Autor: załamana (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2012-05-24 11:00
Witam. Pewnie ten temat był już poruszony, ale przetrząsnęłam chyba cały internet i nadal mam wątpliwości. Chodzi o grzechy przeciwko Duchowi Świętemu a dokładnie o jeden z nich (grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego). Sytuacja wygląda następująco - jakiś czas temu popełniłam grzech ciężki, nie chciałam, lecz upadłam, czego oczywiście żałowałam. Ale potem doszłam do wniosku, że skoro i tak muszę się z tego grzechu wyspowiadać to przecież mogę grzeszyć dalej w ten sposób. I grzeszyłam, raz, drug, trzeci. Wyrzuty sumienia były coraz mniejsze. Oczywiście idąc do spowiedzi żałowałam, ale żałowałam konkretnego grzechu a nie tego, że grzeszyłam zuchwale (bo i tak już popełniłam dany grzech, to sobie jeszcze pogrzeszę, przecież i tak muszę się z niego wyspowiadać, wiec czy go popełnię raz czy dwa nie ma znaczenia). Po spowiedzi zawsze zakładałam, że to ostatni raz, że już grzeszyć w danej sprawie nie będę, a potem było to samo. Znowu upadałam i były wyrzuty sumienia, a potem dalsze grzeszenie, bo przecież już i tak upadłam. Ostatnio dotarło do mnie co zrobiłam. Wydaje mi się, że zgrzeszyłam przeciwko Duchowi Świętemu, co nie daje mi spokoju, bo przecież jest to grzech niewybaczalny. A zwyczajnie nie potrafię żyć ze świadomością, że jest coś, czego Bóg mi nie wybaczy, i że nic nie mogę zrobić. Nie mogę cofnąć czasu. Oczywiście przy najbliższej okazji zapytam podczas spowiedzi co i jak, ale ta myśl wciąż nie daje mi spokoju. Dlatego też postanowiłam napisać.
|
|