Autor: Tomek (---.proton.net.pl)
Data: 2013-12-17 12:57
Rok w rok to samo. Zbliżają się Święta, a ja najchętniej wyjechałbym na te 2-3 dni, zabrał żonę, dzieci i wyjechał jak najdalej od wszelkich skupisk ludzkich (czytajcie-rodzinnych). Uprzedzam od razu - kocham moją Żonę i dzieci, ale im dalej od tego kręgu, tym gorzej...
Rok w rok przekonuję się o tym, że umiem doskonale udawać radość siedzenia przy stole, składania sobie życzeń, radość gwaru rozmów przy stole...
W mojej rodzinie nie obchodziliśmy tradycyjnej wigilii. Nie było wieczerzy, był tylko opłatek i ryby jedzone w kuchni - rodzice oddzielnie, dzieciaki oddzielnie. Potem każdy do prezentów i przed telewizor. Nie, nie byliśmy niewierzący. Potem wszyscy na pasterkę, kolejne msze w kolejnych dniach Świąt. Ja z jednym bratem byliśmy ministrantami, ale NIGDY nie czuliśmy jako rodzina potrzeby celebracji czegokolwiek. nawet choinkę mieliśmy sztuczną z tym samym kurczącym się z roku na rok kompletem bombek.
I zostałoby tak po wiek wieków, gdybym nie "wżenił" się w inną rodzinę. Tam celebracja pełna. A ja udaję, że jest to "tak, jak być powinno", chociaż odliczam godziny, aż wszystko się skończy.
Jestem wierzący. Staram się praktykować, choć mam wzloty i upadki w tym względzie. Jednak jest mi TAAAAK źle w oficjalnych obchodach czegokolwiek. Tyle razy słyszałem, że można się "zarazić duchem Bożego Narodzenia", że "Bóg się rodzi w sercu", a ja tak naprawdę tego Boga podejrzewam usłyszałbym dopiero w ciszy, spokoju, odizolowaniu.
Męczy mnie niemiłosiernie ta sytuacja - czy to coś złego, że unikam ludzi, męczę się w ich towarzystwie, nie potrzebuję 12 osób przy stole, bym poczuł znaczenie Bożego Narodzenia. Jednak komukolwiek zwierzałem się z moich problemów, patrzył na mnie jak na wariata. "No jak można tego nie lubić?"
No widocznie można...
Jednak ponawiam pytanie - czy mam powód czuć się źle, gdy nie mam ochoty na intensywne życie rodzinne, odwiedziny u ciotek i babć, towarzystwo innych, nawet w Święta?
Czy to grzech już? A może po prostu uroda introwertyka?
Nie wiem...
Za każdy głos dziękuję.
|
|