logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy niewypowiedziane grzechy zostały mi wybaczone?
Autor: Gosia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2012-11-04 16:26

Szczęść Boże.
Czytałam, że spowiedź przy przemilczeniu grzechu ciężkiego jest nieważna i przy następnej trzeba je znowu wymienić. Gdy podeszłam do konfesjonału i powiedziałam, że mam wyrzuty sumienia z powodu przemilczenia pewnego grzechu, ksiądz pouczył mnie o ważności tego sakramentu, zadał pokutę i od razu udzielił rozgrzeszenia. Nie spytał o grzechy z "tamtej spowiedzi", a ja, pogubiona, nie przerwałam kapłanowi, bo, szczerze mówiąc, w ogóle nie wiedziałam, co w tej sytuacji zrobić. Czy mimo niewypowiedzenia grzechów, zostały mi wybaczone?
Z góry dziękuję za odpowiedź.

 Re: Czy niewypowiedziane grzechy zostały mi wybaczone?
Autor: Mateusz (---.hybryda.net)
Data:   2012-11-04 20:53

Uważam, że należy powtórzyć całą spowiedź w wypadku zatajenia grzechu. Twoja sytuacja jest o tyle odmienna, że to spowiednik ukierunkował Cię byś nie wypowiadała grzechów z poprzedniej (nieważnej) spowiedzi, a jak podejrzewam miałaś intencję pełnego ich wyznania. W tym przypadku uważam, że ta spowiedź była ważna, gdyż miałaś intencję wyznania grzechów, a nie masz obowiązku wykłócania się ze spowiednikiem na temat ważności spowiedzi (pominę kwestię odpowiedzialności spowiednika...). Oczywiście zakładam, że spowiednik zrozumiał, że w czasie poprzedniej spowiedzi świadomie zataiłaś grzech.

Co do kwestii praktycznej: osobiście i tak poszukałbym miłego i cierpliwego księdza, opisał mu całą sytuację i ewentualnie powtórzył tamtą spowiedź - dla spokoju sumienia. Możesz też "zaczepić" jakiegoś księdza w zakrystii i opisać mu sytuację poza spowiedzią, na spokojnie, bez wyznania grzechów - jako czysto teoretyczny przypadek - i zapytać co należy zrobić w takiej sytuacji.

Teraz tak ogólnie, niekoniecznie do Ciebie:
Mam wrażenie, że często za bardzo szarpiemy się z tym co wolno, a czego nie wolno robić ze spowiedzią, co trzeba wyznawać, a czego nie oraz w jaki sposób to robić, lub też próbujemy ubierać swoje grzechy w takie słowa by "zmiękczyć" ich wymiar. Podobne motywy towarzyszą zatajaniu czy późniejszym rozterkom na temat ważności spowiedzi ("bo mogłem to powiedzieć inaczej, bo to jednak był grzech" itp.). Tymczasem spowiedź jest sprawą zdecydowanie zbyt poważną by bawić się w takie gierki. I to zbyt poważną z dwóch powodów:
1) ma bezpośrednie przełożenie po prostu na naszą relację z Jezusem, na naszą drogę do świętości i zbawienie.
2) kombinując za dużo z grzechami tracimy z oczu to co ważne - łaskę przebaczenia, radość z odpuszczenia grzechów, oraz po prostu życie. Zamiast zająć się tym co tu i teraz spoglądamy wstecz, taplając się w błotku rozmyślań nad grzechem i jego wyznaniem (co szkodzi też psychicznie). To jest bardzo dobry sposób na utratę radości życia i wiary. No ileż można rozmyślać nad tym co zepsuliśmy? Przyszłość czeka...


Remedium moim zdaniem jest technicznie bardzo proste, choć emocjonalnie bywa trudne, szczególnie na początku. Po prostu trzeba klęknąć przed spowiednikiem i dosłownie wywalić "kawę na ławę". Bez eufemizmów, upiększania, kombinowania. Powiedzieć wszystko tak jak było, wyrazić też swoje wątpliwości, zadać konieczne pytania. Zrobiłem to, to, to i to, nie wiem czy to i to jest grzechem. Koniec. Po prostu same konkrety i tyle. Potem wyjść z konfesjonału i grubą kreską przekreślić to co było. Niekoniecznie zapomnieć, bo pamięć o tym co nabroiliśmy jest potrzebna na przyszłość, ale na pewno uznać wszystkie sprawy minione za zamknięte (chyba, że coś nadal trwa oczywiście...) i zająć się pracą nad sobą by się możliwie rzadko powtarzały. Jeżeli przed spowiedzią zadbamy o 100% czystość naszych intencji co do samego sakramentu i będziemy jej pilnować w czasie spowiedzi, nie ma powodu by wracać do poprzednich spowiedzi.
Jasne, że nie raz będzie przy tym mnóstwo strachu, stresu, nerwów i ogromnego wstydu, ale dla Jezusa po prostu warto. A i dla siebie, bo im bardziej się pogrążymy tym będzie gorzej, a tak - ciach i po krzyku.
Oczywiście, możemy też w gratisie otrzymać reprymendę (może nie raz niesprawiedliwą i zbyt ostrą), ale: dla Jezusa warto. Możemy nie raz niepotrzebnie coś powtórzyć jak w Twojej sytuacji, ale: dla Jezusa warto.
Nie chodzi też o to, by tylko rzucać w księdza treścią grzechów i nic ponadto - można też porozmawiać jeżeli to potrzebne, wyżalić się, poprosić o radę. Byle nie "bawić się" grzechami.

Na koniec: kiedyś na czuwaniu, na którym była m. in. tzw. "trudna młodzież" była okazja do spowiedzi. Sam ksiądz nazywał ją "spowiedź ze znieczuleniem" i zachęcał wszystkich by do niej przystąpili mimo strachu. Czy się charakteryzowała? Dwie rzeczy:
1) ów ksiądz powiedział na wstępie, że chyba nie ma grzechu, którego osobiście by nie popełnił, dlatego penitenci mogą być pewni, że go nie "zaskoczą"/nie zgorszą
2) obiecał, że na nikogo nie nawrzeszczy, nie będzie ostro krytykował. (Moim zdaniem po prostu podszedł do każdego z miłością).

Efekt: do spowiedzi poszli ludzie, którzy bali się to uczynić od długich lat.

Może warto wprost poprosić księdza o "spowiedź ze znieczuleniem"? Powiedzieć, że jest ciężko, bardzo ciężko i poprosić by ksiądz pomógł przez to przejść podając rękę. Myślę, że zdecydowana większość spowiedników potraktowałaby taką prośbę odpowiednio.
Pozdrawiam.

 Re: Czy niewypowiedziane grzechy zostały mi wybaczone?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-04 21:49

A może to jest nieporozumienie? Napisałaś: "powiedziałam, że mam wyrzuty sumienia z powodu przemilczenia pewnego grzechu". Czy dokładnie tak to powiedziałaś? I czy spowiednik tak to właśnie zrozumiał? Lepiej używać słów jednoznacznych. "Przemilczenie" to może być zatajenie, ale może ktoś rozumieć jako zapomnienie, czasem też nie zdążysz powiedzieć czegoś, a ksiądz już daje rozgrzeszenie. Nie zawsze emocje pozwalają na przerwanie księdzu i dokończenie spowiedzi. "Mam wyrzuty sumienia z powodu przemilczenia pewnego grzechu" - to bardzo delikatne określenie. Lepiej wtedy powiedzieć wyraźnie: ZATAIŁAM grzech ciężki, OSZUKAŁAM podczas poprzedniej spowiedzi. To jest wyraźne samooskarżenie, nikt nie ma wątpliwości, a Ty nie będziesz mieć wątpliwości czy czegoś tym razem nie zaniedbałaś. "Mam wyrzuty sumienia" - to takie nijakie. Skrupulant zawsze ma wyrzuty sumienia, a nie trzeba tego traktować poważnie. "Pewien grzech" - też nie mówi od razu o ciężarze. Jeśli ksiądz zrozumiał, że grzechu nie wypowiedziałaś (ale nie zataiłaś świadomie), to wtedy poprzednie grzechy byłyby odpuszczone i nie potrzeba "poprawki". Trzeba prawidłowo nazywać grzechy. Żadne tam "wyrzuty sumienia". Powinnaś zaraz na początku powiedzieć: moja poprzednia spowiedź była świętokradzka. Wtedy ksiądz rozumie jednoznacznie.
Oczywiście pod warunkiem, że faktycznie świadomie zataiłaś grzech ciężki. Ale tak zrozumiałam z Twojego listu.

Ale mogła być inna sytuacja. Czy wypowiedziałaś ten zatajony grzech? Bo może ksiądz uznał, że to nie był grzech ciężki? A wtedy także nie byłoby potrzeby spowiadania się z pozostałych poprzednich grzechów.

 Re: Czy niewypowiedziane grzechy zostały mi wybaczone?
Autor: Gosia (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2012-11-05 18:48

Powiedziałam, że nie wyjawiłam grzechu na poprzedniej spowiedzi, bo wmówiłam sobie, że to grzech lekki, jednak po odejściu od konfesjonału poczułam wyrzuty sumienia. Powiedziałam, dwa razy, że chcę się ponownie, tym razem
prawdziwie wyspowiadać.

Ojej, bardzo dziękuję za tę odpowiedź.
Idąc za Twoją radą pójdę do księdza i po prostu zapytam o jego zdanie.

To prawda, nie zawsze jest lekko, ale dla Jezusa warto.

 Re: Czy niewypowiedziane grzechy zostały mi wybaczone?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-11-05 20:32

Gosiu, z Twojej ostatniej wypowiedzi wcale nie wynika, że spowiedź była świętokradzka. To co się dzieje PO odejściu od konfesjonału nie wpływa na ważność spowiedzi. "Wmówiłam sobie", że to grzech lekki. Może niesłusznie (nie wiem), ale w trakcie spowiedzi tak właśnie uważałaś, prawda? Że to grzech lekki. Nie wiem kiedy miałaś rację, o to właśnie powinnaś kapłana spytać przy okazji, żeby wiedzieć na przyszłość: czy powinnaś to traktować jako grzech ciężki. Ale wydaje się, że spowiedź jako taka była w porządku (ta pierwsza).
Nie było więc potrzeby powtarzać grzechów na następnej spowiedzi. Ale dobrze, że powiedziałaś o tej wątpliwości, bo uspokoiłaś sumienie. Przecież grzechy ciężkie niewypowiedziane podczas spowiedzi trzeba powiedzieć podczas kolejnej spowiedzi. A - tak to rozumiem - uznałaś już PO odejściu od konfesjonału, że "to" było grzechem ciężkim. Słusznie tak myślisz, czy niesłusznie, ale powiedzieć trzeba.

Natomiast już na przyszłość. Grzechów lekkich nie musimy wypowiadać, ale zawsze warto i Kościół nas do tego zachęca. Szczególnie wtedy, kiedy bardzo nie mamy na to ochoty. Bo to może być pokusa szatana. Wtedy nie dajesz szatanowi możliwości skuszenia do świętokradztwa. Nie układasz się z szatanem przeciw Bogu, co wcale nie jest takie trudne, gdy wstyd przyciśnie. Lepiej powiedzieć więcej niż trzeba, niż potem mieć takie problemy, jak to czułaś. Szatan najpierw mówi, przed spowiedzią: "nie mów, no co ty, to była głupota, maleństwo, nie przejmuj się drobiazgami", a zaraz potem mówi: "nie powiedziałaś, nie przyznałaś się, a to wcale nie był drobiazg, po prostu jesteś złym człowiekiem". Tak właśnie działa szatan. Chce udowodnić nam, że jemu służymy, a nie Bogu i doprowadzić do rozpaczy, lub do uciekania przed Bogiem, zamiast pracy nas sobą.

 Re: Czy niewypowiedziane grzechy zostały mi wybaczone?
Autor: joannaa (---.145.73.0)
Data:   2012-11-07 01:30

Fajnie Mateusz napisał, zwłaszcza ten fragment o kawie na ławie. Myślę podobnie. Ale do tej konkretnej sytuacji Gosiu, pomyśl, czy może w ogóle być coś takiego co przeczytasz tu na forum, co może całkowicie pozbawić Cię Twoich wątpliwości? Jeśli nie, powtórz spowiedź. I tyle. I to jak najszybciej. Po co się męczyć i zadręczać, myśląc czy było dobrze czy nie. Czy ja niejasno się wyraziłam, czy spowiednik nie zrozumiał. Czy może nie usłyszał. No, nie rozstrzygniemy tego dla Ciebie choćbyśmy chcieli.

 Re: Czy niewypowiedziane grzechy zostały mi wybaczone?
Autor: Gosia (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2012-11-09 18:56

Byłam dzisiaj u księdza i wszystkiego się dowiedziałam, dlatego pomyślałam, że Wam napiszę. Otóż, jeśli w takiej sytuacji była szczera intencja powiedzenia grzechów, to na korzyść spowiadającego się, są mu odpuszczone.

Jeszcze raz dziękuję za pomoc.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: