Autor: Ela (---.180.150.229.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data: 2013-01-13 14:18
Na studia podyplomowe dojeżdżałam 120 km od miejsca zamieszkania. Zajęcia w niedzielę rozpoczynały się o 8, kończyły o różnych porach, po czym musiałam wrócić do domu - także o różnych porach, bywała i 18, i 20 (2,5 godz. jazdy autobusem lub pociągiem, ok.2 godz. samochodem, którego nie mam, pozostawała tzw. okazja). W pobliskim kościele poranna msza była o 7, czasem, żeby zdążyć na 8, musiałam wyjść w trakcie ogłoszeń. Kilka razy zdarzyło mi się spóźnienie; kiedy wyjaśniłam powód prowadzącemu zajęcia, powiedział, że on nie widzi w tym żadnego problemu, tylko mam się pomodlić i za niego :)))
Przez trzy semestry podyplomówki opuściłam jedną niedzielną mszę świętą - z powodu paskudnego zapalenia oskrzeli.
Uczelnie wyższe nie znajdują się na pustkowiach syberyjskich, gdzie msza jest raz na miesiąc albo i rzadziej. W dużych miastach jest też wiele kościołów, a msze celebrowane są o różnych godzinach. Dla chcącego nic trudnego, mogę poszukać - tym bardziej, że obecnie niemal każda parafia ma swoją stronę internetową; mogę wstać o tę godzinę czy półtorej wcześniej - czas poświęcony Bogu "zwraca się" dziesięciokrotnie.
Jeśli się mylę, to przepraszam, ale nie mogę opędzić się podejrzeniu, że szukasz waść wymówki i usprawiedliwienia.
Pozdrawiam w Panu
|
|