logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: mężatka (---.is.net.pl)
Data:   2014-10-26 14:42

Czy mogę się modlić o to żeby móc spotkać w niebie swoją miłość z lat młodzieńczych? Czy może jest to grzech jeśli jestem mężatką?
Przepraszam że o to pytam ale jeśli mam w ogóle jakieś mgliste wyobrażenie szczęścia/raju w tym parszywym życiu to jest to właśnie tamten okres życia kiedy miałam 18 lat. innego wyobrażenia nie posiadam, nie dane mi było poczuć. Czy taka modlitwa to byłby grzech cudzołóstwa?

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: adam (---.17-1.cable.virginm.net)
Data:   2014-10-26 17:18

To tajemnica pełni szczęścia. Dusze rozpoznają się "po drugiej stronie". I nagle poznajemy kogoś, kto nas bardzo zranil a zostal zbawiony, lub zauważymy, że ktoś z naszych bliskich nie został zbawiony, wiec jak tu mówić o pelni szczęścia? Tym szczęściem jest przebywanie w Majestacie Bożym, którego my nie jesteśmy w stanie tu na ziemi pojąć. Nawet aniolowie dziwią się ogromowi tej miłości i tego majestatu nie są w stanie pojąć.
Już tu na ziemi mamy w naszej duszy cząstkę nieba lub piekła.
I co do kolejnego problemu, jako mężatka. Otóż Bóg dał ci takiego męża, przez którego zostaniesz zbawiona. "Ach, gdybym mial te Zoske spod 17ki"; nie, masz takiego męża/żonę, przy boku którego/której się zbawisz. Małżeństwo jest komunia dwóch osób, wspólna droga do świętości. Gdybyście nie byli sobie przeznaczeni Bóg by nie pobłogosławił waszego sakramentu małżeństwa. Małżeństwo to poświęcenie się drugiej osobie, a że następuje znużenie, dlatego jest sakrament, bo dwoje ludzi ze sobą całe życie nie wytrzyma bez Bożej pomocy. Pan Bóg patrzy i czeka aż Go zaprosisz do działania. On jest specjalnym Gościem, który chce pomóc, ale nie wtrąca się jak człowiek nie chce Jego obecności. Wyobraź sobie, że ktoś do was w odwiedziny przyszedł a ty sprzątasz, gotujesz, pierzesz. Ten gość czeka cierpliwie aż się nim zajmiesz. Taki jest Bóg, czeka cierpliwie, aż zaprosisz Go do swojego małżeństwa, siedzi w kącie, patrzy i czeka. Zaproś Go, a nie pożałujesz.

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: z (109.206.193.---)
Data:   2014-10-26 17:32

Niebo nie zasadza się na wyobrażeniach, tylko na wierze w nieskończenie lepszą, doskonałą rzeczywistość, oraz na zaufaniu co do tego, że odpowie na wszystkie nasze potrzeby.
Cechy nieba przerastają możliwości naszego wyobrażenia, a co dopiero języka, trudno zatem pojąć nam jego urok. Ale jego główną cechą, tym co nas ma w niebie uszczęśliwić jest nieskończone przebywanie przed obliczem Boga.
To, co jest niedobre, to emocjonalne siedzenie w przeszłości, grzebanie w niej i porównywanie męża do byłego chłopaka. To męża masz obdarzać uwagą.To, co robisz nie daje prawdziwego szczęścia, nawet jeśli na chwilę zadowala, bo powracasz do rzeczywistości, która jest inna od Twoich wyobrażeń i zderzasz się z nią boleśnie (tak, tak- to są tylko Twoje wyobrażenia na temat tego chłopaka, bo nie przeżyłaś z nim pewnie niczego, co by Ci tamtą relację obrzydziło, a z mężem pewnie tak było). Krzywdzisz więc siebie przede wszystkim, a potem męża-bo w Twojej głowie siedzą porównania i oskarżenia, na które on nie może odpowiedzieć ani się przed nimi obronić. Twoje wyobrażenia to ucieczka. Żyjesz tu i teraz, z tym mężczyzną, nie z innym. Wypaczasz swoje postrzeganie-nie widzisz już nawet dobrych cech czy gestów męża, tylko widzisz jedną jego wadę-nie jest tamtym chłopakiem. W tej rzeczywistości, w której jesteś teraz kryje się klucz do Twojego szczęścia.
Z Twojej wiadomości przebija ogromny żal, gorycz i rozczarowanie. Poszukaj Boga, nie szczęścia. Znajdziesz wszystko.

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: wyszywaczek (93.175.167.---)
Data:   2014-10-26 17:55

Grzech jest zupełnie gdzie indziej. Grzech polega na tym, że odrzucasz życie. Swoje. Jako parszywe :P I negujesz swoje małżeństwo, to słychać na kilometr.

Po pierwsze, spróbuj nie patrzeć na siebie jak na skrzywdzoną niewinność. Nie znam historii Twojego małżeństwa, ale o ile wiem, przemocą nikt Cię w te buty nie ubierał. Teraz trzeba całą energię skoncentrować na tym, żeby ratować małżeństwo, a nie na fantazjach o poprzednich miłościach, bo to do niczego nie prowadzi. Tak przy okazji, nikt Ci nie zagwarantuje, że związek z tamtą miłością byłby lepszy. Może idealizujesz bardziej niż zdajesz sobie z tego sprawę.

Po drugie, w Niebie daj nam Boże spotkać wszystkie nasze miłości :)))

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: Sowa Przemądrzała ;) (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2014-10-26 19:49

A może pomyśl, jak byś się czuła, gdyby Twój mąż po cichu modlił się o spotkanie w niebie swojej młodzieńczej miłości?

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: streetcleaner (---.multi-play.net.pl)
Data:   2014-10-26 21:08

lepiej się nie módl bo jeszcze sobie wymodlisz i będziesz żałować heheh

dlaczego żałować? co prawda nie byłem w niebie, ale myślę że jeśli pomnożysz tamten stan (z tamtego okresu twojego życia) razy milion, to i tak nie będzie to czego doświadczysz obcując z czystą miłością jaką jest Bóg:
'ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują' 1 Kor 2,9.
pozdrawiam

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-10-27 00:41

Mężatko, wszystko zależy od tego, co Ty z tą byłą sympatią zamierzasz w niebie robić :DDD Grzeszyć się w niebie nie da (nie będziesz chciała), ale trzeba też pamiętać, że w niebie nie będzie ziemskich miłości, nie będziesz więc spotkania z nim przeżywać na kształt tego, co było kiedyś. Za to kochać będziesz wszystkich, którzy są w niebie (także Twojego obecnego męża, jeśli oboje tam traficie), będziesz cieszyła się na widok każdego i z każdym człowiekiem będzie Ci dobrze. Będzie tylko czysta, piękna miłość.

Jeśli ma być grzech, to nie z tego powodu, że modlisz się o spotkanie, bo tym samym (tak to rozumiem) modlisz się abyś i Ty, i on był w niebie. O to zawsze możesz się modlić. Jeśli pytasz o grzech cudzołóstwa, to krążysz wokół jakichś złych myśli. Albo chciałabyś jeszcze tutaj przeżyć z nim chwile, które przynależą jedynie mężowi, albo podczas modlitwy wspominasz chwile, sytuacje, o których mając męża, nie możesz już myśleć, bo zbyt realistyczny powrót to nich można traktować jako pewnego rodzaju zdradę, albo boisz się, że gdybyś go spotkała tutaj w świecie, w obecnej sytuacji, mogłabyś męża zdradzić?
Skąd ta myśl o grzechu? Może jeszcze być tak, że zamiast zajmować się mężem, szukać bliskości, szukać naprawy małżeństwa, żeby to życie przestało być parszywe, Ty żyjesz wspomnieniami złudzeniami, nawet nie wiedząc jaki ten człowiek teraz jest naprawdę, na co dzień, w domu. To może tylko oddalać od męża, a więc może być jakimś grzechem wobec niego. Nie sądzę, żeby to miało ciężar cudzołóstwa, ale zawsze źle.

Grzechem nie jest krótka modlitwa, aby w niebie byli starzy znajomi. Grzechem natomiast może być zbytnie przywiązywanie się do tej myśli, życie nią jako nadzieją. Żeby się znaleźć w niebie, trzeba myśleć raczej o Bogu, a nie o byłej miłości :)) Trzeba kochać tych, obok których TERAZ żyjesz, a nie w przeszłości.

Przemyśl co, co się w Tobie dzieje. Bo pierwsze wrażenie po przeczytaniu listu jest pozytywne: oczywiście, że możesz. Skoro jednak sumienie podpowiada Ci, że jest tu jakiś problem, to spróbuj go nazwać. Spróbuj dotrzeć do samego źródła. Wtedy być może sama sobie od razu dasz odpowiedź. Bo widząc, że masz jakiś problem, wolałabym się skłaniać do odpowiedzi: lepiej nie, lepiej się o to nie módl, przeszłość zostaw w spokoju, a skup się na teraźniejszości. Na Twoim mężu (rodzinie?).

A z zupełnie innej strony. Jak się jest młodym, to wszystko wydaje się super. Ale jednak z tym chłopakiem nie połączył was ślub, a więc nie wszystko było takie różowe, jak to teraz widzisz. Albo Ty bardziej kochałaś swojego męża, albo mąż bardziej kochał Ciebie niż tamten chłopak, skoro masz takiego a nie innego męża. Teraz uznajesz to za piękne, ale jednak rozstaliście się z jakiegoś powodu. I nie mów mi, że życie jakoś tak się potoczyło, bo gdyby była miłość, to potoczyłoby się inaczej bez względu na sytuację. To normalne, że dawne lata wydają się coraz piękniejsze, bo już nie rodzą nowych problemów, a ludzie, z którymi teraz się spotykamy - sprawiają często ból. Ale życie przeszłością jest bez sensu. Życie z byłą miłością mogłoby być jeszcze gorsze, co wcale nie musi znaczyć, że on jest zły. Nie wszyscy do siebie pasują i nie wszystkie wady u innych potrafimy znieść. Skup swoją siłę na tym co teraz jest, a nie na gdybaniu. Gdybanie jest zawsze czasem zmarnowanym.

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: Joanna (---.dyn.optonline.net)
Data:   2014-10-27 03:02

Jak by Twój mąż zareagował, że myślisz o spotkaniu z kimś innym? Bez względu czy w Niebie czy na ziemi?
A gdyby Twój mąż powiedział, ze chciałby się w Niebie spotkac z kobietami z którymi był? Czy na 100% byłoby to Tobie obojętne? Tylko w wypadku gdy przestałaś kochać.
Tu na ziemi mamy czas aby kochać. Jesteś mężatką i możesz kochać jednego mężczyznę. W niebie nie ma żon ani mężów.

Zastanawia jedno. Czy przestajesz już kochać swego męża skoro już myślami jesteś przy swojej miłostce z lat młodzieńczych? Czemu za tę miłość nie wyszłaś? Nie osądzam, ale tyko uwrażliwiam na bezsensowność myśl czy jak tam to nazwiesz.

Twoj mąż Ciebie kocha i niech tak będzie. Ty jego kochaj, bądź mu wierna i nie myśl o tych mężczyznach z którymi byłaś czy kochałaś, gdyż mężowi będzie bardzo PRZYKRO I NIEWYGODNIE Z TYM. Nie spiernicz niczego przez myślenia. Bo to o czym myślisz stać się może obsesją.

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: Elka (---.serv-net.pl)
Data:   2014-10-27 11:59

Też pomysł :) Osobą postawioną na twojej ziemskiej drodze jest twój mąż i to o jego zbawienie powinnaś się modlić, to o jego dążenie do świętości powinnaś dbać (a on o twoje oczywiście). Zostaw tamtą znajomość za sobą, nie wracaj do tego, bo to po prostu nie pozwoli ci kochać męża tak, jak powinnaś.

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: Beata (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-10-28 15:19

Rozumiem Cię doskonale. Czujesz się niespełniona w życiu, myślisz, że Twoje życie jest zmarnowane przez to, że nie jesteś już z tamtym chłopakiem, żałujesz minionego czasu i tego, że nie mogłaś zbudować z tamtym wspólnej przyszłości. Czujesz, że życie w małżeństwie, z obecnym mężem, to nie to, jesteś nieszczęśliwa. Dlatego upatrujesz nadziei na szczęście "z tamtym" kiedyś, w przyszłości, w niebie, bo teraz w doczesności to już niemożliwe...
Wszystkie rady powyżej są właściwe, przemyśl je sobie.
Uważam, że pragnienie, żeby ktoś również osiągnął zbawienie nie jest samo w sobie niczym złym. Ale jeśli to pragnienie żywisz dla zaspokojenia swojego własnego, egoistycznego celu - żeby móc osiągnąć szczęście łącząc się ze swoją sympatią "tam" i przy okazji pomijasz w tym swojego męża, ignorujesz fakt, że to on (nie tamten) został Ci dany i zadany - dopuszczasz się pewnej formy zdrady, nieuczciwości małżeńskiej. Nie fizycznej, duchowej.
Przestań żyć marzeniami i urojeniami, zrób coś ze swoim życiem; jeśli Ci się nie układa spróbuj to naprawić, módl się dużo, al nie popadaj w sentymentalizm (na tamten temat). Żyjesz tu i teraz, nie wtedy i nie kiedyś. Teraz. Z czasu też kiedyś zdamy sprawę Bogu.

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: Samson (---.play-internet.pl)
Data:   2014-10-28 17:08

Na pewno możesz się modlić za męża :)

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: Jerzy50 (---.kamiennagora.vectranet.pl)
Data:   2014-10-30 07:16

Porzuć złe myśli, bo z nimi do nieba nie trafisz. Jeśli odczuwasz w tym momencie niepokój, to jest to ostrzeżenie. Spójrz na swoje obecne życie jak na próbę, której Bóg poddaje Ciebie, byś pokazała, czy bardziej zależy Ci na miłości ziemskiej, czy na miłości, którą daje Bóg. Nasze życie jest usłane różami, rzecz jednak w tym, że pragniemy upajać się ich zapachem zapominając, że mają także kolce, na które powinniśmy uważać. Proś Boga o dar Jego miłości, miłości bezinteresownej, cichej i pełnej, a On z pewnością Cię nie opuści. Szczęść Boże.

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: paty (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2014-10-30 07:52

Modlic sie trzeba za swojego meza a nie cofac do przeszlosci i zyc wspomnieniami. I najpierw musisz sie zamowac wszystkim aby do tego nieba najpierw trafic. Jestes teraz mezatka wiec Twoim zadanie jest zrobic wszystko abys Ty i Twoj maz znalezli sie tam razem. W niebie wszyscy sa rowni. Nie ma rozroznienia na plec wiec czy to ma znaczenie ze spotkasz jakas milosc dziewczeca czy nie. Modlic sie mozna o wszystko ale najbardziej, aby Twoja rodzina byla zbawiona.

 Re: Spotkanie w niebie z miłością lat młodzieńczych.
Autor: Ika (---.toya.net.pl)
Data:   2014-10-30 12:45

Dziewczyno, zamiast tracić czas na modlenie się o coś, co Pan Bóg pewnie dużo lepiej wymyślił (w sensie "jak" ma wyglądać niebo, a nie o niebo - o niebo módl się jak najbardziej), to pomódl się o to, by Twoje życie teraz było DOBRE. Dla Ciebie, Twojego Męża, dzieci - jeśli macie. Byś nie czuła się jak na zesłaniu. Bóg chce abyśmy byli szczęśliwi tu i teraz - z Nim. Obawiam się (bo mam ten kłopot), że kto tu i teraz nie potrafi odnaleźć szczęścia (takiego z Bogiem), może mieć trudność w byciu szczęśliwym w raju.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: