Autor: Paweł (---.e-wro.net.pl)
Data: 2014-09-04 12:43
Pokazażę Ci dwa sposoby na życie i skąd bierze się cierpienie, dlaczego nie doświadczasz miłości Boga. Może pomyślisz że to utopia, ale doświadczam w swoim życiu że to jest rzeczywistość. Na końcu tego posta podzielę się jak w moim życiu Bóg działa.
Jezus powiedział "Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości" (J 10,10) Chodzi tutaj o życie wieczne, ale nie tylko, bo zadatek nieba możemy doświadczyć już na ziemi (por. Rz 8, 23-24). A jednak go nie doświadczasz.
Podobnie Jezus który czynił wiele cudów powiedział "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca." (J 14,12) A jednak nie doświadczasz tych cudów.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tyle się mówi że Bóg kocha Ciebie a ty tego nie doświadczasz?
Możemy żyć z ciała i z Ducha. Życie z ciała składa się z 2 elementów, wystarczy jeden z nich aby życie nie było do końca duchowe:
Element 1: Grzech. W liście do Galatów czytamy: "Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą." (Ga 5, 19-21)
I grzech nie jest domeną ludzi złych. W liście do Rzymian czytamy: "wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej"(Rz 3,23). Ja zgrzeszyłem i ty zgrzeszyłaś. Każdy zgrzeszył. W tym liście czytamy także że "zapłatą za grzech jest śmierć" (Rz 6,23) Śmiercią duszy jest piekło, a podobnie jak zadatku nieba możemy doświadczyć na ziemi, tak samo i zadatku piekła(czasem realizuje się to przez mniejsze szczęście niż mogli byśmy mieć, a czasem przez ciężkie stany depresyjne). I podobnie jak możemy w doczesności obdarować bliźniego miłością i szczęściem tak samo ktoś przez grzech może obradować nas cierpieniem. Wszystkie choroby również są konsekwencją grzechu(niekoniecznie naszego, ale możliwe że tak)
Element 2: Przyziemne myślenie.
Świat mówi: "Musisz zatroszczyć się o swoją przyszłość, gromadzić pieniądze na wszelki wypadek", a Jezus mówi: "Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać(...) Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane." (Mt 6, 25,33)
Świat mówi: Dbaj o swój majątek, będziesz miał dużo to będzie Ci się lepiej żyło", a Jezus mówi: "Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymiť. " (Mk 10, 28-30)
Myślenie światowe jest całkowicie różne od myślenia Ewangelii, to są tylko 2 przykłady ale jest tego więcej.
A teraz przyjrzyjmy się człowiekowi żyjącemu według Ducha. Jest to człowiek który walczy z własnym grzechem i przemienia swoje myślenie aby myśleć kategoriami Bożymi i ufać Bogu we wszystkim. Taki człowiek oddaje swój grzech Jezusowi, który umiera za niego na krzyżu. Wcześniej podałem Ci fragment z listu do Rzymian, teraz przytoczę go w całości: "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." (Rz 6,23) Taki człowiek nie żyje już w śmierci, bo przyjął łaskę zbawienia od Jezusa. Jest to też człowiek który jest w stanie wszystko oddać Bogu, ale też przyjąć od Niego obfitość łask. W liście do Galatów czytamy: "Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie." (Ga 5;22-23) Człowiek żyjący według Ducha jest po prostu szczęśliwy, przyjmuje tą łaskę od Boga. Człowiek żyjący według ducha nie załamuje się również jak zdarzy mu się zgrzeszyć, ale żałuje i postanawia poprawę. Św. Paweł Pisze "Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka." (Rz 7, 18-20) Człowiek żyjący według Ducha każdego dnia walczy z grzechem, jednak prosząc o siłę do walki Jezusa.
Jest to również człowiek który nie przestaje ufać Bogu gdy przychodzi cierpienie lub prześladowanie, ale dzięki zaufaniu do Boga w głębi serca ma pokój a nawet radość. To człowiek który nigdy nie przestaje ufać, nawet jeśli tak jak Hioba spotyka go nieszczęście. Jest to też człowiek cierpliwy, bo Bóg nie zawsze daje od razu, czasami bada naszą ufność. Człowiek żyjący według Ducha nie narzuca Bogu swojego planu (chociaż może go zaproponować), ale jest otwarty na to co da Bóg, a często daje inaczej ale więcej, żyje słowami "bądź wola Twoja".
Byłem kiedyś samotny, nie umiałem nawiązywać relacji z ludźmi. Jedyne co potrafiłem to porozmawiać z kilkoma kolegami z korytarzu w szkole, nie miałem po za tym innych relacji. Pod koniec szkoły zorientowałem się że tak zdziczałem przez pewne wydarzenia w moim życiu że w nowej szkole nie poradzę sobie i nie będę miał normalnych relacji. Postawiłem sobie za cel odzyskać kontakt z jednym kolegą z którym najlepiej spędzało mi się czas. Taki plan minimum. Tylko jedna znajomość. Modliłem się o to usilnie przez ponad pół roku, ale bez skutku. Nadarzyła się okazja abym ten kontakt odzyskał, ale było to nieuczciwe. Miałem wybór: Bóg albo ta znajomość, bo odzyskanie jej wiązało się z grzechem. Wybrałem Boga, powiedziałem Mu "bądź wola Twoja". Po kilku miesiącach Bóg dał mi wiele więcej jeszcze lepszych relacji. Dał mi to czego nie spodziewałem się że może mi dać. I przez kolejne 2 lata z każdym rokiem dawał mi jeszcze więcej. I mimo że wobec tego co czeka mnie w życiu czuję się całkowicie bezsilny to widząc ogrom łaski którą Bóg mnie obdarza wierzę że mnie nie zostawi i jestem spokojny o przyszłość. Wierzę że Bóg chce abym zwyciężał Jego mocą a nie własną i uważam to za łaskę dzięki której widzę jak dużo w moim życiu(tzn. wszystko) jest darem Bożym. I nie raz przekonałem się że tak właśnie jest. Zdarzyło mi się nie raz że mając coś powiedziec do mikrofonu odbierało mi głos, a nawet jak nie odbierało to zawsze sie denerwowałem. Nie tak dawno temu znajomy ksiądz poprosił mnie o powiedzenie kilku słów do mikrofonu na Mszy niedzielnej. Powiedziałem Jezusowi, że zapewne wie że będę dukał, ale powiem to na Jego chwałę. I niezależnie od tego czy da mi łaskę płynnej wymowy czy nie to ja wierzę że zrobi to co będzie najlepsze i wyniknie z tego dobro dla ludzi. Gdy stanąłem z mikrofonem przed kościołem pełnym ludzi mówiło mi się bardzo lekko, w ogóle się nie denerwowałem i czułem sie jak ryba w wodzie, po raz pierwszy w życiu. Ale to nie był sukces który odniosłem własną mocą, ale mocą Chrystusa.
Nie chcę żebyś uważała mnie przez to za szczególnego wybrańca, bo znam wiele osób które mają podobne historie. U jednych układał sytuacje życiowe, u innych uzdrawiał duszę, u innych leczył fizycznie gdy lekarze nie dawali szans(znam osobiście taką osobę). Nie wiem co zrobi Bóg gdy pozwolisz mu działać jak chce, gdy zaczniesz żyć na sposób duchowy, ale na pewno się nie zawiedziesz.
Polecam również poznawć Boga w Piśmie Świętym i znaleźć wspólnotę zewangelizowaną i ewangelizującą, czyli taką w której ludzie doświadczyli Boga i dzielą się tym na zewnątrz. Jak podasz gdzie mieszkasz to ktoś na pewno doradzi Ci jakąś wspólnotę w twojej okoliocy.
|
|