przynajmniej na chwilę może poczuć się pełnym mężczyzną, kiedy działa seksualnie i odczuwa, że wciąż "może". Orgazm staje się tabletką uspokajającą, przekonując go, że nie jest jeszcze z nim tak źle.
Skąd się bierze taka reakcja? Przez całe wieki za słabo podkreślało się w wychowaniu znaczenie fizycznego kontaktu rodziców z dzieckiem. Chodzi głównie o gesty, które potwierdzają człowieka w jego cielesności. Chociaż trudno o tym mówić w dobie licznych skandali seksualnych, to jednak bezdotykowe - czyli pozbawione przytulania, obejmowania, i całowania - wychowanie, prowadzi właśnie do takich anomalii jak kompleks Adonisa. Podobnie, jeśli rodzice nie akceptują własnego ciała, będą swoje przekonania, nie zdając sobie z tego sprawy, przeszczepiać własnym dzieciom. Komunikując dziecku, wprost lub pośrednio, że jego wartość zależy od wyglądu, wyrządzają mu krzywdę na całe życie. Masturbacja w późniejszym wieku może być ostatnią deską ratunku w zachowaniu wiary we własne piękno cielesne. Niestety, bez skutku.

5. "Jestem samotny"
Pragnienie intymności i fizycznego zjednoczenia z bliską osobą nie jest obce żadnemu człowiekowi. Samotność w różnych odcieniach dotyczy wszystkich: celibatariuszy, osoby wolne, a także małżonków, bo małżeństwo nie może być zawierane jako lekarstwo na samotność. Trzeba jednak rozróżnić samotność i osamotnienie. Wielu ludzi myli te dwa nieco różne stany ducha. W naszym życiu samotność jest czymś pozytywnym, potrzebnym i nieuniknionym.
Na przykład, bez niej trudno byłoby nam się uczyć, modlić, skupić. Ostatecznie każdą decyzję podejmujemy sami, chociaż możemy ją omawiać i konsultować z innymi.Natomiast osamotnienie to poczucie opuszczenia przez wszystkich bez nadziei odmiany. I tak małżonkowie mogą czuć się osamotnieni, chociaż mieszkają pod jednym dachem, bo wskutek poważniejszej sprzeczki trudno im nawiązać wzajemny dialog i porozumienie.
Mogą też czuć się samotni, kiedy współmałżonek wyjeżdża, albo jeden z nich musi podjąć osobistą decyzję, albo potrzebują przemyślenia pewnych spraw w odosobnieniu. Nieakceptowane doświadczenie samotności może być przyczyną zamknięcia się w sobie i wykorzystywania własnej seksualności do przełamania tego stanu. Przyjemność staje się wówczas ekwiwalentem upragnionej jedności z bliską osobą. Z kolei osamotnienie, będące gorzkim i nieprzyjemnym uczuciem, zazwyczaj utwierdza w poczuciu bycia samemu, co wzmaga kompleks niższości i smutek.
Powyższe refleksje dowodzą, że autoerotyzm, paradoksalnie, odsłania bogactwo duszy i ciała człowieka. W masturbacji w wieku dorosłym często jak w soczewce skupiają się najgłębsze tęsknoty i pragnienia osoby ludzkiej, która w przypływie bezradności próbuje szukać spełnienia po omacku, i często się gubi. Dlatego w procesie uzdrawiania seksualnego uzależnienia nie ma prostych recept. Proces dojrzewania to często długa droga, w której splatają się tak przeróżne dążenia, że tylko Boża łaska i czas może dokonać pełnego uzdrowienia.

Chrześcijańska terapia
Przejdźmy zatem do pytania: co może zrobić człowiek, dla którego autoerotyzm stał się życiowym ciężarem? Przede wszystkim nie istnieje jedno rozwiązanie dla wszystkich. Zależy to od przyczyny trudności seksualnych i osobowości człowieka.
Czasem wystarczy nieco zmodyfikować tryb życia. Ale najczęściej chodzi o zmianę własnego podejścia do siebie, zmianę utartych schematów myślenia, zgodę na własną słabość w życiu, pokochanie siebie, otwarcie się na relacje z innymi itp. Nie każdy problem seksualny jest w istocie seksualny. Często masturbacja to zaledwie fasada.
Dlatego bezpośrednia walka z nią rzadko przynosi rezultaty: po pierwsze, w ten sposób uderza się jedynie w zewnętrzny skutek skomplikowanego procesu. Po drugie, zwykle jeszcze bardziej nakręca się mechanizmy, które ją powodują. Nawet, jeśli ktoś na pewien czas zaciśnie zęby i będzie walczył z pokusami, w pewnym momencie wybuchnie jak bomba zegarowa.
Pierwszym krokiem w przezwyciężeniu masturbacji jest ustalenie realnej odpowiedzialności, gdyż osoba popełniająca kompulsywną masturbację czyni to wbrew sobie. Działa pod wpływem impulsów, nad którymi nie ma kontroli, a utrwalony nawyk utrudnia świadomą decyzję. Trudno więc dopatrywać się poważnej winy w takim działaniu, zakładając, że osoba ma dobrą wolę i czyni wysiłki w kierunku przezwyciężenia autoerotyzmu. Dlatego słusznym jest rozgraniczenie między obiektywną oceną masturbacji a subiektywnym poczuciem winy. Potrzebne jest zbadanie, na ile konkretna osoba zgadza się na masturbację i jakie motywy skłaniają ją do tego. Pełna zgoda wyklucza przymus i cykliczność określonego zachowania. Natomiast człowiek cierpiący z powodu nałogu masturbacji zmaga się z wewnętrznym "musem" i konfliktem sumienia. Nie chce czynić masturbacji, a jednak ciągle popada w ten sam schemat błędnego koła. W nałogowej masturbacji nie mamy do czynienia z działaniem wolnym - wolność i wybór są osłabione, wskutek czego odpowiedzialność moralna zmniejsza się lub w ogóle nie zachodzi. Dlatego trzeba odróżniać pojedyncze, okazjonalne akty od powtarzających się przymusowych zachowań.
Drugim krokiem powinna być psychoterapia lub rozmowa z zaufaną, kompetentną osobą. Na ogół okazuje się, że to nie masturbacja jest podstawowym problemem człowieka, który jej doświadcza. Celem takiej terapii jest stopniowe przezwyciężenie niewłaściwego poczucia winy, nieproporcjonalnego do motywów działania, stanu i okoliczności życiowych penitenta.
Niektórzy wyobrażają sobie, że prawdziwym ideałem jest stan, w którym w ogóle nie odczuwa się popędu seksualnego, stąd już samo podniecenie wydaje się czymś grzesznym. Każdy impuls seksualny rodzi lęk i niepokoi. To tak, jakby zanegować w sobie głód czy pragnienie. Różnica w stosunku do innych popędów polega na tym, że seksualności nie musimy "aktualizować". Niezgoda na doświadczanie popędu seksualnego może być wyrazem głębszego braku: cała seksualność we wszystkich swoich wymiarach jest postrzegana jako "ciało obce". Co zrobić?

Trzeba przełamać bariery, które uniemożliwiają zdrową miłość do własnego ciała, seksualności czy zewnętrznego wyglądu. Chodzi o to, aby ucieszyć się nimi jako wspaniałymi darami, bez których nie moglibyśmy być ludźmi. Warto uczyć się spoglądania na seksualność jako na część stwórczej energii, którą podzielił się z nami Bóg i dziękować Mu, że obdarzył nas taką mocą.
Jeśli osoba zmagająca się z masturbacją zauważy w sobie pozaseksualne przyczyny swojego problemu, jak np. osamotnienie czy kompleksy, to znak, że znalazła się na właściwej drodze. Może jednak pojawić się trudność innego rodzaju: jak uznać w sobie, np. niezaspokojone potrzeby z dzieciństwa. Człowiekowi dorosłemu trudno pogodzić się z faktem, że tęskni za akceptacją, zrozumieniem, ciepłem, że chce być doceniony. Uważa, że nie przystoi mu przeżywać takich braków. A jednak nie istnieje inne rozwiązanie poza akceptacją swoich tęsknot i niezaspokojeń. Dziecinne nie oznacza nie-ludzkie. Bardzo często odkrycie w sobie małego dziecka może okazać się wyzwalającym doświadczeniem. Również niskie poczucie wartości to nie labirynt bez wyjścia. Zawsze można uwierzyć w siebie, nawet w późnym wieku. Pomaga w tym doświadczenie przyjaźni, rozwijanie własnych zdolności i zainteresowań, przyjęcie czyjejś życzliwości czy czułości. Przebywanie z tym, kogo się lubi i kto nas szanuje, wzmacnia pozytywny obraz samego siebie.
Dla osób wierzących bardzo istotne jest również wsłuchiwanie się w to, co o człowieku mówi Bóg, a nie tylko ludzie, stereotypy, reklamy. Nabyte przez lata negatywne doświadczenia mogą zostać przemienione przez proste, ale skuteczne działanie Bożego Słowa. Trzeba jednak przełamać w sobie opór, że można stanąć przed Bogiem z całym bagażem doświadczeń i trosk.
Silne poczucie winy po masturbacji może prowadzić, pod pozorem niegodności, do porzucenia modlitwy i życia sakramentalnego. To jednak nie jest dobre wyjście: izoluje i zamyka osobę we własnej twierdzy obwiniania się, niekończących się analiz, gniewu i wstydu. Nie jest również zalecane, aby biegać do spowiedzi po każdej masturbacji (jeśli wypływa ona z trwałego nawyku), bo taka praktyka może jedynie spotęgować problem.
Modlitwa również nie może być formą ucieczki przed własną seksualnością. Jej źródłem i celem powinno być rozpoznanie i zaakceptowanie płciowości jako daru, podtrzymywanego ciągle przez Stwórcę. Bóg nie odwraca się od nas nigdy. Dlatego w każdej sytuacji możemy zwracać się do Niego, tym bardziej po grzechu czy doświadczeniu klęski.
W procesie uzdrawiania z masturbacji (podobnie jak z innych naszych słabości) najwłaściwszą modlitwą, jaką można zanosić do Boga, jest prośba o wewnętrzne uzdrowienie, cierpliwe znoszenie upadków, niezrażanie się niepowodzeniami. Z początku trzeba to robić "na wiarę". Ale z biegiem czasu osoba cierpiąca otrzyma lepsze, mniej dramatyczne zrozumienie własnej sytuacji. Będzie mogła spojrzeć na siebie z różnych punktów widzenia. Krzepiącej mocy udziela także modlitwa dziękczynna. Uczymy się w niej zauważania dobra, które dokonuje się w nas lub którego jesteśmy autorami, pomimo naszych słabości.
Wdzięczność poszerza pole widzenia, rodzi radość, umacnia dobrą wolę i pozytywny stosunek do siebie, i może się okazać, że nasza słabość jest w gruncie rzeczy naszą mocą i darem, wymaga jednak oczyszczenia. Brak wdzięczności powoduje odwrotny skutek: czujemy, że jesteśmy źli i w ogóle nie ma w nas nic dobrego.
Na koniec, nade wszystko trzeba uzbroić się w cierpliwość. Na drodze przemiany raz jest lepiej, raz gorzej. Jednego dnia wydaje się, że idziemy do przodu, drugiego, że się cofamy. Niemniej, metafora drogi może pomóc w uczeniu się cierpliwości i znoszeniu upadków. Wszyscy jesteśmy w drodze, każdy niesie swój mniejszy lub większy ciężar. Osoba skoncentrowana na sobie często myśli, że inni nie mają problemów. Dlatego ludzie przeżywający trudności często różne grupy wsparcia, aby pozbyć się tego złudzenia. W świetle Ewangelii nasze rany i słabości ostatecznie staną się źródłem życia i zwycięstwa.

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,184,kilka-slow-o-masturbacji.html

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Marek Blaza SJ (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2015-09-28 21:04

Czy chodzić do spowiedzi, skoro ciągle powtarzam te same upadki moralne?

Pytanie to właściwie może pojawić się w życiu każdej osoby wierzącej, świadomej własnych słabości, zmagającej się nieustannie ze swoimi grzechami i przystępującej regularnie do sakramentu pojednania. Częstokroć wierni zadający sobie to pytanie zastanawiają się poważnie nad dalszą zasadnością przystępowania do sakramentu pokuty. Dlatego też niektórzy z nich ulegają zwątpieniu i zarzucają praktykę spowiedzi, inni natomiast nadal przystępują do spowiedzi, jednak bez wewnętrznego przekonania i nadziei na możliwość zmiany grzesznego postępowania. W przypadku tych ostatnich istnieje ponadto stosunkowo duże niebezpieczeństwo sprowadzenia sakramentu spowiedzi jedynie do wypowiadania przepisanych formułek i wykonywania odpowiednich gestów. Wówczas najbardziej na rutynę zdaje się narażona spowiedź przed stałym spowiednikiem. W takim bowiem wypadku penitent mógłby wręcz opisywać ojcu duchownemu stan swojego ducha lakonicznym stwierdzeniem: „To samo”, na które spowiednik mógłby odpowiadać: „Za pokutę odmów to, co zawsze”. A zatem już te skrajne, ale jednocześnie możliwe do zaistnienia przypadki pokazują zasadność pytania o sens spowiedzi przy jednoczesnym powtarzaniu tych samych grzechów.

Aby jednak odpowiedzieć na powyższe pytanie, najpierw warto zwrócić uwagę na przyczyny, które mogą wywołać wątpliwości dotyczące sensu przystępowania do sakramentu pojednania i spowiadania się z tych samych grzechów. Jednym z istotnych powodów zdaje się tu rozumienie i wypełnianie żalu za grzechy oraz związanego z nim postanowienia poprawy, czyli nieodzownych aktów penitenta, bez których właściwie autentyczna spowiedź jest wręcz niemożliwa. Przypomina o tym również Katechizm Kościoła Katolickiego: „Wśród aktów penitenta żal za grzechy zajmuje pierwsze miejsce. Jest to ból duszy i znienawidzenie popełnionego grzechu z postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości” (KKK 1451). A zatem, w sakramencie pojednania grzech osądzany jest z perspektywy przeszłości (żal za grzechy) i wiąże się jednocześnie z postanowieniem poprawy dotyczącym przyszłości. Dlatego przynajmniej niektórzy penitenci odnoszą wrażenie, że sam żal za grzechy jest „łatwiejszy do wypełnienia” od postanowienia poprawy, ponieważ potępienie popełnionego grzechu odnosi się do rzeczywistości przeszłej, dokonanej, której już nie można w żaden sposób zmienić. Natomiast postanowienie poprawy dotyczy przyszłości, której przecież nie da się przewidzieć.

Dlatego też postanowienie przy okazji każdej spowiedzi, że nie będzie się grzeszyć, może u niektórych penitentów wzbudzać pewne wątpliwości, zwłaszcza u tych, którzy wpadli w jakiś nałóg. Pytają oni: „Jak mogę obiecać Bogu, że więcej nie będę grzeszyć, skoro nie wiem, na ile starczy mi sił, aby tę obietnicę spełnić?”. Wątpliwość dotycząca sensu przystępowania do sakramentu pokuty przy jednoczesnym popełnianiu tych samych grzechów tym bardziej się potęguje, jeśli warunki dobrej spowiedzi zostaną porównane do tych, które należy spełniać przy wyborze powołania do małżeństwa, kapłaństwa czy stanu zakonnego. Chodzi tu zwłaszcza o wewnętrzne przekonanie o słuszności podjętego wyboru. Jego potwierdzenie z jednej strony wyraża się w sposób zewnętrzny w momencie przyjmowania sakramentu małżeństwa czy kapłaństwa albo składania ślubów zakonnych, z drugiej zaś – zawsze odnosi się do przyszłości, podobnie jak postanowienie poprawy w sakramencie pojednania. Stąd w tym momencie znów pojawia się pytanie, czy osoba decydująca się na życie w stanie małżeńskim, kapłańskim czy zakonnym może obiecać Bogu, że nigdy z raz obranej drogi życiowej nie zrezygnuje? Przecież znanych jest wiele przykładów niewierności danemu wcześniej słowu. Mimo to odpowiedź Kościoła na to pytanie jest jednoznaczna. Gdyby było inaczej, nikt nie mógłby zawrzeć sakramentu małżeństwa, przyjąć święceń kapłańskich, złożyć ślubów zakonnych i wreszcie przystępować do sakramentu pojednania. A zatem, sama obietnica złożona Bogu lub wobec Boga, w tym także postanowienie poprawy w przyszłości, odzwierciedla stan woli człowieka w momencie jej składania. Z drugiej strony, w samej obietnicy zawarta jest także intencja jej dotrzymania w przyszłości. Jeśli te dwa warunki przy składaniu obietnicy są spełnione, wówczas nie ma powodu do podważania autentyczności postanowienia poprawy i sensowności samej spowiedzi.

Innym powodem, dla którego niektórzy penitenci zaczynają stronić od przystępowania do sakramentu pojednania przy skłonności do popełniania tych samych grzechów, jest lęk przed spotkaniem się z kapłanem, który już raz albo kilka razy usłyszał to samo wyznanie win. Lęk ten zdaje się dotyczyć nie tyle tych penitentów, którzy mają stałego spowiednika, ile raczej tych, którzy z powodu konieczności wyznania tych samych grzechów starają się tak dobierać spowiedników, aby ci ostatni nie zorientowali się, że penitent za każdym razem się powtarza. Takie zachowanie nie tylko związane jest z poczuciem wstydu, ale także z poważną obawą, że nawet najbardziej wyrozumiały i cierpliwy spowiednik, słuchający przy każdorazowej spowiedzi tych samych grzechów, w końcu nie wytrzyma i stwierdzi brak szczerego postanowienia poprawy, a może też i żalu za grzechy, co oznaczałoby, iż taki penitent nie mógłby otrzymać sakramentalnego rozgrzeszenia. Czy jednak faktycznie tego rodzaju obawy ze strony osób spowiadających się zawsze z tych samych grzechów są uzasadnione? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy najpierw zwrócić uwagę, iż w sakramencie pojednania spowiednik spełnia funkcję nie tylko sędziego i nauczyciela, ale także lekarza. Sam Chrystus nazywany jest przecież Lekarzem dusz i ciał. Dlatego też grzech wyznawany w sakramencie pokuty nie może być postrzegany jedynie w kategoriach prawnych, jako wykroczenie czy obraza Boga, ale winien być pojmowany także jako choroba duchowa. Wówczas grzechy często powtarzające się mogłyby odpowiadać chorobom przewlekłym, a do tzw. chorób nieuleczalnych należałoby zaliczyć zatwardziałość i dobrowolne trwanie w złu.

Odwołując się zatem do analogii zachodzącej między chorobą fizyczną a grzechem rozumianym jako choroba duchowa, należy zwrócić uwagę na kolejne podobieństwo tych dwóch rzeczywistości: tak jak każdy człowiek bardziej jest podatny na jeden rodzaj chorób, tak też w życiu duchowym bardziej jest on podatny na popełnianie tych, a nie innych grzechów. Przypomina o tym między innymi jedna z reguł zawartych w ćwiczeniach duchownych św. Ignacego Loyoli, dotycząca rozeznawania duchów. św. Ignacy porównuje w niej diabła do dowódcy wojskowego, pragnącego zdobyć jakąś twierdzę warowną: „Dowódca wojskowy, rozbiwszy obóz i zbadawszy siły i środki [obronne] jakiegoś zamku, atakuje od strony najsłabszej. Podobnie i nieprzyjaciel natury ludzkiej krąży i bada ze wszech stron wszystkie nasze cnoty […], a w miejscu, gdzie znajdzie naszą największą słabość i brak zaopatrzenia ku zbawieniu wiecznemu, tam właśnie nas atakuje i stara się zdobyć” (Ćd 327). Powyższa reguła może pomóc lepiej zrozumieć penitentowi spowiadającemu się wciąż z tych samych grzechów istotę działania złego ducha i jego sposób kuszenia. Szatan bowiem, choć nie ma bezpośredniego dostępu do duszy ludzkiej tak jak Bóg, to jednak bardzo dobrze zna słabości każdego człowieka.

Wracając do analogii zachodzącej między grzechem a chorobą, należy zauważyć, iż słabości nie dotyczą jedynie życia duchowego, ale także zdrowia fizycznego człowieka. Jeśli bowiem ktoś od urodzenia ma słabe serce, bardziej będzie podatny na choroby sercowe niż ludzie cieszący się zdrowym sercem. Z drugiej strony, człowiek zdający sobie sprawę z wątłej kondycji swego serca może podjąć odpowiednie kroki zapobiegawcze, dzięki którym zmniejszy prawdopodobieństwo zachorowania na poważną chorobę sercową. Tego rodzaju profilaktyka ma również zastosowanie w życiu duchowym, a zwłaszcza w sakramencie pojednania, kiedy przy pomocy Bożej łaski penitent może przed spowiednikiem nazwać swoje słabości po imieniu i nieustannie poszukiwać odpowiednich środków do zapanowania nad nimi, tak aby nie stawały się okazją do popełniania wciąż tych samych grzechów.

Spowiadanie się z tych samych grzechów podczas każdorazowego przystępowania do sakramentu pokuty jest zjawiskiem zwyczajnym i w żadnym razie nie oznacza, iż penitent nie żałuje za grzechy czy nie chce poprawy, koniecznej do otrzymania rozgrzeszenia. Właściwie trudniej jest sobie wyobrazić sytuację, w której penitent za każdym razem wyznaje zupełnie inne grzechy. W takim wypadku wręcz rodzi się pytanie, w jaki sposób leczyć osobę, która za każdym razem cierpi na inną chorobę? Czyż nie mamy wtedy do czynienia z symulantem albo ze skrupulantem?

Łudziłby się wielce ten penitent, który uwierzyłby, że nadejdzie w jego życiu dzień, kiedy nie będzie już musiał przystępować do spowiedzi z powodu osiągnięcia świętości już tu, na ziemi. Raczej winniśmy pamiętać, iż Chrystus w sakramencie pojednania nie wymaga od człowieka rzeczy niemożliwych, a jedynie szczerego oddania się Bogu i zdania się na działanie Jego łaski, z pomocą której będzie mógł podjąć skuteczną walkę ze swoimi grzechami.

http://www.zycie-duchowe.pl/art-4912.zmagania-z-tymi-samymi-grzechami.htm

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Zbigniew Leczkowski SJ (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2015-10-10 22:05

Kilka rad dla uzależnionych od masturbacji
Zbigniew Leczkowski SJ

Byłem u spowiedzi tydzień temu
Z takim lub podobnym zdaniem wypowiadanym przez młodego mężczyznę (rzadziej przez młodą kobietę) spotykam się często w konfesjonale. Kiedy je słyszę, to na 95 procent wiem, o jakim grzechu będzie za chwilę mowa.
Pojawia się temat pornografii i masturbacji, które powracają regularnie w życiu danego penitenta. Czy bardzo częste przystępowanie do spowiedzi jest dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji? Mam co do tego spore wątpliwości i uważam, że warto podejść do tego inaczej.

1. Masturbacja i jej rodzaje
Zacznijmy naszą refleksję od opisania samego zjawiska. Masturbacją jest dobrowolne pobudzanie narządów płciowych w celu uzyskania przyjemności cielesnej. Samoczynna reakcja organizmu (na jawie czy we śnie) nie jest masturbacją i nie ma w niej oczywiście żadnej odpowiedzialności moralnej.
Zasadniczo możemy wyróżnić cztery rodzaje masturbacji. Pierwszą z nich możemy nazwać masturbacją o charakterze obsesyjno-kompulsywnym. Występuje ona wówczas, kiedy osoba przez pewien czas powstrzymuje się od masturbacji. Jednak stopniowo wzrasta w niej napięcie (często towarzyszą temu stany lękowe) i taka sytuacja prowadzi do gwałtownego rozładowania, kiedy masturbacja pojawia się kilka razy w ciągu jednego lub kilku dni. Po takim rozładowaniu przychodzi poczucie winy, smutek i powrót do równowagi. Po niedługim czasie ponownie wzrasta w takiej osobie napięcie i cykl ten się powtarza.
Drugi rodzaj możemy określić jako masturbację nałogową. Jest ona podobna do innych rodzajów uzależnień (alkohol, narkotyki, internet itp.). W praktyce przypomina pierwszy rodzaj, jednak okresy przerwy nie będą tak długie. A zatem masturbacja będzie występowała regularnie, czasem tylko z jakimś jednym lub dwoma dniami przerwy.
Kolejna to masturbacja przygodna, pojawia się ona od czasu do czasu, raczej sporadycznie. Często występują długie okresy przerwy (tygodnie, miesiące, a niekiedy nawet lata). Pojawienie się masturbacji jest sygnałem, że coś trudnego dzieje się w życiu danej osoby i niekoniecznie dotyczy to sfery seksualnej. Wreszcie ostatni rodzaj to masturbacja zamierzona. Występuje ona wówczas, kiedy osoba pobudza siebie seksualnie poszukując przyjemności. Jest to po prostu świadome, zaplanowane szukanie doznań seksualnych poprzez masturbację.

2. Ocena moralna
Przejdźmy teraz do kwestii moralnej i bardzo konkretnego pytania: czy masturbacja jest grzechem ciężkim czy też nie? Katechizm Kościoła Katolickiego uczy nas (KKK 1857), że grzechem ciężkim (śmiertelnym) jest świadome i dobrowolne przekroczenie prawa Bożego w rzeczy ważnej. Aby zaistniał zatem grzech ciężki muszą być spełnione trzy warunki: dany czyn musi dotyczyć ważnej sfery (poważna materia) i zarazem musi być zarówno w pełni świadomy jak i w pełni dobrowolny (całkowita zgoda).
W przypadku masturbacji mamy niewątpliwie do czynienia z ważną sferą - poważna materia związana z 10 przykazaniami. Ten warunek jest więc spełniony. Kolejne dwa warunki są już natomiast sprawą bardziej indywidualną. O braku świadomości moglibyśmy mówić tylko wtedy, gdyby ktoś nie wiedział, że masturbacja jest sprzeczna z przykazaniem i również wówczas, gdyby pojawiła się ona w stanie niepełnej świadomości - np. podczas snu lub w sytuacji odurzenia jakimiś środkami. W praktyce taka sytuacja zdarza się raczej rzadko.
Przyjrzyjmy się natomiast bardziej warunkowi całkowitej zgody lub dobrowolności, o których mówi Katechizm (por. KKK 1859). Dobrowolne popełnienie danego czynu ma miejsce wtedy, gdy ktoś popełnia go w sposób wolny, jest to jego wybór osobisty poprzez który kontroluje swoje zachowanie. Nie będzie zatem dobrowolności, gdy zostanie przez kogoś zmuszony, czy też doświadcza jakiegoś przymusu wewnętrznego.
Najczęstszym jednak przypadkiem braku dobrowolności w odniesieniu do masturbacji będzie pewna forma nałogu, uzależnienia i człowiek nie jest wówczas w stanie nad tym zapanować (pierwsze dwa rodzaje masturbacji). Nie ma tutaj planowania, kiedy to zrobię, lecz występuje jakiś impuls, wewnętrzny przymus, który popycha w kierunku masturbacji. Z takim uzależnieniem, nałogiem oczywiście trzeba walczyć, jednak konkretne akty masturbacji, gdy ktoś nie kontrolował w pełni samego siebie, działał bardziej pod wpływem impulsu nie są grzechem ciężkim. W każdym jednak przypadku warto porozmawiać szczerze ze spowiednikiem, który pomaga obiektywnie ocenić daną sytuację.
Można także przypuszczać, że osoba popełniająca grzech masturbacji zaraz po spowiedzi jest związana z tym grzechem nałogowo, a więc jej pełna dobrowolność działania jest poważnie ograniczona. Oczywiście trzeba także wziąć pod uwagę czy dana osoba pracuje nad sobą, a jej zamiarem jest szczere unikanie masturbacji. Gdy mimo to dochodzi do niej zaraz po spowiedzi, to można z dużym prawdopodobieństwem zakładać brak dobrowolności i tym samym niepopełnienie grzechu ciężkiego.

3. Duchowość masturbacji
Wreszcie przejdźmy do aspektu duchowego masturbacji. W 2Kor 12 św. Paweł mówi o ościeniu dla ciała, który mu nieustannie towarzyszy. Egzegeci mają różne opinie odnośnie tego, czym był ten oścień dla ciała. Niektórzy twierdzą, że św. Paweł odnosi się do zmagań duchowych, inni sugerują, że chodzi o pokusy seksualne, od których nie był on wolny. Jeszcze inni mówią o pewnym poczuciu niegodności, wyrzutach sumienia, czy też o braku wiary ze strony Żydów i o prześladowaniach. Są także tacy, którzy sugerują jakąś słabość fizyczną lub psychiczną, czy też stan depresji. W rzeczywistości nie wiemy, czym był ten oścień dla ciała obecny w sercu apostoła. Wiemy jednak z pewnością, że Paweł się z niego szczyci.
Zobaczmy, że Bóg nie uwalnia go z tej słabości, mimo że św. Paweł o to trzykrotnie prosi (por. 2Kor 12, 8). Odpowiedzią Boga jest stwierdzenie - "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali" (2Kor 12, 9). Bóg nie wyjaśnia apostołowi, z jakiej przyczyny doświadcza tego ościenia, lecz daje mu do zrozumienia, że pewna słabość, udręczenie, które wnosimy w naszą relację z Bogiem, pozwalają objawiać się w pełni mocy Boga. Jest to przesłanie trudne do przyjęcia. Często uważamy, że słabość, jakiś nasz oścień, np. zmaganie z masturbacją stanowi przeszkodę, która powinna być natychmiast usunięta. Tak sądził również św. Paweł i Bóg przez niego odpowiada, że słabość jest wpisana w planu miłości Boga do człowieka.
A zatem bycie blisko Boga nie oznacza całkowitego braku słabości. Doświadczany oścień przypomina o własnej niewystarczalności, uczy pokory i zaprasza do otwarcia się na działanie Boga. Jakakolwiek jest ta moja słabość, warto zawsze pamiętać o słowach św. Pawła - "będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa" (2Kor 12, 9).
Czy nie warto zatem zobaczyć zmagania z masturbacją jako ościenia dla ciała, w którym może objawiać się moc Boża. Tak będzie się działo, jeśli pozwolę Jezusowi być obecnym w mojej słabości. Tym samym zgodzę się, że ten oścień będzie mi przez jakiś czas towarzyszył i to wcale nie musi być grzech ciężki. W praktyce będę się spowiadał co miesiąc, to doświadczenie zmagań z pornografią i masturbacją coraz bardziej będę przeżywał w jedności z Bogiem. Może z czasem będę mógł powtórzyć za św. Pawłem "ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny" (2Kor 12, 10).

Zbigniew Leczkowski SJ - jest jezuitą i psychologiem
http://www.deon.pl/religia/w-relacji/cialo-duch-seks/art,130,bylem-u-spowiedzi-tydzien-temu.html

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: K................. (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2016-03-04 22:25

Cześć wszystkim,
Powiem od razu to, czego oczekujecie, bo wiem, że dłuuugie teksty odpychają, postaram się to opisać zwięźle i krótko. Poczułem potrzebę podzielenia się z wami moim osobistym doświadczeniem... Może komuś pomoże to w walce. ;)

Mam 17 lat i w tej chwili jestem wolny od pornografii i masturbacji, opowiem wam o tym, jak z tego wychodziłem i jak w ogóle doszedłem do tego, że coś jest ze mną nie tak ;)
Masturbowałem się odkąd sięgam pamięcią, już w pierwszych klasach podstawówki. Odkryłem to "coś" przez przypadek, ale od razu bardzo mi się spodobało. Od tamtego czasu robiłem to regularnie i z przyjemnością...
Tak trwałem w uzależnieniu aż do 2 klasy gimnazjum, kiedy to mieliśmy religię z Księdzem, który otwarcie powiedział nam, że to grzech... Możecie sobie wyobrazić, jakie było moje zdziwienie, kiedy to usłyszałem... Zainteresowałem się tym bardziej, tzn. czytałem o tym artykuły na katolickich stronach, i wszystkie mówiły jednogłośnie i jednoznacznie, dopiero wtedy, gdy sam w swoim sumieniu, w ciszy myślałem o tym, byłem wtedy baaardzo zamyślony... W szkole, w domu, wszędzie...
Doszedłem do wniosku, że rzeczywiście jest coś ze mną nie tak, ale pomyślałem, "przecież to jest takie przyjemne, na pewno nie może to być grzech". Wtedy (myślę, że tak ma każdy na tym etapie :D) szukałem w internecie choć tylko jednej strony, na której przeczytałbym, że to nie jest grzech. I tak szukałem, szukałem i znalazłem...
Ale równie szybko dotarło do mnie, że na sądzie mojego życie argument o treści: "Przecież w ktoś w internecie powiedział, że to nie jest grzech..." raczej nie przejdzie ;). Z resztą mamy słuchać Jezusa, a nie jakiejś blogerki, której nawet nie znamy. To nie ona będzie nas sądzić.

Więc postanowiłem zacząć walkę!
Na początku próbowałem sam z siebie, swoją siłą walczyć z tym, udawało mi się powstrzymywać najwyżej na 2/3 dni, potem wracało to ze spotęgowaną siłą (przedtem uzyskałem dostęp do pornografii, więc moje uzależnienie zostało zwiększone i to o wiele). Tak próbowałem przez długi czas, ale nie wychodziło.
Chodziłem do spowiedzi czasem nawet dwa razy w tygodniu, aby się spowiadać z tego na bieżąco, byłem sfrustrowany, ponieważ wiedziałem, że robię co mogę, a to i tak bierze nade mną górę... Trwałem w takim stanie przez kilka miesięcy. Byłem już na skraju zwątpienia w to czy warto walczyć, czy nie przestać i po prostu z tym żyć...
Wtedy nastąpił przełom, byłem już w kropce, już chciałem zaprzestać tej walki, ale wtedy chyba pierwszy raz w życiu pomodliłem się naprawdę szczerze, jakbym rozmawiał z najlepszym przyjacielem, nigdy prędzej tak się nie modliłem. A modlitwa ta brzmiała mniej więcej tak: "Jezu, staram się jak tylko mogę, nie wiem już co mam zrobić, nie wychodzi mi to... Pomóż mi z tym walczyć, bo ja już nie mogę..."
Po tej modlitwie już w następne dni poczułem się inaczej, walka z tym była łatwiejsza, dalej trudna, ale już wiedziałem, że szala przechyla się na moja stronę. Modliłem się wtedy każdego dnia przed snem szczerą modlitwą, tak jakbym rozmawiał z najlepszym przyjacielem. Tak walka trwała jeszcze kilka miesięcy... Nieraz się potykałem, ale po chwili załamania Pan Jezus mnie dźwigał i walczyłem dalej.

I wygrałem!
W tej chwili nie masturbuję się już od ponad roku, tak jak wcześniej nie mogłem bez tego żyć, i cały dzień zamykał się właśnie w tym nałogu. Tak teraz nie czuję już takiego przymusu, jestem wolny! Jeśli chcesz wiedzieć czy warto podjąć walkę, to ja mówię Ci że naprawdę warto! Teraz jestem naprawdę szczęśliwy.

Po co to piszę?
Chcę Cię pocieszyć, albo zmotywować do podjęcia walki. Nieraz będziesz myślał/a, że już nie możesz, że czas skończyć walczyć. Ale jeśli będziesz się modlić ze szczerego serca, tak jakbyś rozmawiał/a z przyjacielem, to gwarantuję Ci to, że otrzymasz pomoc. Pan Jezus nigdy nie pozostawi Cię samemu/ej sobie, tego możesz być pewny/a! :)
Dodatkowy plus dla tych, którzy się wahają:
Od czasu, kiedy jestem wolny, nie jestem już taki zakompleksiony jak kiedyś, rozmawiam swobodnie z każdym, z dziewczynami ( tymi ładnymi też ;) )
Więc polecam Ci podjąć się tego wyzwania, ale nie w pojedynkę... Tylko z przyjacielem ;)

Życzę Ci powodzenia i mam nadzieję, że pomogłem!

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: A (17 l.) (---.dynamic-ww-8.vectranet.pl)
Data:   2016-03-14 17:21

Cześć,
Trochę przerażające jak bardzo Twoja historia przypomina mi moją. Tylko z tą różnicą, że jestem dziewczyną ;)
Jednak myślę, że w kwestii tego uzależnienia płeć nie ma większego znaczenia. Z pozoru ludziom wydaje się jednak, że jest ono bardziej powszechne wśród mężczyzn. Daję zatem do zrozumienia uwięzionym w nałogu masturbacji- nie jesteście same.
Jestem wolna od 3 miesięcy i po tylu latach uzależnienia mogę stanowczo stwierdzić, że nie było warto. Mam dopiero 17 lat, a moje doświadczenie walki ze sobą jest zdecydowanie zbyt wielkie. Po takim czasie nie mogę chyba jeszcze stwierdzić, że wyszłam z nałogu, bo pokusy pojawiają się jeszcze gdzieś w głębi mnie, ale jestem już na tyle umocniona, że szybko sobie z nimi radzę. Jednym z moich sposobow na walke z pokusami sa akty strzeliste.
Proponuję znaleźć też w sobie, w swoim życiu motywację do pokonania nałogu. Największą motywacją powinien być dla nas oczywiscie Jezus. Nie bójcie się zwrócić bezpośrednio do Niego o pomoc, On tylko czeka na to, aby złapać nas za rękę i poprowadzić na właściwą drogę.

Życzę Wam wszystkim powodzenia.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: ania (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-06 15:29

Właściwie nie wiem co mam napisać. Chcę po prostu wyrazić moje współczucie co do twojej sytuacji. Będę się codziennie za ciebie modliła może to coś da.
pozdrawiam

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Łukasz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-10-25 12:20

Witam.

Jestem Łukasz i opisywany problem mnie też dotyczy. Tkwię w nałogu od porno i onanizmu wiele lat. Próbowałem już chyba wszystkiego: modlitwy wstawienniczej, częstej spowiedzi, różańca. Proszę kogoś o pomoc. Mam już uczucie depresji z tego powodu, pojawiają się myśli samobójcze. Nie mam wiary, że mogę być od tego wolny. Mam 27 lat, a czuję się jak starzec, który przegrał swoje życie. Proszę kogoś o modlitwę za mnie.

Łukasz

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Tionne (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-10-25 16:43

Masz moja modlitwę. Tylko ty tez nie ustawaj Łukasz.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Łukasz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-10-27 14:10

Dziękuję, będę wdzięczny.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: tomek (---.play-internet.pl)
Data:   2017-03-28 20:45

Nowenna pompejańska mi pomogła. Maryja jest ze mną.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Janusz (172.58.59.---)
Data:   2017-08-29 18:46

Lepiej 100 razy podnieść się w ciągu jednego dnia z tego samego upadku niż się poddać i powiedzieć sobie: przegrałem.

Droga do świętości jest trudna, wyboista i ciernista.

Omijaj każdą nadarzającą się okazję szerokim kołem. Nie zbliżaj się do krawędzi bo zwykle jest już za późno. Zainteresuj się również technikami walki z nałogami.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: literski (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2017-11-03 13:56

Pewnie każdy z nas zastanawiał się kiedyś, co jest takiego złego w masturbacji? Też ostatnio nad tym myślałam i okazuje się, że jeśli się człowiek dobrze zastanowi, powodów jest o wiele więcej niż mogłoby się wydawać. Postanowiłam się więc tymi przemyśleniami z Wami podzielić.

Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że masturbacja to akt, w którym człowiek krzywdzi zarówno siebie jak i innych. Zajmiemy się najpierw tym, jak w ten sposób krzywdzimy samych siebie.

Zacznijmy od tego, że masturbacja jest dla nas samych żałosna. Ostre stwierdzenie. I właściwie dlaczego? Przecież potrzeby seksualne, to jak jedzenie, picie, sikanie. Owszem. Ale każda taka potrzeba niesie za sobą dany komunikat. Jestem głodny - potrzebuję jedzenia. Chce mi się siku - potrzebuję toalety. A popęd seksualny mówi - potrzebuję kobiety, potrzebuję mężczyzny.

Seks to zupełnie naturalny akt, pomiędzy kobietą a mężczyzną. I może to się dziać totalnie podświadomie, jednak kiedy robię to sam, czy sama, pokazuję sobie, że brakuje pewnego elementu, sam sobie uświadamiam, że jestem niekompletny. Skoro nie mogę zaspokoić tej potrzeby w naturalny sposób, w akcie seksu z drugim człowiekiem, pokazuję sobie samemu, że coś ze mną nie jest w porządku. Dlatego masturbacja nas upokarza i wcale nie czujemy po niej spodziewanej ulgi, a raczej jakiś wstręt do siebie.

Rozbija to się na kobiety i mężczyzn. Kobieta traci poczucie swojego piękna, mężczyzna poczucie siły. Ona traci swoją godność, poczucie że jest wartościowa, dobra, że zasługuje na dobry, piękny seks. On żyje w przeświadczeniu, że nie panuje nad samym sobą, że te potrzeby są silniejsze od niego, a więc on sam jest słaby. A żaden mężczyzna nie chce być słaby.

Masturbacja, a także związana z nią pornografia są uzależniające. To kolejny argument. Każdy dobrze wie, że uzależnienia są złe. Nawet uzależnienie od rzeczy dobrych, takich jak seks. A przypominam, że o seksie nie piszę, bo do tego potrzeba dwóch osób. Człowiek nie tylko wchodzi w wir masturbacji, pornografii, nie tylko przyzwyczaja się do tego wszystkiego. Traci kontrolę, a kiedy człowiek traci kontrolę nad swoimi zachowaniami, staje się zwierzęcy.

Kiedy przestaję walczyć, pozwalam sobie na takie nawyki, w żaden sposób nie buduję w sobie postawy dążącej do udoskonalenia samego siebie, co jest przecież istotą człowieczeństwa.

Wpis pochodzi z bloga: "Ej Piękna, zacznij mówić różaniec!"

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Adam Szustak OP (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2018-04-15 19:33

Dlaczego masturbacja jest zła i jak z niej wyjść? (klik).

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: WyleczonyZMasturbacji (---.elpos.net)
Data:   2019-06-17 13:33

Masturbacja jest zła, ponieważ jest to strasznie niszczący nałóg, który nie tylko pochłania bardzo dużą ilość czasu ale także niszczy psychikę, prowadzi do zniekształconego patrzenia na świat i na drugą płeć szczególnie, a może prowadzić po wielu latach do różnych zaburzeń takich jak nawet pedofilia czy gwałt w poszukiwaniu nowych doznań seksualnych.
Jednak znam wiele osób, które z Bożą pomocą wyszła z tego nałogu.
Sam jestem jedną z nim. Jako młody chłopak okolo 10 lat spróbowałem 1 raz, aż doszło do poważnego problemu, gdzie nie było dnia aby tego nie robić. Wiele się modłiłem, spowiadałem, walczyłem ze sobą ale nic nie pomagało.
Pewnego dnia napisałem list do Stowarzyszenia Pomoc2002 http://www.pomoc2002.pl/ , które pomaga osobom z problemem masturbacji, pornografii, homoseksualizmu, różnych uzależnień. Dopiero tam zrozumiałem, że sam soie z tym nie poradzę. Otrzymałem potrzebne mi wsparcie, czas poświęcony mi przez inne osoby oraz poczucie tego, że jestem wartościowy, bo w domu nikt mi tego niestety nie pokazał. I tak dzień po dniu, krok za krokiem żyję w czystośći, moje relacje z innymi ludźmi się poprawiły, jestem pewniejszy siebie, nie tracę tak dużo czasu, mam lepsze samopoczucie, moje relacje z kobietami się poprawiły.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Uzależniony od ponad 20 lat... (---.30.49.102.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2019-07-19 19:11

Cześć,

to może i ja podzielę się moimi spostrzeżeniami na ten temat...
Zacząłem pogrążać się w grzechu odkąd pamiętam...od wczesnej podstawówki. Wcześniej nie miałem pojęcia, że jest to jeden z najcięższych grzechów. Im byłem starszy, świadomość stawała się większa. Zacząłem ze sobą walczyć może w wieku 16 lat. Non stop upadałem. Nie mogłem tego przezwyciężyć. Chodziłem do spowiedzi, modliłem się, ale chwilę później znowu upadałem. Moja walka trwała około 20 lat... Pewnego razu natrafiłem na pewną książkę o Bogu... Zacząłem dowiadywać się więcej o rzeczach ostatecznych.... Może to głupio zabrzmi, ale im więcej czytałem tego typu literatury, tym czułem, że Bóg mi daje siłę do walki z tym nałogiem. Poszedłem do spowiedzi, szczerze, z mocnym postanowieniem poprawy. W każdym momencie, gdy tylko zaczynają się chwile zwątpienia, zwracam się do Boga i proszę o wsparcie w tych chwilach. Wygrywam.... mam nadzieję, że wygram na zawsze.
Czytajcie Pismo Święte, módlcie się za Dusze Czyśćcowe. Zaufajcie Panu i szczerze z Nim rozmawiajcie.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: ks. Marek Dziewiecki (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2019-08-27 13:27

Masturbacja. Prawda jest bardziej złożona
ks. Marek Dziewiecki

Postawy skrajne

Jedną z niedojrzałych postaw w sferze seksualności jest masturbacja. Na temat tego zjawiska krąży obecnie wiele poglądów mylących i nieodpowiedzialnych. Z jednej strony panuje przekonanie, że masturbacja - zwłaszcza w okresie rozwojowym - jest zjawiskiem normalnym, a nawet wręcz pozytywnym, gdyż pomaga młodemu człowiekowi lepiej poznać własne ciało, a przez to przygotowuje go do współżycia seksualnego w małżeństwie. Z drugiej strony spotykamy się z twierdzeniem, że w każdym przypadku masturbacja jest grzechem ciężkim i przejawem demoralizacji. Prawda - jak zwykle - jest bardziej złożona.

Masturbacja nie zawsze wiąże się z grzechem ciężkim, ale zawsze jest zachowaniem błędnym i szkodliwym. Dzieje się tak dlatego, że odrywa ona seksualność od właściwego sobie kontekstu wiernej i czułej miłości między małżonkami. Ponadto samogwałt odrywa seksualność od jej naturalnego wymiaru biologicznego, jakim jest odpowiedzialne przekazywanie życia w oparciu o miłość rodzicielską.

Skutki masturbacji

Masturbacja prowadzi do wielu negatywnych konsekwencji. Po pierwsze, prowokuje nadmierną koncentrację na własnej cielesności i na popędzie seksualnym, co zwykle prowadzi do nałogów i uzależnień seksualnych oraz do osłabienia wolności również w innych sferach człowieczeństwa. Często wiąże się z uwikłaniem w pornografię. Po drugie, blokuje motywację do rozwoju i do szukania radości w innych dziedzinach życia. Z czasem może stać się jedynym sposobem szukania przyjemności i prowadzić do przekonania, że nie istnieją żadne większe źródła satysfakcji czy radości. Po trzecie, autoerotyzm prowadzi do izolacji i osamotnienia, zamiast stanowić pomoc w nawiązywaniu kontaktu z osobami drugiej płci i w dorastaniu do małżeństwa. Po czwarte, masturbacja powoduje napięcia psychiczne, niepokoje, poczucie winy moralnej, a także wyrzuty sumienia i świadomość życia w grzechu. U wielu młodych ludzi budzi też lęk o to, czy będą w stanie normalnie współżyć w przyszłym małżeństwie, o jakim marzą. Po piąte, samogwałt powoduje nierzadko zaburzenia w seksualnym współżyciu małżeńskim, a to negatywnie wpływa na relacje ze współmałżonkiem. Kontynuowanie masturbacji w małżeństwie jest przeżywane przez współmałżonka niemal równie boleśnie jak zdrada.

Jaka postawa wobec masturbacji?

Rzeczowa rozmowa z młodymi ludźmi na temat masturbacji jest trudna, gdyż najczęściej problem ten stawiany jest zupełnie błędnie. Niektórzy seksuolodzy czy pedagodzy zakładają, że istnieje alternatywa: albo należy traktować masturbację jako coś naturalnego, albo zmuszeni jesteśmy potępiać wszystkich, którzy jej ulegają. W rzeczywistości oba założenia są błędne. Właściwie postawione pytanie brzmi: czy problem ewentualnej masturbacji należy pozostawić spontaniczności danej osoby, czy też również ten aspekt należy uwzględnić w procesie wychowania? Ze względu na wyżej przytoczone powody dobro człowieka wymaga, by jego sposób odnoszenia się do samego siebie i do własnego ciała włączyć w całokształt wychowania.

Młodzi ludzie często sami zwracają się do dorosłych z dramatyczną nieraz prośbą o pomoc w radzeniu sobie z własną seksualnością i ze skłonnościami do masturbacji. Potrzebna jest tu jednoznaczność co do zasad (masturbacja jest poważnym zagrożeniem dla rozwoju psychospołecznego), a jednocześnie ostrożność co do ocen moralnych w poszczególnych przypadkach. Nie chodzi o to, by kogoś potępiać, straszyć czy wzmagać w kimś poczucie winy, lecz o to, by pomagać tym, którzy zaczynają wikłać się w autoerotyzm ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami takiej postawy.

Ocena moralna

W wielu przypadkach masturbacja przybiera formę nałogu. W zależności od genezy tego nałogu (na przykład przypadkowe pojawienie się zachowań autoerotycznych w dzieciństwie), często nie stanowi głównie problemu moralnego, ale staje się w pierwszym rzędzie problemem psychicznym i ciężarem moralnym oraz ważnym zadaniem w pracy nad sobą.

Ostrożność w ocenie moralnej masturbacji wiąże się również z tym, że w wielu przypadkach jest ona formą somatyzacji, czyli niemal odruchowym sposobem odreagowywania za pomocą ciała frustracji i sytuacji stresowych dotyczących innych sfer życia. Najczęściej są to zwykłe napięcia związane z kryzysową sytuacją rodziców nastolatka lub z osobistymi problemami i napięciami jak np. stres w szkole czy rozczarowanie w relacjach uczuciowych. W takich sytuacjach masturbacja staje się jednym ze sposobów odreagowania silnych lęków i niepokojów, a to wiąże się z ograniczeniem świadomości i wolności działania.

Masturbacja staje się poważnym problemem moralnym, gdy wynika z egoistycznego trybu życia, z sięgania po pornografię, ze skupiania się na popędzie i na doraźnej przyjemności, z hedonistycznej postawy wobec życia, z traktowania samego siebie jako narzędzia, a nie jako osoby.

Metoda pracy nad sobą

W pokonywaniu masturbacji nie wystarczy odwoływanie się do metod negatywnych, polegających na tym, że dana osoba koncentruje się na walce z autoerotyzmem oraz że stara się unikać okoliczności i bodźców zwiększających trudności w panowaniu nad własnym ciałem i popędem. Metoda pozytywna polega na tym, że osoba dotknięta masturbacją stara się z tego uwalniać nie z lęku przed grzechem czy z negatywnymi jej skutkami, ale przede wszystkim z troski o to, by nie niszczyć własnej wolności oraz szansy na uczenie się miłości i na dorastanie do małżeństwa.

Drugim warunkiem uwalniania się z autoerotyzmu jest poszerzanie kręgu zainteresowań, hobby i pasji oraz włączanie się w wartościowe grupy rówieśnicze. Masturbacja jest bowiem najbardziej atrakcyjna dla tych, którym brakuje radosnych więzi z Bogiem, z samym sobą i z innymi ludźmi, a zwłaszcza z osobami drugiej płci.

Trudności i grzechy w dziedzinie seksualnej są wyjątkowo bolesne i dlatego wiele osób, które ulegają autoerotyzmowi, patrzy na siebie niemal wyłącznie poprzez pryzmat tej słabości. Tacy ludzie przekreślają wartość dobra, które czynią w innych dziedzinach życia, gdyż czują się z góry "zdyskwalifikowani". Przywracanie poczucia osobistej godności i wartości jest więc jednym z głównych zadań, gdy ktoś boryka się z tym problemem. Dojrzałe więzi z Bogiem i z ludźmi, chronione mądrą hierarchią wartości, to najlepsza droga do przezwyciężenia każdego problemu seksualnego.

https://www.deon.pl/inteligentne-zycie/poradnia/art,135,masturbacja-prawda-jest-bardziej-zlozona.html

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Krzysztof (---.icpnet.pl)
Data:   2020-02-05 13:31

Myślę, że wyjściem z masturbacji jest nadal spowiedź. Jesteśmy tylko ludźmi nie maszynami i musimy nauczyć się z tym walczyć. Do walki jest parę sposobów:
1. Bieganie - sport
2. Unikanie myśli wpływających na to.
3. Rozmowa z Panem Bogiem sam na sam. Gdy nadchodzi pokusa, wołaj: Jezu Ratuj
4. Czytanie Pisma Świętego
5. Przyjmowanie Sakramentów Świętych

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Eugeniusz (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2020-05-07 02:37

Dzięki Ci Panie, za to że wyzwoliłeś mnie z tego ohydnego ścierwa jakim była masturbacja. Gdyby nie Ty, to tkwiłbym dalej w tym bagnie i coraz bardziej się w nim pogrążał. Chwała Tobie Jezu!

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Piotr (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2020-07-20 10:11

Kup jak najszybciej książkę: "Bitwa każdego mężczyzny".

Borykałem się z tym od chyba 12 roku życia (prawie codziennie), teraz mam 44 lata. Mam sukcesy, łatwo nie jest, ale się da. Po jakimś czasie kontrolowanie tego robi się łatwiejsze. Znaczyć to będzie, że temat już ogarniasz.
NAJWAŻNIEJSZE: Wiara, modlitwa, spowiedź, ta książka. Działaj - będzie dobrze. Reszta przyjdzie sama. Znajdź kogoś komu o tym wszystkim powiesz i poproś go o wsparcie. Może żona? Ktoś Ci bliski. Z Panem Bogiem. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

Piotr

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Asia BB (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2020-10-13 01:55

U mnie skuteczny okazał się staly spowiednik i nazywanie przed nim problemu po imieniu. Wypowiedzenie wszystkich grzechów związanych z nieczystościa bo na samej masturbacji się nie kończy, to znaczy są okoliczności prowadzące do grzechu, na przykład wcześniejsza pornografia albo rozbudzanie wyobraźni. Rozmowy na ten temat i odkrywanie pozaseksualnych problemów, których objawem jest nieczystość. Obietnica dana Bogu, że będę wstawać po każdym upadku. Nie, że więcej tego nie zrobię, ale, że wstanę po każdym upadku. W efekcie w najtrudniejszym okresie walki z grzechem, spowiedź była co dwa dni albo i z dnia na dzień. Do mojego spowiednika mam kawałek, więc on mi powiedział, żebym poszła gdziekolwiek, nie czekała, aż on będzie miał czas i nie pozbawiała się sama łaski Bożej. Potem mu tylko mówiłam, że byłam, ile razy i z czym. Modliliśmy się też razem i ja się modliłam sama, stawałam przed Panem Bogiem w absolutnej szczerości. I w swojej bezsilności - jak czułam, że mi to sprawia przyjemność, to tak Panu Bogu mówiłam, jak dziecko, które ze wszystkim przybiega do Rodzica, a nie, że żałuję tego, bo słyszałam, że to grzech. Duże znaczenie miała też praca nad sobą w innych dziedzinach, takie oddramatyzowanie problemu autoerotyzmu, bo to nie jedyny grzech, są inne, nawet większe. Szóste przykazanie jest nie bez powodu szóste a nie pierwsze. Unikanie okazji- jak w sobotni wieczór na wielu kanałach leci porno, to nie oglądam wtedy telewizji tylko czytam sobie książkę. Nie wchodzi się w dialog z pokusa, bo jesteśmy od niej słabsi. Mnie diabeł zawsze jakoś cwanie podszedł, nawet przez posty na facebooku, zaczynało się od niewinnego "bo ja tylko" a kończyło upadkiem.
I jeszcze podjęcie postów w różnych intencjach. Bo mnie to uczyło odmawiania sobie czegoś, mówienia sobie "nie" na różne zachcianki. No i radość z pokonanej pokusy pomaga. Takie porównanie, że masturbacja jest zaledwie chwilka przyjemności, parę minut dosłownie, a potem czułam się bardzo źle dość długo. A jak pokonałam pokusę, to trwanie w czystości daje o wiele większa i długotrwała radość, spokój i poczucie panowania nad sobą.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Josef (---.hypernet.biz.pl)
Data:   2020-11-04 17:05

Polecam:
https://niewielka.com/pl/p/Wolny%2C-aby-kochac.-Uwolnic-sie-od-pornografii/8445

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Kara (---.30.18.56.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2020-12-03 14:37

Też miałam taki problem. Módl się i ufaj, najlepiej na różańcu i koronką do Miłosierdzia Bożego codziennie, mów Panu Bogu o wszystkim, co Cię spotkało, o wszystkich pokusach, trudnościach i upadkach, dziel się z Nim tym wszystkim. Wczoraj miałam też taką pokusę, ale to zależy od Ciebie co z nią zrobisz (pokusa jako tako nie jest grzechem, gdy uczynisz ją czynną, zrobisz do czego ona zachęca, to wtedy jest grzechem), miałam wczoraj taką pokusę masturbacji, ale okazało się, że musiałam zająć się czymś innym i już przestałam myśleć o masturbacji, miałam wrażenie, że Matka Boża albo Pan Bóg mi pomogli, podsunęli mi coś innego do odwrócenia uwagi od masturbacji. Korzystaj ze spowiedzi jeśli to możliwe.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: ABC (---.ennet.pl)
Data:   2021-08-01 15:37

Komunia Św. i spowiedź nawet dwa razy w tygodniu sprawiły że pokusy były łatwiejsze do opanowania. Pan Jezus powiedział żebyśmy się modlili, aby nie ulec pokusie (por. Mt 22,40) - potrzeba dużo modlitwy.

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Grzegorz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-10-23 18:48

Witam
Miałem ten problem przez wiele lat aż w końcu wziąłem się do ostrej roboty. Jeżeli podłożem masturbacji jest demon u mnie tak było to aby go nie dopuszczać do siebie trzeba być w łasce uświęcającej (systematyczna spowiedź).

 Re: Masturbacja mnie chyba wykonczy.
Autor: Marek (---.ultra.net.pl)
Data:   2022-06-28 00:22

Warto rozpatrzeć sam moment pokusy, zrozumieć jak ona działa. Najpierw musimy zapanować nad własnymi myślami. Wydaje się przyjemne i (jeszcze)niewinne wobrazanie erotycznych scen, jednak jest to pierwszy krok do ulegnięcia pokusie. Swego rodzaju potok mysli tej natury prowadzi nas do zguby. Zapanowanie nad nieczystymi myślami jest bardzo ciezkie. Osoba oglądająca erotyczne sceny wyraźnie je zapamiętuje. Nasz mózg kojarzy je z przyjemnością. W penym momencie jest to kanał telewizyjny, którego nie da sie zmienic ani wyłączyć. Oczywiście nic bez codziennej modlitwy, zaufaniu Panu Bogu i częstej spowiedzi, najlepiej nie zwlekając po upadku. Nie bójmy się spowiadać, uzdrawiamy się w ten sposób. To konieczny element na ciężkiej drodze do pokonania grzechu. Trzeba mieć świadomość własnej słabości oraz konieczności Bożej pomocy. I jesteśmy na dobrej drodze, kiedy mamy silne pragnienie poprawy, a Jezus nas wspiera. Cytując Św. Augustyna, dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: