logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-01 22:05

Bardzo chciałabym znaleźć kierownika duchowego. Często na tym forum doradzacie znalezienie kierownika, polecane jest to także na rekolekcjach, w różnych artykułach. Potrzeba towarzyszenia osoby, która byłaby dla mnie przewodnikiem w wierze tkwi we mnie od lat. Nie znam jednak nikogo, kto mógłby taką rolę pełnić – mała parafia, brak kontaktu z kimkolwiek, kto mógłby taką rolę pełnić, brak kontaktu z kimkolwiek, kto mógłby jakiegokolwiek kierownika polecić. Jest jeszcze jeden problem z tym związany, który ostatnio zakłóca moją chęć znalezienia przewodnika w wierze. Z potrzebą znalezienia kogoś, kto jakoś poprowadziłby mnie w wierze, kto jest choć o krok dalej niż ja, koliduje we mnie lęk, że mogę trafić na kogoś, kto zamiast poprowadzić mnie do Boga „wyprowadzi mnie w maliny”. Boję się, że mogłabym zaufać komuś, kto może wcale nie prowadzi życia po Bożemu, kto może tylko zakłada maskę pobożności. Boję się, że trafiłaby mi się osoba, która w rzeczywistości prowadzi niemoralne życie – gdybym kogoś sobie „upatrzyła”, byłby to wybór „w ciemno”. Proszę, pomóżcie mi poradzić sobie jakoś z tymi obawami, przez które tkwię w miejscu.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Marta (---.196.237.62.threembb.co.uk)
Data:   2015-02-02 00:45

Dobra, nie ma pod ręką, to trzeba poszukać dalej. Kierownik czy spowiednik? Bo kierownikiem może być również siostra zakonna jak i osoba świecka (pierwszym kierownikiem młodego Karola Wojtyły był pan Jan Tyranowski) i kierownictwo może być korespondencyjne czy telefoniczne, a spowiedź musi być osobiście. To jak kierownik wystarczy, to szukaj w necie, choćby na drugim końcu świata. Jak spowiednik, to cóż, w parafii nie ma, to trzeba się wybrać do następnej parafii i następnej i następnej, aż do skutku.
Co do zaufania - nie od razu Rzym zbudowano, zaufanie też trzeba budować stopniowo. W ogóle w kierownictwie duchowym nigdy nie chodzi o ślepe zaufanie i posłuszeństwo - masz swój rozum i jak Ci się coś nie będzie podobać, to dyskutuj z kierownikiem, przemyśl sama, zapytaj kogo innego, zapytaj na forum itd. Jak po kilku/kilkunastu spotkaniach uznasz, że dana osoba Ci nie odpowiada, to się rozstaniecie i już. Dlatego ja raczej polecam "niezobowiązujące" spotkania/spowiedzi, bez zadawania pytania o stałe kierownictwo - pytanie krępujące dla obydwóch stron. Jak się będziecie dobrze dogadywać, to i ta druga osoba zacznie Cię kojarzyć i potem będzie z górki.
Co do wymagań odnośnie moralności, to po pierwsze, zauważysz, jeśli Twój potencjalny kierownik będzie nieautentyczny. Na dłuższą metę się nie da nauczać czegoś, czym się samemu nie żyje. Po owocach ich poznacie... Zauważysz po pewnym czasie jakie są owoce, jak nie ma owoców, albo nie najlepsze, to się rozstaniecie. Po drugie, każdy coś ma za uszami, kryształowo czystego nie znajdziesz. Wiadomo, im czystszy, tym lepszy, ale nie zniechęcaj się, jak się czegoś niepobożnego dowiesz o kierowniku. Osobiście dużo zawdzięczam jednemu księdzu, który był nałogowcem, i to nie "niepijącym", tylko upadającym dość regularnie.
"Chciałabym, a boję się" - klasyczny damski dylemat, ale jak nie spróbujesz, to tak się będziesz bać na zapas do końca życia. A nie ma czego, przecież tu nie chodzi o wyjazd na misje wśród kanibali :)

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Franciszka (---.45.217.26.citimedia.pl)
Data:   2015-02-02 10:06

BT, najlepszym kierownikiem duchowym jest Duch Święty. Zachęcam cię do modlitwy o osobę, która by ci pomagała w twoim życiu duchowym. Może to być kapłan, jak również osoba świecka, kobieta lub mężczyzna. Nie jest właściwe myśleć o kierowniku duchowym jako o kimś lepszym lub gorszym. Przede wszystkim to powinna być osoba otwierająca się na działanie Ducha Świętego. Nie wiem, co ci ktoś polecał na rekolekcjach, ale moim zdaniem do wzrastania w wierze, zbliżaniu się do Pana Boga nie jest konieczny taki przewodnik. Radziłabym ci zdać się na Ducha Świętego, by cię pokierował. Jeśli potrzebujesz pomocy takiej osoby, to ona sama się znajdzie. Powinnaś to wyczuć, czy konkretna osoba umie ci pomóc. Jeśli tak, to trzymaj się jej śmiało, proś o to, czego potrzebujesz. Nie zastanawiaj się nad moralnością tej osoby, ale myśl o swojej moralności.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: 1433 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-02-02 11:27

heh, ja do swojego jeżdżę prawie 300 km.
Na resztę wątpliwości odpisała Marta.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Jadwiga (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-02 16:11

Kierownik duchowy ma tylko jedno zadanie: rozeznać jakimi drogami chce Ciebie poprowadzić do Nieba Duch Święty. Kierownictwo duchowe może być z powodzeniem realizowane podczas sakramentu pokuty, najlepiej u stałego spowiednika. Wystarczy prosto i zwyczajnie poprosić spowiednika o ukierunkowanie w konkretnej interesującej nas sprawie.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-02 19:42

"Jeśli potrzebujesz pomocy takiej osoby, to ona sama się znajdzie.". Właściwie stawiam takie pytania m.in. dlatego, że ktoś właściwie zaproponował mi kierownictwo, aczkolwiek tak tego nie nazwał.
Jednak boję się, że będę się kierować wskazówkami kogoś, zaufam mu, stanie się dla mnie przykładem ktoś, o kim - czy to z ust innych ludzi, czy z internetu - dowiem się może czegoś niepochlebnego i z czym potem nie będę potrafiła sobie jakoś psychicznie poradzić (np. gdyby był to ksiądz, że usłyszę coś w stylu: "krążą plotki, że ma kochankę i dzieci"). Co wtedy, jeśli ja, nawet po usłyszeniu zupełnie niepotwierdzonej, niepochlebnej plotki o znajomym księdzu, lub jakiejś osobie, która była dla mnie przykładem życia wiarą, załamuję się w jakimś sensie?

Proszę, zabierzcie ode mnie Martę ;) Żyję sobie w błogiej nieświadomości a ta kanibalami straszy. A jeśli trafi mi się kierownik - kanibal? ;)

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Asia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-03 21:03

Nie można podjąć takiej decyzji równocześnie troszkę nie ryzykując, zawsze rodzą się pytania. Poza tym nie każdy ksiądz może się podjąć kierownictwa duchowego, to duża odpowiedzialność, ale również i czas który trzeba poświęcić osobie prowadzonej. Trzeba popytać i troszkę się rozejrzeć, pojechać do innych kościołów, posłuchać homilii, pójść kilka razy do spowiedzi do księdza, którego sobie "upatrzysz" i zapytać, może się uda. Mam znajome, które bardzo cenią sobie kierownictwo duchowe i są prowadzone już kilka lat i są bardzo zadowolone, chociaż czasem nie jest łatwo, bo kierownictwo to również praca wcale nie łatwa dla osoby prowadzonej, ale myślę, że warto. Pomódl się, by Pan Bóg pomógł ci poszukać dobrego kierownika duchowego i działaj, może się uda. Życzę Ci tego z całego serca.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: pomi (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2015-02-03 21:27

Może w jakimś ośrodku rekolekcyjnym lub zakonie, czy sanktuarium?

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-03 21:29

Boję się dwóch sytuacji.
Pierwsza to taka że nie mając wcześniej doświadczenia rozmów na tematy duchowe mogłabym nie zauważyć nieautentyczności takiej osoby.
Druga z kolei to taka, że gdybym znalazła już kogoś - w moim odczuciu - prawdziwie uduchowionego, kierującego się natchnieniem Ducha Świętego, zaufałabym tej osobie, jej duchowość przyczyniałaby się do rozwoju mojej duchowości, dzięki tej osobie Pan Bóg stawałby mi się bliższy a być może gdzieś doszłaby do mnie jakaś niepochlebna plotka na temat tej osoby i moje życie duchowe w jakimś stopniu załamałoby się a nie wiedziałabym czy jest to prawdą czy tylko oczernieniem.
Może więc w związku powyższym lepiej w ogóle sobie odpuścić chociażby myśli o szukaniu kierownika duchowego?

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: pomi (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2015-02-03 22:55

Jeśli potrzebujesz kierownika duchowego to się o niego módl.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2015-02-03 23:40

BT,
Wygląda mi na to, że możesz - wybacz - przekombinować, zakładając z góry, że a nuż kiedyś usłyszysz plotkę i się załamiesz.
Rodzi się mnóstwo analogii: lepiej nie wyjdę za mąż, bo jeśli za 15 lat usłyszę coś niepochlebnego o moim mężu, to się załamię.
Lepiej nie rozpocznę kuracji u lekarza,. bo a nuż za 3 lata usłyszę, że coś tam i się załamię...
Wiesz co, życie wymaga i roztropnego poznawania ludzi, i pewnego kredytu zaufania.
Być może dopóki się tego nie nauczysz choć troszkę, będzie Cię nękać obawa przed różnymi relacjami, nie tylko przed kierownictwem. Proponuję przemyśleć, skąd się te lęki biorą..

Do Marty - owszem, można (może nie zawsze należy) podyskutować z kierownikiem, poprosić o wyjaśnienia, ale jednak nie zgadzam się z propozycją, by konfrontować rady czy opinie kierownika na forum. Forum jednak jest anonimowe, inna odpowiedzialność, to zupełnie inny kontakt - no i przy kierownictwie jest też coś takiego jak łaska stanu, prawda?

I jeszcze coś - stałe kierownictwo bez pytania? Hm, przyznaję, że mnie uczono czegoś innego: że należy jasno zapytać, poprosić i obie strony podejmują wtedy świadomą, zobowiązującą (!) decyzję. Mam takie (kilkukrotne) doświadczenie, jest dobre, bardzo dobre.
Odmowa jest możliwa. Rezygnacja ze współpracy z dana osoba po jakimś czasie też, ale wówczas ma szansę być roztropniejsza. Odpowiedzialność i systematyczna praca jest dla mnie ważniejsza niż "sytuacja krępująca". A dlaczego miałaby być krępująca dla obu stron? Ostatecznie o kierownictwo nie powinno się prosić osób niedojrzałych...

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: pomi (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2015-02-04 00:29

A ja znalazłam taką osobę rozmawiając z różnymi ludźmi. I nagle ktoś mnie zrozumiał. To była chwila i wtedy uświadomiłam sobie że szukam kogoś takiego do porozmawiania. To co mówi często pokrywa się z tym co jest gdzieś we mnie głęboko. Nie ma znaczenia co inni o tej osobie mówią bo tacy ludzie miewają bezinteresownych wrogów.
Spróbuj kierownictwa duchowego najlepiej na rekolekcjach np. ignacjańskich czy lectio divina (Kraków, Trzebinia).

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-04 01:06

"Może więc w związku powyższym lepiej w ogóle sobie odpuścić chociażby myśli o szukaniu kierownika duchowego?"

Myślę, że na dziś jest to dobry pomysł. Z tego co piszesz to mnie się wydaje, że nie jesteś jeszcze na to gotowa i nie bardzo wiesz po co jest kierownik duchowy. Skoro boisz się, że za bardzo komuś zaufasz, to znaczy, że w kierownictwie szukasz decydowania za Ciebie, a nie swojej własnej ciężkiej pracy nad sobą. To dlatego złe słowo o kierowniku zrujnowałoby Twoje życie. Bo już byś nie umiała zawierzyć absolutnie. A w poddaniu się kierownictwu przede wszystkim chodzi o podjęcie się pracy, ciężkiej i systematycznej pracy nad sobą. A w pracy nad sobą nie przeszkadza nam grzech drugiego człowieka, bo sami mamy problem ze swoimi grzechami i nad tym mamy płakać. Cudze grzechy nas w konfesjonale nie interesują. Jeśli według Ciebie kierownik duchowy ma być idealny, to go nie szukaj. O każdym człowieku można coś złego powiedzieć, bo każdy człowiek grzeszy i ktoś to na pewno zauważył albo usłyszał. Na doskonałym Bogu masz się opierać, a spowiednik/kierownik ma tylko pomagać. Kierownik duchowy też chodzi do spowiedzi i też ma problemy ze sobą, w których szuka pomocy u swojego kierownika. Zastanów się, czy możesz być matką wychowującą dziecko, jeśli nie jesteś sama idealna? Dziecko kiedyś usłyszy o Tobie złe słowo. Wniosek? Nie wolno mieć dzieci dopóki nie jest się idealnym?

I jeszcze jedno: czy kierownik duchowy musi być krok dalej niż osoba, którą prowadzi? Na samym początku - tak, i na pewno tak będzie, bo więcej wie i ma większe doświadczenie z obu stron konfesjonału. W perspektywie jednak tak nie musi być. Ludzie święci też mieli kierowników, a oni często świętymi nigdy oficjalnie nie zostali. Na pewno kierownik musi mieć pewną wiedzę o życiu wewnętrznym, ale bardzo często jest tak, że to obie strony wzajemnie sobie pomagają, choć kierownik duchowy z niczego się nie będzie zwierzał ani o nic nie będzie pytał. Im świętsza jest osoba o którą kierownik się troszczy, tym świętszy staje się kierownik, który ma wgląd w jej duszę i jest tym spotkaniem ogromnie zbudowany. Księża często podkreślają, że od penitentów uczą się świętości. Natomiast jeśli ktoś sam nad sobą w konfesjonale nie ma zamiaru pracować, tylko chce mieć kierownika, bo taka jest moda, to mu i najświętszy i najmądrzejszy kierownik duchowy w niczym nie pomoże i nigdzie nie doprowadzi. To zmarnowany czas. Dla obu stron.

Zastanów się po co Ci kierownik duchowy. I dlaczego Twój kierownik duchowy musi być idealny, skoro kierownicy duchowi tysiąca innych osób są przeciętni, a mimo to potrafią pomóc w drodze do Boga.
I jeszcze jedno: na każdym etapie życia może być potrzebna na kierownika inna osoba. Zmiana kierownika duchowego nie tylko nie jest tragedią, ale często prowadzi do wzrostu. Ale na początkowym etapie ten najbardziej idealny kierownik może w ogóle do kogoś nie dotrzeć. bo do spotkania z nim trzeba dopiero dorosnąć.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-04 02:02

"Właściwie stawiam takie pytania m.in. dlatego, że ktoś właściwie zaproponował mi kierownictwo, aczkolwiek tak tego nie nazwał."

Osobiście obawiałabym się człowieka, który o nic nieproszony wysunąłby własną kandydaturę. Gdyby z jego strony było wyraźnie, choć wprost nienazwane, "JA chcę Cię prowadzić w wierze". Zaznaczam, że widzę zasadniczą różnicę między taką postawą a zwykłą otwartością na prowadzenie duchowych rozmów.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: 1433 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-02-04 11:48

"Zastanów się po co Ci kierownik duchowy. I dlaczego Twój kierownik duchowy musi być idealny, skoro kierownicy duchowi tysiąca innych osób są przeciętni, a mimo to potrafią pomóc w drodze do Boga. "

dokładnie. Szukasz kierownika duchowego czy kogoś do kogo będziesz się mogła przykuć grubym łańcuchem i zrobić z niego swojego pana i władcę?

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-04 23:09

„Natomiast jeśli ktoś sam nad sobą w konfesjonale nie ma zamiaru pracować, tylko chce mieć kierownika, bo taka jest moda, to mu i najświętszy i najmądrzejszy kierownik duchowy w niczym nie pomoże i nigdzie nie doprowadzi”.
Moda? Nie w środowisku, w którym przebywam – w domu, wśród przyjaciół, czy np. znajomych z pracy. Chciałabym móc rozmawiać z kimś o działaniu Pana Boga w moim życiu, w ogóle o Jego działaniu, o Nim. Często czuję, że żyję za bardzo według tego świata, że za mało Bogu daję siebie, że żyję jakoś obok Niego a nie z Nim. Boga można spotkać w drugim człowieku, nie musi być osobą duchowną, konsekrowaną, oczywiście, że tak. Tylko, że – w moim otoczeniu - drugi człowiek o Bogu raczej nie mówi wcale. Wielu znajomych rzadko kiedy pozytywnie mówi o Kościele a mnie jest z tym faktem źle. Chciałabym mieć jakieś wsparcie duchowe i w walce przeciw swoim grzechom, i w walce, która – jeśli tak można to wyrazić – toczy się przeciw Kościołowi.
I nie chodzi o to, żeby był idealny. Chodzi o to, żeby, hmmm…, Bóg żył w nim a on w Bogu… no nie wiem jak to napisać inaczej :)

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-05 00:53

Ależ nie twierdzę, ani że dla Ciebie to jest moda, ani że Ty nie chcesz nad sobą pracować. Chcę mocno zaakcentować, że nie bezgrzeszność kierownika duchowego ma największe znaczenie, bo najświętszy i najmądrzejszy kierownik nie zrobi nic, jak ktoś poddający się kierownictwu nie będzie miał odpowiedniej motywacji i nie podejmie pracy nad sobą. Kierownictwo duchowe nie polega na pięknych rozmowach. Natomiast każdy kierownik duchowy (każdy kto podjął się kierownictwa, choćby sam był aktualnie dużym grzesznikiem, czyli aktualnie miał ze sobą większe problemy) może pomóc temu, kto naprawdę chce być święty. Dlatego nie należy szukać idealnego kierownika, tylko szukać własnej świętości.

"I nie chodzi o to, żeby był idealny" - a jednak w jakiś sposób o tym piszesz, skoro tak bardzo wzdragasz się przed usłyszeniem o jego grzechu. Każdy kierownik duchowy popełnia grzechy i jeśli ktoś Ci o tym powie, to nic nie zmienia w Twojej pracy nad sobą. Być może chodziło Ci o co innego, ale to co napisałaś świadczy o takich oczekiwaniach, a ja mam tylko to, co napisałaś. Ciebie powinny obchodzić własne grzechy, a nie grzechy kierownika, na dodatek tylko domniemane grzechy nieznanego kierownika. No pomyśl sama.

"zaufałabym tej osobie, jej duchowość przyczyniałaby się do rozwoju mojej duchowości, dzięki tej osobie Pan Bóg stawałby mi się bliższy a być może gdzieś doszłaby do mnie jakaś niepochlebna plotka na temat tej osoby i moje życie duchowe w jakimś stopniu załamałoby się a nie wiedziałabym czy jest to prawdą czy tylko oczernieniem".
Czyli nie byłoby ważne, że prowadzi Cię do Boga, że wzrastasz przy nim, że Bóg staje się coraz bliższy - ważniejsza byłaby niepotwierdzona plotka? A niechby nawet to było prawdą, to już nie miałaby znaczenia jego pomoc? To wszystko co dobre byłoby przekreślone? Takie czarno-białe postrzeganie świata przeżywamy na poziomie nastolatka. To ogromna niedojrzałość, która zauważywszy coś złego u rodziców natychmiast skreśla ich z listy osób godnych zaufania. Dla nich ludzie są albo biali albo czarni, nie ma nic pośredniego. To jest krótki etap w życiu chyba każdego z nas, ale szybko z tego trzeba wyrosnąć, a własny grzech najlepiej tego uczy.
Człowiek nie jest tylko dobry albo tylko zły. Człowiek bywa czasem bardzo dobry, a czasem zły. Raz mu się udaje, a raz nie udaje. Życie człowieka to wieczna sinusoida. Ale własne grzechy mogą czasem bardzo wiele nas nauczyć. Dużo mniejsze ma znaczenie czy i jakie popełniamy grzechy, ważniejsze jest, czy z grzechami naprawdę walczymy. Czy naprawdę grzechów żałujemy. Doświadczenie grzechu nie przekreśla nikogo jako kierownika duchowego. Może on mieć ogromną wiedzę na temat kierownictwa i ogromne doświadczenie z czasów, kiedy mniej grzeszył. Ta mądrość zostaje na długo i może innych ogromnie ubogacić. Człowiek sam upadający może jeszcze długo innych prowadzić ku Bogu. Ktoś to porównał do przewróconego drogowskazu. Jeśli przed przewróceniem drogowskaz dobrze wskazywał drogę, to i po jego upadku ludzie mogę przez pewien czas dobrze odczytać kierunek. Zresztą, nawet gdybyś znalazła idealnego kierownika, jaką Ty masz gwarancję, że za pół roku nadal będzie idealny? Masz gwarancję, że nie zgrzeszy, nawet bardzo ciężko i nie będą o tym pisać w internecie? Przecież to jest żywy człowiek, za którym też chodzi diabeł. Nawet święty dziś człowiek nie musi zostać świętym jutro. A grzesznik jutro może być święty. Takie jest nasze ludzkie życie.

Zapewniam Cię, że jeśli ktoś zupełnie "nie czuje" Boga, to nie podejmie się prawdziwego kierownictwa duchowego, bo dla niego to będzie nie do wytrzymania. Ale my oczywiście lubimy szukać cudzych win i gdy ktoś odmawia takiej relacji, to piszemy potem na forum, że jaki to z niego kapłan, że miał obowiązek, że nie chce mu się być księdzem. Uszanujmy odmowę, bo ktoś może nie mieć czasu, może nie mieć możliwości psychicznych by prowadzić zbyt wielu ludzi, a może mieć właśnie zły okres w życiu i sam bardzo potrzebować pomocy. I nie musi nam się z tego tłumaczyć.

Każda relacja międzyludzka jest ryzykiem. Ryzykiem jest przyjaźń, bo dajesz siebie, a on Cię może zdradzić. Ryzykiem jest randka, bo otwierasz swoje serce tak bardzo, że ktoś doskonale wie jak można Cię najlepiej zranić. I czasem, nawet po paru latach to wykorzystuje. Kierownictwo duchowe też jest ryzykiem, ale ja bym powiedziała, że akurat najmniej bolesnym, jeśli się dobrze samemu tę relację wykorzystuje. Po pierwsze to nie jest relacja czysto ludzka, wierzymy w działanie Ducha Świętego. Po drugie nawet w wypadku pomyłki kierownika nasze posłuszeństwo jest moralnie dobre przed Bogiem, czyli ostatecznie nie może przynieść nic złego. Po trzecie, to nie jest dożywocie i w każdej chwili można kierownika zmienić. Odejście od niego nie powinno tak boleć jak odejście od przyjaciela czy ukochanego, a jeśli tak boli to znaczy, że... powinniśmy odejść, choćby nawet bolało jeszcze bardziej i nawet gdyby nie było żadnego innego powodu. Bo stało się zbyt ludzką relacją albo uzależnieniem.

"Chciałabym mieć jakieś wsparcie duchowe i w walce przeciw swoim grzechom, i w walce, która – jeśli tak można to wyrazić – toczy się przeciw Kościołowi."
Wszystko to piękne i doskonale to rozumiem. Nie rozumiem natomiast dlaczego tak ważny w tej sytuacji staje się grzech kierownika. Dlaczego nie dajesz prawa kierownikowi duchowemu do grzechu, choć sam Bóg Tobie takie prawo daje. Grzech kierownika duchowego w ogóle nie powinien zaprzątać Twojej głowy. Dla Ciebie najważniejsze będzie to, czy kierownik duchowy Ciebie rozumie (nie musi pochwalać Twojego życia, może je wywracać do góry nogami, ale musi Ciebie rozumieć), czy Ty jego rozumiesz (choćby się serce trochę buntowało, ale czy rozumiesz o co mu chodzi), czy potrafisz się przy nim całkowicie otworzyć (wbrew pozorom gdy kierownik jest wyjątkowo święty i doskonały to nasza szczerość aż do bólu może być coraz trudniejsza) i czy po takiej spowiedzi lub rozmowie nadal chcesz być lepsza i natychmiast wziąć się do roboty. Reszta to sprawa czasu, trzeba się "dograć", nauczyć wspólnego języka, ustalić wspólną drogę - to nie przychodzi od razu.

Jak najbardziej na kierownictwo duchowe trzeba się umówić. Tego się nie da zrobić "przy okazji". Owszem, w konfesjonale zawsze można o wszystko spytać, kapłan może wskazać dobrą drogę, ale to zawsze będzie rzecz wyjątkowa. Podobnie jak zadanie księdzu pytania poza konfesjonałem. Kapłan stara się zapomnieć o każdej spowiedzi. Jeśli się chodzi do spowiedzi to prośba o kierownictwo duchowe jest równocześnie prośbą o pamiętanie moich grzechów. Jakby pozwoleniem na niewyrzucanie z pamięci moich problemów. Także prośba o kierownictwo nie-kapłana jest nie tylko zwykłą rozmową czy zadaniem pytania, ale prośbą o pamiętanie naszych rozmów. Zapewne każdy kierownik duchowy modli się za tego, kim się opiekuje. To jest relacja o wiele głębsza niż zwykła rozmowa.

Ponieważ zawsze istnieje pewne ryzyko, polegające jednak nie na tym, że "stanie się dla mnie przykładem ktoś, o kim - czy to z ust innych ludzi, czy z internetu - dowiem się może czegoś niepochlebnego", ale na tym, że ten sposób mówienia, podejścia do tematu będzie dla mnie niezrozumiały i nie pomaga mi wzrastać - dlatego prosząc o kierownictwo najlepiej ustalić że na początek na przykład na pół roku, bo w tej chwili tego potrzebujesz, a na razie nie chciałabyś decydować, czy potem też będzie Ci potrzebne. Wtedy od razu dajesz furtkę i sobie i kierownikowi - będzie łatwiej się rozstać. Jeśli po pół roku stwierdzisz, że to kierownictwo jest dla Ciebie budujące, to spytasz czy można je przedłużyć na kolejny rok. Jeśli kierownik będzie jednak widział, że to nie ma sensu lub idzie w innym kierunku, może też łatwiej odejść. Bo kierownik też ma prawo w pewnym momencie powiedzieć "poszukaj kogoś innego". Z bardzo różnych powodów.

To parę myśli, żeby Ci pomóc w rzeczach poważnych. Ale dopóki będziesz się zastanawiać nad domniemanymi grzechami nieznajomego jeszcze kierownika duchowego, to na razie sobie to daruj. Zacznij szukać kierownika, kiedy będziesz się chciała zająć swoim życiem, a nie życiem swojego kierownika, i swoimi grzechami, a nie grzechami kierownika. Grzechy kierownika duchowego powinny Cię interesować tylko w dwu przypadkach: jeśliby kierownik duchowy namawiał Cię do grzechu i gdybyś - nawet w tym internecie - dowiedziała się, że jest ekskomunikowany czy suspendowany. Wtedy tak, jest to czas na pożegnanie.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Kasia (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-06 08:28

jakoś tak ostro potraktowaliście BT w moim odczuciu
a może to po prostu walka duchowa, żeby nie szukać, a Wy do tego dokładacie?
ja bym nie umiała z taką stanowczością komuś, kto tylko napisał kilkanaście zdań powiedzieć masz złą motywacje, daj sobie spokój

ja się "przejechałam" bardzo i od kilku lat ponoszę konsekwencje złego kierownictwa, bo okazało się, że kapłan dużo starszy ode mnie i polecany przez kilka osób, jest totalnie sam nie poukładany, za to niesamowicie zamaskowany...

trzeba pytać, wątpliwości są dobre, bo zmuszają do myślenia, oczyszczają intencje

BT nie bój się, skoro w Twoim sercu Bóg złożył takie pragnienie, to wierzę, że da też możliwość znalezienia odpowiedniej osoby

zaufanie to coś co się buduje nie raz latami (jak np. w moim przypadku obecnie)

ale dobre kierownictwo to naprawdę błogosławieństwo i nieoceniona pomoc
ale i trud - czasami fizyczny (mi wyprawa zajmuje prawie cały dzień), ale i psychiczny, żeby wyjść poza siebie, otworzyć się i duchowy, bo jak dzieje się coś dobrego, to Zły nie odpuści, więc trzeba się modlić i za siebie i za kierownika

pojedz gdzieś na rekolekcje, niedługo czas rekolekcji wielkopostnych, gorzkich żali, może warto zorientować się kto będzie gdzieś w parafiach obok głosił, pojechać posłuchać, dowiedzieć się o nazwisko i zobaczyć gdzie jest, spróbować najpierw spowiedzi, bo tak polecają mądrzy ludzie
albo w jakimś zakonie, może siostra? możliwości jest dużo
i na początku zacząć od tych wątpliwości tu opisanych
nazywać po imieniu, jest we mnie takie pragnienie i takie wątpliwości

módl się i rozglądaj BT
+

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-06 23:44

„Skoro boisz się, że za bardzo komuś zaufasz, to znaczy, że w kierownictwie szukasz decydowania za Ciebie, a nie swojej własnej ciężkiej pracy nad sobą”.
Może rzeczywiście to prawda, do której nie chcę się nawet przed samą sobą przyznać. Z drugiej strony myślę, że może trafi mi się przypadek, że to kierownik może chcieć decydować za mnie a ja jestem zbyt słaba psychicznie, żeby zauważyć jakieś ewentualne nieprawidłowości, gdyby np. okazało się, że coś jednak jest nie tak jak być powinno. Skoro o niedojrzałości była mowa - a jeśliby kierownik sam był niedojrzały? Czy na pewno zauważyłabym to? Gdyby było tak, że zawsze osoba prowadzona jest w stanie to wyczuć, to znaczyłoby, że nie ma się czego bać. Tylko czy nie może mieć miejsca sytuacja, że będę myślała, że się przy kimś rozwijam a w rzeczywistości będę popadać przy tej osobie w jakąś duchową stagnację? Liczę się z tym, że ktoś dojrzały może nie mieć dla mnie czasu, bo jest już kierownikiem zbyt wielu osób, z kolei ktoś niedojrzały może chcieć być moim kierownikiem.
Niedawno spowiednik, po jednorazowej spowiedzi u niego, niepytany, powiedział mi jakie jest moje powołanie i co mam robić, żeby zacząć je realizować a ja nie wiem jak to ocenić. To nie ja chciałam, żeby ten ksiądz wskazywał mi drogę, ale przecież on – w konfesjonale - nie powiedział tego, żeby komukolwiek zaszkodzić. Może mam w sobie coś, co skłania innych do mówienia mi co mam robić. Może trafiłby mi się kierownik, który chciałby prowadzić mnie w stronę jakiejś drogi życiowej a ja nie potrafiłabym właściwie ocenić czy mówi to z natchnienia Ducha Świętego, czy od siebie.
I wiem, że bycie czyimś kierownikiem duchowym nie jest niczyim obowiązkiem ale darem dla osoby prowadzonej i każdy, kogo się o to prosi, ma prawo odmówić. Zresztą chyba nie potrafiłabym o to poprosić wprost. I nie traktuję tego jako czegoś, co mi się należy. Chyba wręcz ani Wam, ani sobie, nie powinnam zawracać głów takimi pytaniami, bo może pytania świadczą o tym, że nie daję się prowadzić Duchowi Świętemu, więc i tak z korzystania z kierownictwa nic dobrego by nie wyniknęło.
Tylko, że chciałabym jakoś jednak pogłębiać swoją duchowość a dotychczasowe praktyki religijne przestały mi wystarczać. Czuję, że Pan Bóg oczekuje czegoś więcej. Tym bardziej, że boli świadomość, że nie jest trudno usłyszeć coś złego o Kościele a człowiek zastanawia się jak powiedzieć znajomym o pobycie na rekolekcjach, bo skoro dla kogoś nawet kilkukrotna wyprawa do kościoła w ciągu roku to zbyt wiele, to jak ma zrozumieć kogoś, dla kogo coniedzielna Msza to zbyt mało. Nie jest trudno spotykać ludzi, którzy osłabiają wiarę, dlatego chciałabym móc rozmawiać przynajmniej czasami z kimś, kto by ją umacniał. Przepraszam za ten pesymizm, za uogólnianie. Chyba znajduję się ostatnio w jakimś duchowym dołku.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: ola (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2015-02-06 23:46

A ja nie rozumiem twojego lęku, obaw, ze dowiesz sie czegos gorszącego. Moze ty zyjesz tylko opinia innych ludzi i tez sie boisz co ktos powie jak powiesz, ze mas kierownika, albo ksieda z ktorym rozmawiasz itp.
Powiem jak u mnie bylo, wogole nie chcialam miec kierownika, stalego spowiednika, a Pan Bóg tak pokierowal moim życiem, ze dal mi go w odpowiednim momencie mojego zycia, ja nie pytalam, nie prosilam, samo jakos tak wyszlo. Na pocxzatku chodzilam regularnie na Spowiedz, pozniej sam zaproponiwal, ze powinnismy rozmawiac, bo Spowiedż to wyznanie grzechów, a nie moment na rozmawianie o problemach.Pożniej trafilam do wspolnoty, polecil mi jedna i tam juz jestesmy prowadzeni. Zaufaj Panu Bogu, to Pan Bog daje "kogos" takiego. Wszystko jest łaską, darem od Pana Boga.

Czasami np. Kierownictwo nie jest dobre, jest masa powodów. Mozna sobie zaszkodzić.
Może pomyśl o jakieś wspólnocie - obecnie jest ich bardzo duzo. Nie musisz miec kierownika, czasami pomaga jak slyszysz jak ktos przeywa swoja wiare, relacje z Bogiem.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-07 04:58

"może pytania świadczą o tym, że nie daję się prowadzić Duchowi Świętemu, więc i tak z korzystania z kierownictwa nic dobrego by nie wyniknęło"

Mnie się wydaje, że koniecznie chcesz usłyszeć głos Ducha Świętego za pośrednictwem duchowego kierownika, zamiast nasłuchiwać Go wpierw we własnym sumieniu. Dążysz do tego, żeby prowadził Cię człowiek, i na nim próbujesz się oprzeć. A takie podejście można starać się zmienić.


"ja bym nie umiała z taką stanowczością komuś, kto tylko napisał kilkanaście zdań powiedzieć masz złą motywacje, daj sobie spokój
ja się "przejechałam" bardzo i od kilku lat ponoszę konsekwencje złego kierownictwa"

Kasiu, skoro sama się przejechałaś, tym bardziej powinnaś rozumieć uwagi skierowane do BT. Lepiej odłożyć w czasie kierownictwo duchowe, niż wpakować się w jakiś układ, który żadnego pożytku nie przyniesie, a wręcz może zaszkodzić. Nikt tutaj nie napisał, żeby BT dała sobie spokój z kierownictwem na zawsze. Padło tylko stwierdzenie, że w tej chwili nie jest jeszcze gotowa. A to zasadnicza różnica.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Marta (---.40.86.0.threembb.co.uk)
Data:   2015-02-07 10:44

Trochę wyjaśnień z mojej strony. Hanno, masz rację, dyskutowanie na forum za plecami kierownika nie byłoby dobrym pomysłem w normalnej sytuacji. Raczej miałam na myśli jakieś ewentualne dziwne sytuacje, np. kierownik wciskałby BT, że powinna koniecznie rzucić pracę i wyruszyć w pieszą pielgrzymkę do Jerozolimy, żywiąc się tym co uzbiera po drodze od dobrych ludzi. W takiej sytuacji chyba lepiej byłoby jednak na forum zapytać zanim wyruszy ;) BT sama mówi o swoich wątpliwościach, tak jakby trochę się obawiała, że za bardzo zacznie polegać na kierowniku, który ją ewentualnie może wpuścić w maliny. Więc jakby już było ewidentnie czuć maliny, to niechby zapytała o poradę na forum.
Odnośnie łapania kierownika bez pytania - u mnie tak wyszło, po prostu spowiadałam się u jednego księdza, parafia mała, on mnie na Mszach też widział i w zasadzie sam się mną "zaopiekował", bo ja byłam jeszcze na tyle młoda, że by mi do głowy nie przyszło kogokolwiek prosić o kierownictwo. Teraz już tam nie mieszkam, więc i kontaktu z tamtym księdzem za wiele nie mam. Mam innego mądrego księdza pod ręką i myślałam o tym, żeby go poprosić o kierownictwo. Ale w końcu uznałam, że jak potrzebuję rozmowy, to on nie ucieka przecież, więc znowu pewnie darujemy sobie deklaracje. Nasza relacja chyba zmierza w kierunku kierownictwa, ale dość pomału, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Presji nie ma.
BT, jak widać na moim przykładzie, nie musisz się pakować w deklaracje, najpierw sobie znajdź kogoś, jak napisała Bogumiła:
"Dla Ciebie najważniejsze będzie to, czy kierownik duchowy Ciebie rozumie (nie musi pochwalać Twojego życia, może je wywracać do góry nogami, ale musi Ciebie rozumieć), czy Ty jego rozumiesz (choćby się serce trochę buntowało, ale czy rozumiesz o co mu chodzi), czy potrafisz się przy nim całkowicie otworzyć (wbrew pozorom gdy kierownik jest wyjątkowo święty i doskonały to nasza szczerość aż do bólu może być coraz trudniejsza) i czy po takiej spowiedzi lub rozmowie nadal chcesz być lepsza i natychmiast wziąć się do roboty."
No i Bogumiła pisze z perspektywy krakowskiej, spore miasto, duże parafie, to tam faktycznie raczej trzeba kapłanom wyraźnie powiedzieć jak się chce któregoś na kierownika. U mnie na wsi to wszystko inaczej było :)
Aha, i jak napisała J, też bym uważała na takiego, co sam się pcha na kierownika. To ksiądz jest? Księży czegoś tam uczą w seminarium przez 6 lat. Natomiast w zakonach (z tego co wiem) formacja nie jest nastawiona na duszpasterstwo raczej, czyli siostra lub brat zakonny mogą po prostu nie mieć teoretycznego przygotowania do bycia kierownikiem. To samo dotyczy świeckich, którzy nie tylko nie mają przygotowania na kierownika, ale najczęściej sami nie mają nawet żadnej formacji, mają za to dużo słomianego zapału i ambicji. Oczywiście brak formacji nie jest przeszkodą dla Ducha Świętego, ale zwykłe prawdopodobieństwo, że osoba świecka będzie sensownym kierownikiem jest po prostu znacznie mniejsze niż w przypadku kapłana. Świeckich, którzy się pchają na bycie kierownikiem omijaj szerokim łukiem. Niektóre wspólnoty (np. neonki) mają niestety tendencję do nachalnego "kierownictwa".
BT, odnośnie trafienia na "złego" kierownika - już o księżach wiele było w wiadomościach, ale kanibala jeszcze nie było, więc ryzyko niewielkie ;) A nawet jak się okaże, że on ma cały harem kochanek, to cóż, załamiesz się na pół roku maksymalnie, a potem poszukasz lepszego i już. Moim zdaniem poszukać Ci nie zaszkodzi. Być może dzięki temu kierownictwu dojrzejesz i nawet plotkarskie rewelacje Cię nie będą w stanie zbić z tropu. Tak poważnie, jakieś tam ryzyko jest, nawet napisałaś konkretnie, czego się boisz. Więc skoro jesteś w stanie przewidzieć ewentualne problemy, to też w jakiś sposób możesz się przed nimi zabezpieczyć? Postanowić, że nie będziesz słuchać plotek, googlować nazwiska kierownika itd.
Hmm... ksiądz od jednej spowiedzi wiedział jakie masz powołanie? Hmm....! No chyba, że powiedział, że masz powołanie do świętości (to każdy) albo na dany moment masz powołanie do bycia singlem (bo mu powiedziałaś, że jestes singlem). Ale bywają i księża nieco nienormalni, więc jeśli uważasz, że ten co go spotkałaś w konfesjonale i tak Ci nagadał, nie jest dobrym wyborem na kierownika, to go nie bierz i już.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-07 19:19

Marta, owszem, bywa i tak, że spowiednik zaczyna się jakoś penitentem "opiekować" z własnej inicjatywy. Niektórym to odpowiada. Wg mnie jest to działanie na pół gwizdka, które na dodatek nie zawsze jest możliwe. Są np. kapłani, których trzeba poprosić wprost o kierownictwo. Bez tego ich pouczenia opierają się wyłącznie na tym, co przed chwilą usłyszeli, a po skończonej spowiedzi, ewentualnie rozmowie, wszystko u nich idzie w niepamięć. Zresztą, osobiście się przekonałam, nie tylko w takim przypadku, że jeśli się otwarcie poprosi, można o wiele więcej otrzymać.
No i życie też mnie nauczyło, że jeśli spotyka się odpowiednią osobę, to z prośbą nie warto zwlekać. Pan Bóg wcale nie musi w nieskończoność podsuwać swojej oferty ;)

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-08 18:21

Wśród słów, które napisaliście jest wiele takich, które – jak sądzę – pomagają mi właściwie spojrzeć na kwestię kierownictwa duchowego. Może na chwilę obecną za bardzo chciałabym polegać na drugim człowieku i lepiej byłoby, gdyby Duch Święty – jak dotychczas – prowadził mnie bez pośrednictwa kogoś takiego jak kierownik duchowy. Może z czasem znajdę kierownika, choćby na końcu świata ..(podziwiam Cię 1433 za przemierzanie takich odległości do swojego kierownika).

Nawet, gdybym na całe lata miała porzucić myśli o szukaniu kierownika duchowego, i tak mam jeszcze kolejne pytania ;) Mogłoby też być tak, że – nawet nie o kierownictwo, ale o choćby o tylko jedna rozmowę duchową – przy założeniu, że nie działoby się to w czasie spowiedzi - poproszę kogoś, kogo nikt nigdy o to nie prosił a nie chciałabym stawiać kogoś w niezręcznej dla niego sytuacji. Co wtedy, gdybym spostrzegła, że dla kogoś jest to niezręczna sytuacja? Miałabym udawać, że nie pytałam? ;)
Nawet gdy chcę czasem spytać o coś w trakcie spowiedzi, nachodzą mnie wątpliwości, czy księdzu – być może nastawionemu wyłącznie na rozgrzeszanie – powinnam zawracać głowę jakimiś swoimi jednorazowymi pytaniami a co dopiero pytaniem o kierownictwo.

No i co z tą ewentualną niedojrzałością kierownika, której być może nie potrafiłabym dostrzec – np. „ustawiałby” mnie w jakimś kierunku patrząc ze swojej albo światowej, a nie z Bożej perspektywy a ja wierzyłabym, że jest to zgodne z wolą Bożą;) Jak piszą tu niektórzy też może tak się zdarzyć. Jak się do tego ustosunkować?

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Kasia (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-09 06:18

zmieniłam zdanie, na razie sobie odpuść szukanie kierownika
zdecydowanie
w ogóle mogę zapytać ile masz lat?

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-09 17:35

Kasiu, spytałaś tak, że aż wstydzę się przyznać do swojego wieku. Prawie 30. A dlaczego pytasz?

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-09 18:46

"Nawet gdy chcę czasem spytać o coś w trakcie spowiedzi, nachodzą mnie wątpliwości, czy księdzu – być może nastawionemu wyłącznie na rozgrzeszanie – powinnam zawracać głowę jakimiś swoimi jednorazowymi pytaniami a co dopiero pytaniem o kierownictwo."

Dowiesz się, czy powinnaś, jeśli zawrócisz temu księdzu głowę ;) Odradzam Ci pytanie w pierwszej kolejności o kierownictwo. Po pierwsze, że wydajesz się nie być na nie jeszcze gotowa, a po drugie, że prawdopodobnie należysz do osób, które potrzebują stopniowo oswajać się z tym, co dla nich trudne. Myślę, że lepiej będzie dla Ciebie, jeśli odważysz się postawić ważne dla Ciebie pytanie przy najbliższej spowiedzi, niż gdybyś miała przez kolejne pól roku rozważać ryzyko tego posunięcia. ;)
Osobiście się przekonałam, że warto zapytać o coś, co jest ważne, nawet kiedy ma się niemal pewność, że spowiednik jest nastawiony wyłącznie na rozgrzeszanie.


"Mogłoby też być tak, że – nawet nie o kierownictwo, ale o choćby o tylko jedna rozmowę duchową – przy założeniu, że nie działoby się to w czasie spowiedzi - poproszę kogoś, kogo nikt nigdy o to nie prosił a nie chciałabym stawiać kogoś w niezręcznej dla niego sytuacji. Co wtedy, gdybym spostrzegła, że dla kogoś jest to niezręczna sytuacja?"

Jeśli myślisz o rozmowie z księdzem, to żadnych obaw o niezręczność mieć nie powinnaś. Jeśli natomiast upatrzyłaś sobie osobę świecką, to mam nadzieję, że jest to ktoś dojrzały. Dojrzali zaś ludzie potrafią powiedzieć "nie", kiedy nie mogą spełnić oczekiwań proszącego.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: ola (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2015-02-09 19:47

Tak z konkeretnych rad to 'Dzienniczek' siostry Faustyny poczytaj i modl sie o Swiatlo Ducha Swietego i o pelnienie woli Bożej. Pan Bóg Ci pomoże.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: M (---.siedlce.vectranet.pl)
Data:   2015-02-10 00:09

Podobno nie każdy potrzebuje kierownika duchowego, chociaż zawsze na rekolekcjach słyszę, żeby o niego się starać. Na pewno kierownika duchowego potrzebują osoby, które Bóg obdarza jakimiś szczególnymi łaskami. Miałam dwóch kierowników - kapłanów, a kierownictwo połączone było z sakramentem pokuty. I to mi najbardziej odpowiada, bo mam pewność asystencji Ducha Świętego. Obaj kierownicy byli ze wspólnot, w których wówczas byłam. Jeden z nich sam mi 'narzucił' swoje kierownictwo. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że pewnie w tamtych latach ta pomoc była mi potrzebna (lata młodości), chociaż wydaje mi się, że specjalnych postępów w życiu duchowym wówczas nie zrobiłam. W obu przypadkach sama zrezygnowałam z kierownictwa. Zwłaszcza drugie kierownictwo było dla mnie bardzo trudne, i długo lizałam rany nim się zagoiły. To zniechęciło mnie na długo z szukania kierownika duchowego. Myślę, że kierownictwo duchowe, aby w pełni spełniło swoją rolę, w dużej mierze zależy nie tylko od kierownika ale i od korzystającego z tej posługi. Są osoby, które są bardzo samodzielne, dociekliwe, pytające - jeżeli trafią na kapłana który tego nie rozumie, będą problemy. I są osoby, które chciałyby być prowadzone 'za rączkę', mało samodzielne, które liczą na to, że kierownik będzie za nich we wszystkim decydował - wtedy też może być problem. Bo trzeba zaznaczyć, że kierownik duchowy jest od tego, żeby wskazywać drogę, podpowiadać a nie rozwiązywać za człowieka jego problemów i za niego decydować. Teraz chciałabym mieć kierownika, ale nie będąc w żadnej wspólnocie jest to raczej trudne.
Nie czytałam wszystkich wpisów, więc jeśli powieliłam czyjeś myśli, proszę o wybaczenie.
BT nie szukaj na siłę kierownictwa duchowego, czasami Bóg sam podsyła odpowiedniego człowieka. I nie bój się 'pomyłki', ale wpierw poczytaj w necie o kierownictwie duchowym.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-10 23:24

Z pewnością wiele spraw, na które zwracacie uwagę, ma swoje pokrycie w rzeczywistości. M. in. to co pisze Ola o życiu opinią innych ludzi. Może nie „tylko” nią żyję, ale w dużej mierze pewnie tak jest. I jak zapewne słusznie zauważyła Marta, w dużych miastach troszkę jednak musi być inaczej. W tym miejscu chciałabym jednak wytłumaczyć się przed Kasią. Jeżeli Twoja reakcja była spowodowana tym, że spytałam o reakcje kierownika, to na swoje wytłumaczenie mam to, że piszę z perspektywy „małomiejscowościowej”. Może w wielkich miastach rzeczywiście kierownicy duchowi są „na topie”. W małych miejscowościach raczej nie będzie to taką częstą praktyką. Dlatego ktoś o to zapytany mógłby spojrzeć na mnie tak jakbym spadła z kosmosu. Po prostu nie ograniczam się w szukaniu do wielkich miast, gdzie też często bywam na Mszach, słucham kazań, spowiadam się. Rozważam różne opcje. Jeśli pytanie było głupie, proszę o wybaczenie ;) Ale jednak jakiś odpowiedzi się pojawiły, za co dziękuję. Tak jak za wszystkie odpowiedzi w ogóle.
A że pytałam o niedojrzałość kierownika? Zakładam, że większość kierowników jest dojrzałych. Nie chciałabym patrzeć tak jak na przykładzie mediów, które znajdą sobie jednego pogubionego i dla nich już wszyscy księża są pogubieni. Ale ten jeden pogubiony może wypierać to, że się pogubił a jego motywacje mogą być niewłaściwe. Zdaje się, że teraz przemawia przeze mnie czarnowidztwo i brak zaufania Panu Bogu, skoro zakładam, że akurat mnie by się on trafił.

J, nie jestem gotowa dlatego, że zbytnio chcę opierać się na człowieku, tak? Ale ja właśnie bardzo chciałabym to zmienić. I miałam nadzieję, że te pytania o tym świadczą a teraz to już sama nie wiem ;)

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-02-11 20:31

"Ale ja właśnie bardzo chciałabym to zmienić."
No to zmieniaj. :) Nie czekaj, aż kierownik duchowy powie Ci jak.

"W małych miejscowościach raczej nie będzie to taką częstą praktyką. Dlatego ktoś o to zapytany mógłby spojrzeć na mnie tak jakbym spadła z kosmosu."
Myślisz, że kapłan skierowany do małej miejscowości nie ma bladego pojęcia, co to jest kierownictwo duchowe? Seminarium przespał?

Zamiast szukać kierownika duchowego przez wielkie "K" i "D", takiego z najwyższej półki, którego słowa będą Ci przesłaniać natchnienia Ducha Świętego, rozejrzyj się może za bardziej przeciętnym stałym spowiednikiem. Może Cię to zabezpieczy przez całkowitym "oddaniem" mu "swojego" Ducha Świętego. Może Ci umożliwi przyznawanie się nie tylko do grzechów, ale również do pokus i słabości oraz do ich skutków w Twoim życiu. I może Ci ułatwi znajdowanie z pomocą Ducha Świętego dróg, by się z nimi zmierzyć.

Czytałam kiedyś anegdotkę o pewnym człowieku, który uczył się parę lat obcego języka, żeby móc się wyspowiadać przed sławnym spowiednikiem posługującym w innym kraju, przedstawić mu wszystkie swoje problemy i otrzymać mądrą poradę. W końcu dopiął swego. Wybrał się w daleką podróż i wyspowiadał. A jako pouczenie usłyszał: "kochaj Matkę Bożą".

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Marta (---.40.86.0.threembb.co.uk)
Data:   2015-02-12 22:56

Alleluja i do przodu kochana BT. Nie możesz całe życie się zachowywać w stylu "przepraszam, że żyję, to się więcej nie powtórzy". Podobno lepiej jest coś zrobić i potem tego żałować, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło. Ryzykowne, owszem, ale bez ryzyka nie ma postępu.
Co Cię obchodzi, na co ksiądz może być nastawiony? On w konfesjonale siedzi po to, żeby wysłuchać penitentów - takie ma powołanie, a i za to mu płacą (przeważnie). Czy jak idziesz do sklepu to też kupujesz jak najmniej, bo może pani ekspedientka wolałaby siedzieć na zapleczu i gaworzyć przez telefon zamiast podać Ci makaron i wędliny? Albo autobusem nie pojedziesz, bo może zajęłabyś miejsce siedzące jakiejś rozwydrzonej gimnazjalistki, przez co ona musiałaby usiąść nie na tym miejscu, na którym by chciała? Bez przesady. Trochę zdrowego egoizmu by Ci się przydało.
W ogóle to zdarzyło mi się słyszeć narzekania księży, że ludzie do konfesjonałów przychodzą jak do automatu: odklepać grzechy i zwiać; ale jeszcze nie słyszałam, żeby któryś ksiądz narzekał, że ludzie chcą się duchowo rozwijać i go proszą o wsparcie w tej kwestii. To wręcz radość dla kapłana. Wiadomo, w Wielki Piątek i pierwsze piątki to może nie jest najlepszy czas na zadawanie pytań w konfesjonale, i wtedy faktycznie mogą być nastawieni na rozgrzeszanie tylko.
Do szukania kierownika też już Cię nie namawiam, bo przecież widzę, że go nie chcesz :) Jakbyś chciała spróbować, to mogłabyś rozważyć rekolekcje ignacjańskie - tam się ma kierownika tylko na kilka dni i potem adieu, każde idzie w swoją stronę. Poza tym byle kto tam nie posługuje jako kierownik. A propos rekolekcji, jakoś latem było tu pytanie dziewczyny (chyba nie Twoje pytanie, ale trochę podobnie wyszło), która "chciała" pojechać na rekolekcje. No to forowicze podali całą masę propozycji, ale do każdej dziewoja miała jakieś zastrzeżenia - za blisko, za daleko, z przymusowym kierownikiem, a ona nie chce, albo wiek uczestników nie taki, jaki by jej pasował. Więc rekolekcji idealnych nie znaleźliśmy, a na te "prawie idealne" ona stwierdziła, że pewnie miejsc już nie będzie, bo już połowa wakacji. Reasumując: "jeśli coś jest dla Ciebie ważne, to znajdziesz sposób, żeby to osiągnąć, a jeśli nie jest ważne, to znajdziesz wymówkę."

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-14 11:45

To Wy jesteście kochani! No i tutaj w pewnej mierze przynajmniej część z Was udziela kierownictwa duchowego, w dodatku na skalę masową.

I a propos słów Twoich Marto "jeszcze nie słyszałam, żeby któryś ksiądz narzekał, że ludzie chcą się duchowo rozwijać i go proszą o wsparcie w tej kwestii. To wręcz radość dla kapłana". Myślę sobie jeszcze, że narobię nadziei i Bogu, i komuś, z kim zacznę rozmawiać na tematy duchowe a potem okaże się, że jestem zupełnie beznadziejnym przypadkiem, jeżeli chodzi o poddawanie się natchnieniom Ducha Świętego, rozwój duchowy. Gdybym wplątała w swoje przeżycia drugiego człowieka, który być może sam przeżywałby akurat spore problemy, to przeze mnie np. jego problemy pogłębiłyby się, wpadłby w depresję, wypaliłby się, gdyby widział, że to, w co się zaangażował, nie przynosi rezultatów. Zdrowy egoizm potrzebny, ale zaoszczędzając komuś zadawania mu pytań , takich jak Wam tutaj, przynajmniej okazałabym mu miłosierdzie 

Co do rekolekcji – nie wiem czy ta dziewoja to ja, bo ja też zadawałam tu pytania o rekolekcje stacjonarne, w każdym bądź razie ja jednak na rekolekcje pojechałam. Po upływie dość długiego czasu od momentu założenia wątku o rekolekcjach, ale jednak ;).
Stały spowiednik zamiast kierownika przez wielkie"K" i ""D" - chyba muszę bardziej nad tym pracować . Tylko tutaj też odległości wchodzą w grę. Chciałabym mieć stałego spowiednika- np. księdza, który czasem trafiał mi się w konfesjonale w kościele oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od domu, ale nie zawsze można jechać te kilkadziesiąt kilometrów do spowiedzi wtedy, kiedy trzeba, czasem nie ma wyjścia i trzeba ograniczać się do pobliskich kościołów. Tak czy inaczej stałe spowiednictwo przestałoby być wtedy stałe. Tamtego księdza kiedyś (gdy częściej bywałam w tamtej miejscowości) nawet chciałam prosić o stałe spowiednictwo, ale jest staruszkiem i widzę, że coraz trudniej mu jest w ogóle się nie tylko poruszać, ale i mówić. No i tak z wszystkim jest człowiekowi pod górkę ;) Jestem beznadziejnym przypadkiem po prostu. Chociaż na razie takim na etapie poszukiwania stałego spowiednika. Dzięki Tobie J zastanowię się nad tym, czy nie chcę przypadkiem znaleźć takiego przez wielkie „S” ;)

Postaram się korzystać z Waszych rad, także z tego, żeby czytać ”Dzienniczek” i ograniczać czytanie plotek w internecie.

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Kasia (---.leon.com.pl)
Data:   2015-02-15 19:26

Przepraszam, że dopiero dziś, ale dopiero co wróciłam z rekolekcji.

Zapytałam o Twój wiek, bo jakoś takie "nastolatkowe" to co napisałaś mi się wydawało - jeżeli zabolało, przepraszam, nie było to moim celem.

Też jestem z małego miasteczka, najpierw miałam kierownika z parafii "pod ręką", teraz jadę ponad 70 km (najpierw autobusem, potem pociągiem, a na końcu wsiadam w tramwaj), bo tak wybrałam, widzę w tym Boże błogosławieństwo i prowadzenie, więc jeżdżę.

Nie jesteś beznadziejnym przypadkiem. Dla mnie po prostu za bardzo kombinujesz nie tam gdzie kombinować powinnaś.

Módl się i proś o kierownika. Tyle.

Gdy zaczną Cię nachodzić wątpliwości, pytania, zaczniesz się zastanawiać nad ewentualną grzesznością, co "sobie pomyśli"... módl się i proś o kierownika zamiast pozwalać się prowadzić tym myślą.

Wcale nie musi być tak, że ktoś, o kim będziesz miała 100% pewności, że jest święty, bezgrzeszny, chętny i w ogóle nie wiem co jeszcze, Cię przymnie gdy go poprosisz.

Pierwszy mi odmówił, bo czuł się za młody (prawie 20 lat starszy ode mnie był), drugi, bo nie uznawał dojazdów, (tak jakby to on miał do mnie jeździć) trzeci, twierdził, że ma za dużo obowiązków (w parafii miał gazetkę, 5 osób w KSM no i religię w 2 klasie) - trochę się naszukałam i naczekałam. A jeszcze ten który w końcu się zgodził, nieźle mi namieszał...

Jak mogę Ci poradzić - też coś wspominałaś o szukaniu rekolekcji - właśnie wróciłam z fundamentu u jezuitów - jedź jak masz możliwość - niesamowicie rozjaśnia na czym polega kierownictwo i w ogóle wolność w relacjach. Zobaczysz na czym polega taka rozmowa duchowa - jak mało ważny jest kierownik.
(teraz widzę, że Marta poleciła Ci to samo - coś w tym musi być ;) )

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: Marta (---.29.80.160.threembb.co.uk)
Data:   2015-02-16 01:46

Droga BT, miłosierdzie to okazuj najpierw sobie, a nie różnym kapłanom na zapas. Jak księdzu nie zadasz żadnego pytania w trakcie spowiedzi, to on nawet nie będzie wiedział, że ten brak pytań z miłosierdzia wynikał ;)
Nie mów, że jesteś beznadziejnym przypadkiem - mam nadzieję, że naprawdę tak nie myślisz? Okay, rozumiem, że może tu wylewasz swoje najbardziej pesymistyczne myśli, ale tak ogólnie to przecież wiesz, że jesteś bardzo wartościową dziewczyną, prawda?
Również jeszcze nie słyszałam, żeby księża urządzali sobie zawody - penitenci którego z nich robią lepsze postępy. Zresztą, to byłoby niemierzalne, bo to nie jest tak, że droga do Boga to tylko do przodu w jasno określonym kierunku. Bywają depresje, załamki wiary, noce duchowe itd i kierownik wtedy jest po to, żeby pomóc takie coś przetrwać i wyciągnąć z tego korzyści, a nie żeby się samemu załamywać. Nie no, aż tak poważnie to oni nas nie traktują, żeby się wypalać od jednego przypadku, który sam się błędnie określa słowem "beznadziejny". Nawet jakby mu groziło jakieś wypalenie, to powtórzę raz jeszcze: tak naprawdę co Cię to obchodzi? To nie jest Twój problem. Kapłani często mają swoich kierowników, mieli formację sześcioletnią, rekolekcje kapłańskie co roku minimum, jak nie dwa razy w roku. Aż takim trudnym przypadkiem to też nie jesteś - "nie bierz siebie tak bardzo na serio"*.
"Tak czy inaczej stałe spowiednictwo przestałoby być wtedy stałe." - jak miałam swojego to też za nim na urlop nie zasuwałam, a jak głosił rekolekcje w Adwencie czy Wielkim Poście, to też dla mnie czasu nie miał. Szłam wtedy do innego i jakiegoś wielkiego halo nie było. To nie tak, że każda jedna spowiedź musi być u stałego spowiednika, bo inaczej to on straci wątek co się dzieje, a w ogóle to przecież zapisuje w kajecie co mu wyznałaś na spowiedzi i potem podlicza co kwartał, żeby procentowe postępy policzyć?
Staruszkowie są najlepsi - lata doświadczenia, a i też pokory mieli czas się nauczyć (nie wszystkim się udało rzecz jasna). Trudno mu się poruszać i mówić? Może i tak, i chciałby odpocząć, a może też mu być przykro, że już go nikt nie chce słuchać z powodu problemów z mową? I że już tylko na śmierć mu przyszło czekać, bo wierni go omijają szerokim łukiem? Skoro posługuje w kościele, to albo jest w wieku przedemerytalnym i na tyle dobrym stanie zdrowia, że nie ma zwolnienia lekarskiego, albo jeśli jest na emeryturze i posługuje w niepełnym wymiarze, to najprawdopodobniej robi to, bo sam tego chce. Jak chciałaś, to możesz i teraz poprosić. Jesteś tam rzadziej, to wyjaśnij mu sytuację, że mieszkasz gdzie indziej i czy mógłby Ci dać grafik swoich dyżurów w konfesjonale, albo czy mogłabyś się telefonicznie umawiać. I już. Nie pogryzie Cię, pewnie zębów już nie ma. Bardzo dobrze, że pojechałaś na rekolekcje.

*Pewien nowo mianowany kardynał skarżył się papieżowi, że nowa godność jest ponad jego siły, bo i tak już z trudem dźwiga obowiązki kapłana i biskupa. Jan XXIII, uśmiechając się, odpowiedział:
- Eminencjo, mnie też czasami nachodzą takie myśli. Modlę się wówczas do mego Anioła Stróża, a on mi mówi: „Giovanni, Giovanni - nie bierz siebie tak bardzo na serio".

 Re: Obawy związane z szukaniem kierownika duchowego.
Autor: BT (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-02-17 21:47

Dzięki dziewczyny ;) Chęć znalezienia kierownika duchowego wynika właśnie stąd, że w końcu chciałabym dojrzeć. Ponieważ Pan Bóg ożywia często wiarę człowieka za pośrednictwem drugiego człowieka, to szczególnie w momentach, gdy moja wiara przygasa, chciałabym móc to z kimś skonfrontować. Poza tym zachęty na rekolekcjach i wspomniana wcześniej propozycja.. to wszystko jakoś się na te pytania złożyło.

Dziękuję każdej osobie, która mi odpowiedziała. Chciałabym napisać komu za co konkretnie, ale padło tu wiele mądrych słów, zbyt wiele, żeby wszystkie je wymieniać. W każdym bądź razie dziękuję i tym z Was, którzy odradzacie – przynajmniej na razie - szukanie kierownika, i tym, którzy gorąco do tego zachęcacie, również tym, którzy przypominacie, że nie jest on niezbędny. Cieszę się zarówno z Waszych rad, jak i z opisywania doświadczeń związanych z poszukiwaniem przez Was kierownika. Zarówno jednych jak i drugich nigdy zbyt wiele, dlatego proszę nie myśleć, że zamykam wątek ;)

Marto, oczywiście odwzajemniam pozytywne uczucia i nie omieszkam odezwać się za plecami Moderatora ;)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: