Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2014-10-27 00:41
Mężatko, wszystko zależy od tego, co Ty z tą byłą sympatią zamierzasz w niebie robić :DDD Grzeszyć się w niebie nie da (nie będziesz chciała), ale trzeba też pamiętać, że w niebie nie będzie ziemskich miłości, nie będziesz więc spotkania z nim przeżywać na kształt tego, co było kiedyś. Za to kochać będziesz wszystkich, którzy są w niebie (także Twojego obecnego męża, jeśli oboje tam traficie), będziesz cieszyła się na widok każdego i z każdym człowiekiem będzie Ci dobrze. Będzie tylko czysta, piękna miłość.
Jeśli ma być grzech, to nie z tego powodu, że modlisz się o spotkanie, bo tym samym (tak to rozumiem) modlisz się abyś i Ty, i on był w niebie. O to zawsze możesz się modlić. Jeśli pytasz o grzech cudzołóstwa, to krążysz wokół jakichś złych myśli. Albo chciałabyś jeszcze tutaj przeżyć z nim chwile, które przynależą jedynie mężowi, albo podczas modlitwy wspominasz chwile, sytuacje, o których mając męża, nie możesz już myśleć, bo zbyt realistyczny powrót to nich można traktować jako pewnego rodzaju zdradę, albo boisz się, że gdybyś go spotkała tutaj w świecie, w obecnej sytuacji, mogłabyś męża zdradzić?
Skąd ta myśl o grzechu? Może jeszcze być tak, że zamiast zajmować się mężem, szukać bliskości, szukać naprawy małżeństwa, żeby to życie przestało być parszywe, Ty żyjesz wspomnieniami złudzeniami, nawet nie wiedząc jaki ten człowiek teraz jest naprawdę, na co dzień, w domu. To może tylko oddalać od męża, a więc może być jakimś grzechem wobec niego. Nie sądzę, żeby to miało ciężar cudzołóstwa, ale zawsze źle.
Grzechem nie jest krótka modlitwa, aby w niebie byli starzy znajomi. Grzechem natomiast może być zbytnie przywiązywanie się do tej myśli, życie nią jako nadzieją. Żeby się znaleźć w niebie, trzeba myśleć raczej o Bogu, a nie o byłej miłości :)) Trzeba kochać tych, obok których TERAZ żyjesz, a nie w przeszłości.
Przemyśl co, co się w Tobie dzieje. Bo pierwsze wrażenie po przeczytaniu listu jest pozytywne: oczywiście, że możesz. Skoro jednak sumienie podpowiada Ci, że jest tu jakiś problem, to spróbuj go nazwać. Spróbuj dotrzeć do samego źródła. Wtedy być może sama sobie od razu dasz odpowiedź. Bo widząc, że masz jakiś problem, wolałabym się skłaniać do odpowiedzi: lepiej nie, lepiej się o to nie módl, przeszłość zostaw w spokoju, a skup się na teraźniejszości. Na Twoim mężu (rodzinie?).
A z zupełnie innej strony. Jak się jest młodym, to wszystko wydaje się super. Ale jednak z tym chłopakiem nie połączył was ślub, a więc nie wszystko było takie różowe, jak to teraz widzisz. Albo Ty bardziej kochałaś swojego męża, albo mąż bardziej kochał Ciebie niż tamten chłopak, skoro masz takiego a nie innego męża. Teraz uznajesz to za piękne, ale jednak rozstaliście się z jakiegoś powodu. I nie mów mi, że życie jakoś tak się potoczyło, bo gdyby była miłość, to potoczyłoby się inaczej bez względu na sytuację. To normalne, że dawne lata wydają się coraz piękniejsze, bo już nie rodzą nowych problemów, a ludzie, z którymi teraz się spotykamy - sprawiają często ból. Ale życie przeszłością jest bez sensu. Życie z byłą miłością mogłoby być jeszcze gorsze, co wcale nie musi znaczyć, że on jest zły. Nie wszyscy do siebie pasują i nie wszystkie wady u innych potrafimy znieść. Skup swoją siłę na tym co teraz jest, a nie na gdybaniu. Gdybanie jest zawsze czasem zmarnowanym.
|
|