logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Ksiądz żąda zaświadczenia, że chodzimy do kościoła.
Autor: iwona (---.dip.t-dialin.net)
Data:   2012-03-14 12:00

Tymczasowo mieszkam i pracuje z mężem w Szkocji. Chcemy ochrzcić nasze dziecko w Polsce w swojej macierzystej parafii. Ksiądz żąda od nas zaświadczenia od księdza w Szkocji, że chodzimy do kościoła. Czy to jest zgodne z prawem kanonicznym i który paragraf o tym mówi? Czy jest to wymyślone przez księdza. Proszę o podpowiedz.

 Re: Ksiądz żąda zaświadczenia, że chodzimy do kościoła.
Autor: elisa (---.4-3.cable.virginmedia.com)
Data:   2012-03-14 12:58

Iwono, chrztu udziela się w sytuacji, kiedy jest uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowywane w wierze katolickiej. Ksiądz musi jakoś to ocenić i rozeznać sytuację. Nic dziwnego, że chciałby wiedzieć, czy regularnie praktykujecie. Nie na wszystko jest dokładny przepis. Jeden ksiądz może poprzestałby na rozmowie, a inny może mieć wątpliwości i poprosić o zaświadczenie. Czasami buntujemy się przeciwko takiej biurokracji (kiedyś obowiązywały kartki do spowiedzi, zaświadczenie o uczestnictwie we Mszy. Nie są to formy doskonałe, bo informacje tam zawarte jeszcze nie świadczą o tym, iż ktoś jest, czy nie - żyjącym w wierze katolikiem. Ale są to pewne formy pomocnicze i osobiście nie dziwię się, że ksiądz, który nie widuje Was w kościele chce przynajmniej tego niedoskonałego dowodu Waszej wiary. Skoro to Wasza macierzysta parafia, czy ksiądz Was zna z wcześniejszego okresu? Podejrzewam, że nie bardzo, skoro prosi o zaświadczenie, ale może się mylę. Pozdrawiam.

 Re: Ksiądz żąda zaświadczenia, że chodzimy do kościoła.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-03-14 15:05

Ksiądz ma podstawę zawartą w Kan. 868 KPK, który stanowi:

"§ 1. Do godziwego ochrzczenia dziecka wymaga się:

1° aby zgodzili się rodzice lub przynajmniej jedno z nich, lub ci, którzy prawnie ich zastępują;

2° aby istniała uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowane po katolicku; jeśli jej zupełnie nie ma, chrzest należy odłożyć zgodnie z postanowieniami prawa partykularnego, powiadamiając rodziców o przyczynie."

"Chodzenie do kościoła" według tego księdza, to wyraz owej "uzasadnionej nadziei".
Myślę, że ów ksiądz postępuje zgodnie z literą prawa, ale nie z jego duchem. Ale to moje prywatne zdanie.
Może bowiem postąpić zgodnie z Kan. 851, który stanowi:
"Sprawowanie chrztu powinno być odpowiednio przygotowane, dlatego:

1° dorosły zamierzający przyjąć chrzest winien być dopuszczony do katechumenatu i wedle możności przez różne stopnie doprowadzony do wtajemniczenia sakramentalnego, zgodnie z obrzędem wtajemniczenia przystosowanym przez Konferencję Episkopatu oraz ze szczegółowymi przepisami przez nią wydanymi;

2° rodzice dziecka chrzczonego, jak również chrzestni, powinni być należycie pouczeni o znaczeniu tego sakramentu i o związanych z nim obowiązkach. Proboszcz winien osobiście lub przez innych zatroszczyć się, ażeby rodziców właściwie przygotować pasterskimi pouczeniami a także wspólną modlitwą, zbierając razem po kilka rodzin oraz, gdy to możliwe, składając im wizytę."

Czyli, w wielkim skrócie, popracować z rodzicami. Ale zasłonić się biurokracją jest łatwiej.
Słyszałem kiedyś takie zdanie:
"Człowiek składa się z ciała, duszy i papieru. Sęk w tym aby papier ciała i duszy nie przesłaniał."

 Re: Ksiądz żąda zaświadczenia, że chodzimy do kościoła.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-03-14 15:13

Elisa wspomina o kartkach do spowiedzi. Są diecezje, w których kartki do spowiedzi obowiązują nadal.

 Re: Ksiądz żąda zaświadczenia, że chodzimy do kościoła.
Autor: xc (---.181.13.12.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-03-14 18:19

Idea wyrażona językiem kodeksowym ma źródło teologiczne. To rodzice wprowadzają potomstwo do Kościoła. To rodzina jest Kościołem domowym, Kościołem na poziomie podstawowym. To tam są przekazywane wzorce zachowań chrześcijańskich, wzajemnych relacji, prawdy wiary. To, że religii uczy się w szkole, a nawet w salce katechetycznej, jest (moim zdaniem) przyznanie się do ewidentnej porażki: potrzebujemy protezy, bo ojciec i matka nie są w stanie nauczyć dziecka prawd wiary. Niestety. Ciekaw jestem w aktualnej gorącej dyskusji o tym, czy i jak organizować lekcje religii (a tak naprawdę jak je finansować), ale nikt tego wątku nie porusza.

Język prawniczy nakłada na proboszcza (czyli osobę sprawującą Urząd Nauczycielski Kościoła na poziomie podstawowym), aby sprawdziła kto wprowadza swoje potomstwo do Kościoła. Czy jest to właściwa osoba, czy ma przygotowanie, czy ma możność przekazania wiary, czy w ogóle wierzy, jak wierzy i tak dalej. A jeśli nie jest dobrze, wskazane są środki naprawcze: pouczenie, bezpośredni kontakt, modlitwa, tworzenie wspólnoty. Model jest naprawdę świetny. Prosty, mądry, piękny. Ale niestety to tylko model. Bo realność jest, jaka jest. Papierologia, zaświadczenia i karteczki zamiast żywej relacji z jednej strony. Z drugiej strony oczekiwanie tego, że proboszcz ma być dostarczycielem "usług kościelnych". Mamy abonament na internet, prasę, wywóz śmieci, telefon, od czasu do czasu potrzebna nam jest "usługa kościelna", idziemy do stosownego "urzędnika Pana Boga", a on ma to tak załatwić, żeby było fajnie i przyjemnie.

No to jest jak jest i są posty takie jak ten.

"Smutno mi Boże" - jak wołał onegdaj wieszcz. Pomyślmy o tym.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: