Autor: Niekochana_28 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2014-07-23 01:04
Chciałabym poprosić o pomoc i Wasze opinie w takiej sprawie,
otóż chciałabym czuć się kochana przez Boga,bo wiem, że jest On Miłością, ale nie czuję tego,
przez ostatnie kilka lat prowadziłam intensywne życie religijne (kierownik duchowy, rekolekcje, modlitwa osobista, różaniec, Koronka itp. częsty udział w Eucharystii, przyjmowanie Sakramentów, rozmowy z osobami duchownymi i wierzącymi, czytanie Pisma Świętego i książek religijnych, rozmowa z Bogiem, taka osobista),
moja wiara zniknęła praktycznie z dnia na dzień, sama nie wiem, czemu, nagle obudziłam się i doszłam do wniosku, że im bardziej staram się poznawać Boga, tym mniej wierzę w Jego Miłość, a raczej, ze to ja Go ciągle szukam, a nie, że On mnie (chociaż teorię znam dosyć dobrze, chyba za dobrze, kształciłam sie teologicznie, nie chodzi mi o argumenty za tym, że Bóg kocha człowieka, bo bardzo dobrze je znam i uznaję je za prawdziwe, ale istnieje bardzo duży rozdźwięk miedzy tym, co wiem, bo mi powiedziano, lub przeczytałam, a tym, co przeżywam, czyli brakiem zainteresowania Boga mną).
Teoretycznie wiem, ze Bóg mnie kocha, ale czuje w sobie głębokie pragnienie, żeby On jakoś mi to okazał, powiedział tak osobiście, Sam z Siebie, żeby mnie odnalazł. Wiem, że to absurd, ale czuję, że to ja pragnę Boga, a nie On mnie i, ze to ja jestem w Nim zakochana bez wzajemności (wiem, że jest coś takiego jak pustynia duchowa i ciemne noce wiary itp., ale one dzieją sie zawyczaj wtedy, gdy człowiek jest już w jakiejś, dosyc ścisłej relacji z Bogiem), ja natomiast nie umiem sobie przypomniec żadnego momentu w moim życiu, do którego mogłabym sie odwołać, że Bóg mnie odnalazł i zaprosił do relacji ze Soba (wiem, że chrzest itd., ale tęsknię za czymś takim osobistym, nawróceniem),
czuje ogromny głód Boga, który nie został zaspokojony, mimo, że prosiłam Boga o tę "wodę żywą, od ktorej juz nigdy nie będę pragnęła" i nadal pragnę, czuję sie niekochana, niechciana i niewysłuchana na poziomie tych najgłębszych, duchowych pragnień (wiem, że Bóg mnie obdarza pieknymi prezentami, ale chodzi mi o inny poziom, o ten obszar w duszy, który jest w stanie zapełnic tylko Bóg),
ponadto czuję, że meczę Boga soba, swoją obecnością i czuje się jak intruz w Kościele (wręcz odstręcza mnie od Kościoła, nie jestem w stanie przystapić do sakramentu pokuty i pojednania, unikam Mszy Świetych, denerwuja mnie osoby duchowne, czuję silna niechec i wręcz nienawiśc do Kościoła).
Oprócz tego bardzo zazdroszczę innym ludziom, ktorych Bóg nawrócił (czesto czytam i slyszę: "Bog mnie odnalazł... itp." i zazdroszczę ludziom, że Bogu na nich tak zależy, a na mnie nie, raczej czuję, że to ja odnalazłam Boga, a nie On mnie, i, ze owszem, moge przyjść do Niego, ale ogólnie to jestem Mu obojętna),
mam żal do Boga, że innym ludziom dał sie poznać, odczuć, a mi nie, że inni mieli ojców duchowych lub w ogóle kochających ojców, a ja zawsze byłam sierotą (mój kierownik duchowy zostawił mnie, bo miałąm skłonności do zakochiwania się w księżach, bo nie doświadczyłam w dzieciństwie miłosci rodzicielskiej i nadal czuje się małą dziewczynka pragnącą kochającego Tatusia, a nie mam nikogo takiego, kto by mnie w ten sposób kochał, kto byłby dla mnie oparciem, przeżyłam kilka razy bardzo bolesne odtrącenia i caly czas czuje, że sie narzucam Bogu swoja obecnością, bo jestem niechciana), chcialbym byc czyjaś, znaczy Boga, żeby On był mój, a ja Jego, znaczy, żeby doswiadczyc takeij przynalezności, jakiej doswiadcza małe dziecko wobec rodzica, bo ja, a raczej moje serce, nie wie, do kogo należy, bo nigdzie nie zostałam zaproszona Miłością
ciężko mi z tym, że nie doświdczyłam Miłości od widzialnej osoby ( rodziców, ojca duchowego itp.), a jest ode mnie wymagana miłość i wiara w Kogoś, kto jest niewidzialny (czemu bez przerwy musze sobie wyobrażać Miłość, a nie doswiadczac jej wprost?)
mówiłam Bogu o moich problemach, pragnieniach i odczuciach miliony razy i nie mam juz siły na nic, na zaden ruch w strone Boga, czuję sie totalnie wykluczona z Miłości
czy możecie cos doradzić? może Ktoś z Was miał podobne doświadczenia? z góry dziękuję za odpowiedzi,
(i błagam, nie piszcie, że Bóg jest w drugim człowieku, któremu mam pomóc i w przyrodzie, bo wiem, doświadczam piękna wokół siebie, jestem za to Bogu bardzo wdzięczna, ale oprócz tego, chodzi mi o osobistą więź z Nim, chodzi mi o poziom taki duchowy, takie pragnienie w Sercu, głód Absolutu, Boga, Transcendencji, zmuszam się do pomagania ludziom, ale z pustego i Salomon nie naleje, chciałabym sama byc pokochana najpierw)
|
|