logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Zmarnowane życie?
Autor: Antoni (25 l.) (---.173.4.20.tesatnet.pl)
Data:   2014-09-26 17:22

Mój problem wygląda następująco: mam 25 lat, od 13 lat zmagam się z depresją i nerwicą, jąkam się, odczuwam okropne lęki w nocy (nawet podczas snu) i w dzień; mam poczucie braku osobowości i wartości. Chroniczna, chorobliwa lękliwość uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie, zwykłe czynności, jak pójście do pracy, stanowią dla mnie udrękę. Mój stan psychiczny jest też powodem, dla którego czasem popełniam grzechy przeciwko wierze (wstyd przed wyznaniem wiarym niereagowanie na bluźnierstwa w towarzystwie, grzechy cudze). Bardzo ciężkie mam też relacje z Ojcem, który jest egocentrykiem i apodyktycznym cholerykiem, strasznie oziębłym religijnie, wskutej jego zachowania w mojej rodzinie popsuła się atmosfera i upadła wiara. Czuję się zupełnie zagubiony i załamany. Zdaje mi się, że nie będę mógł założyć własnej rodziny ani wybrać życia zakonnego, że do niczego się nie nadaję i że do końca życia zostanie mi zgorzknienie, samotność, a w końcu szpital psychiatryczny.. Jak mam w takiej sytuacji się zachować? Najdrobniejsza przeciwność losu całkowicie odbiera mi ufność w Bogu, najmniejszy przejaw zniecierpliwienia czy niezadowolenia ze strony innych odbieram jako atak wymierzony przeciwko sobie. Najgorsze może jest to, że nie dostrzegam w moim stanie działania Boga, a jedynie efekt własnych, dobrowolnych i licznych błędów oraz grzechów. Zdaje mi się, że utraciłem stan łaski wskutek aktów tchórzostwa- najpoważniejszy z nich miał taki skutek, że kolega ze studiów i współlokator ma nieślubne dziecko, a chociaż wiedziałem, co się świeci, ze strachu nic nie zrobiłem; oraz chronicznego braku nadziei. Ponadto przez wiele lat dopuszczałem się grzechów nieczystości, świętokradzkich spowiedzi i komunii, co oprócz samego zaistnienia stanu braku łaski dorżnęło mnie psychicznie. A teraz myśl, że obecna sytuacja jest karą za dawne winy.

Krócej mówiąc, swoje życie postrzegam jako pasmo błędów nie do naprawienia i mam wrażenie, że jest ono już nieodwołalnie zmarnowane. Napisałem tu o wszystkim dość chaotycznie, jednak chciałem w tym tekście zawrzeć wszystkie swoje problemy, których sam nie umiem rozwiązać. Bardzo proszę o odpowiedź kogoś, kto rozumie problemy takie, jak moje.

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-09-26 19:20

Odmawiaj wytrwale Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus związał z nią wielkie łaski.

Obietnica Pana: dusze, które odmawiać będą tę koronkę, miłosierdzie Moje ogarnie ich w życiu, a szczególnie w śmierci godzinie.
(Dz 754)

PAN JEZUS PRZYPOMINA SWOJE OBIETNICE ZŁOŻONE TYM, KTÓRZY ODMAWIAĆ BĘDĄ KORONKĘ
Wtem usłyszałam głos podczas odmawiania tej koronki: O, jak wielkich łask udzielę duszom, które odmawiać będą tę koronkę, wnętrzności miłosierdzia Mego poruszone są dla odmawiających tę koronkę. Zapisz te słowa, córko Moja, mów światu o Moim miłosierdziu, niech pozna cała ludzkość niezgłębione miłosierdzie Moje. Jest to znak na czasy ostateczne, po nim nadejdzie dzień sprawiedliwy. Póki czas niech uciekają się do źródła miłosierdzia Mojego, niech korzystają z Krwi i Wody, która dla nich wytrysła. - O dusze ludzkie, gdzie się schronicie w dzień gniewu Bożego? Uciekajcie teraz do źródła miłosierdzia Bożego, O, jak wielką widzę liczbę dusz widzę - uwielbiły miłosierdzie Boże i śpiewać będą pieśń chwały na wieki.
(Dz 847-848)

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: katy (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2014-09-26 19:44

módl się na Różańcu, choć dziesiątkę dziennie, odmawiaj Koronkę, wstępuj na adorację, a przede wszystkim wyspowiadaj się z całego życia.
/.../

"Z jakiego powodu powtarzacie między sobą tę przypowieść o ziemi izraelskiej: Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom? Na moje życie - wyrocznia Pana Boga. Nie będziecie więcej powtarzali tej przypowieści w Izraelu. Oto wszystkie osoby są moje: tak osoba ojca, jak osoba syna. Są moje. Umrze tylko ta osoba, która zgrzeszyła".
Ez 18, 2-5

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2014-09-26 19:58

Antosiu, życie przed Tobą i najlepiej byłoby gdybyś zmienił miejsce swego otoczenia i był we wspólnocie przyjaznych osób. Brak miłości wzajemnej w naszych rodzinach niestety może prowadzić do takiego zniszczenia w człowieku, o jakim opowiadasz. Myślę, że najpierw zawalcz o siebie, by doprowadzić się do jakiejś równowagi. Trudno pomagać innym, choćby w orzekaniu że "coś się święci" skoro sam masz swoje problemy, które dźwigasz. Każdy powinien brać odpowiedzialność za siebie, więc nie obarczaj się tym.
Co do życia sakramentalnego, to idź do spowiedzi świętej. Jak wiesz to sakrament miłosierdzia i jeśli żałujesz to tym bardziej Bóg Ci wybaczy i da siłę do dalszego życia. Nie analizuj zła, bo ono nie jest tego warte, by się nim zajmować. Uporządkuj, to co jest możliwe do uporządkowania i żyj w prawości. Modlitwa jest największą siłą, którą masz pod ręką. Nikt z nas nie wie co jest przed nami, ale wierząc Bogu miejmy ufność, że nas wybawia i zbawia :) Głowa do góry i naprzód :)
Bóg niech Cię błogosławi.

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: Antoni (---.173.4.20.tesatnet.pl)
Data:   2014-09-26 21:16

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. W ciągu ostatnich kilku lat regularnie się spowiadałem i przystępowałem do Komunii św., od czasu, kiedy odbyłem spowiedź generalną w 2011 roku, i obecnie staram się codziennie odmawiać Różaniec - a mimo to nic mi nie pomaga. Czasem się zastanawiam, czy nie popadłem w schizofrenię. Uczęszczam do poradni zdrowia psychicznego, ale przecież i psycholog nie zdziała cudów... chorobliwa nieśmiałość i nadwrażliwość sprawia, że po prostu boję się kontaktu z drugim człowiekiem, boję się, że zacznę się jąkać (co prawie zawsze ma miejsce) i wyjdę na głupca. A ponieważ nie można nie mieć kontaktów z ludźmi, lęk mnie nie opuszcza. Jednocześnie czuję się samotny, brak mi bliskiej osoby i tak tworzy się błędne koło. Wiem, że Pan Bóg może udzielić łaski na przedziwne sposoby, ale zwykle jest tak, że człowiek powinien jakoś współpracować z łaską. I właśnie nie wiem, w jaki sposób mam współdziałać z łaską Bożą w mojej sytuacji. Do spowiedzi generalnej mam zamiar pójść, może powinienem zgłosić się także do psychiatry? Dobrze by było też mieć kierownika duchowego, tylko jak go znaleźć?

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2014-09-26 21:52

Nie martw się jąkaniem. Składnie i ładnie piszesz. Na pewno wyjdziesz na prostą. Módl się i nie poddawaj się.

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: katarzyna (80.50.63.---)
Data:   2014-09-26 23:36

mam podobnie jak ty od dziecka chorobliwa nieśmiałość i lęki, wiele grzechów z przeszłości i nieuporządkowane życie duchowe, myśle o spowiedzi generalnej ale na razie jest trudno bo cierpie na skrupuły, do tego doszła nerwica natręctw. Wiem jak to jest nie rozumiec własnych myśli, gubić się w rzeczywistości, ciagle grać kogoś ze strachu przed odrzuceniem, wyśmianiem a i tak być tym "innym".Nigdy nie założę rodziny, wiem to, do życia w zakonie też nie czuje powołania, więc czasem pytam siebie, to kim mam być? nie pasuje do żadnego schematu, wzoru. Po prostu SOBĄ, starać się kochać Boga i człowieka tu i teraz. Tylko że tak trudno... Boje się bo czuje się zdezorientowana, nie wiem co będzie ze mną w przyszłości, jak sobie poradzę, ale cały czas WIERZE że Jezus ma dla mnie plan i mnie poprowadzi. Nie przejmuj Bóg nawet z najbardziej poplątanego życia potrafi wyprowadzić coś pięknego;) Widzisz nawet mi pomogłeś tym wpisem, bo widzisz chwilę przed przeczytaniem go myślałam sobie że moje problemy to są tak ogromne, ze tylko ja zmagam się z własną 'dziwną' psychiką a tu proszę ktoś ma podobnie, nie żebym się cieszyła tylko ze mój problem nie jest już taki jedyny i najgorszy. Dziękuje i powiem Ci to co mówie sobie: przyjdzie kiedyś taki dzień że wszystko się odmieni na lepsze, zobaczysz :)

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: Jan (---.182.139.228.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2014-09-27 00:13

A leczysz się? U psychologa? Korzystając z terapii możesz współpracować z łaską.

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: pomidorek (---.centertel.pl)
Data:   2014-09-27 07:24

Nie skupiasz się zbytnio na sobie? Zacznij pomagać innym (wolontariat, zwykła pomoc drugiemu w potrzebie: pomoc w sprzątaniu, zakupach, itp.)

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2014-09-27 09:26

"Zdaje mi się, że utraciłem stan łaski wskutek aktów tchórzostwa- najpoważniejszy z nich miał taki skutek, że kolega ze studiów i współlokator ma nieślubne dziecko, a chociaż wiedziałem, co się świeci, ze strachu nic nie zrobiłem"

Antosiu, przede wszystkim Ty nie obwiniaj siebie za grzechy innych ludzi. Jak niby miałeś zachować się w sytuacji j/w? Chodzić za nimi, śledzić ich? To jest problem tej pary, NIE TWÓJ! Każdy z nas ma obok siebie ludzi, którzy grzeszą na ich oczach niemalże, i co? Mamy latać wokół nich i zamykać usta, unieruchamiać ręce? No dajże spokój, chłopie :)


"Ponadto przez wiele lat dopuszczałem się grzechów nieczystości, świętokradzkich spowiedzi i komunii"
Skoro z Twoim poczuciem winy jest ewidentnie nie tak, raczej zapytaj spowiednika, czy On tak to widzi. Ty widzisz w krzywym zwierciadle.


"A teraz myśl, że obecna sytuacja jest karą za dawne winy."
I znowu - efekty despotyzmu ojca w rodzinie, zapewne karał Ciebie, bałeś się jego, nie mówiąc o tym, żebyś poczuł jego miłość.

"Krócej mówiąc, swoje życie postrzegam jako pasmo błędów "
O pasmo błędów ojca chodzi, TY jesteś ich ofiarą.
Pomyśl o psychoterapii, życie przed Tobą. I fajna dziewczyna gdzieś czeka :)

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: Marek Piotrowski (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2014-09-27 13:01

Antoni, oprócz problemów psychologicznych (których nie lekceważę, ale chyba zdajesz sobie z nich sprawę i robisz coś z tym, więc nie bedę Ci truł o konieczności leczenia) jest tu chyba problem postrzegania wiary przez pryzmat grzechu.
Mam wrażenie że dla wielu osób centralną sprawą w Ewangelii jest GRZECH - zupełnie jakby żyli pod władzą Prawa Mojżeszowego.
Oczywiście, grzech nalezy zwalczać - ale nie jest on specjalnie ważny w teologii Nowego Testamentu. Jesteś ukochanym dzieckiem Boga i doprawdy,jeśli szczerze Go pragniesz, zdaj się na Niego. On wiele naprawi, a resztę wybaczy. Nie rozważaj ciągle w kategoriach grzechu swojego postępowania, bo to skrupulanctwo. Rachunek sumienia wieczorem - OK, ale dla poprawy, a nie dołowania siebie "jaki to jestem grzeszny". Jesteż, ja też - i co? Jezus przyszedł do grzeszników.

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: nie mam imienia (---.toya.net.pl)
Data:   2014-09-27 17:50

Czy leczysz się z powodu nerwicy i depresji? Jeśli nie to zacznij od wizyty u psychologa, jeśli finansowo jesteś w stanie podołać to możesz znaleźć psychologa chrześcijańskiego. Radziłabym ci przede wszystkim zająć się leczeniem tych dwóch chorób. Proś Pana Jezusa o spotkanie dobrych lekarzy i psychologów, którzy ci pomogą. Druga rzecz to poszukaj dobrego kapłana, który miał do czynienia z osobami chorymi na depresje i nerwice i przede wszystkim nie ukrywaj przed nim, że jesteś chory.

Wiele razy czytałam już na forum rady typu, jeśli masz depresję zostań wolontariuszem. Żeby pomagać samemu trzeba być zdrowym i silnym psychicznie. Myślę, że mało z Was miało do czynieni z wolontariatem, to jest bardzo ciężka praca i potrzeba wiele wewnętrznej siły, aby sprostać zadaniom wolontariusza.

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-09-27 18:58

Częściowo Cię rozumiem, bo też uważam, że popełniłam błędy, których nie umiem sobie wybaczyć lub ja postrzegam coś jako błąd, przez co teraz jestem w trudnej sytuacji. Ważne jest chyba to, aby nie skupiać się tylko na tych porażkach, czegokolwiek one dotyczą, tylko wynieść z nich jakąś naukę. Na wszystko nie mamy wpływu, niestety. A myślenie, że wszystko zależy od nas może właśnie prowadzić do nerwicy i depresji. Nie bierz na siebie cudzych grzechów, nie jesteś odpowiedzialny za czyjeś wybory, nawet gdy kogoś upomnisz, to i tak decyzja należy do niego. Wtedy poczujesz się lepiej, bo będziesz odpowiedzialny tylko za swoje winy. Jeśli masz kiepskie relacje z ojcem, nie dostałeś od Niego tego, co powinieneś dostać, to możesz myśleć o sobie w taki sposób, jak on Cię traktował i traktuje. Staraj się Go unikać, na ile to możliwe, nie zabiegaj o relację, której nie ma. Skup się na sobie, na ograniczeniu lęków, znalezieniu ich przyczyny, tak abyś mógł normalnie funkcjonować i wzmocnieniu swojej wartości.

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: katy (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2014-09-27 19:42

A próbowałeś
/.../

Jak Pani rozumie słowa:

"W tych dniach nie będą już więcej mówić: Ojcowie jedli cierpkie jagody, a synom zdrętwiały zęby, lecz: Każdy umrze za swoje własne grzechy; każdemu, kto będzie spożywał cierpkie jagody, zdrętwieją zęby".
Jr 31, 29-30

moderator

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: Maggy (---.dynamic.vectranet.pl)
Data:   2014-09-27 22:44

"W tych dniach nie będą już więcej mówić: Ojcowie jedli cierpkie jagody, a synom zdrętwiały zęby, lecz: Każdy umrze za swoje własne grzechy; każdemu, kto będzie spożywał cierpkie jagody, zdrętwieją zęby".
Jr 31, 29-30

Ja, na przykład, rozumiem dosłownie, księżę moderatorze, że tak sobie pozwolę nachalnie się włączyć;) Zwłaszcza o tych jagodach i zębach. Na samą myśl o tych dziwnych jagodach zęby mnie bolą ;) Aaa taki żarcik wspaniały z mej strony przesyłam ho ho ho;)

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: NiktWazny (217.153.182.---)
Data:   2014-09-28 12:20

9 lat walczyłem z depresją. Mój sposób - wszystkie 3 składniki ważne, i moim zdaniem musza wystąpić:

Sport + Wiara w Boga + Praca nad poprawą swoich umiejetności np. poprzez douczanie sie == SUKCES

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: Anna (---.183.143.230.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2014-09-28 18:58

Mój Boże jesteś dzieckiem i mówisz zmarnowane zycie. Mam 54 lata po 30 latach nienagannej pracy bez najmniejszej winy z mojej strony wyrzucili mnie z pracy. Zostałam bez środkow do życia Moja matka od maja ciężko zachorowała ma nowotwór, Matka miała nas dwie córki Zawsze kochała mlodszą Mnie właściwie niecierpiała a teraz gdy dni ma prawie policzone tylko ja się muszę nią opiekować Nikt z rodziny się nią nie interesuje ani jej ukochana córka ani wnuczki nawet nie zatelefonują zapytać się czy żyje. Matka wszystko co miała oddała jej Moja corka była moim marzeniem teraz wstydzi się mnie woli rodzinę swojego męża która jest bogata i ma wpływy i jest ustosunkowana. Mąż ktorego zawsze i po dziś dzień bardzo kocham traktuje mnie jak służącą Nigdy nie okazał mi odrobiny miłości. Mam 54 lata moje życie jest już za mną Już nic nie mogę zrobić nic nie mogę zmienić nie gdzie iść. A tak bardzo chciałabym zaszyć sie w ciemny kąt żeby nie widzieć ludzi i poświecić się zwierzątkom bo tylko one są sprawiedliwie. Jesteś taki młody przed tobą tyle życia Tyle możesz pomóc bezbronnym zwierzętom Tylko się ucz żeby cię na to było stać. Już nic nie mogę nikomu nie pomogę bo jestem biedna nie mam pieniędzy, przede mną tylko wegetacja i upokorzenie TO JEST ZMARNOWANE ŻYCIE

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: nikt (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-09-28 21:05

Możemy sie licytować na zmarnowane życie. Jestem samotną matką trójki dzieci, po przemocowym koszmarnym małżeństwie, najstarszy syn zszedł na złą drogę, nienawidzi mnie i szczuje młodsze dzieci na mnie... zawodowo tez nic w życiu nie osiągnęłam, jestem nikim i nie mam żadnych szans na zmianę, jestem za stara. Pracuję dorywczo i ledwie starcza mi na przeżycie i tak sobie wegetuję bez nadziei na nic.
Piszę też tak sobie a muzom i żeby Antoniego i Annę pocieszyć, że można mieć kompletnie przerąbane. Pozdrawiam

PS. A, i jeszcze dla dopowiedzienia: do nikogo nie mogę mieć pretensji, tylko do siebie. Obrywam za swoje własne grzechy, całkiem słusznie i dobrze mi tak.

 Re: Zmarnowane życie?
Autor: Anna (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2014-09-30 12:03

Bóg nad biednymi,przygnębionymi i zalęknionymi się lituje. Warto Mu zaufać. Liczyć na Jego miłosierdzie.

"On wiary dochowuje na wieki, daje prawo uciśnionym i daje chleb głodnym. Pan uwalnia jeńców, Pan przywraca wzrok niewidomym, Pan podnosi pochylonych (Ps 146,7)
Przygotowuje dom dla opuszczonych, a jeńców prowadzi ku pomyślności (Ps 68,7)

"Bo Tyś jest ucieczką dla biednych,
dla ubogich podporą w utrapieniu;
Tyś osłoną przed deszczem,
Tyś ochłodą przed skwarem;"
Iz 25,4

"Ale Ja patrzę na tego,
który jest biedny i zgnębiony na duchu,
i który z drżeniem czci moje słowo. "
Iz 66,2

Albowiem On przechowa mnie w swym namiocie
w dniu nieszczęścia,
ukryje mnie w głębi swego przybytku,
wydźwignie mnie na skałę.
Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka,
to jednak Pan mnie przygarnie.
Wierzę, iż będę oglądał dobra Pańskie
w ziemi żyjących.
Ufaj Panu, bądź mężny,
niech się twe serce umocni, ufaj Panu!
Ps 27

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: