Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2015-02-07 23:07
Widzisz, Magdo, a ja rozumiem J. mam nadzieję, że w jakimś stopniu rozumiem i Ciebie.
Popatrz - tak, jesteś zmęczona, przeciążona wielością cierpień, trudnych doświadczeń. Trudów. Śmierci bliskich. Teraz jeszcze świadomość choroby mamy i ryzyka dziedziczenia choroby. To na pewno bolesne i przytłaczające.
Potrzebujesz pomocy .Dla siebie. I po to przychodzisz na forum, prawda? Z całym bólem, rozbiciem, lękami. O dziecko i jego przyszłość też.
J dostrzegła, i słusznie, że swoje najszczersze lęki matczyne w pewien sposób możesz przerzucać na dziecko, (reprezentując pewien sposób myślenia) i ze to może mieć postać niechcący krzywdzącą dziecko.
J dostrzegła pewien fragment, którego Ty może nie widzisz. A może widzisz po prostu w inny sposób.
I co? I oskarżasz o nieuczciwość. Dlaczego? Dlatego że życzysz sobie, może podświadomie, żeby odpowiedzi były wg Twojego wymarzonego modelu? No popatrz. Aż "strach" Ci odpowiedzieć, bo oskarżysz. O nieczułość, o brak empatii, o nieuczciwość. te dwa ostatnie zarzuty już były...
Ja pewnie też wyjdę na tę wredną, nieempatyczną, która się nie wpisuje w Twoje oczekiwania. OK, przeżyję.
Wiem, że szalejesz z lęku. Ale to nie znaczy, naprawdę nie znaczy, że wszyscy maja wpaść np. w ton użalania się i ślepoty na inne ryzyka.
Nie wnikam, czy to zasadne.
Chcę tylko pokazać, że nie dopuszczasz w jakimś stopniu myślenia innych ludzi innego niż to, na które czekasz. Niż mieszczące się w Twoim założeniu. I że takie zachowanie niekoniecznie Ci pomoże. Dziecku też nie.
Aha, przeczytałam parę razy Twój pierwszy post. Cały. I pozwól tak mnie, jak i innym, odnieść się do dowolnej jego części. Nie narzucaj, proszę, jak czytać i do którego Twojego zdania nie wolno się odnosić.
|
|