Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2014-11-21 11:47
Utarło się, że o powołaniu mówimy, kiedy ktoś przekracza próg seminarium/zakonu. A to trochę za wcześnie. Na początku może być (a może zawsze jest?) zwykłe "chcę" (najlepiej to widać gdy ktoś się nawraca, bo wtedy natychmiast myśli o klasztorze, po prostu myli pojęcia "świętość" z "powołaniem"). Podobnie ktoś może na początku chcieć założyć rodzinę. Jednak ani przyjęcie do klasztoru nie przesądza jeszcze o powołaniu, ani jak pierwszy raz zrobimy z kimś buzi-buzi. Po to jest okres nowicjatu/seminarium/ i okres narzeczeństwa, żeby się przekonać czy rzeczywiście to ma być moje życie. O prawdziwym powołaniu mówimy, gdy podejmujemy ostateczną decyzję: chcę tak żyć na stałe, a druga strona też tego chce. Bo w zakonie mogą powiedzieć, że absolutnie żadnego powołania nie widzą, a narzeczony może w każdej chwili odejść. Wtedy zadajemy sobie drugie pytanie: może to nie ten człowiek, może to nie ten zakon. A może jednak nie to powołanie. Umiejętność podjęcia ostatecznej decyzji też jest świadectwem powołania (ślub małżeński lub zakonny) i od tej chwili mamy być temu wierni powołaniu. Przestańmy patrzeć na ludzi, którzy po roku, dwóch odeszli z klasztoru, jak na zdrajców. Poszukiwanie swojej drogi nie jest niczym złym. Ten czas pobytu w klasztorze lub czas miłości do kogoś nigdy nie jest czasem zmarnowanym, jeśli tylko ktoś miał dobrą wolę. Może to będzie bardzo potrzebne doświadczenie w innym powołaniu.
Jak już wspomniałam, ludzie bardzo często odkrycie Boga w swoim życiu i pragnienie świętości traktują jak powołanie zakonne/kapłańskie. Zapominają, że do świętości jest powołany każdy człowiek. Na każdej drodze życia. Niejednokrotnie robimy krzywdę komuś pobożnemu, gdy mu wmawiamy, że "ma powołanie", równocześnie nie dopuszczając myśli o jego wyjściu z klasztoru po roku. Ludzie świeżo nawróceni, którzy w swej gorliwości są gotowi zrobić dla Boga wszystko, powinni być właśnie powstrzymywani przed podejmowaniem w takim stanie euforii ostatecznych decyzji. Powinni zaczekać, aż pierwsze uczucia miną. Podobnie jak zakochani powinni odczekać ze ślubem, bo za miesiąc może się okazać, że się w ogóle nie znają. Powołanie, jeśli jest, nie ucieknie tak szybko. Co innego odwlekanie decyzji całymi latami, - to już świadczy o niedojrzałości lub ucieczce przed odpowiedzialnością.
|
|