Autor: AsiaBB (---.204.221.231.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data: 2014-07-24 10:41
Mnie niedawno po Mszy zaatakowała jakaś nieznajoma kobieta, powiedziała, że właśnie miała objawienie i Bóg mi każe wstąpić do zakonu. Bardzo śmieszne, ale zasiała we mnie wielki zamęt (później dowiedziałam się, że objawem prawdziwego powołania jest głęboki pokój a nie zamęt), bo jednak trochę o jej słowach myślałam i podobnie jak ty w ogóle nie rozważałam życia zakonnego, nie miałam i nie mam takiego pragnienia, obojętne czy zbędę sama, czy mężatka, ale zakon nie. Byłam przygnębiona, bo jakby Bóg mi rzeczywiście kazał rzucić cały mój świat i wstąpić do jakiegoś zgromadzenia... Czułam wręcz niechęć do modlitwy, uczestnictwa we Mszy Św. itp. I to mi otworzyło oczy. Bóg nie męczy powołaniem, On wpisuje je w nasze serca i twoim powołaniem nie jest to, co ktoś ci każe albo co wypada (bo na świecie dużo biedy to wypada poświęcić się jako zakonnica pracująca z ubogimi), ale to, czego najbardziej pragnie twoje serce. Jedna siostra zakonna wspominała, że tak bardzo mocno chciała wstąpić do zakonu, że nawet uciekła z domu, żeby tylko być w klasztorze. Jeśli ty najbardziej na świecie pragniesz rodziny, to jest właśnie twoje powołanie. Światu potrzeba również dobrych, katolickich rodzin, zwłaszcza teraz, kiedy ciągle się podważa wartość rodziny, mówi o związkach partnerskich itd. A jeśli chcesz rozwijać swoją duchowość, to w małżeństwie też można. Razem z mężem możecie wstąpić do jakiejś wspólnoty na przykład, pełno tego jest.
|
|