logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.204.197.186.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-01-30 13:52

Witam. Moj swiat w krotkim okresie czasu runął. Nie potrafie sie odnalesc. Od roku czasu staralusmy sie o dziecko byli poronienie teraz okazalo sie ze moja mama jest chora. Jednak najwiekszy problem jest w tym ze jest to choroba rzadka na ktora nie ma lekarstwa i jest dziedziczna. To choroba genetyczna. Mam juz dziecko jedno. bboje sie teraz o siebie i o córkę. Zalozylam rodzinę bo nic nie wiedzialam. jesli sie okaze ze moja mama przekazała mi zly gen a ja dalej. jak ona będzie zyc. kto zechce sie zwiazac z osoba z takim obciazeniem. tak boje sie. nie potrafie o niczym innym myslec.

dlaczego tak jest ze jedni cale zycie maja pod gorke. Starają sie zyc uczciwie i ciagle spadaja nieszczescia. a sa tacy ktorzy nawet w Boga nie wierzą sa samolubni, egoistyczni i ich najwiekszymi problemami jest gdzie spędza wakacje. Dlaczego tak jest ze ciezej jest. stracilam tescia szwagra dziecko jeszcze choroba genetyczna nieuleczalna w rodzinie. czy nie za duzo jak na jedna osobe. może to jakas kara. czy az tak zgrzeszyla moja rodzina. staramy sie zyc uczciwie i takie rzeczy ciagle sie dzieja. mam metlik w głowie. Tak boje sie przyszłości. wiem zly sie teraz cieszy. ale boje sie bardzo. Jest mi wstyd i czuje sie ze swoim strachem Boga obrazam:-( Boże wybacz.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Iza (ta wredna) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-01-30 15:58

Spokojnie. Każdy z nas jest nosicielem kilkudziesięciu różnych zmutowanych genów, ale ponieważ są to geny na choroby recesywne (czyli takie, które ujawniają się tylko u osób, które otrzymaly ten gen od obojga rodzicow) i w dodatku bardzo rzadko wystepujace w populacji, prawdopodobienstwo urodzenia sie dziecka z choroba genetyczna jest bardzo niewielkie (rosnie z wiekiem matki z innych wzgledow).

Mama byla zapewne u genetyka, prawda? Jedynym z elementow wizyty u genetyka powinno byc omowienie ryzyka dla potomstwa. W przypadku wiekszosci chorob jest ono minimalne, o ile choroba ta nie wystepowala w rodzinach z obu stron. Jesli napiszesz, co to za choroba i ustalisz, czy jej objawow nie bylo w rodzinie ze strony Twojego ojca i Twojego meza, to bede mogla policzyc Ci ryzyko dla Ciebie i Twojego dziecka (jestem biologiem).

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Vanillia (---.play-internet.pl)
Data:   2015-01-30 16:49

Magdo, skontaktuj się z poradnią genetyczną. Tam uzyskasz odpowiedź, jak się dziedziczy konkretna choroba, czy Twoja córka i Ty jesteście chore i jakie jest prawdopodobieństwo, że następne dziecko może być chore. To zrozumiałe, że się boisz, ale jeszcze nie wiadomo, czy jest czego.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-01-30 18:17

To rzadka i nieuleczalna choroba. Bylismy u genetyka. Prawdopodobienstwo to 50 proc. Ryzyko znam ale chodzi mi o wiarę. Jak poradzic sobie z tym wszystkim? Jak sobie to poukładać? Staram sie ufac Bogu... ale jednocześnie bardzo sie boje:-(

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Klemensowa (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2015-01-30 19:01

Myśl racjonalnie, a nie emocjonalnie. To, co napisałaś w drugim akapicie, to nieprawda. Rozejrzyj się dobrze wokół siebie, zobaczysz, jak wiele osób, mnóstwo, cała rzeka, ma problemy zdrowotne, finansowe, w pracy, w rodzinie. Nie znam bliżej nikogo, kto ma tylko problem pt. miejsce wakacji.
Trzeba sobie to poukładać, jak każdy większy problem. Nie poddawać się lękowi - on nic nie pomoże. Strachem nie zmienisz rzeczywistości, a uleganie panice tylko pogorszy Twój nastrój.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-01-30 20:07

Sorry, ale ryzyko, że mama PRZEKAZAŁA ją Tobie wynosi 50%? Albo ją przekazała, albo nie. Rozwianiu wątpliwości służą badania.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Marta (---.40.84.103.threembb.co.uk)
Data:   2015-01-30 22:47

Czy to chodzi o chorobę Huntingtona? Da się sprawdzić, czy masz ten gen. Może się okazać, ze nie masz i wtedy będzie po strachu. 50% szansy za zdrowe życie dalej masz. Chyba lepiej sprawdzić i ewentualnie potem się stresować, a nie na zapas. Poza tym postęp medycyny jest bardzo szybki, nawet jeśli masz ten gen, to zanim zachorujesz, to może zostanie wynaleziony jakiś lek. Już nie mówiąc o tym, ze koniec końców wszystko jest w Bożych rękach i mimo zmutowanego genu, możesz być zdrowiutka do końca życia.
Co do radzenia sobie z tym z wiarą. To normalne, że się boisz i bynajmniej to nie znaczy, ze nie ufasz Bogu. Moze poczytaj o ks. Janie Kaczkowskim - prowadzi videobloga, jest z nim sporo wywiadów w necie. On jest chory na raka mózgu, a wcześniej założył hospicjum i pracował wsród ludzi terminalnie chorych, więc aż zbyt dobrze wie, co go czeka, ale mimo to się nie załamuje. Tobie jak minie pierwszy szok, to tez się jakos ogarniesz i dasz radę. Masz dla kogo żyć, cała masa ludzi chciałaby mieć rodzinę, a nie ma nikogo.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-01-31 09:31

Dziekuje Wam za zrozumienie.Ttak to ta choroba. Czekam na badania. mój mózg widzi wszystkue objawy. Ale chyba to normalne. Sa dni kiedy racjonalnie sobie to tłumaczę. Ale są takie ze nie potrafie pozbierać mysli. Tak jeszcze jestem w szoku. Muszę sie odnaleźć w rzeczywistości.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Marta (---.196.237.62.threembb.co.uk)
Data:   2015-02-01 02:20

Magdo, bardzo Ci współczuję. Nie wiem, co Ci napisać, żeby nie wyszło idiotycznie. Pomodlę się za Ciebie, mam nadzieję, że okaże się, że nie masz tej mutacji. Ale nawet jak masz, to popatrz, Mama dopiero niedawno zachorowała, a przypuszczam, że jest jakieś 20 lat od Ciebie starsza. Więc Ty też coś koło tego czasu jeszcze masz i możesz go wykorzystać. Może nawet lepiej wiedzieć co Cię czeka i się jakoś przygotować? Zaoszczędzić pieniądze itp., na pewno na leczenie i opiekę nad Mamą się przydadzą.
Wiem, łatwo mi pisać, bo to nie ja mam ten problem. Ale mam inny zdrowotny problem już od urodzenia i też mi daje w kość nieźle. Owszem, czasem się buntuję i obrażam na Boga, ale ogólnie muszę przyznać, że On wiedział co robi, zsyłając akurat na mnie taki krzyż. W tym krzyżu jest też duże błogosławieństwo.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-02-01 10:40

Dziekuje. Dziekuje za chęć modlitwy za mnie. To bardzo duzo.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Joanna (---.dyn.optonline.net)
Data:   2015-02-02 05:03

Masz obawy?
idź, zrób testy przesiewowe i będziesz mieć wyniki.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-02-05 21:20

Joanno przy tej chorobie nie robi się badań przesiewowych. Jedynie badania genetyczne na które jadę :( Wierzę, że bez znaczenia na wynik Bóg mnie nie opuści, teraz to właśnie Pan Jezus, Św. Rita dają mi siły każdego dnia.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-06 00:15

" Wierzę, że bez znaczenia na wynik Bóg mnie nie opuści"

Tak, Magdo, Bóg Cię nigdy nie opuści. To jedynie Ty możesz Go odrzucić, bez względu na wynik badań.
I uważaj, bo możesz też skrzywdzić swoją córkę - jeśli będziesz ją uczyć, że będzie szczęśliwa tylko wtedy, gdy ją ktoś - jak piszesz - "zechce" (poślubić).

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (213.158.222.---)
Data:   2015-02-06 07:47

Nigdzie nie napisalam ze będę ją uczyła ze aby byc szczęśliwą musi byc z kimś, ale boję sie o nią że będzie miała utrudnione życie. wiem że nikt nue może być pewnym co go w życiu spotka ale boję się wyniku badań. ..albo dostane drugie życie. ..albo będę musiala żyć ze świadomością chorobyvi modlenie o to ze mojemu dziecku nie przekazalam genu i ze w koncu ktoś wynajdzie lek.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-06 16:51

Magda, oparłam się na Twoich słowach "jak ona będzie zyc. kto zechce sie zwiazac z osoba z takim obciazeniem. tak boje sie". Nie akcentujesz w nich trudów życia związanych z chorobą, ale swoją obawę, że nikt nie zechce Twojej córki poślubić. Jest jakiś powód, że akurat nawiązałaś do małżeństwa.
Kiedy nad moim dzieckiem nagle zawisła groźba niepełnosprawności, to owszem, natychmiast zaczęłam lękliwie wybiegać myślami w przyszłość. Ale bałam się, czy sobie poradzi w życiu, a nie, czy je ktoś zechce. Prowadzący je lekarz o dużym doświadczeniu życiowym dał mi cenną radę - żeby pomimo choroby starać się je traktować jak normalne dziecko (na ile tylko choroba pozwala), a nie jak wybrakowane.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-02-06 22:45

J może źle się wyraziłam, może nie potrafię w tym moim obecnym stanie ładnie ująć w te słowa. To że obawiam się, że przede mną stoi groźba choroby, ryzyko też córki.. to główny powód obaw. Spędza mi to sen z powiek. Ale chciałabym aby normalnie żyła, moja mama jest sporo po 60 i daje radę, ale często choruje się w młodszym wieku. Chciałabym aby moje dziecko mogło żyć normalnie, jeśli zechce żyć sama nic mi do tego i też może być szczęśliwa, ale chodzi mi o to aby miała wybór. Z taką chorobą, której nie można zataić, może być ciężko żyć. Napisałam że założyłam rodzinę mam męża który mi pomoże, a dzieci obciążone genetycznie. kto im pomoże. Droga J naprawdę bardzo ciężko mi znaleźć odpowiednie słowa, jest we mnie tyle emocji, jednak ufam Bogu wiem że pomoże. Ostatnio nawet nie płaczę, już chyba nie mam łez. Jest mi dobrze teraz z Bogiem, a był moment w moim życiu że odeszłam od niego. Wróciłam jak marnotrawna córka. Modle się do świętej Rity, czuję siłę, wiem że ja sobie poradzę ze wszystkim, moją obawą jest przyszłość mojego dziecka.
Mądrze lekarz Ci powiedział, ja w razie najgorszego mogę dziecko traktować normalnie. tylko ludzie żyjący obok rzadko potrafią, nie mówcie że jest inaczej, każdy się boi można być obok, jest git, ale bliżej. już obawa. Ludzie mało wiedzą o chorobach rzadkich.. bardzo mało. Najgorsze jest to że na chwilę obecną nie ma leczenia :( Chyba nie potrafię ująć w słowa moich uczuć, emocji. Zbyt wiele jak na raz.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-02-06 23:17

Magdo, dopóki Ty nie wiesz, czy jesteś chora, nie zamartwiaj się, że córka też jest. Jeśli okaże się, że jesteś - wtedy zrobisz jej badania. Nie wiem, jak długo się czeka na wyniki i rozumiem, że się denerwujesz, ale na razie to kompletnie bez sensu. Równie dobrze można spekulować, że córka jutro wpadnie pod samochód.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-07 03:36

"w razie najgorszego mogę dziecko traktować normalnie"
Jeśli będziesz żyła przede wszystkim lękami o jego przyszłość, tak jak teraz, to nie będziesz traktować go normalnie. Dzieci wyczuwają lęki rodziców, rozumieją więcej, niż czasem dorosłym się wydaje.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-02-07 09:05

J wyrwalas moje slowa z kontekstu. zdanie dalej pisze o ludziach ktorzy trochę inaczej podchodzą do ludzi. To zeby zyc normalnie potrzebuje czasu. w tej chwilu jestem w mega szoku I musze sobie wszystki piukladac w mojej glowie.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: pomi (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2015-02-07 11:24

Jak się boję tak jak Ty Magda teraz to powierzam to co mnie i moich bliskich czeka powierzam Bogu. Często czuję takie paraliżujące wręcz lęki. I takie powierzenie pomaga mi wrócić do normalnego życia.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-02-07 13:49

Pomi dokładnie tak jak piszesz. mi tylko wiara i modlitwa pomaga w tej trudnej sytuacji.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-07 17:09

Magda, doskonale rozumiem, że potrzebujesz czasu, żeby sobie pewne sprawy poukładać. Chciałam Ci zasygnalizować, co to może być, ponieważ zwróciłaś się o pomoc, a ja w tym temacie nie jestem tylko teoretykiem. Ale skoro odbierasz wszystko, co piszę, przeciwko sobie, nie będę się więcej odzywać.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: pomi (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2015-02-07 18:03

No to świetnie! Bo rozumiem że znalazłaś pokój serca i już się nie martwisz.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-02-07 21:47

Droga J nie chodzi że odbieram przeciwko sobie, tylko w każdym z Twoich postów jest ..ja zrobiłam tak a Ty uważaj bo.. wyrywasz moje słowa z kontekstu wypowiedzi, skoro sama przez coś przeszłaś tym bardziej powinnaś rozumieć jakie emocje są teraz we mnie, nikt inny nie rozumie czegoś jak człowiek który przeszedł coś podobnego... nie boję się tylko dlatego bo córka nie będzie szczęśliwa bez męża, że ja ją ewentualnie zaakceptuję. Po prostu wyrwałaś moje słowa z kontekstu. Przeczytaj proszę mój pierwszy wpis, zobacz w jak dramatycznej sytuacji jestem, nie potrafię precyzyjnie ująć swego stanu w słowa, ale wierzę że osoby na tym forum potrafią mnie zrozumieć. Straciłam teścia, szwagra, rok starałam się o dziecko, poroniłam, teraz choroba mamy- nieuleczalna, poczytaj o niej padła nazwa ujrzysz ogrom lęków, najgorsze ze nam 50/50 i mogłam przekazać swojemu dziecku, owszem nie musiałam przekazać, nie musiałam ja odziedziczyć, ale tego nie wiem na chwilę obecną. Proszę o zrozumienie a Twój każdy post jest cytatem moich słów, nie całych komentarzy, zarzuciłaś że mogę skrzywdzić dziecko ucząc je że będzie szczęśliwa jak ktoś ją poślubi itp. Nie rób tak, to nieuczciwe, troszkę empatii bez wywyższania.
Pomi tak kiedy powierzę swoje lęki Bogu jest mi lepiej:) Ostatnio często słucham słów piosenki Edyty Geppert " Zamiast".. czasem łzy lecą, ale jest mi lepiej ...każdego dnia coraz bardziej doceniam każdy dzień, nic nie mamy na zawsze, rodzimy się z wyrokiem śmierci.. to od nas zależy ja spędzimy życie, ja obudziłam się jakiś czas temu. Dziękuję Bogu za to co mam, nie chcę wiele, nie chce dóbr materialnych, proszę tylko Boga jeśli taka jest wola jego abym była zdrowa. Wolna od choroby. Ale ... Ty wiesz co robisz Panie.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2015-02-07 23:07

Widzisz, Magdo, a ja rozumiem J. mam nadzieję, że w jakimś stopniu rozumiem i Ciebie.
Popatrz - tak, jesteś zmęczona, przeciążona wielością cierpień, trudnych doświadczeń. Trudów. Śmierci bliskich. Teraz jeszcze świadomość choroby mamy i ryzyka dziedziczenia choroby. To na pewno bolesne i przytłaczające.
Potrzebujesz pomocy .Dla siebie. I po to przychodzisz na forum, prawda? Z całym bólem, rozbiciem, lękami. O dziecko i jego przyszłość też.
J dostrzegła, i słusznie, że swoje najszczersze lęki matczyne w pewien sposób możesz przerzucać na dziecko, (reprezentując pewien sposób myślenia) i ze to może mieć postać niechcący krzywdzącą dziecko.
J dostrzegła pewien fragment, którego Ty może nie widzisz. A może widzisz po prostu w inny sposób.
I co? I oskarżasz o nieuczciwość. Dlaczego? Dlatego że życzysz sobie, może podświadomie, żeby odpowiedzi były wg Twojego wymarzonego modelu? No popatrz. Aż "strach" Ci odpowiedzieć, bo oskarżysz. O nieczułość, o brak empatii, o nieuczciwość. te dwa ostatnie zarzuty już były...
Ja pewnie też wyjdę na tę wredną, nieempatyczną, która się nie wpisuje w Twoje oczekiwania. OK, przeżyję.
Wiem, że szalejesz z lęku. Ale to nie znaczy, naprawdę nie znaczy, że wszyscy maja wpaść np. w ton użalania się i ślepoty na inne ryzyka.
Nie wnikam, czy to zasadne.
Chcę tylko pokazać, że nie dopuszczasz w jakimś stopniu myślenia innych ludzi innego niż to, na które czekasz. Niż mieszczące się w Twoim założeniu. I że takie zachowanie niekoniecznie Ci pomoże. Dziecku też nie.

Aha, przeczytałam parę razy Twój pierwszy post. Cały. I pozwól tak mnie, jak i innym, odnieść się do dowolnej jego części. Nie narzucaj, proszę, jak czytać i do którego Twojego zdania nie wolno się odnosić.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-02-08 00:21

No tak nie ma co sie uzalac nad sobą. Wszystko kiedyś minie. Dla jednych pozniej a dla drugich szybciej. W zasadzie nie wiem czego tu szukam. Podziwiam osoby ktore szaleja z niepokoju zaraz po otrzymaniu szalenie zlych wiesci, ktorym swiat sie wali na wszelkich plaszczyznach, ktore potrafią spokojnie podejsc do wszystkiego. Ktore sa oazą spokoju. Podziwiam. Może za czas jakis jak ochlone tez będę taka. Po fakcie łatwiej mowic niz w trakcie. Mniejsza o to. W tej chwili wszystko jest dla mnie świeże, smierc bliskich,strata ciąży i ta ciężka choroba. Z Boża pomoca przetrwam to... tylko nie oceniajcie mnie jako matkę, to ze piszę tu o swoich obawach nie znaczy ze tak mówię dziecku. Same będąc matkami martwicie czy to oznacza ze swoje leki mowicie dzieciom czy staracie przy nich byc silnymi aby oszczedzic im strachu i placzecie w ukryciu kiedy dzieci spia. Nigdy nie plakalam przy dziecku, nigdy nie chcialam aby widziala moj strach na co dzien staram sie zyx tu nie musze udawac twardziela. Boje sie o swoja i moich bliskich przyszłość. Jeszcze nie potrafie całkowicie chlodno do tematu jeśli ktos na goraco czapka z glowy. Bog jeden wie przez co przez rok przprzeszlam. nie chce litosci. nie chce uzalania. Tylko troche zrozumienia. Dziekuje za wszystko. Byc może w tej chwili bardziej potrzebuje ludzkiego ciepła i slow otuchy. w teorii wszystko tylko wiecie jak w jednym czasie spada tyle trudno spokojnie podejsc do tematu z perspektywy czasu. zapewne bede myslala podobnie jak wy..ale teraz czuje sie jak w wulkanie. kazdy ma problemy wiem. Ale naprawde mało spadło w ostatnim czasie na mnie? Naprawde sadzicie ze w obecnej mojej sytuacji powinien byc spokoj. Moze jestem inna. Sa momenty ze szaleje z niepokoju. Nie zycze nikomu aby musial przezyc to co ja teraz aby troszke zrozumiec co w mojej gliwie teraz jest. A moze to faktycznie ze mna cos nie tak.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2015-02-08 04:11

Magda,
Jesteś normalna i zachowujesz się normalnie. Nie masz jeszcze wszystkich informacji, nie wiesz na czym stoicie, a to wprowadza zamęt. Po prostu zrób badania, i pozwól sobie na przemyślenie spraw po otrzymaniu wyników. Z czasem emocje opadną. Zaczniesz myśleć bardziej na chłodno, znajdziesz siły na wszystko. To Ty jesteś matką Twojego dziecka, i to TY WIESZ (podświadomie), co dla Was jest najlepsze.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.customer.tom-net.pl)
Data:   2015-02-08 10:16

Urwalo mi czesc wypowiedzi. mialo byc ze w teorii ja wiem to wszystko o czym piszecie ale jeszcze za swieze to wszystko jest za duzo na raz abym spokojnie i racjonalnie podeszla do wszystkiego.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Klemensowa (---.wieszowanet.pl)
Data:   2015-02-09 01:11

Przypomniało mi się, że kiedyś był blog, w którym żona pisała o chorobie męża. Zdaje mi się, że nie robiła córce (kilkuletniej) badań, bo stwierdziła, że dziecko samo kiedyś zdecyduje, czy chce wiedzieć. Tak w razie czego Ci daję pod rozwagę.Sama nie wiem, co bym zrobiła. Niepewność jest dobijająca, ale zawsze pozostanie (np. jeśli choroba przekazana, to kiedy się zacznie, jak szybko będzie postępować). W sumie życie składa się z niespodzianek.
To tak jest, że człowiek w teorii wie, a w praktyce jest co innego.
Nie wiem, czy pisanie tu Ci pomaga czy wręcz przeciwnie? Wycisza emocje czy może nakręca?
Zamiast tak myśleć: "czy az tak zgrzeszyla moja rodzina. staramy sie zyc uczciwie i takie rzeczy ciagle sie dzieja" itd, zastanów się, za co możesz Bogu podziękować, czego ktoś patrząc z zewnątrz mógłby Ci zazdrościć (w sensie pozytywnym). Podpowiem: masz męża, masz córkę. To jest wielki dar. Wiesz ile jest rozpaczających z samotności?
Powiem też, że są ludzie, co się dziwią, jak coś niedobrego ich spotyka, a jak coś dobrego, co się nie dziwią. Na jakiej podstawie niektórzy uważają, że pomyślność (zdrowie, rodzina, praca) jest czymś, co się należy?

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-09 16:43

"To Ty jesteś matką Twojego dziecka, i to TY WIESZ (podświadomie), co dla Was jest najlepsze."

Owszem, są matki, które instynktownie wiedzą, co dla dziecka najlepsze. Nie dotyczy to jednak wszystkich matek szczerze pragnących dobra swoich dzieci. Szczególnie dużo błędów wychowawczych popełniają matki dzieci chorych. Podwyższone ryzyko poważnej choroby też może sprzyjać licznym błędom. Nie będę ich tutaj wymieniać. Osoby zainteresowane tym zagadnieniem mogą bez większego trudu dowiedzieć się w czym rzecz. Bo nie jest to bynajmniej mój wymysł.

Nie próbuję twierdzić, że Magda nie wie. Piszę o tym, ponieważ wątki nie służą tylko ich autorom. A tematem obecnego jest postępowanie w przypadku zagrożenia chorobą bądź wystąpienia choroby.

Hanno, dziękuję.

 Re: A jeśli mama przekazała mi gen choroby, a ja dalej?
Autor: Magda (---.158.218.190.pat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-02-10 08:10

G JP masz racje to ja powinnam najlepiej wiedziec co jest najlepsze dla mojegi dziecka, jak je chce wychować:-) Klemensowa nie będę robic badań dziecku, robię tylko sobie. jesli będę zdrowa ta choroba opuszcza naszą rodzine, jesli okaże się ze odziedziczylam ten wadliwy gen, moje dziecko samo zadecyduje o sobie jak bedzie pelnoletnie. Z każdą sytuacją będę musiala sie zmierzyć. Ten czas uświadomił mi ze życie bywa przewrotne. Jasne ze dziękuję Bogu za to co mam,mam wspaniałą rodzinę która wspiera mnie, mam wiele za co mogę podziekowac Bogu:-) kazdy z nas jest inny, najważniejsze jest szanowanie siebie nawzajem:-) co do błędów wychowawczych kazdy je popełnia. Najwazniejsze dostrzegac swoje. Z jednej strony moga matki chorych dzieci bardziej sięnp. "litowac" nad swoimi dziecmi z drugiej strony sa tez matki zdrowych szkrabow wychowujace "inwalidow" zyciowych. Moje dziecko nie jest chore a zagrozone co mogę zrobić. ..i co zawsze staram sie robic wychowac je w tolerancji i radzeniu sobie w roznych sytuacjach życia. Zycie jest jak pudelko czekoladek trafi czasem sie gorzka ciezka do przelkniecia. Dziekuje wszystkim za zrozumienie i wsparcie na forum katolickim szukalam wsparcia duchowego takiego ktore pomaga przetrwac trudny okres, Bog Wam zapłać abyscie spotykali na drodze swojego zycia takich ludzi jakimi sami :-) dziękuję.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: