logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jaki sens Bóg widzi w samotności?
Autor: Ona (---.adsl.alicedsl.de)
Data:   2014-08-01 18:21

Zawsze pragnęłam w wieku, w którym jestem, mieć już męża i co najmniej jedno dziecko. Tymczasem nigdy nie miałam nawet faceta. Pragnienie założenia rodziny jest bardzo silne we mnie. Modliłam się wielokrotnie, że skoro nie jest mi dane z kimś być, by Bóg zabrał to pragnienie, a dal mi inne. Zaczęłam przez to popadać w depresje, mieć myśli samobójcze i musiałam zacząć brać leki. Czuje się jakbym była nie na swoim miejscu. Jaki może być sens samotności, skoro Bóg daje takie silne pragnienie założenia rodziny?

 Re: Jaki sens Bóg widzi w samotności?
Autor: Mateusz (---.tvkdiana.pl)
Data:   2014-08-01 21:34

Z tej sytuacji widzę dwa wyjścia:
a) jeśli uważasz, że Twoim powołaniem jest małżeństwo - szukaj kandydata na męża dalej, jednak nie rób tego na siłę (na zasadzie "bo muszę iść z kimś do ślubu i już"). Małżeństwo sakramentalne to związek na całe życie, więc zawieranie go z kimś, kogo nie zna się naprawdę dobrze, jest w tym przypadku irracjonalne.
b) jeśli jesteś przekonana, że powołania małżeńskiego nie uda się zrealizować (choćby z powodu, który podałem powyżej) - spróbuj je zastąpić dobrą pracą, czy też służbą na rzecz innych. Innymi słowy, wykorzystuj swoje talenty, aby pomagać innym, będącym w mniejszej lub większej potrzebie. W ten sposób będziesz się czuła potrzebna, a widząc pozytywne efekty swoich działań - również skuteczna. Tak właśnie powstaje motywacja do dalszych działań, jak również znikają pytania o sens własnej egzystencji, dlatego, że zaczyna się ów sens dostrzegać.

Poza tym, pomagając innym, możesz poznać kogoś, kto również będzie się tym zajmował, a nadto będzie dobrym kandydatem na męża.
Z Bogiem

 Re: Jaki sens Bóg widzi w samotności?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-08-01 22:12

Nie wiem wprawdzie ile masz tych lat (oprócz tego, że jesteś w wieku, w którym jesteś ;)) - ale w żadnym wieku sama samotność nie jest powodem do tego, żeby myśleć o samobójstwie. To raczej dowód na to, że masz słabą psychikę, która potrzebuje leczenia, pewnie nie tylko farmakologicznego, ale też psychologicznego. Może właśnie ten czas samotności jest Ci potrzebny na to, żeby ją wzmocnić?

Pragniesz być żoną i matką, ale czy naprawdę zdajesz sobie sprawę z tego, że to ciężki kawałek chleba? Będzie tam wiele, a czasem bardzo wiele trudnych chwil. Jeśli tak mocno reagujesz na jedno (samotność), to jak będziesz reagować na problemy małżeńskie i rodzinne? Tylko mi nie mów, że to jest co innego. Ty jesteś ta sama i Twoje reakcje będą podobne w różnych sytuacjach. Pewnie też będziesz uciekać w myśli samobójcze, bo jak sobie człowiek nie radzi z problemami, to to tak szybko nie mija. A wtedy będziesz odpowiedzialna za męża i za dziecko/dzieci. Także za te, przez które można czasem osiwieć.

A z silnymi uczuciami też trzeba umieć sobie radzić. One mogą przyjść także w małżeństwie, kiedy będziecie przeżywać kryzys. I nie wszystkie uczucia są "winą" Pana Boga :)) Trzeba się nauczyć z nimi żyć i normalnie funkcjonować. Jak się zakochasz w księdzu albo w żonatym, to co zrobisz? Jak będziesz mieć kogoś tak serdecznie dość, że najchętniej byś go gołymi rękami udusiła, to co zrobisz? I też powiesz, że to Bóg je dał? Uczucia to reakcja na jakieś bodźce, nie zawsze rozsądna i dobra. Nad uczuciami mamy panować. Nie możemy pozwolić, by one panowały nad nami.

Od problemów nie uciekniesz. Trzeba więc poszukać w sobie dlaczego Twoje reakcje na nie są tak mocne i idące w złym kierunku. Może zanim sama staniesz się matką trzeba przepracować swoje dzieciństwo? Zrozumieć siebie i nauczyć się przyjmować trudne chwile, bo one będą przecież przez całe życie. Nie takie, to inne. Mogą być dużo gorsze niż teraz. Samotna w samotności - to nie jest jeszcze najgorsze. Możesz być także samotna w małżeństwie, samotna w rodzinie. To Ty masz tworzyć małżeństwo i rodzinę, musisz być na to zadanie, na te obowiązki - mocna psychicznie. Ureguluj ten problem. Może i facet wtedy łatwiej się znajdzie, kiedy nauczysz się cieszyć z życia, z takiego życia jakie masz. Dzieciom musisz przekazać radość życia, trzeba je nauczyć sensu każdego życia. Trzeba najpierw samej ten sens znaleźć. Bo co powiesz dziecku, kiedy będzie chciało popełnić samobójstwo? Chcesz, żeby dziecko widziało Cię rozdygotaną emocjonalnie? Musisz być mocna psychicznie. Pewnie to właśnie czas na to, żeby zrobić ze sobą porządek. Podleczyć się, wzmocnić, poznać swoje reakcje i nauczyć się z różnymi ciężarami żyć. Nauczyć się żyć w każdej sytuacji. Niejeden raz trzeba dźwigać nie tylko siebie, ale także męża i dzieci. Na razie nie masz na to siły.

 Re: Jaki sens Bóg widzi w samotności?
Autor: Ona (---.adsl.alicedsl.de)
Data:   2014-08-02 07:52

Dziękuję za odpowiedzi.

 Re: Jaki sens Bóg widzi w samotności?
Autor: Ziuta (---.home1.cgocable.net)
Data:   2014-08-02 23:35

Adam Szustak OP - Młodość mija, a ja niczyja (1)

http://www.youtube.com/watch?v=IvpyRJhaeWs

Adam Szustak OP - Młodość mija, a ja niczyja (2)

http://www.youtube.com/watch?v=azM_1GBd0KA

 Re: Jaki sens Bóg widzi w samotności?
Autor: Tomek (---.play-internet.pl)
Data:   2014-08-03 12:45

Założyłaś z góry, że Pan Bóg widzi sens w samotności - ale spójrz na przykłady w Biblii: Adam i Ewa, naród Izrael, Maryja, Jezus i Józef, wspólnota Apostołów - to są same wspólnoty i związki. W 99% przypadków samotność jest złem, a zło nie ma sensu i trzeba z nim walczyć.

 Re: Jaki sens Bóg widzi w samotności?
Autor: osa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-08-04 08:32

Według św Jana od Krzyża samotność ma sens, stanowi dwa ważne czynniki:
-samotność jest drogą do wewnętrznej wolności
-samotność to przestrzeń na bliskie zjednoczenie z Bogiem

Samotność jest jak miejsce uczynione Bogu, jest zapraszaniem Pana. W samotności człowiek musi odkrywać i rozeznawać prawdę o swej kondycji, niemożności sprostania duchowym zadaniom, wreszcie uczy się być sam na sam z Bogiem. W samotności pojawia się cały dramat tego, co znaczy być człowiekiem, jest ona drogą do własnej istoty. Samotność jest najbardziej zaangażowanym oczekiwaniem, gdzie tęsknota pojawia się niemal w stanie czystym. Jest dystansem potrzebnym do pogłębienia poznania i miłowania.(...)Samotność jest jak świadectwo miłości wybranej, jedynej, konsekwentnej, oblubieńczej. Samotność taka jest najbardziej oczyszczająca, płodna, nie jest jakimś wyłamywaniem siebie z zasięgu miłości, ale odnajdywaniem człowieka. Samotność potrafi być jednym z najbardziej radykalnych form wzrastania, ponieważ dopiero przestrzeń samotności ujawnia człowieka <dla siebie>. Kiedy człowiek uwalnia się od zgiełku codzienności, od mnogości wrażeń i reakcji uczuciowych, kiedy przestaje zaspokajać swe głody i pragnienia, przestaje zadowalać siebie, a chce zadowolić Boga, samotność odsłania całą swą moc: staje się przestrzenią prawdy i miłowania.Przeżywana nie tyle w sposób dobry, co święty, potrafi również zabliźniać przeszłość, zamykać etapy życia, wyzwalać, odkrywać głębszy sens, odnaleźć harmonię. Pogłębia nade wszystko wrażliwość na człowieka.W ogołocenia zmysłów, w pustce wyobraźni, gorzkości woli, człowiek przemierza samotnie ciemność Bożej drogi. Ból i smutek duszy powiększa się na wskutek osamotnienia i opuszczenia jakie ogarniają ją pośród tej nocy. Samotność nocy to wielka klęska wszystkich ludzkich projektów, to klęska człowieka i zwycięstwo Boga. Samotność i oderwanie od wszystkich rzeczy polega na oddaleniu od wszystkich poznań i pożądań natury, od wszelkich naturalnych działań. Dusza musi się oddalić od wszystkiego i wyjść na zewnątrz, gdyż Umiłowanego można spotkać tylko w samotności. Samotność jest więc przestrzenią spotkania. To dopiero z głębi samotności, z głębi oczekiwania na osobę, dochodzi do głosu cała doniosłość spotkania. Samotność więc wyprowadza zdolność do spotkania w wymiar absolutnego, wieczystego spotkania z Bogiem. Jest wytrwałością bycia i świadkiem nieprzekazywalności swej wewnętrznej prawdy. Samotność jest jednak czymś więcej, jest ukryciem – Bóg ukrywa duszę w sobie. Czasem bowiem pochłania ją w swej tajemniczej głębi, iż dusza widzi jasno, że jest całkowicie oderwana i oddalona od wszystkiego stworzenia. Czuje wtedy, jakby ją umieszczono w jakiejś najgłębszej i nieogarnionej samotności lub jakiejś bezbrzeżnej i niekończącej się pustyni, dokąd nie może dotrzeć żadne stworzenie. Jest dojmująca aż tak bardzo, ponieważ człowiek zaczyna się uczyć się piękności i dobroci Boga. W jej blaskach dostrzega okrutną prawdę o stworzeniu, o własnej duchowej brzydocie i niezdolności do dobrego. Tej samotności nie jest na imię jedynie ziemia sucha i pusta. Do ogołoconej duszy przychodzi na sposób nadprzyrodzony Pan. Pośród tej nocy... sama miłość, która w tym czasie płonie i pobudza jej serce do miłości Umiłowanego, prowadzi ją, porusza i sprawia, że dusza wznosi się do swego Boga drogą samotną, choć sama nie wie jak się to dzieje.Człowiek idzie poprzez samotność, by uczestniczyć w samotności Chrystusa, kiedy On zostaje sam w Ogrójcu i kiedy sam zstępuje do piekieł. Właśnie w naśladowaniu zstępowania Chrystusa do piekieł noce ciemne św. Jana od Krzyża znajdują swoje teologiczne wyjaśnienie. W takiej samotności rodzi się dar nowego życia, życia, które przynależy całkowicie do Boga.

Samotność jest doświadczaniem szczególnego wybrania. Poznanie tajemnic bożych odbywa się w samotności i głębokim milczeniu, a w biernej uwadze miłosnej Bóg objawia swą miłość duszy, która trwa w zapomnieniu i nasłuchiwaniu duchowym. Św. Jan od Krzyża dla zobrazowania tego zagadnienia proponuje nam symbol samotnego ptaka i z analizy jego zachowań czyni piękny przyczynek do naszego tematu. Korzystając z psalmu 101 przytacza tekst o samotnym wróblu na dachu. Dach, zgodnie z duchową interpretacją oznacza: być ponad wszelkimi rzeczami stworzonymi.

Samotna dusza posiada właściwości samotnego ptaka:
- który spoczywa zwykle na najwyższych miejscach (tzn. duch wznosi się w kontemplacji na boskie wyżyny),
- który ma dziób zwrócony w stronę powiewu wiatru (tzn. duch zwraca się w tę stronę, skąd przybywa duch Bożej miłości),
- który przebywa zwykle sam i nie dopuszcza innego ptaka blisko siebie, a gdy się który zbliży natychmiast odlatuje (tzn. duch w kontemplacji oddala się od wszystkich rzeczy i nie chce niczego , jak tylko samotności w Bogu).
- który śpiewa głosem pełnym słodyczy (śpiew duszy dla Boga jest najmilszym darem).
- który nie ma określonego koloru (tzn. nie jest zabarwiony uczuciem zmysłowym czy miłości własnej i... nie może wypowiedzieć, ani określić swych przeżyć, a to, co posiada jest przepaścią wiedzy Bożej).

Samotność zjednoczenia odsłania więc inną twarz. W samotności człowiek wznosi się ponad wszystko, ponad własne możliwości duchowe i zapodmiotowany bezpośrednio w Bogu, pragnie należeć do Niego doskonale. Bóg nie tylko uwalnia człowieka od udręczeń i pożądań, ale odnajdując w nim upodobanie, tym bardziej rozmiłowuje się w nim, dla tej właśnie samotności.

Więcej na ten temat w "Samotność w ujęciu św. Jana od Krzyża" o. Marian Zawada OCD

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: