Autor: Inna (---.211.AWIST.PL)
Data: 2014-10-26 20:16
Może zacznę od początku. Pewnie po przeczytaniu tego pomyslicie że jestem jakąs 'wariatką' ale spokojnie nie jestem ;p jestem osobą wierzącą w niektóre 'znaki' nie zawsze, wrazliwą, zbyt przerzywająca wszystko-mówię to ponieważ to co dalej napsize moze wydawac się dziwne :) Wczoraj miałam bierzmowanie, dzień wczesniej byłam do spowiedzi po raz pierwszy od bardzo dawna i po tej spowiedzi u bardzo fajnego ksiedza który sie nie spieszyl tylko podczas spowiedzi rozmawiał ze mną, po tej spowiedzi cos zrozumiałam i postanowiłam sie w pewnym sensie zmienić. W noc poprzedzająca bierzmowanie miałam dziwny sen że mieliśmy bierzmowanie i była przerwa podczas bierzmowania i w trakcie tej przerwy biskup dostał jakiegos ataku i zmarl (nie był to biskup który mnie bierzmował ale jakis inny którego w rzeczywistości na oczy nie widziałam). Gdy sie obudzilam rano w dzień bierzmowania rozmyslałam nad tym snem ale potem to olałam bo często mam dziwne sny ;) Przed bierzmowaniem bardzo się denerwowałam sama nie wiem czemu ale gdy przyszedł wieczór byłam juz w kościele zaczęła sie msza i bierzmowanie to czułam się odpręzona jak nigdy,czułam się w kościele jak w domu, całkowicie swobodnie a sam momet bierzmowania przez biskupa była najważniejszym od bardzo dawna, gdy bierzmowanie i msza się juz kończylo było mi strasznie przykro aż płakac mi się chcialo troche płakałam wieczór i modliłam sie pierwszy raz od dawna trzymając w rekach krzyż odtrzymany podczas bierzmowania, zastanawiam sie czy nie nosic tego krzyzyka na co dzień pod koszulką (lubiałam chodzic na spotkania przygotowywujace do bierzmowanie, rówiez smutno mi sie zrobiło ze to ostatnie tak wazne wydarzenie w kościele (nastepne pewnie kiedys slub ;) ) ) Dzisiaj wieczorem byłam na mszy która prowadził ksiądz biskup który dzien wczesniej udzielał bierzmowania i na początku dzisiejszej mszy gdy ksiądz proboszcz mówił że to ostatnie nabożeństwo prowadzone przez biskupa u nas w kościele napłyneły mi łzy do oczu zaciskałam zeby bo chcialo mi się płakać, tak było przez calą mszę. Podczas mszy gdy szliśmy do komuni specjalnie chciałam iśc do komuni udzielanej przez ksiedza biskupa i udało mi sie, gdy wracałam do ławki z hostią (chyba tak sie to nazywa) w ustach gdy uklekłam i zaczęłam się modlić ona pekła na pół, modliłam sie wtedy za biskupa, po mszy biskup udzielał każdemu osobno błogosławieństwa gdy stałam w kolejce do tego chcialo mi sie strasznie płakac zaciskalam zęby ale oczy miałam załzawione i widzialam że ksiądz proboszcz patrzył wtedy na mnie (ogólnie było mało osób) a potem zrobil taką jakby smutną minę, nie wiem czy może on zauwazył że chciało mi się płakać i zrozumiał czemu, bo wiem że sie na mnie patrzył (stał bardzo blisko, tak z boku kolejki) wracając do domu zaciskałam zęby a gdy juz wróciła to sie popłakałam. Ten biskup jest bardzo fajny, bardzo pozytywna osobą zadko sie takie spotyka i może dlatego że jak pomyslałam że juz więcej go nie zobaczę i nie usłyszę to dlatego. Chce jeszcze powiedzieć ze podczas bierzmowania gdy biskup mówiła do nas do mlodzierzy bierzmowaniej to bardzo wzne było/jest da mnie to co powiedzial. Dlaczego jest mi przykro podczas pożegnania kogoś obcego. Może ten płacz i to wszystko to dlatego że mam problemy, duzo nerwów i to się we mnie kumulowało aż w końcu 'wybuchło'. Pisze tu dlatego że nie mam z kim porozmawiac a cały czas mi przykro że bierzmowanie i wizytacja biskupa sie juz skończyło i cały czas chce mi sie strasznie płakać nie wiem czemu ;( Może to jakas nerwica stąd ten płaczi 'nadmierne przezywanie wszystkiego'? (przepraszam że tak duzo i za wszystkie błędy ortograficzne) nie chce żebyscie pomysleli że jestem jakas dziwna jestem po prostu chyba zbyt wrazliwa i mało kto to rozumie :)
|
|